Diabelski fart Giertycha
Niektórzy politycy mają szczęście, że nie dobiera im się do skóry żaden autorytet, natomiast non stop kąsają ich przeciwnicy małego kalibru, do tego nieliczni. Wydaje się, że do tych ulubieńców losu należy zaliczyć Romana Giertycha. Zresztą sam minister w wywiadzie dla „Gazety Szkolnej?”(nr 10/11 br.) podkreśla, że za barbarzyńcę w ogrodzie oświaty mają go jedynie niechętne mu media, przeciwnicy polityczni i ZNP. Dodaje, że jego decyzje cieszą się znaczącym poparciem społecznym, np. za mundurkami jest 80 proc. społeczeństwa. Giertych uważa, że jako minister edukacji nie popełnił żadnego błędu, a nawet wziął na siebie winy swoich podwładnych (za amnestię maturalną winę ponosi dyrektor CKE, a za idiotyzm z ciężarnymi uczennicami „dyrektorka właściwego departamentu”).
I właśnie z powodu tego zadufania potrzebny jest głos autorytetu, który zwyczajnie huknąłby na ministra, mówiąc jasno i wyraźnie, co jest w oświacie dobre, a co złe. Nie będzie przecież – co czytamy w wywiadzie – pluł w twarz szefowi LPR byle dziennikarz, nie będzie radził zwykły nauczyciel, tym bardziej, że do pracy w szkole trafił w wyniku negatywnej selekcji. Giertych liczy się wprawdzie z głosem Kościoła, ale z tej strony raczej reakcji nie będzie, chyba że minister podniesie rękę na lekcje religii (obiecywał, że zamiast jednej godziny religii wprowadzi filozofię).
Jak milczą ludzie, to wtedy odzywają się kamienie. W mojej szkole, której patronem jest Bolesław Prus, znajduje się rzeźba pisarza. Jest ona tak przemyślnie skonstruowana, że kiedy zbliża się niebezpieczeństwo, natychmiast ożywia się i zaczyna wrzeszczeć wniebogłosy, by ostrzec społeczność szkolną. Niestety, rzeźba ta nie ogląda telewizji i nie czyta prasy, więc nic nie wie o ministrze. Warto by zwabić ministra do tej cudownej rzeźby i poddać go próbie. Jestem przekonany, że Prus zaryczy jak zarzynane cielę. Wtedy wszystko będzie jasne. Oczywiście, można też z Prusem jechać do stolicy i spróbować wedrzeć się do siedziby MEN.
Gdy nadejdzie ten dzień, że kamienny Prus zacznie ryczeć na ministra edukacji, autorytetom będzie wstyd. Na razie świadomi ryzyka ośmieszenia są tylko pracownicy naukowi Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie, którzy wydali właśnie oświadczenie, że polityka oświatowa MEN pozostaje w sprzeczności ze współczesną wiedzą pedagogiczną i psychologiczną. Brawo! A reszta uczonych gęby nie otwiera, myśląc, że mój Prus będzie za nich gadać, czy co?
Komentarze
myślę, że na tę akcję można umówić Prusa z naszym Lindusiem – razem na pewno dokonają cudów;)
To, co miłościwie nam panujący minister Giertych czyni i mówi jest tak nieprwadopodobne, że być może dlatego żaden autorytet jeszcze się na nim nie przejechał. Po prostu autorytet sobie nie wyobraża, że to, co robi pan Giertych dziejej sie naprawdę. Ja ze zdumienia, oczy mam coraz szerzej otwarte : ten medal dla Jankowskiego, matura z religii, ocena z religii wliczjąca sie do średniej, amnestia… Pisze pan , że minister obiecał filozofię zamiast jednej religii? To chyba Pan śnił. Kiedyś, gdy na religię chodziło się do kościoła, kiedy katecheta lub ksiądz gadał potworne bzdury lub nie pasował nam, pod pretekstem niepasujacej godziny mozna sie było przenieść do innej grupy i innego nauczyciela. Kiedy syn był w gimnazjum zajęcia z religii miał z nim jakiś ojciec. Był on człowiekiem wybitnie niedouczonym, popełniajacym podstawowe błędy z zakresu wiedzy którą miał wykładać (np. ilość chrześcijan na świecie). Od pierwszej chwili syn mój z kolegami, po prostu maltretowali go psychicznie – wytykali każdą pomyłkę, wyśmiewali się. Zmiana katechety oczywiście była wykluczona. Wspólnie stwierdziliśmy, że taka religia nie ma sensu. Syn nabrał tylko pogardy dla osób duchownych. Skutkiem tego było, że nie przystąpił do bierzmowania, czym naraził się całej rodzinie. Teraz nie chodzi na religię, ale ani o filozofii czy etyce w łódzkim, dobrym liceum ( z pierwszej dziesiątki) nie ma nawet mowy. Myślę, że wobec takiego władcy, jak Giertych światły nauczyciel odczuwa tylko to, co mój syn wobec swego katechety.
Na MEN-a nie ma co narzekać tylko zakładać prywatną szkołę. Tak ludziom się podobają pomysły Giertycha, że w szkołach prywatnych jest koniunktura nie znana do tej pory.
Poza tym pytanie: Jaki to niby autorytet miałby ryknąć na ministra? Czy istnieje na tyle wielki, żeby przewyższał MEN-a? Wątpię.
Taki „posąg Komandora”? Tylko jaki z Giertycha Don Juan, toż to parobek jest na służbie u Kaczorów. Ale konfrontacja by nie zaszkodziła, a nuż go wciągnie…
Panie Darku, proszę nie przesadzać ze skromnością. Pan jest powszechnie szanowanym autorytetem i znam ludzi, którzy zasypiają z Pana książką zamiast poduszki.
… bo jest „dżuma Gertich” 😉
Na RG chyba rzeczywiście nie ma siły. Niby zdecydowana większość nauczycieli się z niego śmieje. Niby znaczna część polityków chciałaby w pierwszej kolejności go odwołać, ale… No właśnie, ale UKłAD nie pozwala. Nie ma takiej głupoty, której by BB (bracia bliźniacy) nie zaakceptowali byle tylko mieć wystarczającą ilość szbel w parlamencie.
W cywilizowanym kraju taki np. Orzechowski dawno juz zostałby zdymisjonowany. Ile bzdur można wygadywać, jak daleko mozna jeszcze się posunąć? Jak na razie nie spotkała go zadna reprymenda. Za to co wyprawia Orzechowski – chuligan polityczny, oszczerca i kołtun, odpowiada w duzej mierze premier IV RP. Myslę, że Historia odpowiednio ich rozliczy.