Dobre uczynki nauczycieli
W Lublinie rozpoczęła się konferencja naukowa „Etyka nauczyciela”. Program wprawdzie bardzo ciekawy (zobacz), ale przecież nie zamiary się liczą, lecz efekty. Już nie mogę się doczekać materiałów, jakie powstaną. Tylko czy można wierzyć materiałom? Człowiek powinien tam być i osobiście posłuchać, np. co Katarzyna Hall ma do powiedzenia o nauczycielach. W programie przewidziano bowiem dyskusję z udziałem minister edukacji na temat autorytetu nauczycieli. Mam nadzieję, że minister pojawi się na konferencji i że powie coś więcej niż urzędową formułkę, a organizatorzy nie omieszkają zanotować i wydać drukiem słów Pierwszej Nauczycielki Rzeczypospolitej.
Żałuję, żałuję i jeszcze raz żałuję, że nie usłyszę i nie zobaczę w akcji Stanisława Bortnowskiego (temat: „Siłaczki i Judymowie: stereotyp, kompleks czy misja?”). Warto byłoby podyskutować z mistrzem. Zresztą z mistrzem zawsze warto podyskutować, a z Bortnowskim to już prawdziwy zaszczyt. Przegapiłem konferencję, więc teraz muszę się kisić w Łodzi, a mógłbym nabywać mądrości na KUL-u. Ja nie mogę, ale kto może i ma blisko, niech pędzi, może się zmieści, może go wpuszczą. A szczęściarzom, którzy pomyśleli wcześniej, zazdroszczę.
Co do materiałów, jakie zrodzi konferencja, to przydałoby się coś konkretnego, co można by powiesić w pokoju nauczycielskim i codziennie sobie czytać, np. jak należy postępować z uczniami. Niby człowiek wie, ale przecież nie zawsze pamięta. Dlatego usilnie proszę organizatorów i uczestników konferencji o opracowanie praktycznej tabeli dobrych uczynków nauczycieli. Może być w porządku alfabetycznym albo według wagi, najpierw uczynki konieczne, a dalej pożądane, wskazane, mile widziane itd., ewentualnie na wzór Dekalogu. Zapewniam, że powieszę tę listę i będę starał się do niej stosować. A zatem, pierwsze, nie okłamuj uczniów, drugie, nie mów o nich źle, trzecie, dotrzymuj obietnic, czwarte, nie mścij się, piąte, wątpliwości rozstrzygaj na korzyść uczniów, szóste, nie żałuj im uśmiechów, siódme, nie zapominaj, jak sam byłeś cielęciem, ósme, nie przyjmuj wdzięczności materialnej od uczniów i ich rodziców, dziewiąte, ucz dzieci szacunku do innych nauczycieli, dziesiąte, akceptuj każdego ucznia.
Powyższe przykazania napisałem bez głębszego przemyślenia, to tylko próba. Ale nawet gdybym je gruntownie przemyślał, to przecież nie będą miały powszechnego wzięcia wśród nauczycieli, gdyż do tego potrzebny jest autorytet na miarę KUL i zaproszonych na konferencję gości. Dlatego proszę organizatorów i uczestników konferencji, aby nie mędrkowali i nie strzępili na próżno języka, tylko opracowali coś konkretnego i praktycznego. Dla nauczycieli, oczywiście. Mam bowiem nadzieję, że konferencja o nauczycielach ma służyć nauczycielom, a nie czemuś tam i komuś tam, bo to byłoby diabelskie
Komentarze
Idą wakacje kapituluję. Idą także dalsze zmiany w edukacji polskiej – ja się poddaje. Nie mogę uczestniczyć w konferencjach szczególnie MENU – CKE, OKE – są niestrawne, jak nie przymierzając niezmierzona mądrość ODNów. Żebyście Państwo się za dobrze nie czuli, to ta 19 godzina (od września) może być dydaktyczna!
Witam Gospodarza!
Bardzo proszę, jak będzie Pan wiedział, gdzie przedrukowano wystąpienie p. Bortnowskiego, o podpowiedź. Był uczestnikiem spotkania dot. nowej podstawy programowej (tuż przed jej wprowadzeniem) i zaczął swoje wystąpienie – uporządkowane, a potem rozdał tezy – od pytania: Jak uczyć w nowej sytuacji? Tak jak dotąd! Otrzymał brawa, zwłaszcza że dobry grunt przygotował mu prof. Żurek swoją dezynwolturą. Pozdrawiam w przeddzień wakacji.
Ciekawe czemu do udziału w konferencji nie zaproszono przedstawicieli Rady Edukacji Narodowej? W otoczeniu purpury, fioletów i gronostajów – ich miejsce!. Jakoś nie mogę się doczekać efektów pracy tego gremium. Mam jednak nadzieję, że się doczekam. Zgodnie z hasłem jednego z wystąpień na konferencji – „Nadzieja jako naczelna wartość etyki nauczycielskiej”. Uchachać się można. Nadzieja na co? Że kiedyś będzie lepiej? Że przeminie kiedyś czas kolejnych reformatorskich ekip, z których każda chce zostawić po sobie jakiś ślad w systemie edukacji i niemiłosiernie przy nim majstruje? Że rodzice w swej masie zwrócą się ku szkole? Że samorządy sypną groszem? Skład uczestników owej konferencji oraz charakter patronatu sugerują, że chodzi tu o nadzieję innego rodzaju. Nadzieję na ekspansję jedynej, słusznej etyki, która w wyjątkowo etyczny sposób od dwudziestu lat pompowana jest w system oświatowy.
A ja z loży szyderców (jako uczestnik poprzedniej konf. w Lublinie) – nie spodziewajmy się wiele. Wśród referentów dominowało towarzystwo wzajemnej adoracji, piejące z zachwytu nad nową podstawą progr. i panią minister, która jak Lenin- dzień i noc pracuje nad reformą.
Nic Pan nie stracił. Jak trafnie pisze Emilia, towarzystwo wzajemnej adoracji – z nielicznymi wyjątkami – teoretycy z wyżyn pouczający prosty lud jak nieść kaganek oświaty oraz entuzjastki i entuzjaści wszelkich reform, jak niejaki S. J. Żurek, nieźle zresztą na tym zarabiający. Takie konwentykle urządza się raczej po to, aby sobie pogadać (niekoniecznie mądrze), a nie po to by coś z sensem zmienić. A do kodeksu etyki dorzucam: uczyć uczniów odróżniać dobro od zła, dawać przykład moralnego postępowania, nie gorszyć przyzwalaniem na zło, być sprawiedliwym i życzliwym, nie płaszczyć się przed rodzicami na wyższych stanowiskach, bronić szkół od głupich reform.
Ad wypowiedzi Pawia – akurat w przypadku większości tego gremium można liczyć na jeszcze bardziej poprawną poprawność polityczną i nowoczesność nowoczesną, chyba że wybrał się tam ktoś niezorientowany. A już wypowiadanie się przez przedstawicieli kuratorium lubelskiego o etyce to parodia – medice cure te ipsum! Co zrobili w sprawach głośnych na całą Polskę, dziejących się na podlegającym im terenie? Nic, a już na pewno nie wzięli w obronę pokrzywdzonych.
Dobrze więc, że nie pojechałam, chociaż otrzymałam zaproszenie.
Kolejna propaganda nieistniejącego sukcesu i kult jednostki własnej w wykonaniu pana S.J.Ż.