Ciężar dialogu
Dyrekcja hospitowała moją lekcję w klasie II c. Oprócz naczelnego i wice obecny był też niespodziewany gość w osobie dyrektor szkoły polskiej w Wilnie. Ponieważ temat poświęciłem analizie fragmentu „Pana Tadeusza”, szanowny gość naocznie się przekonał, że miłość do Litwy jeszcze w Polsce nie zginęła.
Klasa uczestniczyła w dziesiątym ćwiczeniu (w tym roku szkolnym) poświęconym przygotowaniu do napisania pracy stylistycznej opartej na regułach nowej matury. Po zakończeniu lekcji dyrektor wygłosił krótką mowę, zobowiązując uczniów do tego, aby zamknęli buzie swoich rodziców, którzy anonimowo wydzwaniają do szkoły, skarżąc na nauczycieli, m. in. na mnie, że nie przygotowują dzieci do matury. Byłem zdziwiony zachowaniem dyrektora. Przecież mieliśmy zagranicznego gościa, a tu takie brudy. Widocznie szef musiał być porządnie wkurzony.
Pamiętam, jak kiedyś ja zdenerwowałem się na dyrektora. Tak się wściekłem, że wszystko napisałem na kartce, podpisałem się czytelnie i wręczyłem pismo dyrektorowi, mając oczy czerwone z wściekłości. Przelałem mój gniew na papier, ponieważ czułem, że furia nie pozwoli mi mówić po polsku. Kilka godzin później dyrektor wezwał mnie do siebie. Rozmowę zaczął słowami: „Widzę, że między przełożonym a pracownikiem powstał konflikt. Teraz musimy, panie Darku, własnym wysiłkiem go rozwiązać”. I pogadaliśmy godzinę albo i dwie, a potem podaliśmy sobie ręce.
Podczas wycinania guza mózgu pacjent może utracić to, co jest podstawą człowieczeństwa: zdolność komunikowania się z innymi ludźmi. Mam wrażenie, że mnóstwo uczniów i ich rodziców przeszło operację usuwania guza mózgu i przy okazji stracili zdolność mówienia i słuchania, stojąc twarzą w twarz z drugim człowiekiem. Przestali być ludźmi dialogu, a stali się inwalidami, którzy bez protezy, np. anonimów, nie potrafią rozmawiać.
Ktoś może powiedzieć, że uczniowie i rodzice nie chcą otwarcie rozmawiać z nauczycielami, obawiając się zemsty. Tacy ludzie się mylą, zupełnie nie znając życia. Mogę zapewnić każdego ucznia i jego rodziców, że nie mszczę się z bardzo egoistycznych powodów. Moją okulistką jest mama mojej uczennicy (dziękuję, Pani Doktor), zęby leczę u taty mojego ucznia (dziękuję, Panie Doktorze), kredytu w banku udziela mi bez poręczeń mój absolwent (dziękuję, P.). Garnitur obstalowałem u mojego byłego ucznia (leży, jak ulał – dziękuję, D.). Wczasy za granicą zamawiam u absolwenta (nigdy nie musiałem przerywać urlopu, nie wyrzucono mnie z hotelu itd., za co dziękuję Ci, A.).
Grzechy odpuszcza mi mój dawny uczeń, D., teraz ksiądz. Stołuję się w restauracji, gdzie kelnerem jest absolwent (dziękuję za podwójne porcje, A.). Piwo piję podane przez byłego ucznia (dziękuję za ogromne zniżki, M.). Ktoś powie, że zmyślam. Poprosiła mnie kiedyś siostra, abym przywiózł jej w nocy butlę z gazem. Pojechaliśmy. Na stacji benzynowej człowiek wyciągnął do mnie rękę przez kasę (absolwent), sprzedał, włożył towar do bagażnika (czego robić nie należy) i pojechaliśmy. Udałem się z siostrą do innego miejsca w innej sprawie – znowu absolwent albo absolwentka. I tak w kółko. Moja żona mówi, że wstyd ze mną gdziekolwiek iść, wszędzie byli uczniowie. Gdybym się mścił na uczniach lub rodzicach za cokolwiek, nie zrobiłbym w Łodzi ani jednego kroku bez poważnych kłopotów. O absolwentach i ich rodzicach w sądzie, urzędzie skarbowym, policji i wielu innych miejscach nie będę wspominał. Uczyłem już grubo ponad 3 tysiące osób.
