Pirackie szkoły
Myślałem, że sprawa wykorzystywania pirackich nagrań na maturze, o czym pisała kilka dni temu Wyborcza, poruszy środowisko nauczycielskie, ale jakoś nikt o tym nie mówi. Na forach internetowych Gazety wpisów jest niewiele jak na tak ważny temat. Na innych, gdzie przedrukowano artykuł lub jego skrót, też cicho. A przecież korzystanie z pirackich płyt, tak muzycznych, jak filmowych, w szkole jest powszechne, więc nauczyciele powinni podjąć wątek i przedstawić swoje stanowisko. Popierają taki stan czy nie?
Popierają. Polska szkoła, co obserwuję od lat, nie stoi na straży prawa, raczej je umiejętnie obchodzi. Kultywowana jest zasada: ?przecież my jesteśmy biedni? albo „ale nas nie stać”, ewentualnie „to nikomu nie szkodzi”. Normą jest pożyczanie przez nauczycieli od uczniów programów komputerowych i ich bezprawne kopiowanie. Podobnie robi się z CD czy DVD. Wiem, o czym mówię, gdyż mnie też się zdarzyło. Zanim się spostrzegłem, że chyba nie powinienem, już miałem komplet potrzebnych materiałów. Zresztą głupio się wycofać lub powiedzieć, że kupuję legalne, bo albo wezmą człowieka za idiotę, albo za bogacza. Jeśli chce się należeć do towarzystwa, trzeba postępować jak wszyscy. Pokażcie mi nauczyciela, który nie ma pirackich nagrań, programów komputerowych czy czegoś innego, co jest nielegalne. Nie ma takiego, a jeśli jest, to niespełna rozumu. Niestety.
Na egzaminie maturalnym uczniowie robią to samo, co za zgodą nauczyciela robią na lekcjach. Uważam, że sprzeciw jednego pedagoga nic nie da. Bardzo szybko wypadłby za szkolną burtę. Potrzebna jest cała kampania. Najpierw należałoby uświadomić dyrekcję, aby nie zezwalała na pirackie praktyki w swojej placówce. Potem należałoby przekonać bibliotekarzy, aby pozbyli się nielegalnych materiałów (np. kserokopii całych pozycji, o muzyce czy filmach nie wspominając). Dalej trzeba by dotrzeć do informatyków i przekonać ich, że na szkolnym sprzęcie musi być tylko to, co legalnie kupione.
Nie moralizuję, bo sam nie jestem bez winy. Piszę o tym dlatego, ponieważ żal mi uczciwego nauczyciela, który zastanawia się, czy powiadomić policję, że uczniowie wnoszą na maturę pirackie materiały. W polskich szkołach obowiązuje moralność więzienna. Dla nauczycieli największym złem jest powiadomienie policji, że uczeń popełnił przestępstwo. Zdarza się to naprawdę rzadko, a w sprawach piractwa nigdy. Podejrzewam, że to się może jednak zmienić, gdy uczniowie zaczną donosić policji na swoich nauczycieli. Na razie obowiązuje zmowa milczenia.
Komentarze
Szanowny Panie Gospodarzu!
Co do programów komputerowych zgoda.
Ale co do płyt, kaset, książek, itp… niekoniecznie.
Jeśli zostały legalnie kupione, to można je legalnie wykorzystać w szkole, a nawet skopiować.
Gwarantuje to nasze prawo, nawet wbrew durnym napisom na opakowaniach.
Polskie prawo autorskie gwarantuje nam prawo do tzw. prywatnego użytku domowego. Polega on m.in. na tym, że możemy skopiować kupiony w sklepie film dla dziecka albo wypożyczyć do obejrzenia płytę DVD babci, cioci lub przyjaciółce. I nie musimy nikogo prosić o zgodę. Co więcej, możemy zanieść film do szkoły i zorganizować projekcję dla całej klasy, bo prawo autorskie gwarantuje dostęp do dóbr kultury instytucjom naukowym i oświatowym. Tymczasem z napisów zamieszczanych na płytach często wynika, że oglądanie filmu w szkole również wymaga zezwolenia od dystrybutora.
