Daje do myślenia
Przyzwyczailiśmy się, że minister edukacji wydaje kontrowersyjne rozporządzenia, a potem uparcie przy nich trwa. Najlepszy w uporze był Roman Giertych, któremu Trybunał Konstytucyjny musiał orzec, że amnestia maturalna jest sprzeczna z prawem. Teraz nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o bezmyślność decyzji (dobrym przykładem jest likwidacja matury w językach obcych), ale upór się skończył (w piątek Katarzyna Hall unieważniła swoją decyzję, że maturę trzeba zdawać po polsku). To daje do myślenia.
Nie podejrzewam, że minister edukacji po prostu ulitowała się nad losem dzieci. Jestem pewien, że się ugięła pod ciężarem ogromnego sprzeciwu wobec jej decyzji. Już uczniowie, rodzice i nauczyciele wybierali się do Warszawy. Na razie pojechali dyrektorzy szkół i zapewnili, że te plany to nie przelewki. Hall zmiękła. To daje do myślenia.
W ostatnich miesiącach rząd straszył decyzjami (np. w sprawie podwyższenia pensum nauczycieli, wprowadzenia obowiązku dokładnego rejestrowania czasu pracy, likwidacji wynagrodzenia za lekcje ponadwymiarowe, za zastępstwa doraźne itp.), ale skończyło się na straszeniu. Rząd wycofywał się z podjęcia decyzji bądź też odwlekał je w czasie. To daje do myślenia.
Im gorzej pisała prasa o nauczycielach, tym bardziej rząd chciał nam dokręcać śruby. Im większy był sprzeciw środowiska nauczycielskiego, dyrektorskiego, rodzicielskiego bądź wszystkich tych grup razem wziętych, tym szybciej rząd wycofywał się ze swoich planów. To daje do myślenia.
Wniosek jest jeden. Trzeba tupać na rząd, a najbardziej na minister edukacji. Niech wiedzą, że środowisko ludzi związanych z edukacją wnikliwie przygląda się każdej decyzji Donalda Tuska i Katarzyny Hall. Nic nie ujdzie naszej uwadze. A jak nam się coś nie spodoba, to będziemy tupać. Trzeba tupać, bo inaczej rząd zrobi z nas kukły malowane i zagra nami w przedstawieniu ku uciesze gawiedzi.
A przy okazji warto zadbać o lepszy wizerunek, aby jak najmniej złego o nauczycielach było w mediach. W piątek zmroził mnie tekst Marcina Markowskiego w „Gazecie Wyborczej”, że uczniowie dlatego są agresywni, ponieważ nauczyciele nudzą na lekcjach (cytowano te słowa także w radiowej Trójce). Już się boję, do czego złego przeciwko nam zachęci ten tekst Katarzynę Hall. Ostrzegam, Pani Minister, tupniemy.
Komentarze
Pani Hall zmienila decyzję,ale tym zebranym dyrektorom nawymyślala i nawyzywala ich od pieniaczy.To też dużo mówi o tym,kto rządzi naszą oświatą;-)))))
I właśnie trafia Pan w sedno, Drogi Gospodarzu.
Kiedyś w kabarecie „U Dudka” był taki monolog (badaj E. Dziewońskiego) „…co by tu spieprzyć, panowie” – a to propos, ministerialnego programu pt. doprowadzanie nauczycieli do furii, który co pewien czas uaktywnia się w różnych posunięciach tego urzędu.
A tak na prawdę, to aż prosi się powołanie nieformalnego centrum „mądrości i uporu” dla odpierania idiotycznych decyzji oraz posunięć deprecjonujących szlachetny zawód nauczyciela. Powiem wprost, nawet za cenę nieposłuszeństwa obywatelskiego, bo obawiam się, że samo tupanie może być bliskie pogłębiającym się turbulencjom. Daliśmy się wpuścić na ring i przez lata pozwoliliśmy się obkładać ciosami, aż w końcu okazuje się, że to ani nie nasza waga, a i przeciwnicy nie z tej kategorii.
Nic to Baśka, wiemy o co chodzi. Gorąco pozdrawiam.
Jak słyszę pomysły ewidencjonowania czasu pracy, to przypomina się mi podobny ‚eksperyment’ z Niemiec, chodzi tylko o lekarzy…po kilku miesiącach władze wycofały się z niego, bo okazał ioę, że pracownicy przebywali w pracy dużo dłużej niż powinni i wyrabiali straszne nadgodziny (z punktu widzenia budżetu)… hehe jak nauczyciel podliczyłby ile godzin siedzi w pracy, to nasz rząd też by z daleka omijał ewidencjonowanie czasu pracy….