Dla własnego dobra rozwijam w sobie tę cechę, która jest podstawą człowieczeństwa – dialog z ludźmi. Wiem, że dla wielu młodych osób nie jest łatwe porozmawiać z nauczycielem, przedstawiając mu swoje obawy, wątpliwości, negatywne oceny. Dziś przysłała do mnie swojego dziadka moja studentka z Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Czy bała się rozmawiać, czy nie miała czasu na dialog, czy też nie umiała tego robić – nie wiem. Fakt faktem, że zdecydowała się posłużyć swoim dziadkiem. A starszy pan okazał się mistrzem dialogu. Pokłoniłem mu się nisko i powiedziałem: „Niech przyjdzie wnuczka, powie to samo i sprawa będzie załatwiona”.
Współczuję wszystkim istotom, które z niezależnych od nich powodów nie mogą się z ludźmi komunikować, gardzę zaś tymi istotami, które same wyrzekają się przyrodzonego im człowieczeństwa i wysyłają anonimowe bzdury.
Komentarze
Pan Profesor mną gardzi.
Przeprzaszam, ale muszę iść w kąt się wypłakać.
Ja w przyszłości nie dam zniżki, napluje do jedzenia, nie udziele kredytu. A co. Zemsta musi być 🙂
Agresja i pokora
Natomiast w elitarnym liceum mogłem od uczniów zażądać dosłownie wszystkiego, prowadzić lekcje w absolutnie nonsensowny sposób, gromić i grozić, a zwykle nikt nie protestował, jeśli nie liczyć fochów czy uśmieszków. Piątka albo jedynka zamykały wszystkim usta.
W elitarnym liceum mogłem kolekcjonować donosy pisane przez rodziców lub uczniów przeciwko rodzicom lub uczniom. Jednocześnie – poza anonimami – prawie nikt nie ośmielił się – czy to na zebraniu rodzicielskim, czy to na lekcjach – powiedzieć czegokolwiek przeciwko mnie. Oczywiście zdarzały się wyjątki, że ktoś zaprotestował natychmiast. Gdy protestował, cała klasa mruczała:
cicho, daj spokój, bo go zdenerwujesz.
krystynagra pisze:
2006-12-01 o godz. 23:36
Stawiał Pan jedynki za jedynka ? Palęza pałą? .ZOMOWIEC , nie nauczyciel !
zdegustowana pisze:
2006-12-06 o godz. 22:45
…jako nauczyciel jest Pan,za przeproszeniem,do dupy. …
…Pan odpowiadac z rzeczy niepojatych i bezrozumnych. …
…Bardzo bym chciała,aby kiedyś przyszedł taki dzień,żebym wychodząc z klasy po lekcji z Panem wiedziała o czym tak naprawde Pan profesor mówił i jaki miało to sens oraz żebym nie bała sie,że na następnych zajęciach każe mi Pan odpowiadac ….
Gospodarz pisze:
2006-12-07 o godz. 12:36
Pozdrawiam i życzę wyzwolenia z bycia życiowym manekinem
Polonistyczna masakra, czyli efekt nauczania Pana Profesora pisze:
2006-12-07 o godz. 14:31
i Ty dasz rade. Z polskiego tez.
Ciężar dialogu
„Dla własnego dobra rozwijam w sobie tę cechę, która jest podstawą człowieczeństwa – dialog z ludźmi. Wiem, że dla wielu młodych osób nie jest łatwe porozmawiać z nauczycielem, przedstawiając mu swoje obawy, wątpliwości, negatywne oceny.
Współczuję wszystkim istotom, które z niezależnych od nich powodów nie mogą się z ludźmi komunikować, gardzę zaś tymi istotami, które same wyrzekają się przyrodzonego im człowieczeństwa i wysyłają anonimowe bzdury.”
