Kartoflany patriotyzm
Cały wysiłek Polaków skupia się ostatnio na kartoflach. Uczucie patriotyzmu zostało zamienione na miłość do ziemniaków. Aby kupić nadające się do zjedzenia kartofle, trzeba się naprawdę wysilić. Ja sam chodziłem od sklepiku do sklepiku, od hipermarketu do hipermarketu, od stacji benzynowej do stacji benzynowej i znalazłem takie, że po obraniu nic z nich nie zostało. Musiałem więc zacząć poszukiwania od nowa. Jakie ja mam opóźnienia w sprawdzaniu uczniowskich prac z powodu ziemniaków!
Władze edukacyjne są świadome zaniku uczuć patriotycznych u dzieci. Skoro cała szkoła myśli tylko o kartoflach, a nie o Polsce, MEN kazał wszystkim bezwarunkowo przestawić się na myślenie o patriotyzmie. Zadaniem nauczyciela jest uczyć młodzież miłości do kraju, a odwracać uwagę od problemów ziemniaczanych. Tajny protokół Centralnej Komisji Egzaminacyjnej zawiera decyzję, że na tegorocznej maturze nie będzie Chłopów Reymonta. To pewne. Po cichu nakazano polonistom nie omawiać tej lektury, aby nie drażnić uczniów motywem kartofla w literaturze. Patriotyzmu wprawdzie z musu uczę, ale dobrych kartofli jak nie było, tak nie ma.
Dawniej na pomoc w poszukiwaniu ziemniaków ruszyłoby wojsko, ale teraz jest odwrotnie. To szkoła ma pomóc wojsku, jak uczyć poborowych patriotyzmu. Służba wojskowa ma polegać bowiem na nauce patriotyzmu. Tak zarządził nowy szef MON, Aleksander Szczygło. Co z tego, że kilkaset tysięcy wojskowych gardeł każdego dnia dopomina się o więcej ziemniaków na obiad, skoro ziemniaków nie ma w kraju. Musi wystarczyć kapusta z grochem i patriotyczne kazanie. Na żaden import prezydent nie wyraził zgody.
Nie dziwię się, że Niemcy, których potęga opiera się na ziemniakach, nazwali naszego prezydenta – na przekór faktom – kartoflem. Niestety, widocznie nie zrozumiał aluzji, bo zamiast rozpocząć z Niemcami negocjacje kupna-sprzedaży ziemniaków, wziął żart za bardzo do siebie i się obraził. Zastał Kaczyński Polskę ziemniaczaną, a chce ją zostawić obierkową. Już nasze kartofle nadają się tylko na obierki.
Co mnie obchodzi raport o WSI, gdy nie ma ziemniaków? Co mnie obchodzi, kto był tajnym współpracownikiem, gdy nie mogę kupić kartofli? Na co mi świadomość, że układ niedługo zostanie całkowicie rozbity, gdy w sklepach są tylko obierki? Jak kocham frytki, niech sejm rozwiąże problem ziemniaczany, a potem może zajmować się swoimi duperelami.
Komentarze
Braki ziemniaków i człowiek nie może wypić obiadu. Skandal.
„Jakie ja mam opóźnienia w sprawdzaniu uczniowskich prac z powodu ziemniaków!”
Niezwykle sprytne wtrącenie akcentu szkolnego, ale artykuł dąży raczej to bycia prześmiewczym komentarzem politycznym (oczywiście przyprawionym tradycyjną, legendarną niemalże autoironią!), z tymże już na początku drogi wywraca się i traci przytomność. Satyra na poziomie „Skeczu o golfiście” Kabaretu Potem.
Należy zmienić ustawowo nazwę na „pyry”, starą tajnym dekretem wymazać ze słowników – i nie będzie sprawy.
Ciekawe, czy prezydent by się obraził, gdyby go nazwano ziemniakiem…
A ja ni z gruszki ni z pietruszki, chociaż będzie i o ziemniakach i o wojsku:
Pojechał ruski generał z wizytą do jednostki wojskowej USA. Amerykański generał zaczyna się chwalić: „Mamy najnowocześniejszy system obrony” – ruski generał zły, ale nie zaprzecza. „Mamy najlepiej uzbrojoną armię na świecie” – ruski generał zniecierpliwiony, ale milczy. „Na jednego naszego żołnierza przypada 6 tys. kalorii dziennie” – ruski generał wyjmuje kalkulator i zaczyna coś obliczać; po chwili krzyczy: „Pan kłamie! To niemożliwe, aby żołnierz zjadał dziennie 10kg kartofli!” 🙂