Czas na emocje
Wróciłem z manifestacji. Jestem dumny z koleżanek, kolegów i z samego siebie. Było nas naprawdę dużo. Prasa podaje, że od 12 do 15 tysięcy. Prawdopodobnie tyle było nauczycielskich dusz, natomiast gdyby mierzyć nas inną miarą, to było nas znacznie więcej. Ja sam tyrałem za trzech, dźwigając ciężką jak diabli planszę. Podobnie tyrali inni, gwiżdżąc, trąbiąc, krzycząc, tupiąc, śpiewając i skandując różne hasła. Nie spodziewałem się, że udział w manifestacji to ciężka, wyczerpującą praca. Czuję się, jakbym 20 ton węgla przerzucił, ale serce mam radosne. Wspierała mnie dzielna koleżanka anglistka (we dwoje reprezentowaliśmy nasze liceum).
Dzisiejszą manifestacją zainicjowaliśmy nowy rodzaj walki o podwyżki, tj. walkę na emocje. Rządowi łatwiej walczyć z nauczycielskimi argumentami niż z naszymi emocjami. My możemy mówić swoje, a rząd i tak wie swoje. My przedstawiamy niezbite argumenty, a rząd odpiera nasze wywody równie sensownymi kontrargumentami. Na argumenty można walczyć tylko z partnerem równorzędnym, zaś z silniejszym trzeba walczyć inaczej. My wybraliśmy metodę „na emocje”.
Nauczycielskie emocje biorą się z naszego doświadczenia. Dlatego wołaliśmy: „politycy do tablicy”. Ja to rozumiem bardzo dosłownie. Niechże doświadczą nasi kochani politycy, co to znaczy pracować przy tablicy, a zobaczymy, czy nie puszczą im nerwy. Naprawdę płakać się chce, gdy człowiek słyszy, co mówi minister Hall. W tłumie maszerujących rozmawialiśmy o pani minister, że „musiała kobieta totalnie odlecieć od realiów panujących w szkole”. Czy ona ma pojęcie, jak jest w publicznej oświacie? Wątpię. Ja sam zresztą też nie mam pełnego obrazu, gdyż pracuję w niezłym liceum. Uczniowie, owszem, bywają aroganccy, rodzice roszczeniowi, ale bardzo rzadko zdarzają się u nas patologie, nędza, brud. Gdy przypomnę sobie rok spędzony w szkole podstawowej, to naprawdę jestem gotów wyrażać największe emocje gniewu, rozpaczy i żalu. Ile się trzeba było natyrać, także fizycznie, żeby tego czy owego dzieciaka doprowadzić do porządku, nakarmić, a rodzica przekonać, żeby dbał, dał jeść, umył itd. Byłem w tej szkole niańką i nauczycielem. Uważam, że nie ma sensu kontynuować walki na argumenty. Kto nie jest przekonany, że nauczyciel nie może mieć dziadowskiej pensji, tego już nie przekonamy. I dajmy sobie spokój z przekonywaniem ludzi. Teraz przyszedł czas na emocje. I przejdźmy od manifestacji do kontestacji. Zabarykadowała się Katarzyna Hall w swoim bunkrze i nie wyszła do nas, to i my zabarykadujmy się w szkołach i zacznijmy jęczeć, aż całemu rządowi spuchną uszy od naszego jęku.
Komentarze
Żądacie podwyżki płac – rozumiem, są śmieszne. Ale zaprzeczacie sobie sami, z jednej strony chcecie uwydajnienia systemu, a z drugiej składcie takie postulaty (cytuję za gazetaprawna.pl):
„ZNP domaga się także: utrzymania możliwości przechodzenia przez nauczycieli na wcześniejsze emerytury, upowszechnienia wychowania przedszkolnego wraz z przejęciem przez budżet państwa kosztów prowadzenia przedszkoli publicznych (obecnie samorządy finansują je ze swoich dochodów własnych), rezygnacji z planów wprowadzenia tzw. bonu oświatowego i likwidacji kuratoriów oświaty oraz powołania Krajowej Rady Edukacyjnej z udziałem partnerów społecznych.”
Chcecie żyć w normalnym świecie, czy w komunie i potwornym interwencjonaliźmie? Nie da się zjeść ciastka i miec ciastko: jak chcecie mieć przywileje jak w PRLu, to i płace będziecie mieć jak w PRLu.
