Kto będzie uczył etyki?
Księża studiują filozofię, aby uzyskać uprawnienia do nauczania etyki. Dzięki temu makiawelicznemu posunięciu ani jedna dusza nie wymknie się Kościołowi. Teoretycznie uczeń będzie miał wybór między religią i etyką, jednak bez względu na to, co wybierze, i tak trafi pod skrzydła księdza.
Do tej pory uczniowie mogli na religię nie chodzić, a na etykę nie musieli. Od nowego roku szkolnego muszą się zdecydować: albo religia (dwie godziny tygodniowo), albo etyka (jedna godzina – sic!). Pozycja księży w szkole rośnie – dwa przedmioty w rękach jednego człowieka to już coś.
Nie mam nic przeciwko temu, aby jedna osoba uczyła kilku przedmiotów, jeśli legitymuje się odpowiednim wykształceniem. Nie wątpię, że księża są ludźmi wykształconymi i na etyce doskonale się znają. Jednak ksiądz nie jest takim samym nauczycielem jak inni. Ma on obowiązek słuchać bardziej proboszcza niż dyrektora, bardziej biskupa niż ministra edukacji, bardziej papieża niż prezydenta itd. Ksiądz nie jest neutralny, reprezentuje w szkole Kościół katolicki, a nie naukę. Jeśli więc będzie uczył etyki, to z nastawieniem, że jedyną słuszną etyką jest etyka katolicka.
Ksiądz, który uczy dobrze etyki (tzn. neutralnie), przestaje być dobrym księdzem. I vice versa: dobry nauczyciel religii nie może być dobrym nauczycielem etyki.
Oczywiście każdy nauczyciel ma jakieś poglądy. Jednak tylko katecheta ma obowiązek ujawniać swój światopogląd i ściśle łączyć go z nauczanym przedmiotem. Reszta nauczycieli nie musi i nie powinna tego robić. Żaden uczeń nie dowie się ode mnie, czy wierzę w Boga czy nie, czy zacząłem wierzyć w Boga albo czy przestałem. To moja sprawa, a nie uczniów. Jak jakiś uczeń zada mi moralne pytanie, to ja nie muszę na nie odpowiadać, natomiast ksiądz powinien. Nie może pozostać obojętny na pytanie, czy nie wierzy w Boga albo czy popiera aborcję.
Nauczyciel etyki, który nie jest księdzem, może uczyć etyki bez odwoływania się do swoich poglądów, a nawet powinien tak robić, natomiast ksiądz opiera swój byt w szkole na tym, że jest katolikiem, że święcie wierzy w Kościół katolicki i że jego zadaniem jest krzewienie wiary katolickiej. Z powodów etycznych księża nie nadają się do nauczania etyki. Etyka w wydaniu księdza jest oszustwem, tak naprawdę byłaby to etyka katolicka. Dopuszczając księży do nauczania etyki, oszukalibyśmy dzieci. Odebralibyśmy im prawo do niechodzenia na religię. Wybierając etykę prowadzoną przez księdza, de facto wybraliby religię tylko w wersji light (o ile ksiądz pozwoli).
Komentarze
I na tym polega sprytny plan Hall i ks.Jankowskiego-żeby każdy uczeń mial obowiązkowe zajęcia z księdzem.Obojętne jak się będą nazywaly;-))
Skądinąd jedyny zatwierdzony program i podręcznik do etyki jest autorstwa ks.profesora Szostaka;-))))))))))))))))))))
Wydaje mi się, żę księża nie powinni nauczać etyki.. dlaczego? Dlatego, że to już nie będzie etyka.. bo każdy z nich nadal będzie próbował przemycić coś z religii, wydaję mi się, żę to jest już oburzające co wyczyniają księża! dasz palec a wezmą całą rękę… jak ksiądź może uczyć religii a godzinę później stać się innym „człwoiekiem” i uczyć etyki na której nie są poruszane sprawy kościoła?? w głowie mi się to nie mieści… niedługo może bedą uczyć matematyki czy też fizyki lub historii ze szczególnym uwzględnieniem historii kościoła..? Wiecie czego to dowodzi, tego , że księża za wszelką cenę próbują zmusić młodzież to tzw” bliskości z kościołem” a im bardziej kogoś zmuszają tym ten bardziej się od niego odsuwa…
Gospodarzu
Jesteś wielkim,bo odważnym nauczycielem, obyśmy więcej takich mieli. KK mając monopol na religię chce teraz zawłaszczyć także i etykę. Jak mówi ludowe przysłowie „oszustwo na oszustwie i oszustwem pogania”, ale to nic nowego dla KK, od wieków ta sama metoda.
Jestem świeżo po rozmowie na temat etyki i cóż – nie ma etyki katolickiej, etyka zajmuje się etyką, postawami, moralnością, sumieniem a te nie są związane tylko z religią. Chyba że uznamy że człowiek nie wierzący jest nie etyczny, nie moralny i nie ma sumienia.