Źródło: http://asen.wikidot.com/2006-09-06-sprzedawcy-dvd-strasza-klientow
To wynika wprost z ‚Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych’.
Jak widać nie wszystko musi być od razu ‚piractwem’.
A jeśli chodzi o programy komputerowe, to zdumiewa mnie polityka tępienia OpenSource w szkołach. Men twardo i z uporem maniaka promuje pewną firmę z USA 😉
Pozdrawiam
Radecki
Witam
poruszyl Pan wazny temat – ale nie do konca ma Pan racje.
1. piractwo to duze i pojemne slowo i miesci w sobie o wiele za duzo traci, podczas gdy prawo autorskie jest o wiele bardziej szczegolowe i ograniczone.
1a. zlamaniem prawa autorskiego jest uzywanie nielegalnego oprogramowania np. nielegalnego systemu Widows, Offfice i tp. Ale tu i nauczyciele i w szczegolnosci informatycy maja szerokie pole do popisu. Bowiem istnieja zamienniki, system operacyjny Linux w szczegolnosci Ubuntu lub EduUbuntu / Kubuntu sa o wiele lepiej przygtowane do pracy w srodowisku edukacyjnym – naukowym niz Windows – i tylko nalezy uczniow z tymi mozliwosciamy zapoznac.
1b. Utwory muzyczne i filmowe KAZDY moze nagrywac i przechowywac (np. z radia, TV czy Satelity) na wlasne potrzeby bez zlamania prawa autorskiego. Odpowiednie oplaty autorskie dla ZAiKSu itp organizacji sa wlaczane w sklepach w cene nagrywarek DVD i nosnikow DVD – zlamaniem prawa autorskiego jest dopiero rozpowszechnianie tych kopii. Przy czym mozna zrobic kopie dla mamy, cioci czy kuzyna, ale nie mozna rozpowszechniac np. w sieci czy wsrod uczniow w klasie.
Dlatego nie bardzo widze GDZIE uczen prezentujacy utwor muzyczny czy tez fragment filmu fabularnego na maturze lamie prawo autorskie. Zdaje mi sie, ze w tym wypadku nauczyciel jest bardziej swiety od samego papieza – i po prostu nauczyciel nie wie czego broni.
Pozdrawiam
Marcel
Zanim sie napisze, ze ktos cos robi bezprawnie warto byloby dokladnie sprawdzic co jest zgodne z prawem a co nie. W polskim prawie nie jest zabronione kopiowanie materialow dla siebie – zabronione jest ich rozpowszechnianie. Co wiecej explicite dozwolone jest udostepnienie materialow komus z kim pozostajemy w stosunkach towarzyskich ( co moze nie zawsze wystepuje miedzy nauczycielem i uczniami :). Co wiecej nie chodzi tutaj o jakies obchodzenie prawa – te ograniczenia ochrony przed nieautoryzowanym kopiowaniem sa wprowadzone do prawa celowo – gdyz wartosc utworow dla spoleczenstwa jest tym wieksza im wiecej ludzi je pozna. Warto tutaj zauwazyc, po co sama ochrona przed nieautoryzowanym kopiowaniem zostala do prawa wprowadzona – czy nie po to wlasnie, zeby spoleczenstwo moglo korzystac z z dziel ktore powstaja dzieki utworzonym ekonomicznym mechanizmom?
jak słusznie zauważył mój kolega z wykształceniem zaledwie średnim zaocznym – skoro sam minister wprowadza „amnestię”, czyli pojęcie dość jednoznacznie kojarzone, to dlaczego pan się dziwi, że panuje moralność więzienna w szkołach?
