Nagrywanie rozmów z rodzicami

Oceny bardziej obchodzą rodziców niż uczniów. Nic dziwnego więc, że „starzy” dostają białej gorączki, gdy te oceny nie odpowiadają ich ambicji. W ostatnim tygodniu wystawialiśmy oceny maturzystom, dlatego szkoła zamieniła się w miejsce bitwy z rodzicami. Całe szczęście, że wymyślono telefony, więc można było postrzelać sobie na odległość. Rodzice młodszych uczniów zwykle się hamują, natomiast w ostatnim roku nauki „starzy” idą na całość i kładą na język to, co dotychczas skrywali w sercu.

W tym roku los oszczędził mi nadzwyczajnych przykrości, dlatego mogłem dostrzec, co przytrafia się koleżankom i kolegom. Patrząc na dantejskie sceny, jakie rozgrywały się przy telefonie w pokoju nauczycielskim, pomyślałem, że nasze rozmowy z rodzicami powinny być nagrywane. Nie chodzi mi o dochodzenie sprawiedliwości przed sądem za obrazę, ale o prewencję. Informacja, że rozmowa jest nagrywana, na pewno działałaby hamująco na krewkich czy też zwyczajnie chamskich rodziców. Teraz rodzice czują się bezkarni, więc wrzucają nam, ile wlezie. Podejrzewam, że gdyby zobaczyli, co po rozmowie z nimi robi niejedna nauczycielka (np. płacze), byliby bardziej powściągliwi.

Piątkowe przedpołudnie spędziłem w serwisie samochodowym. Na pytanie, co słychać, szef zakładu powiedział, że to samo, co u mnie: „Ludzie zrobili się bardzo nerwowi i strasznie drażliwi. Wystarczy drobnostka, a już wybuchają niepohamowaną złością”. Trafił w sedno. Ledwo przyjechałem do szkoły, a już byłem świadkiem telefonicznej rozmowy koleżanki z rodzicem, który nie potrafi panować nad sobą. Nie wątpię, że w oczach rodzica jego dziecko jest najzdolniejsze i najwspanialsze. Jednak do szkoły chodzą także inne dzieci, które z kolei w oczach swoich rodziców są jeszcze mądrzejsze i jeszcze zdolniejsze. Gdy więc przychodzi do wystawiania ocen, okazuje się, że nie wszyscy są jednakowo zdolni, pracowici czy mądrzy. A niektórzy wręcz okazują się przeciętni bądź nawet bardzo słabi. Bez względu jednak na przyczynę niepowodzeń, za późno jest poszukiwać winnego w dniu wystawiania ocen. Wtedy można najwyżej wylać wiadro pomyj na czyjąś głowę. Koleżanki i koledzy, w dniu wystawiania ocen chodźcie z nakrytymi głowami. Od pomyj wypadają włosy (wiem coś o tym).