Historia zamiast współczesności

Cieszy mnie i smuci, że coraz więcej uczniów interesuje się historią. Cieszę się, ponieważ od historii jest bliżej do literatury niż np. od informatyki albo od modelarstwa. Gdy słyszę, że jakiś uczeń interesuje się historią, to sobie myślę, że to swój człowiek. Jest mi bliższy, zawsze to przecież humanista. Na pewno lubi czytać książki, bo bez książek, i to często opasłych tomów, historia nie istnieje. W razie czego taki uczeń wesprze mnie na lekcji polskiego jakimś kontekstem historycznym.

Niestety, wzrost zainteresowania historią wśród młodzieży także mnie smuci. Tak sobie myślę, że jak ktoś interesuje się historią, to lekceważy współczesność. Być może mam na to zjawisko spojrzenie zbyt literackie, ale nie mogę się go pozbyć. Chyba pod wpływem słów, jakie napisał Taha Huseyn:

Wierz mi, człowiek wykształcony i odważny dla własnego dobra powinien chronić swoje serce, rozum i świadomość przed współczesnością. Jeśli nie może przenieść się gdzie indziej, niechże szuka ucieczki chociażby w historii.

A zatem zainteresowania historyczne to forma ucieczki przed światem, którego się nie akceptuje. Młodzi ludzie wykazują się więc mądrością i zdrowym rozsądkiem. Po co się denerwować z powodu aktualnych wydarzeń? Ich interesują tylko wydarzenia sprzed wieków, ponieważ one nie denerwują, tylko sprawiają rozkosz. Być może za sto czy dwieście lat taką rozkosz będzie sprawiało poznawanie historii Polski z roku 2007. Dzisiaj jednak szkoda czasu i atłasu na takie bzdury jak to, czy Lepper przedstawił w końcu jakieś dowody zbrodni PiS-owskiej, czy Ziobro znalazł haka na polityków opozycji, czy biskupi zdjęli Rydzyka itp. Doprawdy od współczesności można zdurnieć i zupełnie stracić rozeznanie w realnym świecie. Tylko historia się liczy. I to właśnie jest smutne.