Ps. już kiedyś pisałam…myslę,że spora grupa nauczycieli pracowałaby od 8-15 ale ceną byłaby pensja od 2000pln w zwyż i zero pracy w domu czyli tak jak na mitycznym ‚zachodzie’.
Witam! Te wywody o agresji z Wyborczej rzeczywiście ‚fajniutkie’. Totalna indolencja autora tych wyziewów i równie kompletna nieznajomość środowiska o wdzięcznej nazwie ‚szkoła’. A co do wycofywania się z wcześniejszych decyzji – to nareszcie zrobiono coś pozytywnego. Wiem, że to drobiazg, ale jak cieszy!
może na lekcjach będziemy opowiadali o grach komputerowych, to na pewno zainteresuje uczniów:)
Nauczyciele muszą przedstawiać swoje racje wszędzie gdzie się da. Najlepiej pokazując warunki pracy nauczyciela w Polsce na tle innych państw. To pomoże obalić mity. Tak działali lekarze i sporo wygrali. Obecnie podobnie postępują prawnicy. Niestety my jesteśmy w gorszej sytuacji, bo nie mamy wsparcia w organizacjach nauczycielskich. Szczególnie blado w mediach wypadają związki zawodowe. Musimy zatem sami zadbać o swoje sprawy.
@ Autor
„Przyzwyczailiśmy się, że minister edukacji wydaje kontrowersyjne rozporządzenia, a potem uparcie przy nich trwa(…)
ale upór się skończył (…)
Jestem pewien, że się ugięła pod ciężarem ogromnego sprzeciwu wobec jej decyzji.”
I jesteś Pan pewien, że nie przekonała Pani Mister dyskusja/argumenty tylko „się ugieła pod ciężarem ogromnego sprzeciwu”?!
Może jakieś uzasadnienie dla tego twierdzenia?
Bo na mój rozum to
jesteś Pan taki śmieszny nauczycielek, który aby coś zrozumiał to trzeba mu na łeb kosz…
Tak właśnie rozumujesz.
PS
Wniosek jest jeden: ministerstwo powinno nauczycielków trzymać za jaja do oporu. I nic nie popuszczać.
@ Autor
„A przy okazji warto zadbać o lepszy wizerunek, aby jak najmniej złego o nauczycielach było w mediach.”
Żenujące wnioskowanie, bo:
„W piątek zmroził mnie tekst Marcina Markowskiego w ?Gazecie Wyborczej?, że uczniowie dlatego są agresywni, ponieważ nauczyciele nudzą na lekcjach”
TO NIE JEST JAKIŚ „TEKST W MEDIACH”, TYLKO STRESZCZENIE BADAŃ!
Weź się za robotę i namów do tego koleżanki i kolegów, to takich tekstów nie będzie.
„Już się boję, do czego złego przeciwko nam zachęci ten tekst Katarzynę Hall.”
Aha. Czyli chodzi o krycie dupy. Typowy nauczyciel :-/
@ Anglistka hehe
„hehe jak nauczyciel podliczyłby ile godzin siedzi w pracy, to nasz rząd też by z daleka omijał ewidencjonowanie czasu pracy?.”
Hehe jakoś nie widzę takich postulatów wśród nauczycieli (podliczanie godzin). Wręcz przeciwnie – trzymają się kurczowo KN.
Hehe…
—
„myslę,że spora grupa nauczycieli pracowałaby od 8-15 ale ceną byłaby pensja od 2000pln w zwyż”
hehe
No, więc wyobraź sobie Anglistko, że w dzisiejszych czasach płaci się nie za siedzienie od-do (do czego jesteście przyzwyczajeni) tylko za pracę.
Hehe
Pewnie nie zrozumiałaś o co mi chodzi…
Hehe
Upór Tuska w niedymisjonowaniu Hall daje się wytłumaczyć tylko w jeden sposób. Chce jej rękoma wykonać czarną robotę i umyć ręce.Strasznie fajnie się rządzi,gdy za nic się nie odpowiada ( samorząd odpowiada za edukację,jej efekty,finansowanie itd.- taki pomysł Tuska ma zrealizować Hall). Z drugiej strony- ministrem nie jest się wiecznie.Pomysły Hall mają pomóc jej w rozwinięciu swojego interesu,gdy utraci swoje stanowisko.Przepisy raz wprowadzone trudno zmienić ( przykład:religia w szkole,początkowo nieopłacani księża, teraz uprzywilejowani np. zaczynają ponoć od stanowiska nauczyciela mianowanego; nie mylę się chyba?). Tupać trzeba,choć przydałyby się mocniejsze wyrazy oburzenia.Brak poważnej dyskusji elit na temat oświaty jest zastanawiający.Pozdrawiam Koleżanki i Kolegów.
