Pługopiaskarki i polonez
Jak się tańczy poloneza, pokaże prezydent Łodzi, o ile nie wystraszy go aura. Śnieg ma padać przez cały dzień, chyba że pomogą tajemne zaklęcia i do południa się wypogodzi. Tancerze – a zapowiedziało się grubo ponad tysiąc osób – wyruszą spod ławeczki Tuwima, czyli spod Urzędu Miasta Łodzi, i przetańczą ulicą Piotrkowską.
W nocy z czwartku na piątek tak padało, że z trudem dojechałem spod bloku do garażu (kilkaset metrów). Drogi zaśnieżone, a pługopiaskarek nie widać. Chyba wszystkie pojechały na Piotrkowską przygotować ulicę do poloneza. Tym razem nie mam pretensji. W końcu najważniejsze, aby nikomu nie powinęła się noga podczas dzisiejszego tańca. Ewentualne wypadki na drodze są mniej ważne.
Klasy maturalne mojego liceum też miały tańczyć poloneza z prezydentem, ale nie mogą. Polonez źle działa na naszych uczniów. Wystarczyło, że zaczęli dzień od kilku kroków poloneza, a jakimś cudem nie byli w stanie potem trafić na lekcje. Tańczyli poloneza i znikali ze szkoły. Szli na próbę i już nie wracali. A jak nawet pojedyncze okazy przychodziły, to do niczego się nie nadawały, więc tylko prosiły o zwolnienie do domu z powodu wyczerpania. Ze strachu, aby miejski polonez nie wyczerpał do szczętu naszych maturzystów, dyrekcja zabroniła im tańczyć.
Polonez polonezowi nierówny. W każdym roku modny jest inny styl tego tańca. Moi uczniowie – jak słyszę – preferują technikę zwaną poetycko: „idzie skacząc po górach”. Szkoda, że nie będą tańczyć na Piotrkowskiej, ponieważ na pewno robiliby furorę, bijąc rekordy w skoku wzwyż. Polonez na świeżym powietrzu daje naprawdę nieograniczone możliwości i wyzwala inwencję. Niestety, na balu wszystkich będzie ograniczał sufit.
Komentarze
A ja mialem Poloneza bardzo dawno temu. A teraz mam Rovera,ktoremu przez dach kapie. Baj.
Poraził mnie sens i logika tej notki.
Zacząć od pługopiaskarki, a skończyć na suficie, niewiarygodne!
Ma pan talent!
Ale o co Ci chodzi czlowieku?!
W mojej szkole uczniowie ćwiczą poloneza,a ja wspominam swoją studniówkę: szalone tańce, alkohol pity w warunkach głębokiej konspiracji.Muszę się przyznać, że tylko raz w życiu piłem z wychowankami.Było to krótko po moich studiach, pracowałem wówczas w zakładzie poprawczym o obostrzonym rygorze wychowawczym. Gdy moi 20-letni wychowankowie skończyli ładować węgiel rolnikowi, wówczas on przyniósł pół litra wódy i rozlał do kubków. Wypiliśmy, bez zbędnych komentarzy.Dzisiaj nie powtórzyłbym tego wyczynu nawet w towarzystwie najpiękniejszej dziewczyny z mojej klasy podczas studniówki, gdzie po północy wszystko może się zdażyć,nawet sufit nie ograniczy możliwości, które niesie impreza odbyta na sto dni przed maturą
Oczywiście, słowo zdarzyc piszemy przez rz, Panie Dariuszu, niech Pan wybaczy, piszę w czasie imprezy polonistów, dużo drinków, wiele wódy, mało soku. Pozdrawiam. Belfer też człowiek…
Ino,
przepraszam, że przeoczyłem tę usterkę. Powinienem ją po koleżeńsku poprawić. Błędem jest świadomy niepoprawny zapis. Osoba, która przez nieuwagę napisała niewłaściwie, ale natychmiast się poprawiła, nie popełniła błędu.
Serdeczności
DCH