Kto nie pyszczy?
Wracamy do tradycji: dziś się już nie narzeka, tylko pyszczy. Różnica między narzekaniem a pyszczeniem jest bardzo duża. Narzeka człowiek, który został nagle zaskoczony czymś niemiłym. Miało być pięknie i wspaniale, a okazało się brzydko i wrednie. Został rozczarowany, więc narzeka. Ma do tego prawo. Z pyszczeniem jest zupełnie inaczej. Człowiek pyszczy wtedy, gdy wie, że niczego dobrego nie może się spodziewać. Więc pyszczy już na wejściu. Pyszczy od progu. Ledwo wszedł, a już pyszczy na całego. Niczego jeszcze nie doświadczył, ale już pyszczy na wszystko. Nikogo jeszcze nie spotkał, ale już na wszystkich pyszczy. I tym pyszczeniem toruje sobie drogę. Wie, że bez pyszczenia niczego nie załatwi. Tyle jego, ile sobie wypyszczy.
Byłem z dzieckiem u lekarza, przemiłej, troskliwej, znającej się na swoim fachu pani doktor, ale pyszczono na nią dla zasady. Kto wszedł, to zaraz pyszczył: „Co to ma być, takie opóźnienie w przyjmowaniu pacjentów?! I lekarze mają czelność żądać większych zarobków?”. W tramwaju pyszczono na młodzież, a w pociągu na księży. W kościele pyszczono na cudzołożników, a w serialu na wstrzemięźliwych. W sklepie pyszczono na Żydów, a w telefonie na masonów. W Internecie pyszczono na prezydenta, a w bramie na policję. W Belferblogu pyszczono na nauczycieli, a u dentysty na zepsute zęby.
Gdyby ktoś się zastanawiał, skąd to pyszczenie się u nas wzięło, to odsyłam go do „Bogurodzicy”, naszej pieśni ojczyźnianej z czasów średniowiecza. Już rycerze pod Grunwaldem śpiewali:
Bogurodzico, dziewico,
Bogiem sławiena, Maryjo,
Matko zwolena,
Twego Syna Gospodzina,
Zyszczy nam, wypyszczy nam.
Kyrie elejson
I tak śpiewając, wypyszczyli sobie zwycięstwo. Ja też pyszczyłem, więc dziecko zdrowieje w tempie wypyszczonym. Jeszcze tylko zaplanowane badania w poniedziałek i wracam do pracy. Oj, popyszczę sobie na uczniów, popyszczę. A Wy co, nie pyszczycie?
Komentarze
No tom dziwna, bo na nikogo nie pyszczę. skutek bez przyczyny jest mi obcy:) Ale zdarza mi się narzekać, oj zdarza…
Gdy są wakcje to pyszczę na zbyt dużą ilość wolnego czasu. Gdy przychodzi czas na naukę i pracę to pyszczę na brak tego czasu. Sam już nie wiem co mam z tym robić:)
U pana też pyszczą na lekarzy? Sam byłem w przychodni i pyszczyli. Epidemia jakaś czy co?
Troszke się nie zgodze, albo dodam jeszcze jedna formę.
Formę odpyszczenia. Czasami człowiek przychodzi, zapyta o coś prowadzącego, zapyta o coś panią w sklepie…
Wszystko grzecznie z kulturą w dobrym humorze.
Już na wejściu usmiechniety i nagle usłyszy…
Usłyszy niemiły ton, pretensjonalną odpowiedź, zarzuty w głosie.
I jak tu nie odpyszczyć?
Czasami to robie…
Później mi smutno z tego powodu , ale to robie ODPYSKUJE
I nie musi to być wtedy, gdy wiemy, że niczego dobrego nie możemy się spodziewać… Człowieka łatwo zdenerwować, łatwo uderzyć i łatwo zranić a to ODPYSZCZENIE to czasem tylko obrona.
agusia: a co, gdy ktoś odpyszczyć nie umie? Przychodzi się z uśmiechem do lekarza, na przykład, a tam od progu pretensja. A ja? Mnie zatyka. Pierwsza lepsza riposta pojawia się dopiero po powrocie we własnym domu… Oj, popyszczyłoby się…