Mam etykę prowadzoną przez księdza, ukierunkowanie na KK bardzo silne, ale niezadowoleni są wszyscy i wierzący i nie wierzący bo zajęcia są po prostu źle prowadzone.
Szostka, a nie Szostaka Zenku.
Jak się zwal…;-)Ważne,że ksiądz profesor;-)))))
Niedawno zabroniono katechetce nauczać w szkole etyki, bo – jak to ujął jakiś rzecznik Kościoła – to są zupełnie sprzeczne sprawy (!).
Czytałem też, że podręcznik do etyki jest autorstwa księdza.
Może znajdzie się jakiś Palikot, który głośno powie o hipokryzji Kościoła i urzędników Ministerstwa Edukacji. Jeśli by chciał użyć słów łączących się z prostytucją to przypominam, że KURWA TO NIE ZAWÓD, LECZ CHARAKTER.
Hm.
Pozwolę sobie pominąć milczeniem komentarze (chociaż palce świerzbią, oj, świerzbią;)), a i autor troszkę sobie uprościł – oto nieco subtelny błąd logiczny: zakres „posłuszeństwa” księdza wobec władzy kościelnej i świeckiej jest zupełnie inny, i jeśli występuje między nimi konflikt, to chyba wyłącznie w sytuacji, gdy jedna władza uzurpuje sobie prawa, które doń nie należą.
Mamy tu i drugi problem: przyjmujemy wpierw a priori, że ksiądz nie jest „neutralny” (cokolwiek to by znaczyło – pomińmy chwilowo kwestie definicyjne), a następnie – tak samo bez dowodu! – zakładamy, że nauczyciel świecki jest. No cóż, w tym rozumowaniu jest luka i tyle… Oczywiście, jest pewna różnica – np. z punktu widzenia dyrektora, zatrudniając księdza raczej nie muszę się zastanawiać, jakie będą jego przekonania; zatrudniając osobę świecką, raczej tego nie wiem (no chyba, że zapytam potencjalnego pracownika o wyznanie, ryzykując bycie zawrzeszczanym, albo o przekonania, ryzykując może nieco mniej).
Ale z jeszcze jedną opinią w tym poście – i to wcale nie z tych mniej lub bardziej „kontrowersyjnych” – stanowczo się nie zgodzę: „Jednak tylko katecheta ma obowiązek ujawniać swój światopogląd i ściśle łączyć go z nauczanym przedmiotem. Reszta nauczycieli nie musi i nie powinna tego robić.”
No to ja (ciut prowokacyjnie, przyznam, ale całkiem na serio) zapytam: po jakiego grzyba mi nauczyciel, który kryje się ze swoimi przekonaniami – chociażby tymi dotyczącymi wyznania, a także etycznymi?
Na koniec jeszcze dwie uwagi.
Po pierwsze, też nie jestem zachwycony pomysłem, żeby księża uczyli w szkole etyki, choć moje pobudki są nieco inne. Księża są zbyt cennym dobrem żeby „marnować ich” na sprawy, które mogą być robione przez świeckich co najmniej tak samo dobrze, a może i lepiej (choćby dlatego, że księdza „z definicji” często się nie słucha, co – niestety – pokazują choćby niektóre komentarze).
Po drugie: a tak w ogóle, to skąd ten „news” pochodzi? (Nie ironizuję, po prostu chcę wiedzieć – ja o tym nie słyszałem, ale i nie szukałem specjalnie, a wujek gugle nic nie wiedział.)
Księża też powinni uczyć gimnastyki np. leżenie krzyżem oraz śpiewu / zawodzenie stosownych pieśni kościelnych /. Matematyki np. rozliczanie się z najbliższą parafią. Może tez być praca na zajęciach praktycznych np. jak przybić człowieka gwozdziami do krzyża itd.itd.
No cóż, konsekwentnie wprowadzana koncepcja państwa wyznaniowego. Cel uświęca środki to dewiza wszelkich autorytaryzmów. Nie ważne, że nieetyczne, ważne, że skuteczne. Choć pewnie do czasu. Marksizm też się nie ostał mimo nasilonej indoktrynacji.
Do „Asia”
Już na wstępie piszę że nie jestem etykiem ani filzofem, jednak wiele razy słyszałem i czytałem oczymś co wyraźnie było określane mianem „etyki chrześcijańskiej”, termin ten funkcjonuje nawet w kręgach kościelnych. Ostatnio nawet natknąłem się na książkę Albana McCoy’a pod takim właśnie tytułem. Coś musi być więc na rzeczy, tym bardziej że (jak ja to widzę), etyka chrześcijańska jest jednak oparta na najwyższym autorytecie Boga i nie dopuszcza jego nieistnienia. Więc nie może to być etyka uniwersalna, choć pewnie pod wieloma jej punktami odpisaliby się także niewierzący. Jednak nie pod wszystkimi.
