Najtrudniejszy element matury
Uczniowie składają w swoich szkołach bibliografię prezentacji maturalnej – każdy po swojemu. Ponieważ opis bibliograficzny nie jest w Polsce ujednolicony, nie przyczepiam się do drobnostek. Po nazwisku autora może być kropka, przecinek, dwukropek, byle jednakowo w całej pracy. Tytuł kursywą albo w cudzysłowie, wszystko jedno, byle jednakowo w całej pracy. Bezwzględnie obowiązuje tylko zasada, że powinno być jednakowo w danej pracy. Wystarczy zresztą zajrzeć do uczonych rozpraw, aby się przekonać, że co uczony, to inna szkoła opisu bibliograficznego. Nic dziwnego więc, że także opisy bibliograficzne uczniów różnią się między sobą.
Niestety, niektórzy koledzy po fachu bywają bardziej skrupulatni niż aptekarz przy robieniu lekarstwa. Za kropkę zamiast przecinka potrafią uczniowi wylać wiadro pomyj na głowę (że niby nie zna się na sporządzaniu bibliografii), a za cudzysłów zamiast kursywy wyrzucają ucznia razem z pracą i każą natychmiast poprawiać, bo inaczej nie zostanie dopuszczony do matury. Jedni poloniści życzą sobie, aby w bibliografii były umieszczane numery ISBN, a ich brak uznają za osobistą obrazę. Inni zaś na sam widok numeru ISBN doznają palpitacji serca, na co kojąco działa dopiero wstawienie uczniowi jedynki do dziennika. Pała zawsze przywracała nauczycielowi siły, a uczniowi rozum. Z powodu takiego podejścia do sprawy uczniowie kompletnie nie wiedzą, co robić, więc szukają pomocy. Do mnie też dzwoni i przychodzi mnóstwo osób właśnie po to, abym dał im wzór bibliografii idealnej. Takiej, do której nikt się nie przyczepi.
Boję się radzić obcym uczniom, jak powinien wyglądać opis bibliograficzny, ponieważ dobrze wiem, że jedyną regułą jest widzimisię danego polonisty. Powiem, że tak ma być, a potem człowiek ten dowie się, że jest głąb i nieuk, bo nie zna się na najprostszych zasadach. Boję się też radzić moim uczniom, ponieważ ci przychodzą do mnie po konsultacjach z krewnymi i znajomymi królika, więc każdy ma inaczej. Gdy mówię, że może być i tak, i tak, zaczynają wątpić, czy ja się znam na tej robocie. Bo dobry fachowiec to taki, który mówi, że ma być tak, a w żadnym wypadku inaczej, kto zaś twierdzi co innego, ten się nie zna. Podejrzewam, że uczniowie widzieliby we mnie fachowca, gdybym na ich pracę reagował słowami: „Jaki kretyn kazał ci tak to zrobić? Przecież powinno być zupełnie inaczej!”. Wtedy byłoby OK.
Bycie skrupulatnym i pedantycznym to ostatnia metoda na przekonywanie ludzi, że jest się profesjonalistą. Naprawdę nie tędy droga. A poza tym, co się z nami polonistami stało, że przyczepiamy się do każdego przecinka i do każdej kropki, a zapominamy o wyższych sprawach? Przecież my uczymy literatury, a nie tego, że przecinek jest ważniejszy od kropki. Co do bibliografii, to każmy poprawić błędy ortograficzne, bo tych jest sporo, sprawdźmy też poprawność nazwisk autorów (mnóstwo zniekształceń) oraz narzućmy obowiązek jednakowej metody w danej pracy, a reszta niech będzie dowolna. Inaczej okaże się, że najtrudniejszą częścią matury jest sporządzenie bibliografii, a reszta to bułka z masłem.
Komentarze
Wiwat! To jest wyzwolony nauczyciel! Okowy interpunkcji nie niszczą jego wolności i uczniowie mogą robić, co chcą! Jest zresztą tak wyzwolony, że jako prowadzący polonista, nie musi osobiście zbierać bibliografii, ah, niech robią, jak chcą! Wiwat!
czernino,
zbieranie bibliografii od uczniów przez polonistów jest uprzejmością, a nie obowiązkiem. Uprzejmością dla uczniów i sekretariatu szkoły. W tym roku po raz pierwszy umówiliśmy się, że to nauczyciele zbierają bibliografię, gdyż w zeszłym roku uczniowie nie respektowali terminu i dostarczali do sekretariatu bibliografię po czasie. Obowiązek dostarczenia bibliografii w każdym razie spoczywa na uczniu, a nie na nauczycielu. Termin ostateczny był w naszej szkole do dzisiaj, zatem można było oddać i miesiąc temu, aby dzisiaj mieć spokój. Warto przewidywać, że jak się przynosi w ostatnim dniu, to może pojawić się niespodzianka. I właśnie taka niespodzianka się pojawiła – polonista trafił do lekarza. A poza tym naprawdę bardzo chciałem zebrać te bibliografie, ale siła wyższa. Równie dobrze mogę zginąć w wypadku samochodowym w dniu matury, ale przecież nie jestem niezastąpiony. Matura trwa bez względu na jednostkowe wypadki.