Jako dzielny student spotykałem zawsze osoby które świetnie były przygotowane do zajęć, miały masę notatek, nigdy na ćwiczeniach się nie odezwały, nigdy nie użyły tych swoich notatek. Widocznie nikt ich tego nie nauczył, nigdy nie pozbyły się „lęku bycia śmiesznym”, lęku przed porażką.
Czego by nie mówić O Legendarnym Szefie to nie zapraszał na rozmowę ” życiowego manekina”, ani nie zaczął rozmowy od „gardzę zaś tymi istotami, które same wyrzekają się przyrodzonego im człowieczeństwa i wysyłają anonimowe bzdury.”
Mimo że zdegustowana napisała:”jako nauczyciel jest Pan…”
to ja jednak za ważniejsze traktuję:”wychodząc z klasy po lekcji z Panem wiedziała o czym tak naprawde Pan profesor mówił i jaki miało to sens oraz żebym nie bała sie,że na następnych zajęciach każe mi Pan odpowiadac …”
I dlatego za Masakrą powtórzę:”i Ty dasz rade. Z polskiego tez.”
Coś mi się wydaje, że przynajmniej jeśli chodzi o uczniów piłka jest nadal po Pana stronie. Pytanie brzmi: co zrobić aby zdegustowana przestała się bać, i nie siedziała na lekcjach jak sparaliżowany manekin (słup soli?, żona Lota?), jak widać strach rodzi agresję, bo jeśli nic nie zrozumiała, to dlaczego napisała o rzeczch niepojętych i bezrozumnych.
Co do rodziców, to zgoda, anonimy w ich wykonaniu są takie sobie, ciekawe co o tym myślą ich pociechy?
Pan DCH pisze: ,,Współczuję wszystkim istotom, które z niezależnych od nich powodów nie mogą się z ludźmi komunikować, gardzę zaś tymi istotami, które same wyrzekają się przyrodzonego im człowieczeństwa i wysyłają anonimowe bzdury.”
W internecie dialog też może być, anonimowość wcale nie niszczy dyskusje, jeśli ma się kulturę osobistą, prosze spojrzeć na blogi Szostkiewicza, Passenta, Owczarka, Paradowskiej. Prawie nie ma tam agresji, chamstwa, nienawiści, nawet przeciwnicy się w miarę kulturalnie kłócą.
U Pana jest niestety rozprawa pomiędzy panem a pana uczniami lub osobami za tych uczniów się podającymi. nie widzę powodu jednak, żeby nimi gardzić, bo to i pana uczniowie i czytelnicy. Zdarza się niektórym przeginać , ale jak na standardy internetu to nie jest najgorzej. Posty np. Hilarego Plateau choć ostre i krytyczne są mądre i myslę, zę i pan może z nich skorzystać. A jesli panu przeszkadza moja anonimowość, to porosze napisać, to się ujawnię, choć nie widze takiego powodu, bo prawdopodobnie się nigdy osobiście nie poznamy i moje nazwisko nic panu nie powie. Będę takim samym anonimem jak pan dla mnie.Pozdrawiam.
Ach, więc rozszerzenie ostatnio skonstruowanej tezy. Od teraz nie liczy się argumentacja i rzeczywista istota komunikacji. Ważne stają się tylko personalia, jako cenzus u(nie)możliwiający dypsutę. Habermas popłakałby nad Panem rzewnie.
,,Mam wrażenie, że mnóstwo uczniów i ich rodziców przeszło operację usuwania guza mózgu i przy okazji stracili zdolność mówienia i słuchania, stojąc twarzą w twarz z drugim człowiekiem. Przestali być ludźmi dialogu, a stali się inwalidami, którzy bez protezy, np. anonimów, nie potrafią rozmawiać.”