OpenSource. Szkoła ma obowiązek uczyć, że zamiast posługiwac się pirackim oprogramowaniem albo sporymi wydatkami istnieje jeszcze taka alternatywa. Niestety nie uczy, w zamian oferuje szemraną metodę obejścia systemu
Druga sprawa tez już wyjaśniona, że kopiowanie płytek audiovideo na własny użytek nie jest piractwem.
Szanowni Forumowicze, radzę czytać uważniej. Tekst wyraźnie odnosi się do prezentacji ?treści medialnych? cudzego autorstwa. Natychmiastowe zasłanianie się Opensourcem czy ?użytkiem dozwolonym? jest nie na miejscu. Jeżeli się w tej mierze nic nie zmieniło, to Matura dalej ma rangę egzaminu państwowego i trudno załatwić publiczna prezentację na Maturze ?użytkiem dozwolonym?.
Niestety, Pan Dariusz trafia w bardzo rozległe sedno naszych codziennych problemów. Bardzo łatwo nam złościć się na urzędników i polityków za brak poszanowania Prawa, tymczasem sami mamy z tym problemy w tak prostych zdawałoby się sprawach.
Niepokojąco brzmi końcowa wizja Autora i obawiam się, że ma rację, to tylko kwestia czasu aby ktoś wpadł na pomysł wyrównania rachunków z nielubianym nauczycielem przez donos na policję.
Pozdrawiam,
➡ Sajonara
Obawiam się, że właśnie SZKOŁA obowiązku nauczania o OpenSource nie ma. 🙁
Nie ma tego w żadnym znanym mi programie nauczania.
Wielce nad tym ubolewam.
Bo gdy potrzebuję jakiegoś darmowego programu (np. do obróbki zdjęć, dźwięku, poczty, edytora HTML, itp. itd) to jeśli nie jest na licencji GPL, to nawet go testowo nie ściągnę 😐
I nie chodzi wcale o prawo i ewentualne opłaty tylko o JAKOŚĆ.
Pozdrawiam
Radecki
Mój subiektywny punkt widzenia:
Dlaczego nauczyciele nie chcą zgłaszać na policję przestępstw popełnianych przez uczniów? Odpowiedź jest bardzo prosta: Otóż są w pewien sposów odpowiedzialni za łamanie prawa przez uczniów będąc ich autorytetami, wychowawcami oraz opiekunami. Zatajając przestępstwo ucznia zatajają jednocześnie swoje niedopatrzenia, nieme przyzwolenia, niewypełnienia obowiązków. Ratują często własną skórę. Nie można oczekiwać, że to się zmieni. Nauczyciele są ludźmi wciąz za mało doskonałymi aby uczyć tak, jak powinni. Ale lepsi już chyba nigdy nie będą.
Witam ponownie, bo temat mnie wciągnął.
Rozumiem, że chodziło o artykuł ‚Matura na pirackich płytach’.
O ten ➡ http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34889,4144284.html
➡ Pipok pisze:
Natychmiastowe zasłanianie się Opensourcem czy ?użytkiem dozwolonym? jest nie na miejscu
No to cytat z przywołanego artykułu:
Prof. Jan Błeszyński, autorytet w sprawach prawa autorskiego, uważa, że odtwarzanie na maturalnej prezentacji fragmentu filmu lub piosenki mieści się w prawie do cytowania.
Według mnie Pipok nie ma racji.
Dozwolony użytek, to m.in. prawo do cytowania.
I jak najbardziej należy nim się zasłaniać.Oczywiście w cytacie dopuściłem się pewnej manipulacji 😉
(zainteresowanych odsyłam do całości wypowiedzi profesora)
Ale ten artykuł w GW też wygląda na manipulację.
Bo np. ściąganie plików z Internetu nie jest karalne.
Inna sprawa, czy tak zdobyty materiał można wykorzystać i jak.
Tego nie wiem.
A chętnie bym się dowiedział.
