Jak ocenić maturzystów?

Naukę w liceum kończą uczniowie klas maturalnych. Zostało jeszcze dziesięć dni chodzenia do szkoły, ale oceny trzeba wystawić do końca tego tygodnia. Zastanawiam się, czym się kierować przy wystawianiu ocen. Oczywiście należy ocenić sprawiedliwie i zgodnie z przepisami szkolnymi, ale sprawiedliwość dla każdego jest przecież inna, a przepisy szkolne są bardzo pojemne i można je interpretować na wiele sposobów.

Można ocenić uczniów tylko na podstawie postępów, jakie osiągnęli w klasie maturalnej. Gdybym tak zrobił, wtedy większość miałaby bardzo niskie noty. Niestety, w ostatniej klasie ludzie nie wypełniają obowiązków szkolnych, często łapią jedynki, rzadko przychodzą na lekcje, więc zbiera im się więcej minusów niż plusów. Zupełnie inaczej ci sami uczniowie postępowali w klasie pierwszej – starali się być najlepsi. Za pracę w pierwszej klasie już zostali ocenieni, więc nie ma formalnego powodu, aby przy wystawianiu oceny na koniec ostatniej klasy uwzględniać wyniki z poprzednich lat. A jednak ocena w klasie maturalnej nie jest zwykłą notą końcoworoczną, lecz oceną za całą pracę w liceum. Można by więc iść na kompromis i postawić dodatkową ocenę za postępy w trzeciej klasie (wstawić notę w rubryce ocen cząstkowych), a następnie wyciągnąć średnią z trzech ocen końcoworocznych, tj. z klasy pierwszej, drugiej i trzeciej. Czy to najlepsze rozwiązanie?

Gdy oceny na świadectwie liczyły się przy naborze na studia, wtedy nauczyciele zawyżali je, aby ich uczniowie mieli większe szanse. Teraz natomiast, gdy liczy się tylko wynik matury, nauczyciele nieraz zaniżają oceny, aby w razie niepowodzenia ucznia na egzaminie dojrzałości wysoka ocena z przedmiotu nie świadczyła przeciwko nauczycielowi (tak wysoko ocenił, a uczeń ledwo zdał maturę). To właśnie dlatego mają miejsce sytuacje, kiedy to uczeń oceniony jako dopuszczający z przedmiotu X, np. z angielskiego, zdaje maturę z tego przedmiotu na 80 procent, czyli na cztery z plusem. Gorzej gdyby zdarzyło się odwrotnie, czyli że piątkowy uczeń osiągnąłby wynik 30 procent. Tego właśnie boją się niektórzy nauczyciele, dlatego wystawiają uczniom oceny nieco niższe.

Sporo maturzystów zostało poinformowanych, ze grożą im jedynki na koniec roku. To oznaczałoby niedopuszczenie do matury. Każdy młody człowiek liczy jednak, że maturzystów nie zostawia się na drugi rok. Trzeba ich promować, aby problem mieć z głowy. Niech idą na studia i niech się z nimi męczy kadra akademicka. A będzie się męczyć na pewno. I narzekać będzie na nauczycieli, którzy promowali analfabetów, co to ani mówić nie umieją, ani notować nie potrafią, ani żadnej rzeczy, które dawni studenci mieli w małym palcu.