Mam nikłe wrażenie,że ten fragment odnosi się także i do mojej niewinnej duszyczki. ja też nie potrafie podejść do Pana i powiedzieć,że to co Pan wyprawia na lekcjiach jest dla mnie czterdziestopięciominutową katuszą. Owszem boje się poskarżyć. i nie chodzi tu wcale o jakąś zemstę, która miałaby być pana odruchem obronnym na urażoną,poetycką duszę. Ja nie chcę z Panem rozmawiać twarzą w twarz, bo jest Pan mordercą. Zabił pan we mnie to swoiste, głębokie uwielbienie do przedmiotu,jakim jest język polski. Sprawiła Pan,że straciłam horyzont przed oczami. I boję się,że mógłby Pan we mnie zabić coś jeszcze,poczucie godności.
Hilary P.,
mówimy o dwóch sprawach – w internecie komunikujemy się my wszyscy, za co każdemu blogowiczowi jestem wdzięczny. Państwa tezy są godne uwagi – te w internecie. Natomiast część z nas nie komunikuje się w świecie realnym. Te osoby w realnym świecie milczą. Próbuję zrozumieć dlaczego.
Pozdrawiam
DCh
Grześ,
nie chodzi o przedstawianie się w internecie. Broń Boże! Chodzi o coś innego.
Wyobraź sobie, że uczysz tyle, co ja (13 lat). Uczniowie Ci przytakują i biją brawo (w realu), nikt nie powie krytycznego słowa na żadnej lekcji (poza drobnostkami). Potem pierwszy rok piszesz blog i od razu dowiadujesz się, ile osób Cię nienawidzi.
Normalne, że chcesz usłyszeć też ten głos krytyki w świecie realnym. W przeciwnym wypadku nie dowiesz się, czy prowadzisz wszystkie lekcje źle w każdej klasie, czy tylko niektóre. Od jak dawna? Od zawsze czy od roku? A jeśli prowadzisz każdą klasę inaczej, czy masz zmienić styl wykładu, styl dyskusji, styl pracy w grupach itd.? W której klasie jest najgorzej? Od czegoś trzeba zacząć. Jak zechcesz zmienić wszystko natychmiast, nie zmienisz nic.
Bez potwierdzenia w świecie realnym (nawet przez inne osoby) nie można poważnie traktować głosu w internecie, bo wyrządzi się więcej zła niż dobra.
Jeśli w świecie realnym nie usłyszysz krytyki, nie zmienisz się ani o jotę, chyba że na gorsze.
Pozdrawiam
DCH
A ja głupia myślałam, że idealnych ludzi nie ma, a tu proszę. Ideał naucza w XXI LO.
Ja też uważam, że każdą sprawę trzeba stawiać jasno. A donosy wzburzonych mam, których wybitnie zdolne pociechy dostały 3+ są, no cóż, śmieszne. Nauczyciel, nawet najlepszy nie nauczy się za ucznia, może mu tylko pomóc i tyle. ,,Moja wiedza jest w moich rękach” tak ktoś mądry powiedział,myślę, że miał rację.
A co do gardzenia ludzmi animowymi, coż… Anomimy negatywne są tylko w donosach. Bo przecież anonimowy darczyńca, telefon zaufania lub chociażby taki komentarz to rzecz zupełnie inna. Przykro mi jednynie, że tym samym widocznie gardzi pan mną, bo ja nadal zostanę anonimową ,ktosią’. A tym bardziej mi przykro, że to co napisałam właśnie to mogą być dla pana ,anonimowe bzdury’…
Ktośka, Id(jestem teraz półanonimką:)
Milczą, bo jest stosunek zależności między Panem a nimi. Cieszę się, że żyje Pan w bajkowym świecie, otoczony życzliwością, miłością i wdzięcznością ludzi, których musnął Pan blaskiem swojego geniuszu.Gratuluję dobrego samopoczucia.
HAHA!
Cóż za świetny sposób rozwiązywania problemów związanych z anonimowymi skargami. Dać zakaz takich skarg! Nie ma skarg. Nie ma problemu. Tylko pogratulować takiej dedukcji.
Ale to rzeczywiście w stylu tej szkoły. (Żeby nie powiedzieć w stylu Pana Dyrektora)
Jakim cudem w drugiej klasie mają dziesiąte w tym roku przygotowanie do napisania pracy stylistycznej skoro pewna trzecia klasa (a uczy Pan chyba tylko jedną trzecią klasę), przez ostatnie 2,5 roku (czyli od około 1.09.04r.) miała tylko trzy czy cztery takie prace? (przygotowania) ???