Zgadzam się z „mbork-iem” że jednak lepiej jeśli uczeń zna poglądy nauczyciela na kluczowe sprawy bo tak jest uczciwiej. Nie udawajmy że w każdej sprawie potrafimy zachować bezstronność. Ważne jest aby posiadania własnych poglądów nie mylić z indoktrynacją.
Drogi Gospodarzu!
Pani minister Hall, w swych pomysłach już dawno wyprzedziła byłego już ministra Giertycha. Wydawało się,że teraz może być tylko lepiej. W swych pomysłach przypomina serialowego KIEPSKIEGO. Codziennie ma nowego „pomysła” .Mam nadzieję, że ten pomysł skończy się tym samym co wszystkie poprzednie. Czy w konkoracie też jest zapisana nauka etyki? Jeżeli tak to czas umierać. Zgadzam się z Zygmuntem, pozostałe przedmioty też powinni uczyć. A tak całkiem serio, skąd Premier bierze takich ministrów.
W tekście zostały poruszone dwie, moim zdaniem, odrębne kwestie.
„Jak jakiś uczeń zada mi moralne pytanie..” – no ale miało być o etyce a nie moralności.
Różnica jest miedzy etyką a moralnością – prawda?
Faktycznie nauczyciel religii (nie tylko ksiądz) winien uczyć zasad moralnych czyli etycznych opartych na światopoglądzie (wierze, teologii).
Czy rzeczywiście uczeń ma się uczyć w szkole etyki jako działu filozofi? Wątpię.
W trakcie rozmowy z jedną z pracownic MEN stwierdziła ona,że nauczyciele etyki MUSZĄ być, przede wszystkim, wychowawcami. Dlatego, jak twierdziłą, studia filozoficzne są niekonieczne.
Do „Jano”
Jeśli chodzi o ministrów edukacji to moim zdaniem problem plega na tym kogo uważa się za eksperta w tej dziedzinie. Niestety, o czym już wcześniej pisałem w różnych miejscach, w naszym kraju za specjalistów od edukacji uważani są z regóły ludzie którzy bądź w ogóle nie mają pojęcia o pracy w szkołach rejonowych, bądź ich pojęcie o tym jest mgliste. Owszem, czasami mieli oni epizod (krótki dodajmy) pracy w takich placówkach ale już lata temu. Od dawna natomiast są samorządowcami, adiunktami czy profesorami na uczelniach, bądź pracują w szkołach prywatnych gdzie warunki są enigmatycznie mówiąc inne niż w państwowych rejonówkach.
W ten schemat wpisana jest niestety obecna pani minister. Niestety skutkuje to zaburzonym obrazem realiów panujących w polskich szkołach a co za tym idzie, nieprzystawalnością ambitnych założeń do skrzeczącej rzeczywistości. Stąd rzeczywiście, przy odrobinie humoru, można przyrównać pmysły MEN-u do serialu „Świat według Kiepskich”. Niestety.
Inny pomysł pani Hallowej, to przekazywanie szkół kościołowi. Ale spokojnie, efekt będzie odwrotny od zamierzonego. Pokolenie zapędzane na siłę na religie, rekolekcje, msze odwróci się od KK. Nowa klasa polityczna przestanie słuchać instrukcji episkopatu, bo poparcie praoboszcza już nie da głosów. Będzie wraszcie normalnie.
POzwolę sobie jeszcze dodać komentarz do: „Oczywiście każdy nauczyciel ma jakieś poglądy. Jednak tylko katecheta ma obowiązek ujawniać swój światopogląd i ściśle łączyć go z nauczanym przedmiotem. Reszta nauczycieli nie musi i nie powinna tego robić.”
Czy nie wydaje się słuszne abym np. wiedział czy nauczyciel biologi jest kreacjonistą czy ewolucjonistą. Może nie powininem tego wiedzieć jeżeli jego nauczanie będzie , w miarę, bezstronne pod względem wiedzy naukowej.
Pytam czy taki np. M. Giertych powinien uczyć biologii. Posiada przecież tytuł profesora nauk biologicznych. Czy uczeń powinien znać jego światopogląd (bo przecież trudno sobie wyobrazić – przynajmniej mnie – że będzie uczył ewolucjonizmu).
Takie i podobne uwagi mozna odnieść też do innych przedmiotów czy działów nauki.
Albo pora umierać, albo wiarę tracić albo krzyczeć donośnie: Hall musi odejść !
Już teraz księża zabierają nam (n-lom i uczniom) w szkole czas, sale, pieniądze, a ma jeszcze dojść etyka w podobnym do tzw. katechezy nędznym wydaniu.
A miało być więcej godzin matematyki, historii, języka ojczystego i obcych… Zostaniemy zapyziałą prowincją Europy na zawsze i będzimy tylko zasilać zachodnie gospodarstwa rolne, puby i budowy.