Pozdrawiam
DCH
My też staramy się, aby opis bibliograficzny był ujednolicony w całej szkole. Przejrzeliśmy dokładnie dostępne mądre źródła (w tym publikacje CKE i OKE), ale brak w nich konsekwencji – również w zakresie interpunkcji. Dlatego „stworzyliśmy” możliwie najkrótszy i najprostszy- nazwisko, imię, tytuł, miejsce i rok wydania. Nic więcej przecież nie jest potrzebne na maturze ani zdającym, ani komisji. Wzór z przykładami zamieściliśmy na str.int. szkoły, aby uczniowie mogli porównywać i ewentualnie poprawiać.
Niemniej, cały zamęt z bibliografiami i planami prezentacji uważam za zbyteczny. W ogóle, matura ustna w obecnej formie nie dosyć, że nie sprawdza wiedzy, to jeszcze zupełnie dezorganizuje pracę szkoły.
Gdzie się podziały szumne plany zmiany tego egzaminu ?…
Czernino, spłycasz problem przedstawiony przez Gospodarza. Niech sam diabeł zbiera bibliografie, byle były one oddane w terminie i trafiły do odpowiedniej osoby.Każdy polonista informuje , jak należy je sporządzac , niektórzy nawet dają ksera z wzorami opisów bibliograficznych, które poznawali w czasie studiów lub wspomagają się publikacjami na ten temat ze szkolnych bibliotek. Ja nie jestem upierdliwy podczas analizy uczniowskich bibliografii,jednakże zwracam uwagę na ich jednolitą konwencję, a więc wiwat swoboda, ale kontrolowana. Może się bowiem okazac, \że nasz maturzysta , będąc studentem, zobowiązany będzie przez swojego opiekuna do sporzadzania bibliografii według zasad innych niż poznane w szkole średniej.Uczę młodzież trudną, oni nie mogą robic tego, co chcą, a ponieważ ja czasami procedurom się nie kłaniam, więc dzisiaj zebrałem nie tylko bibliografie, lecz ramowe plany prezentacji.Ja mam spokojny sen, a oni satysfakcję, z wykonanej pracy i czas na poprawianie złych ocen z innych przedmiotów.
No macie obywatele problemy, gratuluję. Nie przeszkadza wam idiotyzm będący esencją i kwintesencją naszej teraźniejszej matury, a z wiarą i żarliwością neofitów dyskutujecie o pierdołach (za przeproszeniem).
Tomek, owszem, przeszkadza nam ten ‚idiotyzm’ – i o nim też piszemy, a nawet próbujemy nie dać się zwariować koniecznymi wymogami formalnymi (o których traktuje tekst Gospodarza).
Życzę wszystkim nastroju jak aktualna pogoda.
Tomku, nasze wypowiedzi świadczą również o tym, że w tej parszywej, oświatowej rzeczywistości traktujemy poważnie to, co robimy, mimo że mało nam za te ,,pierdoły,, płacą. Pozdrawiam.
Proszę spojrzeć na normę PN-ISO 690.
Dopisze slowo co do matur ustnych. Jedna z pracujacych nadal pan nauczycielek- bardzo sumiennie przygotowuje sie do matury. Siedzac w komisji „zagina” uczniow wyuczonymi wiadomosciami, aby Ci czuli, ze jednak „wszystkiego nie wiedza”. a nawet tych „najlepszych mozna dorwac „. Okropnosc! Oni zdenerwowani. Ona triumfujaca. Dzieki internetowi jej wiedza jest „nabyta” szybko, ale nie gruntownie. Z wyksztacenia historyczka siedzi przy maturze z polskiego. Oj, smutno sluchac.
Tych, którzy nie wiedzą, jak powinna wyglądać bibliografia odsyłam na stronę CKE:
http://www.cke.edu.pl/images/stories/EFS/ustny_j_polski_popr.pdf