Jaki kurs?

Nauczyciel ma obowiązek się dokształcać. Większość wybiera kurs lub studia podyplomowe, kierując się tzw. priorytetami wymyślanymi przez MEN. Ja sam dałem się nabrać kiedyś na ścieżki międzyprzedmiotowe i do dziś nie mogę sobie darować, że ukończyłem kurs, który mi się do niczego nie przydał. Priorytety zmieniły się tak szybko, że nie dane mi było wypróbować w praktyce tego, czego się z mozołem nauczyłem. Teraz jestem ostrożniejszy w wybieraniu przedmiotu kształcenia.

Najbardziej kuszą mnie studia z zakresu zarządzania oświatą, które są warunkiem ubiegania się o dyrektorski stołek. Kto wie, zastanawiam się, czy nie powinienem myśleć o swoim rozwoju zawodowym w kategorii awansu na dyrektora jakiejś placówki. Kto wie? Jednak znam swoje wady, więc wiem, że szybko bym z takiego stołka spadł. Nie mam w sobie niczego, co powinno charakteryzować dyrektora. Jestem przecież nieporządny, uparty, gustuję w konfliktach, nie słucham dobrych rad, zrażam do siebie ludzi, lubię prowokować, brakuje mi zdrowego rozsądku i poczucia rzeczywistości. Lepiej więc, abym się nie brał za zarządzanie szkołą. Ale z ambicji nie tak łatwo zrezygnować.

Na drugim miejscu stawiam kurs operatora koparko-ładowarki. Mówię poważnie. Jak się dowiedziałem, nie byłbym wcale pierwszym nauczycielem, który zdobył tego typu uprawnienia. Wielu nauczycieli uzupełnia kwalifikacje, licząc na złapanie dodatkowego zatrudnienia. Jeśli chodzi o operatorów maszyn budowlanych, to naprawdę zaliczają się oni do elity robotników w tym kraju. Wysokie zarobki, dogodny czas pracy. Podobno można nawet tak się dogadać w sprawie czasu pracy, że zatrudnienie w szkole w ogóle nie będzie kolidowało z pracą na budowie. I robota blisko, bo operatorów potrzebuje się wszędzie, a budowy rosną jak grzyby po deszczu. Na moje opory, że brakuje mi zdolności manualnych, aby kopać, znajomy odpowiedział: ?rozwalisz kilka ulic i nabierzesz wprawy?. Można nawet wybrać zmiany nocne albo weekendowe, kiedy to typowi budowlańcy nie chcą zasuwać. Poza tym w wakacje, kiedy mam wolne, jest największy ruch na budowach. Za rok żyłbym jak król. Wszystko więc przemawia za tym, aby wybrać kurs operatora koparko-ładowarki. Może nawet kolegów polonistów spotkam na zajęciach. Nie wybiera się kto znajomy?