Aż strach pomyśleć też o własnych maloletnich dzieciach.
no, coz Kosciol byl zawsze cwany i robil swe owieczki w konia, tylko Rewolucja Francuka im podstawila noge i ukrocila ich bezprawie. Problemy polskie sa czesto dla mnie abstrakcja ale niestety ukzauja sie one w zyciu codziennym … wsploczuje i ciesze sie ze moj syn nie musial przechodzic przez ta droge cierpiowa, mimo, ze w Francji uczeszczal do katolickiej szkoly, ale religia nie byla obowiazkowa i poza szkola!
Dodam jeszcze tylko trzy krótkie rzeczy i ode mnie raczej EOT.
1. Na 18 komentarzy, około 50% nie wnosi nic nowego, poza ogólnym pomstowaniem na Kościół Katolicki. W naturalny sposób powstaje pytanie, co wszystkim tak przeszkadza.
2. Jak na razie jedno z głównych pytań poruszonych we wpisie, które próbowałem podnieść – czy nauczyciel to przede wszystkim nauczyciel, czy wychowawca – pozostało (niemal) bez komentarza. Te zaś komentarze, które się pojawiły, raczej nie dotknęły sedna sprawy (chociaż chwała ich autorom, że zauważyli problem!). Ja wiem, że łatwiej krzyczeć niż dyskutować, ale… Trudno nie zacytować Lemowego „nic to, byle nie myśleć, a będzie dobra nasza!”
3. Trochę jeszcze guglałem – ale nadal nie znalazłem żadnego źródła dla tego wpisu. Nawet na stronach Wyborczej, która, powiedzmy w ten sposób, lubi takie tematy. Moja ciekawość zatem rośnie: skąd ta wiadomość?
Zapoznałem się z założeniami nowej podstawy programowej (historia) i doszedłem do wniosku,że jest ona (podstawa) pisana na zamówienie, a może pod dyktando. Otóż gimnazjaliści nie będą poznawać na lekcjach historii następujących pojęć: prawosławie, schizma wschodnia, reformacja, kontrreformacja, luteranizm, kalwinizm. Tych pojęć w projekcie podstawy nie ma! Zastąpiono je np. tak:
„Uczeń: (…) wyjaśnia przyczyny i skutki rozłamu w Kościele w XI wieku”, lub: ” Uczeń: – wyjaśnia czynniki, które doprowadziły do rozłamu w Kościele zachodnim, – opisuje cele i charakteryzuje działalność Marcina Lutra i Jana Kalwina oraz przedstawia okoliczności powstania kościoła anglikańskiego,
– wyjaśnia cele zwołania soboru trydenckiego i wskazuje postanowienia służące wzmocnieniu Kościoła”. Dlaczego tylko kościół anglikański dostąpił zaszczytu nazwania go po imieniu? Dla jasności: jestem nauczycielem techniki. I moje uwagi to nie pospolite czepialstwo, jestem zaniepokojony kolejnym kroczkiem ku indoktrynacji uczniów. Bo wyrugowanie z podstawy programowej „niesłusznych” pojęć takim kroczkiem jest. I kropka. Na szczęście są jeszcze nauczyciele.
Troszeczkę się podśmiewam z waszych komentarzy.Podejście do problemu typu:Kościół jest be,księża są afe,trochę jest dziecinne jak na to forum.To jakby powiedziec,że nauczyciele nie są odpowiednimi osobami,które sa w stanie podołac problemom w polskiej szkole.Są wykształceni,ukończyli szkolenia,kursy…ale raczej nie nadają się do tego,by poprawic sytuacje w szkole.Pewnie pedagodzy zrobiliby to lepiej.
Rozpatrywanie problemu tylko z jednej (słusznej) strony jest dosyc banalne.Takie opinie to ja słyszę dośc często w środkach komunikacji miejskiej jadąc do pracy,gdzie każdy Polak zna się na polityce i wie,jak najlepiej urządzic ten kraj.Takie opinie jak w większości wasze,krążą w obiegu ogólnym,opini społecznej.Nihil novi!Nic przemyślanego ani twórczego.Przeczyta sie kilka gazet i wie się już,że Kościół traci autorytet,że źle się dzieje w państwie polskim,że nadużyte zaufanie społeczeństwa itd.”A mózg owinięty w gazetę to jeszcze nie światopogląd”!
