Wybryki uczniów

Kolejny nauczyciel został sponiewierany przez uczniów i nie potrafił sobie z tym poradzić. Tym razem trafiło na 62-letniego człowieka, mającego 40-letnie doświadczenie w pracy z młodzieżą (zob. tekst). Może się to jednak przytrafić każdemu, młodemu i staremu, mężczyźnie i kobiecie, nauczycielowi stażyście, jak i dyplomowanemu. Gdyby nie film i upublicznienie go w Internecie, pewnie o tym zdarzeniu, podobnie jak o wielu innych, byłoby cicho. Takie rzeczy bowiem dzieją się w wielu szkołach, a w niejednej są wręcz na porządku dziennym.

Uczniowie są w wieku cielęcym, czyli takim, kiedy chcą się wygłupiać i nie ponosić za to odpowiedzialności. Osoby wychowane znają granice wygłupów, natomiast reszta robi to, na co pozwala otoczenie i do czego skłania ich wyobraźnia. Często są to parodie programów telewizyjnych, prymitywne wersje erotycznych tańców, klisze sztuk walki czy po prostu zwykły chamski żart. Takie rzeczy dzieją się na podwórkach, na chodnikach, w podziemnych przejściach, szkolnych korytarzach, klatkach schodowych czy osiedlowych parkach zabaw. Jednak nie powinny dziać się na lekcji, ale, niestety, dzieją się dość często.

Młodzi ludzie, którzy sponiewierali nauczyciela, najpierw podobnie potraktowali kogoś z rówieśników. Potem, gdy było im mało, przerzucili się na nauczycieli. Wybrali ofiarę i obrzucili ją wyzwiskami, nagrali, upublicznili. Jeśli nie zareagujemy, takie zachowanie wejdzie wyrostkom w krew. Zmienią tylko ofiarę. Będą dręczyć kogoś w wojsku, w pracy – to z wiekiem nie mija, lecz przybiera coraz haniebniejsze formy wyrazu. Ci młodzi ludzie powinni zostać powstrzymani w domu rodzinnym, tak się jednak nie stało, ponieważ rodziny bywają niewydolne wychowawczo. Powinni zatem zostać wychowani w szkole, ale tak się dzieje rzadko, ponieważ szkoły też bywają niewydolne wychowawczo. Czy istnieje jakaś instytucja, która wychowuje po szkole? Wojsko? Więzienie?

Nie ma co myśleć o innych instytucjach. Nie chodzi przecież o przerzucanie piłeczki, kto ma wychowywać. Zajmijmy się szkołami. Co mogą zrobić nauczyciele, aby wychować łobuzów? Niewielu jest nauczycieli, którzy daliby sobie radę z takimi typami. Sponiewierany nauczyciel do takich nie należał. Jednak ten człowiek nie pracował sam, lecz był członkiem kilkudziesięcioosobowego zespołu nauczycieli, którzy metodą pracy zespołowej powinni sobie poradzić z chuliganami. Najwyższy czas skończyć z indywidualną pracą nauczycieli. Z wychowanymi uczniami rzeczywiście poradzi sobie jeden nauczyciel, jednak z niewychowanymi da sobie radę tylko zespół pedagogów.

Należy wypracować standardy zachowania w przypadku wulgarnych zachowań młodzieży wobec jakiegoś nauczyciela. I nie chodzi wcale o informowanie policji, na to przyjdzie pora na końcu, gdy nic już nie pomoże. Pierwszym krokiem powinno być nadzwyczajne zebranie rady pedagogicznej i ustalenie strategii działania (wspólnego przeciwstawienia się chuliganom). Pierwszą myślą sponiewieranego nauczyciela powinno być to, że natychmiast prosi koleżanki i kolegów o wsparcie. Nie może być tak, że cała szkoła wie, co się dzieje na lekcjach kolegi, a on udaje, że nic się nie dzieje. Brak reakcji na złe zachowania rozzuchwala uczniów.

Naprawdę jest wiele metod na chuliganów, tylko nie wolno się wstydzić je stosować. Niestety, proszenie innych ludzi o pomoc cały czas jest u nas odbierane jak przyznanie się do bycia idiotą. Raczej idiotą jest ten, kto o pomoc nie prosi, mimo że sam sobie nie radzi. I rada pedagogiczna zasługuje na miano idiotów, jeśli nie zachęca koleżanek i kolegów do wyciągania ręki po pomoc. Tylko nieliczni nauczyciele w pojedynkę potrafią radzić sobie z chuliganami. Zresztą być może takich nauczycieli w ogóle nie ma, a jedynie za takich uchodzą, gdyż swoje sponiewieranie potrafią skutecznie ukryć. Prędzej czy później to wyjdzie na jaw i będzie im łyso. Może więc poprosić o pomoc i wspólnie poradzić sobie z niewychowanymi uczniami. Głęboko wierzę w skuteczność zespołowej pracy wychowawczej.