Ruchawka polityczna

To, co się teraz dzieje w rządzie, określa się mianem ruchawki politycznej, bo przecież nie jest to żadna poważna przemiana. Po odejściu Giertycha niejeden nauczyciel odetchnął ze złośliwym zadowoleniem, ale czas dopiero pokaże, czy jest się z czego cieszyć. Wprawdzie po rozhukanej despotii LPR w MEN wszystko wydaje się lepsze, jednak należy pamiętać, że nowy minister edukacji reprezentuje partię, która czuje awersję do wykształciuchów, w tym także do nauczycieli. Czy Ryszard Legutko będzie chciał nam dać popalić, jak czynił to niesławny Mirosław Handke, czy też pokaże PiS z ludzką twarzą, niedługo się dowiemy.

Piszę ten tekst z powściągliwą życzliwością dla nowego ministra. Życzliwość wynika z tego, że cenię książki Legutki, także polecam je swoim uczniom, a bywa, że to uczniowie polecają mi jakiś tekst profesora. W tym roku klasa I d miała nawet sprawdzian m. in. związany z twórczością tego senatora. Tak więc cieszy mnie, że na stołku ministerialnym zasiada nie królik wyciągnięty z kapelusza, lecz ktoś znany. Natomiast powściągliwość wiąże się z tym, że profesor, jakkolwiek przed laty niezależny w myśleniu, w ostatnim czasie sprawia wrażenie, że w poglądach jest sobowtórem braci Kaczyńskich. Mimo tej rysy decyduję się jednak obdarzyć Legutkę kredytem zaufania, zatem przez jakiś miesiąc-dwa będę cierpiał i przebaczał, ale po upływie tego próbnego okresu przyjdzie czas na mówienie prawdy prosto w nos. Do tego samego zachęcam wszystkich. Nie zaczynajmy od negacji, nawet jeśli czujemy, że z tej formacji politycznej nic dobrego spotkać nas nie może.

Dzisiaj zatem zaryzykuję i powiem, że szkoda, iż Ryszard Legutko nie został ministrem edukacji zaraz po wyborach, tylko narodził się w wyniku obecnej ruchawki politycznej. Niepotrzebny szkole był czas Giertychowski, to oczywiste. Kaczyńscy zadecydowali tak, a nie inaczej, ale teraz wszystko w rękach ministra ? każdy sam pracuje na swoją opinię.