Jakie emerytury?

Rząd przyjął wobec nauczycieli zasadę love-and-hate. Z jednej strony czaruje nas romantycznymi prezentami, a z drugiej sprawia nam tęgie lanie, ponieważ zupa była za słona. Najpierw dowiedziałem się, że  nauczyciele będą mieć prawo do wcześniejszych emerytur (obietnica minister Jolanty Fedak), a kilka godzin później premier wylał kubeł zimnej wody na nasze głowy, mówiąc, iż to nieporozumienie.

Zagrywka rządu jest genialna. Nie ma to, jak okazywanie zapału, składanie wielkich obietnic, a następnie neutralizowanie gorączki, blokowanie zapowiadanych posunięć pod pretekstem, że nie zostały ze wszystkimi uzgodnione. Zresztą – mimo iż obietnica minister Fedak jest bardzo korzystna dla nauczycieli – wielkim oburzeniem zareagowała na nią oświatowa Solidarność (że niby rząd nie dopuścił Solidarności do rozmów, tylko uzgodnił wszystko z ZNP i SLD). Powstał impas nie do przezwyciężenia. Każda decyzja rządu będzie teraz zła.

Sprawa wcześniejszych emerytur weszła w fazę karnawałową. Teraz chodzi o to, kto komu może zagrać na nosie. Czy rząd zabawi się kosztem związków zawodowych, czy też związki zawodowe zabawią się kosztem rządu? W całej tej sprawie nauczyciele odnoszą wrażenie, że są mniej ważni.