Pozdrawiam
Radecki
Pipok
czytam ze zrozumieniem – i odpowiadajac na Twoje zarzuty
1. Opensource – to nie jest zadne zaslanianie sie – Linux – Mandriva, Fedora, Debian, Ubuntu i inne to sa systemy OpenSource – tzn kazdy uzytkownik prywatny i w wiekszosci przypadkow takze uzytkownik publiczny (firma) ma prawo darmowo uzywac tego oprogramowania do dowolnych celow. Czesto sa to cele wysoce profesjonalne, niemozliwe do osiagniecia przy pomocy systemu Windows. Przykladowo obecnie pracuje na Uniwersytecie Liege, Group of Research and Application in Statistical Physics – i cala grupa uzywa systemu Ubuntu lub Kubuntu – bo po prostu komputery pracuja tu wydajniej, szybciej i o wiele bardziej bezawaryjnie niz pod Windows.
2. Co wynika z 1 – OpenSource jest legalne i nie lamie prawa w zadnym punkcie – wiec jak najbardziej mozna uzywac do na dowolnym egzaminie panstwowym. Przegladarka prezentacji z OpenOffice lub KOffice pracuje co najmniej tak samo dobrze jak MS PowerPoint.
3. Wlasny uzytek to nie jest zaden wymysl ani zaslanianie sie lukami w prawie. Przykladowo mowimy teraz o maturze z jezyka polskiego – a wiec prezentujacy uczen moze dolaczyc do prezentacji jak sam zauwazyles utwor muzyczny lub filmowy. Nawet najbardziej zaostrzone prawo autorskie zezwala na skopiowanie na uzytek naukowy/edukacyjny do 15% dziela objetego tym prawem. W tym przypadku mowimy o 15 min prezentacji w czasie ktorej mozna przedstawiec najwyzej fragmenty piosenek/filmow – i zaden z tych fragmentow nie przekroczy dopuszczalnych 15%. W momencie gdy uczen zaznaczy, ze przedstaiwa np. 4min fragment filmu Wajdy czy piosenki Demarczyk to spelnia wg mnie jak najbarziej wszelkie wymogi i utwor ten nalezy traktowc jako cytat.
4. Bedziesz prawdopodobnie dyskutowal z p. 3 – twierdzac ze uczniowie przynasza cala piracka plyte z filmem i puszczaja fragment nie ukrywajac nawet ze lamia prawa autorskie…. lub zaslanajac sie ze to jest plyta nagrana prywatnie na wlasny uzytek (co Ci najwyrazniej bardzo przeszkadza). Tylko w tym wypadku to nauczyciele nie nauczyli wczesniej prezentujacych uczniow co jest zgodne z prawem, a co jest zgodne ale nie wypada. Gdyby nauczyli, to zaden uczen nie prezentowalby wiecej, niz te dozwolone, wczesnie przygotowane (wyciete z filmu i wklejone do prezentacji) 4-5min z calosci utworu.
5. Mysle ze ViaScara dobrze podsumowal ten temat – gdyby nauczyciele wykonali dobrze swoja robote – to nie mieli by pozniej tych dylematow na egzaminie.
6. A pro po 1 i 2 – miesiac temu mielismy tu w grupie obrone doktoratu z fizyki – doktorant oczywiscie uzywal Ubuntu – i wszyscy szeroko sie usmiechali widzac Pingwina – a wiec w Europie OpenSource mozna stosowac na egzaminach panstwowych – a w Polsce to nie wypada ?????
Pozdrawiam
Marcel
Zarówno artykuł w GW, jak i wpis naszego Gospodarza jasno pokazują,
że sami nauczyciele nie mają świadomości co jest piractwem, a co nie.
Jak więc w takim razie mają uczyć innych?
Pozostaje marna nadzieja, że nasze wpisy (zwłaszcza Marcela) w jakimś, choćby minimalnym stopniu tą wiedzę uzupełnią.
➡ ViaSacra pisze:
‚Dlaczego nauczyciele nie chcą zgłaszać na policję przestępstw popełnianych przez uczniów?’