Jasne zgadzam się,że Kościół traci na znaczeniu i byc może dlatego chwyta się wszelkich możliwości kontaktu ze społeczeństwem i młodymi ludźmi i dlatego przygotowuje się do nauczania etyki.Czy to źle?Czy to dobrze?Nie wiem jeszcze.Powiem szczerze,że nie widzę rzeszy kandydatów,którzy kompetentnie chcialiby uczyc etyki w szkole.kto to miałby byc?Świetnie jeżeli w szkole jest taki przedmiot jak filozofia.Dla nauczyciela wykładającego taki przedmiot,znalazłyby sie kolejne godziny w nauczaniu etyki.A co z reszta szkół…kto miałby to robic?Nauczyciel polskiego,historii,przedsiebiorczości?Zatrudniłoby się ekspertów od etyki?kto przyjąłby taki etat?Popatrzmy realnie.Hall podejrzewam scedowała cały problem na księży.Po co wprowadzac jakieś kolejne kursy etyki dla nauczycieli tylko po to,by ocalic kwestię neutralności?Swoją drogą wątek problemu religi w szkole zmienił się w problem kto jest na tyle neutralny,żeby uczyc etyki.Przecież na pewno nie księża,którzy sieją zazwyczaj propagandę w kościele.Pewnie każdy ma jakieś negatywne doświadczenia związane z księżmi.Ale nie nalezy ich generalizowac jak jakiejkolwiek grupy społecznej.To sa poprostu ludzie.Kiedy wkurza mnie jeden czy drugi głupi nauczyciel lub lekarz czy szefc,to nie skreślam całej grupy z powodu jednego idioty,tylko szukam takiego,który mi pomoże.Tak samo rzecz się ma z księżmi.Po pierwsze ksiądz choc reprezentuje kościół instytucjonalny,to nie znaczy,że bezkrytycznie w niego ślepo wierzy.Ksiądz to czlowiek,ma mózg i go używa.A to,że wierzy w takie a nie inne wartości,bierze się z jego osobistego wyboru.Każdy ma swoje wybrane wartości,którym hołduje.U księdza to lepiej widac,bo jest to swego rodzaju manifest życiowy.Który nota bene,każdy z nas powinien przejawiac!Patrzac na dzisijeszą przestrzeń publiczną,czy to miejsce pracy,szkoła,uniwersytet,spotkanie wśród znajomych,rodzina…każdy się miga,by byc postrzegany jako JAKIŚ konkretnie.Przechodzimy swoistego rodzaju kryzys światopoglądowy,ideologiczny.W spadku po poprzednim ustroju nauczylismy się,że wyrażanie swoich poglądów jest niebezpieczne.Stwarza to bowiem sytuacje w których się wikłamy w pewne spory,które niosą ze sobą konsekwencje najczęściej naznaczenia chocby bycia nietolerancyjnym.A więc wszelkie spory milkną a zastępują je jedynie debaty,które posiadają wymiar jedynie czysto teoretyczny,hipotetyczny.Nic dziwnego,że nie możemy znaleźc wyraźnych autorytetów.Nikt bowiem,nie chce zostac męczennikiem w imię własnych wartości.Nikt nie chce świecic przykładem własnego zycia.Czy nauczyciel nie powinien się afiszowac z własnym światopoglądem?Zatem kto jak nie on?Szkoła dla mnie osobiście jest przestrzenią dialogu,dzielenia się,spotkania się mistrza i ucznia.Dobry rzemiślnik to jeszcze nie mistrz,bowiem mistrzem jest ktoś,kto wyznaje pewna filozofię życia,posiada pewną mądrośc,jest jakiś w swoim byciu w świecie.I to,że ktoś pokazuje jaki jest nie ma nic wspólnego z indoktrynacją, o którą się tak bardzo tutaj wszyscy boją.Bycie jakimś w świecie (nie tylko dla siebie samego) jest bodźcem do dyskusji lub inspiracji.Młodzi ludzie niczego bardziej nie poszukują jak tylko realnych punktów,do których mogliby sie odnieśc.Świat pełny jest relatywnych prawd,które wymuszają na nas neutralnośc.Skąd młodzi ludzie mają wiedziec jacy chcą byc,jakie wartości wyznawac skoro mozna w tym świecie byc synkretycznym/neutralnym/nijakim/codziennie innym i tak na prawde rzadko kto wychyla się ze swoja radykalną postawą?
Etyka moim zdaniem jest właśnie tą przestrzenią sporu,kiedy pokazujemy uczniom jaki wieloraki jest ten świat i jak ja jako nauczyciel odnajduję się w tym świecie a zadaniem dla ucznia jest odszukanie siebie i zajęcia jakiegoś stanowiska wobec tych rzeczy.I dla mnie nauczycielem etyki może byc ktokolwiek,kto jest w tej dziedzinie kompetentny,myślący,otwarty i odważny.I może to byc i ksiądz i socjalista i liberał i nauczyciel humanista i nauczyciel ekonomi.
Atomówka: „Etyka moim zdaniem jest właśnie tą przestrzenią sporu,kiedy pokazujemy uczniom jaki wieloraki jest ten świat i jak ja jako nauczyciel odnajduję się w tym świecie a zadaniem dla ucznia jest odszukanie siebie i zajęcia jakiegoś stanowiska wobec tych rzeczy.I dla mnie nauczycielem etyki może byc ktokolwiek,kto jest w tej dziedzinie kompetentny,myślący,otwarty i odważny.I może to byc i ksiądz i socjalista i liberał i nauczyciel humanista i nauczyciel ekonomi.”
