Majestat Jarosława Kaczyńskiego

Mam przed oczami pismo z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, które dobitnie świadczy o tym, że premier Jarosław Kaczyński do demokracji odwrócił się plecami, delikatnie mówiąc.

W piśmie tym czytamy: ?Departament uprzejmie informuje, iż nie ma możliwości uwzględnienia Pana prośby o osobiste spotkanie z Panem Premierem. Prezes Rady Ministrów – z uwagi na liczne zajęcia służbowe – nie przyjmuje obywateli w sprawach indywidualnych i skargowych?. Na końcu pisma jest rada, aby zabiegać o spotkanie z Rzecznikiem Praw Obywatelskich i podany adres (al. Solidarności 77, 00-090 Warszawa). Pod pismem podpis: Elżbieta Znamierowska, główny specjalista, oraz adres strony internetowej: www.premir.gov.pl Numer pisma DSWRSU-571-12737-(2)/06/EZ.

A zatem Jarosław Kaczyński nie przewiduje spotkania z obywatelami i każe swoim pracownikom na piśmie informować, że taką decyzję podjął. Ciekawi mnie, ilu Polaków dostało tego typu listy. Mam nadzieję, że przed wyborami, gdy Kaczyński sam zacznie zabiegać o spotkania z Polakami, wszyscy przyniosą te pisma i rzucą mu je w twarz. Dziś w państwie demokratycznym w biurach poselskich nie sposób doczekać się posła (zdarzają się wyjątki). Musi wystarczać asystent, który najczęściej na niczym się nie zna i o niczym nie ma pojęcia. Jego zadaniem jest tylko utrudniać dotarcie do posła. Prędzej można spotkać się z papieżem niż z ministrem polskiego rządu. A z samym premierem – jak oficjalnie informuje Kancelaria Prezesa Rady Ministrów – nigdy Polak się nie spotka.

Skoro tak się sprawy mają, niech Jarosław Kaczyński nie narzeka, że Polacy ze wszystkimi sprawami pędzą do mediów. Ma człowiek sprawę do posła, ale ten go zbywa, ma sprawę do ministra, ale ten przed nim ucieka, chce coś powiedzieć premierowi, ale ten nie rozmawia z Polakami. Dlatego ten odrzucony i niechciany człowiek idzie do mediów i o wszystkim mówi. Uważam to za niesłychane, że wybrana w demokratycznych wyborach najwyższa władza informuje na piśmie obywateli, że nimi gardzi. Doprawdy, chyba Kaczyńskiemu wydaje się, że został królem, skoro zabronił dopuszczać ludzi przed swój majestat.