Odpowiedź, moim zdaniem, wcale nie jest taka prosta.
Ale to zupełnie inny wątek. Może zostawmy na inną okazję?
Pozdrawiam
Radecki
PS. Do Moderatora. Dziękuję za przycięcie tag-a. Będę uważał 🙂
Radecki
odpowiadajac na Twoje pytanie
co z ta siecia, czy mozna wykorzystac pliki sciagniete z sieci ?
Sprawa tu jest skaplikowana i wiele osob sie myli, a wiele ma mylne poglady.
Sciaganie z sieci z jednej strony podlega pod kopiowanie utworu na wlasny uzytek (oplaty autorskie w cenie czystych nosnikow i nagrywarek), z drugiej strony jest scigane z powodztwa cywilnego przez wlascicieli praw autorskich do danego utworu.
Problem sie zageszcza, gdy uswiadomimy sobie, ze komputer to w chwili obecnej tak naprawde wielki odbiornik radiowo – telewizyjno – satelitarny podpiety dodatkowo do internetu. Zadne prawo nie zabrania Ci miec tunera satelitarnego w postaci plytki PCI w Twoim komputerze i tak samo zadne prawo nie zabrania Ci nagrywac filmow / piosenek odbieranych przez ten wielki odbiornik Radio/TV/Sat na plytkach CD/DVD do dowolnego wlasnego uzytku.
Tymczasem to samo prowo zabrania Ci kopiowac te dane z internetu – i tu zaczyna sie obszar ziemi niczyjej w prawie autorskim – o obszarze tym nie chce mowic zaden autorytet od w/w prawa—- problemem tym jest to, ze pliki sciagniete z internetu NICZYM sie nie roznia od tych, ktore ty mozesz legalnie nagrac z TV czy Satelity…. a wiec jesli twierdzisz ze nagrales je z satelity to zasada domniemania niewinnosci jest po Twojej stronie.
Drugim obszarem ziemi niczyjej w w/w prawie jest to, ze nie wszystko w sieci jest nielegalne. Nawet w sieciach P2P (wymiana pomiedzy pojedynczymi uzytkownikami) okolo 50% danych sa to dane nie objete prawem autorskim. Co wiecej, poza tymi sieciami w internecie istnieja np. strony promocyjne autorow ksiazek, piosenek, wydawnictw plytowych z ktorych legalnie mozna sciagnac niektore wybrane promocyjne utwory. Mimo, ze prawo autorskie teoretycznie powinno je chronic przez kolejne 50 lat……
Kolejne utrudnienie dla scigajacych policjantow – sprzedawcy internetowi (np. swiatowy sklep Amazon) sprzedaje plyty CD – i zgodnie z kolejna luka w prawie autorskim kazdy CD traktuje jako calosc – w zwiazku z tym moze udostepnic do 15% tej calosci w postaci plikow MP3 do sciagniecia. Ot, taka kolejna promocja – jesli spodobaja sie te 2 czy 3 pierwsze kawalki z plyty, to pewnie kupisz i cala plyte. Teraz kolejne pytanie z ziemi niczyjej – sciagnales te kawalki legalnie na wlasny uzytek – a wiec masz prawo je wykorzystac na maturze …. ale jak je odroznic od kawalkow sciaganych nielegalnie z P2P ?
Nie jestem specjalista od w/w prawa – ale internetu uzywam juz intensywnie chyba od 15 lat do roznych celow i wieloma problemami z w/w listy zetknalem sie juz osobiscie. Osobiscie uwazam, ze nie wolno dawac sie zwarjowac. Znam bowiem przypadek profesora z USA ktory oskarzyl mojego szefa (profesora) o to, ze zplagiatowal >>>> SIEBIE. Tzn moj profesor w dwu kolejnych publikacjach uzyl tego samego tekstu (jeden akapit) do wytlumaczenia tego samego problemu… I ten znawca z USA stwiedzil ze moj szef naruszyl prawo autorskie mojego szefa (!!!!) nie stosujac cytowan w tym drugim artykule…. Patrzac z punku litery prawa ten gosc z USA mial racje, ale z punku widzenia logiki…. to odebralbym mu ta profesure.