Pozdrawiam.
zdegustowana,
skoro takie katusze, dlaczego nie podejdziesz do „mordercy” i nie powiesz? Czyzby Chetkowski odgryzal glowy swoim krytykom? Jakos mi na to nie wyglada… poza tym jest blog, jak Cie skrzywdzi, to zawsze bedziesz sie mogla tutaj poskarzyc, prawda?
Bardzo na czasie temat, Panie Chetkowski, i widzi mi sie, ze bedzie coraz bardziej na czasie, miedzy innymi dlatego, ze teraz kazdy moze sie skryc za swoim monitorem i nawrzucac kazdemu innemu „na sieci”, ile wlezie. Zwlaszcza temu, ktory wystepuje pod wlasnym nazwiskiem, o, to dopiero ale jest cel!
Podziwiam dyzurnych krytykow – nie macie nic do roboty poza tym? Nie ma dzieci, ktorych trzeba dopilnowac, nie ma pieska, ktorego nalezaloby nakarmic i wyprowadzic na spacerek, nie ma starszego sasiada w poblizu, ktorego powinno sie dojrzec i zapytac, czy nie potrzebuje czegos ze sklepu, nie ma kwiatka do podlania?
Milego weekendu, mimo wszystko!
Bardzo żałuję, że miałam z Panem tylko jadną lekcję. Nie jestem więc w stanie powiedzieć jakim jest Pan nauczycielem i pedagogiem. Pozostając anonimką muszę jednak powiedzieć, że anonimowośc nie jest przejawem tchórzostwa, jest po prostu wyrazem szczerości, którą często zabija kontakt „face to face”. Uczeń i nauczyciel stoją po przeciwległych stronach barykady, mają zupełnie inne role do odegrania, więc kontakt pomiędzy nimi jest prawie niemożliwy. Jak więc wyobraża Pan taki dialog? Człowiek prędzej poskarży sie zupełnie obcej osobie niż komuś do kogo żywi urazę. Wiele razy słyszałam, że próbuje Pan wychowywać, ale Pan nie uczy. W liceum to matura jest sprawą priorytetową, pisanie prac maturalnych jest treningiem, interpretowanie wierszy z wymyślaniem „co poeta miał na myśli” jest potrzebne, gdyż na maturze obowiązuje klucz i punkty dostaje sie nie za indywidualizm, a za zamieszczenie wszystkiego co w takim kluczu autor egzaminu dojrzałości umieścił. Ćwicząc w ten sposób na lekcjach w mojej klasie nie brakuje owocnych dyskusji, a z panią profesor mamy dobry kontakt, rozwijamy się prawidłowo zgodnie z tym jakie mamy wytyczne z MEN oraz jakimi jesetśmy ludźmi. Nie ma wypowiedzi które miałyby sie spodobać pani profesor, po prostu uczymy sie wszyscy od siebie i rozmawiać też sie ze sobą nie boimy bo to zupełnie inna relacja niż kontakt uczeń vs. nauczyciel.
Nigdy z p.Chętkowskim w „realu” się nie spotkałem, ale Go cenię, pisałem o tym wcześniej, nie będę się powtarzał. Nie mogę też zbyć „zdegustowanej” bo to rzeczywisty problem, dziejący się teraz. Miałem polonistkę „terrorystkę”, bałem się jej okrutnie. Zawsze dużo czytałem, (na błędy nie pomaga, jak tu ktoś w komentarzach twierdził) czytałem też na lekcjach które mnie nudziły, kiedyś tak lektura mnie wciągnęła że czytałem też na polskim,(tam gdzie się bałem, to nie czytałem) i moja Pani Profesor zorientowała się że „nie biorę udziału w lekcji”, zobaczyła co czytam (dyskretnie, nikt w klasie się nie wiedział że „dochodzenie trwa”) i nie zareagowała. Zabawa taka trwała cały semestr, a póżniej przestałem się bać, na polskim się nie nudziłem, więc też nie czytałem dalej pod ławką „lektur nadobowiązkowych”. Myślę że uratował mnie dobór lektur: czytałem Hessego, Saint-Exuperego,Camusa. Może zastosuj taką metodę? Nie stracisz wtedy tego horyzontu, a Prof. jako mądry człowiek doceni że ten horyzont będzie szerszy niż „Nagrobek Perlisi”( to ja ze strachu poległem na Nagrobku Perlisi).