A ja ten dzień spędziłem w pracy, miałem siedem lekcji, prawie wszystkie w technikum mechanicznym, na ostatnich dwóch po raz pierwszy udało mi się zmusic KAŻDEGO ucznia III TMe, klasy, którą uczę od września i sprawiają wrażenie, jakby nigdy dotąd nie mieli angielskiego, żeby powiedział kilka wymyślonych przez samego siebie zdań po angielsku.
Po raz pierwszy, odkąd jestem w ZNP, nie rozumiem za bardzo piątkowych protestów, a w każdym razie nie rozumiem skąd taki pośpiech w ich organizowaniu. Cieszę się, że tego dnia zajmowałem się czymś pożytecznym, a nie maszerowałem po stolicy w towarzystwie ludzi, których wypowiedzi relacjonowane w telewizji wprawiły mnie w lekkie zażenowanie.
Beznadziejne są śr.mas.przekazu takie jak Polityyyka,GW,tvn24 – to one przekręcają kota ogonem to one kłamią mataczą to one przedstawiają prawdę nie prawdziwie .
Jeżeli beznadziejni są nauczyciele(słowa nauczciela w Polityce) to co można powiedzieć o Pacewiczu,Michniku,Paradowskiej,program Miecugowa to jest beznadziejność a zawód nauczyciela jest najwspanialszym zawodem świata podejrzewam że źle o nauczycielach będą mówić niedouczeni intelektualiści.
Co za wspaniałe przypomnienienie .
Podczas rządów PIS-u p.Żakowski nie wiedział ile zarabia Broniarz,teraz kurde ? wie.
Dwa i rok temu grzmiał tylko o niskich zarobkach nauczycieli.
Na tym polega manipulacja odwrócić uwagi od problemu ważnego na inny,nie niskie zarobki nauczycieli tylko ” zobaczcie ludzie Przewodniczący ZNP zarabia 9 tys. zł albo tytuł w GW ” to skandal przewodniczący ZNP zarabia więcej od Ministra Szkolnictwa „.
Typowe dla gazet GW,Polityki, telewizji tvn24 ODWRACANIE UWAGI OD ŻECZY WAŻNYCH .
Tvn24 trąbi tylko o tym , rok temu wyśmiewali rząd za brak podwyżek ,dzisiaj rząd jest cacy więc ostry atak na Broniarza , chciałbym przypomnieć p.p.Żakowskiemu,Miecugowi ,Paradowskiej – On ( p.Broniarz ) zarabiał 9 tys. zł i rok temu i 2 lata temu no ale wtedy nie wolno było podawać tego.
A budżet z gumy jest i pomieści wszystkie podwyżki-górników,lekarzy,nauczycieli,pielęgniarek etc
toja,
przeczytaj najpierw tekst, w którym się sprzeciwiam nazywaniu nauczycieli beznadziejnymi, a potem komentuj. Widzę, że przeczytałeś tylko tytuł „Czy my jesteśmy beznadziejni?” i na tej podstawie się oburzyłeś. Mam nadzieję, że Twoje uwagi krytyczne do innych autorów wynikają z czegoś więcej niż z czytania tytułów ich prac.
Pozdrawiam
DCH
ŻAL panie DCH
Ja myślę, że manifestacje nic nie dadzą – skuteczne byłyby rozwiązania takie jakie zastosowali lekarze – masowe zwalnianie się z pracy albo zaprzestanie wydawania świadectw itd. Wtedy byłoby wiadomo po co komu potrzebna jest nauka. Przecież w duże j większości wypadków konieczność uczenia się jest traktowana jako zawracanie głowy i przykry obowiązek (nie przez dzieci, przez rodziców coraz częściej także), Kiedy Polska stałaby się rezerwuarem niewykwalifikowanej, taniej siły roboczej, zatrudnianej tu i ówdzie po znajomości, z którą nie wiadomo byłoby co robić, możliwe że rola edukacji zostałaby doceniona.
Kolejnym mankamentem jest fakt, że za naukę nie pobiera się opłat. Wiem o konieczności równego dostępu do edukacji, ale coś, co jest dostępne za darmo nie jest u nas cenione. Już chyba 4 lata temu administracja 4-milionowej niemieckiej metropolii (Hamburg) zaczęła pracować używając wolnego oprogramowania (SuseLinux). Proszę pokazać miejscowość podobnej rangi w Polsce, która zrobiła to samo.