Konczac, uwazam, ze 1) uczniowie powinni przynosic gotowe prezentacje na dyskach CD i w w/w prezentacjach powinny byc tylko fragmenty utworow dobrze opisane w bibliografii, 2) a nauczyciele, widzac tak przygotowane prezentacje NIE POWINNI w zaden sposob byc upowaznieni do zadawania pytania o zrodlo mateialow, gdyz material nie przekracza ram cytowania, a wiec CO MNIE obchodzi czy zrodlem jest wypozyczalnia wideo, wlasna kolekcja ucznia czy tez …. internet.
Pozdrawiam
Marcel
➡ Marcel
Bardzo dziękuję.
Chyba wreszcie mam pełną jasność w tej niejasnej sprawie.
Te ‚luki’ plus ‚dozwolony użytek’ dają nam faktycznie ogromną wolność.
Tymczasem propaganda rozmaitych podejrzanych organizacji (np. amerykańska RIAA czy ostatnio nasza FOTA) wmawia ludziom, że są złodziejami.
I to jak widać wmawia z sukcesem.
Jest o co walczyć.
Pozdrawiam
Radecki
p.s. Temat chyba bardziej pasuje do sąsiedniego blogu http://kultura20.blog.polityka.pl/?p=198
Ale tam się jakoś nie rozwija 🙁
Szanowni Państwo,
przeczytałem z uwagą wszystkie wpisy i próbuję je w swojej niedoświadczonej w tej materii głowie pojąć. Rację ma Radecki, że nauczyciele, także ja, nie bardzo wszyscy wiemy, co jest piractwem, a co nie. Nie znaczy to jednak, że nie chcemy się dowiedzieć. Na razie jednak atmosfera w szkołach jest taką, że lepiej nie wiedzieć. Niech będzie jak jest – taki styl pracy króluje. Zainteresowałem się tym tematem, ponieważ nie chcę pracować w szkole, w której szerzy się piractwo, albo że ja mimo woli takie zjawisko popieram czy w nim uczestniczę, a może nawet uczę piractwa zwoich uczniów. Jednak nie chciałbym uchodzić za przewrażliwonego czy bardziej świętego od papieża. Wydaje mi się, że walkę z puractwem trzeba by zacząć od uświadomienia kadry pedagogicznej. Mamy tyle kursów o pierdołach, a z zakresu prawa nieomal nic.
Pozdrawiam
DCH
No to ja jestem nienormalna. Nie mam pirackich programów (wszystko legalne, zakupione), nie mam pirackich nagrań, filmów, itp. Staram się przekazać uczniom, że piractwo to po prostu kradzież. Podaję również alternatywne programy: albo darmowe (Opensource), albo tańsze od tych najbardziej znanych.
A ja powiem, mea culpa. Słychać dudnienie?
Do tego rękę przykłada samo państwo,w szkole musi być Office,Excel Powerpoint,nie wszyscy znają alternatywy,a ci mniej obeznani jadą na piratach – bo przecież trzeba mieć – MS Office najlepszy,itp.,powinny być reklamy programów w TV,OpenOffice,Filezilla,itd.
Problem ten będzie narastał,im bardziej będą upowszechniać się komputery,do tego dochodzą jeszcze rodzice „co mam dawać tyle pieniędzy za jedną płytkę,już dość na to pudło wydałem,przegraj od kolegi” i tak to leci,do tego oryginalne gry,które mają więcej niż rok powinny mieć obniżone ceny,podobnie ze starszymi wersjami oryginalnych programów
w ogóle nie wiem poco wyście stworzyli ten blog. Są tu tylko komentarz. Ten blog jest najgłupszy z najgłupszych!!!:/
to jest nuda!