Życzę Tobie Zdegustowana zmiany nicka,a prof. dotarcia do Ciebie, życzę Wam porozumienia,
Burza muzgów polega na tym że żaden pomysł, nawet najbardziej absurdalny nie jest krytykowany, i nikt nie dostaje jedynek, jak o tym myślisz, może to dobre miejsce na taką burzę?
Ja nie chciałabym mówić, czy uczy Pan dobrze, czy źle, bo nie o to tu chodzi. Uważam tylko, że pytanie z rzeczy, których nie było n lekcji, nie jest najlepszym sposobem. Radziłabym zmienić taktykę nauczania. Także, powinien Pan przyłożyć się do uczenia nas, a nie tylko przychodzic na nasze lekcje z miną jakby była to dla Pana 45-minutowa katorga, czym dla mnie nie jest.
Pozdrawiam i życzę sukcesów w dalszych poprawach,
Czarna Mamba
Ktośka,
nie krytykuję ludzi piszących komentarze w internecie, tylko osoby mające dwie twarze. Czy chciałabyś, aby ktoś był wobec Ciebie sympatyczny i nieomal wchodził ci w cztery litery dla wyższych ocen, a potem w internecie obsmarowywał? Uważam, że prawo do ostrej krytyki kogoś w internecie ma osoba, która w realnym świecie nie przyklaskuje czynom tego człowieka. Myślę, że w realu trzeba umieć być asertywnym, aby potem w internecie nie być hipokrytą.
Mam nadzieję, że hipokrytką nie jesteś. Gdy w internecie piszesz, rzucając na nauczyciela pioruny, potem nie świecisz mu swoim uśmiechem w nos, mówiąc: „ekstra zadanie, panie profesorze, chciałabym się zgłosić do jego realizacji”.
Pozdrawiam
DCH
Do ucznia z II a,
kiedy Twoja pani profesor od j.p. zaczęla uczyć w naszej szkole, to było jak objawienie dla uczniów (wśród wielu zalet: serdeczność, wiedza i pełne oddanie dla młodzieży). Pamiętam ten dzień, a potem tony (dosłownie) kwiatów, jakie przy różnych okazjach otrzymywała od wdzięcznych uczniów. Absolutny rekord w historii naszego liceum (z tego połowę wręczała paniom woźnym, bo inaczej nie dałaby rady wyjść ze szkoły). Cieszę się, że pani profesor nic a nic się nie zmieniła i że nadal cieszy się uznaniem młodzieży. Patrząc na jej pracę z punktu widzenia ideałów romantyzmu (które bardzo ceni), trzeba powiedzieć, że po prostu urodziła się z talentem. Czego jej czasem szczerze zazdroszczę. A pracowitość podziwiam. 100 procent energii oddaje uczniom. Dla naszej szkoły złowił ją (prawie dosłownie) dyrektor. Miał nosa.
DCH
nie uczy mnie Pan jestem z IIa pisze:
2006-12-08 o godz. 21:40
Bardzo żałuję, że miałam z Panem tylko jadną lekcję. Nie jestem więc w stanie powiedzieć jakim jest Pan nauczycielem i pedagogiem. Pozostając anonimką muszę jednak powiedzieć, że anonimowośc nie jest przejawem tchórzostwa, jest po prostu wyrazem szczerości, którą często zabija kontakt ?face to face?. Uczeń i nauczyciel stoją po przeciwległych stronach barykady, mają zupełnie inne role do odegrania, więc kontakt pomiędzy nimi jest prawie niemożliwy.