A ludzie nauką zainteresowani – o nich się nie myśli (wynalazł(a) coś – o, to dobrze, nie wynalazł – zrobią to Japończycy albo Amerykanie). Oni (naukowcy) zresztą prawdopodobnie sobie poradzą bez pomocy, tylko najpewniej wybierając emigrację.
Pozwoliłem sobie rozwinąć swój powyższy komentarz u siebie na blogu w niezależny wpis.
Chyba wypiszę się ze związku.
W pełni zgadzam się z Panem Marcinem
Uważam, że ZNP jest w tym momencie sterowany.
Dwóm siłom opozycyjnym zależy bardzo aby zdyskredytowac konkurenta zaraz na początku.
Fakty:
1. Chciałbym otrzymać po 2 miesięcznej pracy u nowego szefa podwyżkę 13% (wogóle chciałbym taką dostać)
2. Gdybym rozmawiał ze swoim przełożonym to przedstawił bym mu jego korzyść np (zliberalizowanie karty nauczyciela pod wzgledem weryfikacji niektórych wykładowców lub zmiana systemu finansowania oświaty)
W moim otoczeniu panuje przekonanie, że większość nauczycieli tęskni za poprzednim rządem, który nie dawał podwyżek za to miał wspaniałe pomysły na edukację
Nie da sie pracować w instytucji, która ma pełno pozostałości „socjału” a zarazem brać kapitalistyczne pensje.
Asia pisze „A budżet z gumy jest i pomieści wszystkie podwyżki-górników,lekarzy,nauczycieli,pielęgniarek etc”
Ależ budżet mieści kupę różnych dziwnych wydatków (choćby świątynia „opatrzności bożej”, samoloty f16), więc nie wiem czemu nie mógłby pomieścić podwyżek nauczycieli i lekarzy – konstytucja nakłada podobno na państwo obowiązek uczenia i leczenia obywateli (z górnikami to już inna sprawa).
Binarek z kolei prawi tak:
Chciałbym otrzymać po 2 miesięcznej pracy u nowego szefa podwyżkę 13% (wogóle chciałbym taką dostać)
– to się zdarza w prywatnych firmach.
„Nie da sie pracować w instytucji, która ma pełno pozostałości ?socjału? a zarazem brać kapitalistyczne pensje.”
O tak, ma wiele pozostałości – żyjąc z nauczycielem pod jednym dachem odnoszę wrażenie,ze szkoła jest po to żeby się zgadzało w papierach, nie po to zęby kogokolwiek czegokolwiek nauczyć. To jest kamyk do ogródka nauczycieli, ale za takie marne pieniądze nikt nie przyjdzie tam robić porządku a wszyscy ludzie, którzy cokolwiek umieją będą szkołę jako miejsce pracy omijali szerokim łukiem.
divak2,
„konstytucja nakłada podobno na państwo obowiązek uczenia i leczenia obywateli” – to trzeba tą idiotyczną konstytucję zmienić, a nie dawac podwyżki!
„to się zdarza w prywatnych firmach” – więc niech szkoły będą prywatne, skoro wszyscy się zgadzamy, że w prywatnych firmach jest lepiej!
divak2, kompletnie omijasz sedno problemu, przepisy to nie element stały – one mają służyć nam, nie my im.
Panie Darku, dziękuję za udział w manifestacji.
W Warszawie pokazaliśmy naszą siłę i determinację w walce o prawo nauczycieli do godnego życia i większych zarobków. Ważne jest to, że coraz więcej naszych kolegów ma świadomość tego, że nie można ciągle czekać i trzeba wreszcie „walczyć” o poprawę swego losu. Myślę, że manifestacja rozbudzi emocje i wywoła dyskusję o przyszłości edukacji i statusie nauczyciela.
Nauczyciel nie może być społecznym pariasem, a edukacja kulą u nogi dla samorządów. Marna jest przyszłość państwa w środku Europy, gdzie nakłady na oświatę stanowią 2,6% PKB (europejski standard to 5%).
Tylko od nas zależy, czy to zmienimy. Nikt za nas tego nie zrobi.
Pozdrawiam.
Z poważaniem i uznaniem za ciekawe komentarze
Marek ćwiek
Prezes Okręgu łódzkiego ZNP