Nie wiem jeszcze, na co sie zdecydować: naiwność, łatwowierność, brak doswiadczeń, idealizm, etc.?
Może tak zacząć uczyc jakiegoś konkretnego przedmiotu, gdzie jest się rozliczanym z wyników nauczania, z pracy jako wychowawca klasy?
Pedagodzy często mają glowy „napakowane” receptami „jak należy postępować”, potrafią pouczać. Gdy przychodzi do oceny ich pracy pedagogicznej często zwalają wine za swoje niedociągnięcia na nauczycieli i wychowawców, którzy (rzekomo) nie chcą z nimi współpracowć.
Pedagodzy powinni też mieć „wychowawstwo”. Wtedy może lepiej zrozumieją to, co pisze wielu nauczycieli, także na tym forum.
Jest Pani bardzo pewną siebie i swoich poglądów osobą. Nie wiem dlaczego, ale mam często wrażenie, że traktuje Pani poglądy innych trochę lekceważąco. Nikt nie jest nieomylny w swoich osądach. Pani też.
Nie zgadzam się z Panią, że etyki może uczyc każdy. Musi to byc osoba obeznana z materią ale także potrafiąca przekazać tą wiedzę w sposób obiektywny, zgodny z dostępną wiedzą a nie jego wlasnymi przekonaniami. Tak jak większość nauczycieli, na podstawie praktyki szkolnej, powątpiewam aby księża czy też katecheci się do tego nadawali. A poza tym: dlaczego 2 godz. religi? Może tak obowiązkowa dla wszystkich godzina etyki a dla chętnych dodatkowa godzina religii (dla każdego wyznania)?
Do mbork. Na tym forum zabieram głos dość często zatem nie chciałem się powtarzać, ale tobie odpowiem Dyskusja czy nauczyciel ma uczyc czy wychowywać przypomina dyskusję o „wyższości Bżego Narodzenia nad Wielkanocą” Nauczyciel ma dobrze i skutecznie kształcić, bo wówczas dobrze wychowuje.
Do mbork i Atomówki. Zobaczcie jaki projekt reformy ustawy o systemie oświaty proponuje Hall. Jest tam zapis o możliwości przekazania szkoły publicznej Kościołowi. Zatem przekreślono cały dorobek KEN z 1773. Zbyt silna pozycja KK szkodziła w przeszłość i szkodzi naszemu krajowi. Jeśli nie jesteście historykami to radzę poczytać np Jasienicę. Nie widze powodu dla którego należy mnożyc przedmioty w szkole, bo brak godzin. Treści etyki można realizować na j. polskim i historii. Religię w sali katechetycznej, będzie i taniej i lepiej.
Do paw. Ja treści o których piszesz bedę realizował. Mam w nosie panią Hall i to co powie ksiądz. Wiedza historyczna katechetów jest tak marna, że z nimi nie trzeba się liczyć.
Hanno,
Na brak doświadczeń życiowych nie narzekam.Dostrzegam to,co się dzieje wokół-jasne,”marnośc nad marnościami i wszystko marnośc”.Dlatego pewnie panuje takie ogólne niezadowolenie.Tylko mam wrażenie,że często zachowujemy się jak na takich starożytnych Rzymian przystało,którzy krzyczą:”Chleba i igrzysk”.Chcemy,żeby państwo nas żywiło i bawiło.A my tylko będziemy decydowac,czy kciuk unieśc w górę, czy w dół.Jeżeli chodzi o decyzję w sprawie propozycji Hall w związku z nauczaniem księzy etyki,większośc wypowiadających się,skazuje pomysł na śmierc.Ale co dalej?Czekacie na kolejną jatkę,w której możecie rozsądzic,co jest warte ocalenia a co nie?Demokracja nie sprowadza się jedynie do referendum,wyborów i komentowania wiadomości w mediach.Demokracja to osobiste zaangażowanie.A nie widzę,aby tu wypowiadający się tryskali realnymi pomysłami,które zastąpią księży uczących etyki.I nawet Hanno,gdyby podjąc twój pomysł godziny etyki i godziny religii dla każdego wyznania….pytam się kto miałby to konkretnie robic?Nie księża,to kto?!Pozwolę sobie tez zaznaczyc Hanno,że nie napisałam,że etyki może uczyc każdy!Wyraziłam się chyba jasno,że powinien uczyc tego przedmiotu ktoś,kto jest w tej dziedzinie kompetentny,myślący,otwarty i odważny. A jeżeli powątpiewasz w to,że takie cechy może posiadac ksiądz,to takie wątpliwości można miec i do nauczycieli i do każdego człowieka.Rozumiem,że chodzi o obiektywizm w nauczaniu etyki,bez propagandy i indoktrynacji.Sądze jednak,że myślący,otwarty ksiądz zawsze jest obiektywny.Nawiasem mówiąc mam spore doświadczenia w tej kwestii i polecam swoją drogą trylogię przypadków Ks.Grosera autorstwa J.Grzegorczyka.