Naprawde nie mozesz podejsc do nauczyciela i powiedziec mu, co Ci w duszy gra? A to dziwne… i od kiedy to anonimowosc jest przejawem szczerosci? Jak jestes taka szczera, to do konca. Nauczyciel nie stoi po drugiej stronie barykady, nawet ja, uczac sie we wrazym systemie, wiedzialam o tym i jak trzeba bylo, szlam do nauczyciela/ki z pytaniem, i nie balam sie pytac. Nie balam sie pytac, bo jako uczen z definicji bylam durna, a oni od tego, zeby mnie nauczali. Kto pyta, nie bladzi, prawda?
P.S. mcwal, nie wydziwiaj, nikt nikomu nie zabranial czytywac Hessego, Saint-Exuperego czy Camusa pod lawka! 🙂
przepraszam, ale czy ja rzuciłam tu jakikolwiek piorun???
Szkoda, że Dyrektor nie przyszedł na lekcję podsumowującą rozważania o „Nie-boskiej komedii”, kiedy to Pan Profesor przez 10 min dyktował nam menu pewnej osoby, abyśmy stwierdzili, jaka ta osoba jest (odnośnie filozofii Fenerbacha). Lub na jakąkolwiek inną lekcję (na każdej to samo -FILOZOFIA). Ciekawe, czy wtedy również stwierdziłby, że Pan dobrze przygotowuje do matury.
Dyrektor NIC nie wie na temat lekcji prowadzonych przez Pana. I nie ma prawa mówic do uczniów, żeby zamknęli usta swoim rodzicom. My lepiej wiemy, jakie są nasze szanse na zdanie matury. Bez dodatkowych zajęć – minimalne.
Przepraszam – Feuerbach, nie Fenerbach.
Gospodarzu to może opowiesz nam jak ta nowa matura wygłąda, bo mnie to w tej chwili jawi się coś na kształt teleturnieju Milionerzy?
‚Menu Feuerbacha’ to chyba najlepszy skecz w 23 odcinku ‚Latającego Cyrku Monty Pythona’.
Ja mam wrażenie, że maturzystów ogarnęła przedmaturalna panika i stąd swe wszelkie braki chcą zgonić na kogokolwiek. Czemu by nie na polonistę? Uważam, że prof. Chętkowski naucza dobrze, choć znajdą się też takie kwestie, które można mu zarzucić, stąd też te wszystkie anonimowe skargi. Podzielę się krótko swoimi spostrzeżeniami, może to czymś zaowocuje. Otóż, moim (po krótkiej ankiecie stwierdzam, że i większości klasy) zdaniem, uczestniczenie prof. Bożka w lekcjach nie jest dobrym pomysłem. Lekcja prowadzona przez dwie osoby, a każda z tych osób „przekrzykuje się” (czyt. wchodzi sobie w słowo) w przedstawieniu ogromu informacji dotyczących tematu powoduje efekt marny. Albo jedna osoba niech prowadzi lekcję od A do Z w odpowiedniej kolejności, albo w przeciwnym razie dajmy sobie z lekcją w ogóle spokój ;/ Zbyt wielki chaos powoduje taki styl prowadzenia lekcji. Piszę to z wielkim szacunkiem dla prof. Bożka, jednak trzeba zaznaczyć, że dwóch polonistów prowadzących jedną lekcję to naprawdę nietrafne rozwiązanie. Jeśli ta sytuacja się nie zmieni to zapewne będzie odezw ze strony klasy (na co ciężko się zdobyć- nie ukrywam). Liczę, że prof. ułatwi nam to zadanie, ponieważ matura tuż, tuż… Zwróciłabym jeszcze uwagę na lektury. Sądzę, że warto byłoby omawiać je dłużej i dokładniej. Po prostu.
Dziękuję za dotychczasowe lekcje i cieszę się, że jest Pan otwarty na dialog, choćby ten anonimowy.
Mcwal,
opowiem o nowej maturze w najbliższym tygodniu – dziękuję za przypomnienie, że nie dla wszystkich jest oczywiste, co zrobiła z edukacją ostatnia reforma.
DCH