Kogo wyrzucić ze szkoły?

Kiedy nasze przywileje są zagrożone, pragniemy, aby ktoś przywrócił równowagę. Równowaga zaś jest wtedy, gdy nasze jest na górze, a cudze na dole. W szkole o interwencji marzą wszyscy, zarówno nauczyciele, jak i uczniowie. Także dyrekcja i rodzice uczniów chcieliby, aby wreszcie przyszedł ktoś i zrobił z tym wszystkim porządek. Na nauczyciela donosi się do dyrektora, zaś na dyrektora donosi się do kuratora, a na kuratora donosi się do ministra edukacji. Na ucznia donosi się do wychowawcy, jakiegoś groźnego nauczyciela, ewentualnie do pedagoga, nieraz zaś do dyrektora, bo przecież ktoś musi z uczniami zrobić porządek. Czasem na wszystkich donosi się od razu do ministra. Wszyscy w szkole odczuwają ogromne pragnienie, aby pojawił się czyściciel i zaczął wymiatać. Jednak nie brudy ma wymiatać, tylko ludzi, bo przecież jak się usunie co drugiego ucznia, wywali połowę nauczycieli, pedagoga, dyrektora, a rodziców przepędzi na cztery wiatry, to nareszcie w szkole będzie dobrze. Zostanie tylko ten, w czyim imieniu wymiatano. Może to będzie uczeń, może nauczyciel, ale na pewno będzie to jedna osoba, no może dwie.

W weekend dowiedziałem się, że być może zostaną zlikwidowane kuratoria, a kuratorzy wyrzuceni z pracy. Jednak nie projekt jest najbardziej godny uwagi, tylko reakcje nauczycieli, np. takie:

„Tak trzymać. Oderwanych od rzeczywistości darmozjadów i szkodników z kuratoriów na bruk” oraz „Jestem za likwidacją, za dużo tych darmozjadów, którzy o wiele więcej zarabiają niż nauczyciel” albo „Zlikwidować i to szybko, niech śladu po nich nie zostanie” i „Od dziś zaczynam się modlić, aby tylko PO nie zeszło z właściwej drogi. Pomysł z kuratoriami to strzał w dziesiątkę!” oraz „Oczywiście jestem za! Likwidować!!!” i „Byłby to po prostu cud” (wszystkie cytaty pochodzą ze strony „Głosu Nauczycielskiego”).

Obawiam się, że gdyby kogokolwiek wyrzucano ze szkoły, reakcje wielu ludzi byłyby podobne. Pamiętam, jak jedna z naszych nauczycielek, gdy dyrekcja nie przedłużyła z nią umowy, prosiła uczniów o interwencję, o pomoc, o jakieś wyrazy poparcia. Niestety, srodze się zawiodła, ponieważ dużo osób cieszyło się, że wreszcie ktoś z nią zrobił porządek. Taka jest mentalność większości z nas, my po prostu lubimy, gdy kogoś się bierze za łeb i wywala na zbity pysk. Nie ma większej przyjemności od tego widoku.

Pamiętam, jak w zeszłym roku wielu ówczesnym komentatorom Belferblogu marzyło się, aby mnie ktoś złapał za frak i wywalił z liceum. Kiedy okazało się, że nikt mnie nie wywala, zmieniono adres i zaczęto marzyć o wywaleniu jakiegoś ucznia. Ucznia nie wywalono, więc przyszedł czas marzyć o wywaleniu dyrektora. Jeśli i to marzenie się nie ziści, przyjdzie kolej na wyrzucanie kolejnych osób. Wiem dobrze, że ktoś musi wylecieć, aby żądny krwi tłum choć na chwilę się uspokoił. Dlatego proponuję: zróbmy kukłę i przeprowadźmy akcję wywalania jej z naszego liceum. Zróbmy to wszyscy razem, aby każdy się cieszył. I zróbmy to sami, co tam będziemy prosić obcych o interwencję. W ogóle proponuję wprowadzić taki zwyczaj w każdej placówce. Gdy tylko gdzieś pojawi się problem, niech cała szkoła robi kukłę, a potem na oczach wszystkich pracowników i uczniów oraz ich rodziców wywala ją ze szkoły. Kopa w tyłek i won. Od razu lepiej, nie?