Nie przeczę,że jestem idealistką.Przeszkadza mi pozostawanie na poziomie mierności i dlatego moje ideały pozwalaja podnosic sobie poprzeczkę w swoim działaniu.Wkurza mnie straszliwie to,co mnie otacza i większośc ludzi,których spotykam,którzy zdaje sie głównie paraja sie w zyciu stękaniem i narzekaniem.Jako tako niektóre przemyślenia Gospodarza mogę znieśc,ze względu na jego wkład twórczy w kulturę.Jednak mam wrażenie,że większośc społeczęństwa…(jak równiez co niektórzy nauczyciele jak widac po komentsach na tym blogu) „czekaja aż im świat przyniosą do łóżka”.Naiwnie jednak wierze,że jakiś np.nauczyciel zaskoczy mnie swoim progresywnym MYŚLENIEM zamiast krytykanctwem.(Chwała Ci mbork !)Czy to jest moje „napakowanie receptami jak nalezy postepowac”?Nie wymagałabym tego od innych,gdybym nie wymagała tego od siebie.Pedagodzy powinni miec wychowastwo?bardzo proszę służe doświadczeniem w tej kwesti.Może nie aż tak wieloletnim,ale wystarczającym,by odczuc jak system i młodzi dają w kośc.Złe doświadczenia jednak nie zwalniają od zdystansowanego myślenia i starania się,wymagania od siebie i od innych.
Padło pytanie skąd wiedza na temat tego, ze księża itd.
Proszę :
http://www.rp.pl/artykul/19,249545_Ksieza_beda_uczyc_religii_i_etyki_.html
Do Z.O. Poprawiłeś mi nastrój – dzięki 🙂
Szanowni Państwo,
w sprawie podręcznika do nauczania etyki w polskiej szkole – kilka lat temu pani prof. Magdalena Środa przygotowała taki podrecznik. Instytut Filozofii Polskiej Akademii Nauk zajął się kształceniem przyszłych nauczycieli etyki, ale chyba z braku chętnych zaniechano organizowania kolejnych studiów podyplomowych. A swoją drogą etyka w szkołach powinna być od kilku czy nawet kilkunastu la (tak jak lekcje tzw. religii), skąd więc taki problem z brakiem nauczycieli?
Pamietam zapewnienia ministra oświaty sprzed kilku lat, że problemu z nauczaniem etyki w szkołach nie ma, zajęcia z etyki sa prowadzone. A więc o czym ta dyskusja?
Andre bo można mówić o ‚gałęziach’ etyki, tak jak w filozofii są różne prądy/szkoły. Jednak ucząc przedmiotu pod nazwą ‚etyka’ nie trzeba, a nawet nie powinno się skupiać tylko na etyce związanej z Kościołem.
Jeżeli chodzi o ‚Pogadanki z etyki’ jest to dobra książka, nawiązująca do Kościoła, ale nie jest to szczególnie dziwne patrząc na to co autor ma przed nazwiskiem. Zresztą Szostek tego nie ukrywa, pisze o tym co jest mu najbliższe. Pogadanki są dosyć ogólne, moim zdaniem warto je przeczytać nawet jeżeli z Kościołem nie jest się związanym.
Calendula masz chyba przykre doświadczenia z duchownymi. Znam paru księży prywatnie, studiuję na katolickiej uczelni i nawiedzeni księża nie umiejący wyjść ponad sutannę i doktrynę to promil, a nie większość. Ksiądz to normalny człowiek, nie musi indoktrynować. A świadectwo wiary daje przede wszystkim swoim postępowaniem, a nie namawianiem. Tak jak każdy z nas może być dobrym człowiekiem, a nie koniecznie gorliwym katolikiem czy księdzem.
Witam,
1) faktycznie, może być problem z zatrudnianiem etyków w szkołach. Wiąże się to obowiązującą zasadą łączenia uczniów w grupy odpowiednie ilościowo (myślę, że min. to będzie 10 osób) z różnych klas i poziomów nauczania. W przeciętnej szkole ( pod względem ilości uczniów) można więc będzie liczyć na pół etatu. Dlatego też dyrektorzy namawiają swoich nauczycieli do podjęcia studiów, dających uprawnienia do nauczania tego własnie przedmiotu.
2) Nie można – myślę- mówić o dominacji księży wśród studentów studiów podyplomowych w skali kraju. Sama ukończyłam właśnie pierwszy semestr studiów na Uniwersytecie Łódzkim. Wsród 40 studentów jest tylko 1 katechetka oraz m.in. lekarz, socjolog, psycholog (chociaż gros stanowią nauczyciele).
