Czołgiem do szkoły

Prasa się rozpisuje, że od 1 września nauczyciele będą informować policję o wagarowiczach (zob. „Rz”). Właściwie to zawsze mogliśmy to robić, ale niezbyt chętnie korzystaliśmy z tego prawa. W końcu istnieją pedagogiczne sposoby na niesfornych uczniów i nie trzeba od razu powiadamiać funkcjonariuszy, aby wtargnęli o piątej rano do mieszkania wyrostka, zakuli go w kajdany i doprowadzili do szkoły (rodziców warto przy okazji spałować, a całą akcję sfilmować i pokazać w telewizji). Uważam, że policję należy trzymać na pilniejsze potrzeby, np. na bandytów, a z uczniami mogą sobie poradzić nauczyciele (oczywiście zdarzają się wyjątki, gdy uczeń jest bandytą).

Zdaję sobie sprawę, że ludzie przestali się bać nauczycieli, więc w roli straszaka trzeba zatrudnić kogoś innego. Dlaczego jednak padło na policję, tego nie rozumiem. Przecież uczniowie, którzy wagarują, najczęściej mają o policji zdanie „CHWDP”, więc nie zrobi na nich wrażenia wizyta człowieka w mundurze. Mogą jeszcze zbezcześcić mundur. Jeśli już chcemy dzieci straszyć i tym sposobem przymuszać do chodzenia do szkoły, to poprośmy księdza proboszcza. Myślę, że nauczyciele powinni przede wszystkim powiadamiać proboszczów, aby ci, chodząc po kolędzie (styczeń, prawda?), rozmawiali z parafianami, których dzieci wagarują. Zapewniam, że większe wrażenie na rodzicach zrobi reprymenda od księdza niż policyjne gadanie.

A zatem przede wszystkim należy wyczerpać środki pedagogiczne (nauczyciel, wychowawca, dyrekcja szkoły). Gdy to nie pomoże, niech z wizytą do rodziny wybierze się ksiądz (w końcu religii można uczyć także poza szkołą – zob. tekst „Wyborczej”). A w ostateczności można zadzwonić na policję. Zresztą już widzę minę policjanta, któremu zgłaszamy sprawę: „Mój uczeń nie chodzi do szkoły”. A co to może obchodzić policję, skoro nie daje sobie rady ze złodziejami samochodów i z rozbojami na ulicy? Dajmy spokój policji, bo i tak ma pełne ręce roboty.

Proponuję kolejną reformę. Gdy uczeń nie chodzi do szkoły, należy powiadomić wojsko. Jak czołgi zaczną wozić dzieci do szkół, to każde będzie chciało się przejechać.