Z uporem maniaka będę powtarzać,że uczniowie zapomnieli o podstawowym obowiązku:do szkoły nie chodzą dla rozrywki,ale po to,by się uczyć.Niestety nie wszystko da się urozmaicić i uatrakcyjnić,żeby zadowolic wymagajacego ucznia.Ciekawe kiedy zbadają poziom frustracji nauczycieli?Jak ich nie będzie?
Ten upór Tuska żeby Hall trzymać bierze się stąd,że jego guru jest mąż Hallowej.Na dodatek poinformowani twierdzą,że u nich bywa Bartoszewski, który jest bardzo za panią Hall.No i żeby obu tych panów nie drażnić to on ją trzyma;-))))
Takie to mechanizmy doboru i oceny ministrów(nie mówiąc o innych odpowiedzialnych stanowiskach) obowiązują w IVRP;-)))
Pojawił się mój ulubiony troll. Invi czy jak ci tam. Możesz się dziwić tylko temu, że nasze żądania są tak umiarkowane. Zapewnw zauważyłeś, że opieram się o średnie OECD. Na ich podstawie można łatwo wyliczyć, że placa nauczyciela w Polsce powinna zaczynać się od 3,800 kończyć w pobliżu 5,300. Brałem pod uwagę realia z 2002 roku. Oczywiście czas pracy bez zmian i zmniejszona liczba uczniów w oddziale. Takie powinny być warunki wstępne do rozmów z panią Hall.
Bardzo nieładne teksty blogowicza Invi. Te pretensje, żeby Gospodarz wziął się za robotę. Wrzuć może trochę na luz, bo brzmisz, jakbyś miał jakieś kompleksy związane ze szkołą. A wyładować frustrację najłatwiej na blogu, najlepiej nie swoim i to w dodatku incognito.
Wyniki badań w Wyborczej… No i co z tego, że to wyniki badań. Tylko pogratulować badaczom. Bo według nich za agresję wśród grupy odpowiedzialny jest nauczyciel, który nie zainteresował ją lekcją, albo nie dość zaangażował uczniów w jej przebieg. Nasuwa się wniosek, że nasi pocieszni badacze chyba nigdy nie przekroczyli progu jakiejkolwiek sali wykładowej. Po dwóch godzinach smędzenia pod nosem wykładowca mówi ‚do widzenia’ i opuszcza salę. A młodzież uniwersytecka bucha agresją i noże otwierają się w kieszeniach. Zamieszki przed uczelniami i w studenckich pubach gotowe….
Większej bzdury niż wyniki tych ‚badań’ dawno nie uświadczyłem.
Pozdrowienia dla blogowiczów.
invinoveritas, tez wiele nie rozumiesz
jak np. fakt, że w szkole sie nie leży po tym, jak się skończy zajęcia, a SIEDZI na siedzeniu i sprawdza zeszyty, ćwiczenia, zadania, tworzy się – nie leżąc, nie.. ale siedząc właśnie – stos papierzysk, których się od nauczyciela wymaga
ba..
wyobraź sobie, że jak przychodzi uczeń na konsultacje, to też się przy nim siedzi – żeby na bieżąco korygować błędy, etc
a ja, o zgrozo, zamiast siedzieć w szkole, i pisać po szkolnym papierze, szkolnym długopisem, drukować pomoce dydaktyczne na szkolnej drukarce, siedzę nad tym w domu..
z chęcią policzę ile tej pracy wychodzi..
z chęcią wystawię rachunek..
tylko wtedy juz nikt więcej durnego tematu ewidencjonowania czasu mojej pracy nie podejmie – bo będzie mu wstyd
siedzę i pracuję
a powinnam kawę pić oglądając jakiś bzdurny serial ;p
Hall po prostu realizuje przemyślany
[niekoniecznie przez siebie;-)]program zniszczenia publicznej oświaty jako konkurencji dla prywatnej, którą reprezentuje. Stąd wiele dzialań, które nieświadomi odbierają jako bezsensowne, mających maksymalnie utrudnić życie dyrektorom i nauczycielom publicznej oświaty.Szczególnie tym ambitniejszym i z większą inicjatywą. Takie są m.in.szkoly dwujęzyczne i stąd taka operacja przeciw nim…