Twórcze pomyłki

Lektury byłyby mniej nudne, gdyby uczniowie częściej się mylili podczas ich czytania. Mylili i nie zauważali swych pomyłek, bo wtedy jest zabawniej. O twórcze pomyłki łatwiej, gdy książki czyta się na głos na lekcji, chociaż i w domu można przeczytać z błędem. Gdy ktoś popełni twórczy błąd, to nie należy go poprawiać. Warto raczej poprowadzić interpretację opartą na błędnym odczytaniu.

Czytaliśmy kiedyś na lekcji Biblię, fragment o Hiobie, który urodził się w ziemi Us, ale uczeń z niewiadomych powodów przeczytał: „Był w ziemi USA pewien mąż imieniem Hiob”. Od razu zrobiło się ciekawiej. Bo też kogo może obchodzić żywot człowieka z Bliskiego Wschodu, co innego natomiast przygody faceta z Ameryki. Powiało Hollywoodem i wielkim światem. W roli Hioba Arnold Schwarzenegger. Już widzę, jak Arni-Hiob pręży mięśnie i mówi: „Niedługo dowiecie się, że istnieje sędzia”.

Z przejęzyczeń związanych z Biblią pamiętam jeszcze chwilę, gdy uczennica czytała „Hymn o miłości” św. Pawła. W jej wersji brzmiało to tak: „Choćbym mówił językami angielskimi, a miłości bym nie miał, byłbym niczym”. Jakże to prawdziwe! Co daje znajomość języków obcych, gdy człowiek jest pusty w środku? Wprawdzie św. Paweł napisał o językach anielskich, ale gdyby żył dzisiaj, napisałby na pewno o językach angielskich (tzn. angielskim właściwym, amerykańskim, australijskim itd.). Przejęzyczenie uznałem za genialne.

Literatura religijna często jest błędnie odczytywana. Pamiętam, jak jedna z uczennic opowiadała treść „Kwiatków św. Franciszka”. Jak wiadomo, święty nawracał zwierzęta, np. strasznego wilka, ptaki oraz ryby. A czy nawracał owoce? Według uczennicy św. Franciszkowi udało się nawrócić grzeszne truskawki. Te owoce, leżąc w koszyku, bardzo źle się zachowywały. Przytulały się jedne do drugich, gniotły i miażdżyły, zupełnie zapominając o tym, co to jest wstyd i kultura osobista. I właśnie tym grzesznym truskawkom przemówił święty do rozumu, a one pozytywnie zareagowały. Złożyły przysięgę, że nie będą już leżeć jedna na drugiej, tylko obok siebie i w przyzwoitej odległości. I dochowały tej przysięgi do dnia dzisiejszego. Dlatego dzisiaj kupuje się truskawki w specjalnych pobożnych koszyczkach (truskawki leżą w nich ułożone obok siebie, a nie na sobie). Tylko polskie truskawki nie wzięły sobie do serca pouczeń świętego Franciszka, dlatego nadal grzeszą, leżąc w koszyku jedna na drugiej. Ale co to za truskawki! Moralne zgniłki jakieś. Tak interpretowała uczennica, mimo że w lekturze nie ma ani słowa o truskawkach, jest za to sporo o turkawkach. W sumie niewielka różnica.

Błąd może nadać wielki sens nawet najbardziej nudnej lekturze. Więc mylmy się sami i pozwalajmy innym na błędy. Czemu nie?