Pożądanie uczennic

Odpowiadam tym osobom, które zapytały mnie, co robić, aby nie pożądać uczennic (vel uczniów). Niestety, bardzo trudno jest zmusić samego siebie do tego, aby nie odczuwać pożądania. Tu potrzebny byłby lekarz, może nawet chirurg. Natomiast o wiele łatwiej jest popracować nad sobą tak, aby nie wzbudzać u innych pożądania. Im młodszy nauczyciel, tym więcej pracy musi włożyć w swój wygląd, aby nikt go nie pożądał. Starszemu (50-60 lat) nauczycielowi wystarczy założyć niepraną od lat marynarkę, nie wziąć porannego prysznica, nie umyć zębów i już może być pewien, że wzbudzi wstręt. Gdy jest się w średnim wieku (40 lat), warto wejść na lekcję z niezapiętym rozporkiem, do tego w cuchnącym sweterku i butach z czasów PRL. Trzydziestoletni nauczyciel powinien bardziej się postarać. Jeśli natura obdarzyła go urodą, może zniweczyć efekt np. nagłym pierdnięciem podczas lekcji albo intensywnym dłubaniem w nosie. Ja za młodu, gdy widziałem zapatrzone we mnie oczy uczennic, rozpoczynałem lepienie granatów z materiału, jaki znajdował się w moim nosie. Gdy to nie pomagało, zmieniałem miejsce dłubania. Nawet zakochana po uszy nastolatka zachwieje się w swym uczuciu, widząc, jak ukochany belfer na zmianę dłubie to w nosie, to w zębach. Oczywiście nauczyciel o urodzie Jamesa Bonda musiałby zastosować bardziej skuteczne metody zniechęcania do siebie płci pięknej, ale tacy belfrowie w szkole zwykle nie pracują. A zatem niechlujstwo, stare ubrania, ciche pierdnięcia i dłubanie w zębach oraz w nosie w zupełności wystarczą.

Oczywiście może się zdarzyć młoda osoba, która jest obojętna na wszelkie ułomności w sferze fizycznej. Niestety, zdarzają się uczennice idealistki. W takim wypadku należy szybko reagować, bo człowiek przecież nie kamień. Ja w każdym razie nauczyłem się na pamięć wielu bzdur, które wygłaszam, gdy trafi mi się uczyć grupę idealistek. Dzięki temu, że nie jestem za bardzo przystojny, że dość szybko wyłysiałem, że brzuszek mi rośnie, nie muszę zbyt często gadać bzdur. Słyszałem jednak, że niektórzy bosko przystojni nauczyciele muszą się wręcz ocierać o nazizm albo komunizm, aby tylko zniechęcić do siebie młode dziewczyny.

Gdy więc słyszę, jak uczniowie śmieją się z jakiegoś nauczyciela, który źle się ubiera, nie myje się bądź popierduje na lekcji, wiem, że to bohater, który walczy z ogarniającym go pożądaniem. Wiem, że to prawdziwy profesjonalista, który wywołuje do siebie niechęć, aby pozostać wierny wzniosłym zasadom. Ludzie, którzy nie znają się na edukacji, mogę myśleć, że nauczyciele chodzą źle ubrani albo że mają nie po kolei w głowie. Zapewniam laików, że wszystko jest w najlepszym porządku. Po prostu im gorzej nauczyciel wygląda i im gorsze pierdoły wygłasza, tym jest bardziej moralny.