3) Ukazał się niedawno program nauczania etyki p. Pawła Kołodzińskiego z wyd. Operon (dopuszczony przez MEN). Jest też przystępny podręcznik P. Kołodzińskiego, J. Kwapiszewskiego-„Etyka”, także z Operonu (podręcznik czeka na dopuszczenie w MEN).
Bardzo mnie jednak irytuje typowa w Polsce nieokreśloność i brak przygotowania zaplecza: merytorycznego i kadrowego.
Uważam, że ani księża, ani katecheci nie powinni uczyć w szkole świeckiej etyki (mogą – w szkołach katolickich).
Tak to właśnie nazywa się dyskryminacja i brak tolerancji ze strony tzw „neutralnych” wobec wierzących. Skoro ktoś ma odpowiednie wykształcenie to może i powinien uczyć danego przedmiotu! Obłudą i intelektualną schizofrenią jest zabronienie katechetom nauczania etyki w imię wolności! Najwięksi teologowie byli zarazem wspaniałymi filozofami. Do dziś dwa pierwsze lata teologii to głównie filozofia, realizuje się też dwa semestry właśnie etyli filozoficznej. Teologowie już teraz są świetnie przygotowani do nauczania etyki a inni z lęku przed tą prawdą i Prawdą najistotniejszą próbują zdeprecjonizować ich kompetencje.
RE: Maria
Cały problem, jest w tej szafowanej prawdzie, bo od twierdzenia w teorii Kurta Godla minęło prawie 90 lat i kto tak dogmatycznie sądzi, co najmniej jest niedouczony. A -co do metodologii nauki i epistemologii, logiki formalnej, i innych przedmiotów nawet przez pięć lat na uniwersytecie nie da się kolokwialnie nawet liznąć, a co dopiero w dwa lata nawet na KUL. Zwłaszcza, że teologia jest bardziej nastawiona na kształtowanie moralności nie zaś na próbę odpowiedzi jak żyć? w sposób obiektywny. Pani podejście jest dalekie od elementarnego obiektywizmu. Kompetencje w naszej cywilizacji do nauczania etyki, może co najwyżej mieć konkretna osoba – tak podpowiada rozum i można to tylko wykazać w funkcji czasu na bazie efektów jej pracy, zaś ta która ukończyła studia magisterskie na filozofii , czyli powinna zgłębiać wiedzę przez 5 ?lat, oraz odbyć staż pedagogiczny obowiązujący na wszystkich uczelniach według tych wytycznych i powinna mieć formalnie najwyższe kompetencje, a w praktyce może też czasami nauczyciel pasjonat być bardziej kompetentny, zaś po studiach podyplomowych i też czasami na podobnym poziomie, ksiądz i katechetka, ale prawdy literalnej w tym nie ma, nie sam dyplom o tym świadczy, bo dziś w europie nikt o umyśle naukowym nie powie, że obiektywne ocenianie jest w ogóle możliwe, co nawet ma odzwierciedlenie w unijnych dyplomach uczelni wyższych. Tego stanowiska nie jest Pani wstanie wytłumaczyć większość, księży i katechetów poza jakimś odwoływaniem się do postmodernistycznych koncepcji, jako kolejnego zła, a taki stan rzeczy jest już w europie i jak mają nasze dzieci w tym stanie się odnaleźć. A Etyka nie ma umoralniać od tego są kwestie światopoglądowe i świat religii, ma przedstawić kulturę tak by młody polak umiał się w niej odnaleźć – jako partner, ja bym wolał by jako osoba kompetentna, a nie jako kosmita oszołom. Etyka stawia pytanie zasadnicze Jak żyć? i co w tym zakresie jest wiadomo w ramach wiedzy oraz powstrzymać osąd by nie moralizować, bo to już jest inna funkcja, oczywiście powinna wychowywać, ale nie etyka, od tego są: rodzice, potem środowisko, a na końcu nauczyciel według zasług. Cel generalny -jest nim pomyślność naszej społeczności i to jest świecka wersja nauki, która musi być obiektywna. Jeżeli Pani się nie zgadza z moim rozumowaniem nie mam zastrzeżeń ani zamiaru to zmieniać chyba, że będzie Pani moją uczennicą potraktuję to jako obowiązek, by dostarczyć Pani jak najszerszy materiał porównawczy, bo od sądzenia jest Pani jako Osoba i Pani sieć asocjacyjna przetwarzająca te informacje ?. O duszy i transcendencji też możemy porozmawiać od Konfucjusza przez Arystotelesa św. Tomasza czy też Augustyna jak i proroka Mahometa bez ujmy dla każdego z nich a z wiedzą dla Pani.
Pozdrawiam
Co roku polskie uczelnie wypuszczaja na rynek pracy mnóstwo absolwentów filzofii/etyki, świetnie przygotowanych do pełnienia właśnie funkcji nauczania etyki. Ale po co, przecież to samo zrobi ksiądz lbo katechetka ;]