Węzeł ortograficzny
Mamy w Polsce ponad sto tysięcy zawodowych nauczycieli ortografii (polonistów) i co najmniej milion przygodnych (niepolonistów). Oprócz tego mamy jakieś dziesięć milionów ortograficznych domorosłych poprawiaczy regularnych i dwadzieścia milionów okazjonalnych. Reszta Polaków wyjechała za granicę i zobojętniała na krajowe przepisy.
Ci, co pozostali w ojczyźnie, interweniują w sprawie poprawnej pisowni poniższego zdania: „Kup dom lub samochód – poczuj luksus życia”.
Niestety, naród pisze tak:
„Kup dom lub samochód – poczuj lóksus życia”.
„Kóp dom lub samochód – poczuj luksus życia”.
„Kup dom lub samochud – poczuj luksus życia”.
„Kup dom lób samochód – poczuj luksus życia”.
„Kup dom lub samochód – poczój luksus życia”.
„Kup dom lub samochót – poczuj luksus życia”.
„Kup dom lub samochód – poczuj luksós życia”.
„Kup dom lub samochód – poczuj luksus rzycia”.
„Kup dom lub samochód – poczuj luksus żyća”.
„Kup dom lup samochód – poczuj luksus życia”.
„Kup dom lub samochód – poczui luksus życia”.
„Kup dom lub samohód – poczuj luksus życia”.
„Kóp dom lób samohut – poczói lóksós rzyća”.
Piszą tak i policjanci, i złodzieje, i zwykłe krawcowe, i elity wojskowe, i politycy prawicy, i lewicy, a także Samoobrony, i górnicy, i hutnicy, a nawet nauczyciele – każdemu się zdarza. A jednak wszystkie powyższe zapisy są zrozumiałe, choć – podobno – niepoprawne. Błędy ortograficzne robił i Mickiewicz, i Tuwim, i Słowacki, i Miłosz, i Wałęsa, i Kwaśniewski, a nawet Kaczyński – zresztą obydwaj. Różnica między nimi tylko taka, że jeden robi błędy częściej, a drugi jeszcze częściej.
Jeden zawodowy nauczyciel ortografii kosztuje skarb państwa rocznie 30 tysięcy zł (brutto, ozusowane) pensji oraz drugie tyle innych kosztów (utrzymanie budynku szkolnego w przeliczeniu na jednego pracownika, cena materiałów pomocniczych, komputeryzacja szkoły, nadzór pedagogiczny, kuratoria (wydatków na MEN nie liczę) itd.). Razem państwo wydaje na jednego nauczyciela ortografii 60 tysięcy złotych. Czyli na 100 tysięcy nauczycieli wydaje łącznie 6 miliardów (wszystkich kosztów – bezpośrednich i pośrednich).
Ponieważ społeczeństwo nie może nauczyć się poprawnej pisowni, wciąż trzeba kształcić nowych nauczycieli. Wykształcenie nauczyciela ortografii kosztuje rocznie ok. 60 tysięcy. Dla dobra państwa nauczyciele ortografii powinni mnożyć się jak króliki. Korzystając z koniunktury, uczelnie wypuszczają rocznie kilkanaście tysięcy nowych nauczycieli ortografii, za co państwo płaci okrągły miliard. Razem kształcenie ortograficzne kosztuje 7 miliardów złotych. Doliczmy do tego koszty ponoszone przez samych uczących się (zeszyty, książki, długopisy, ołówki, gumki, korepetycje, kursy itd.), minimum 100 złotych rocznie średnio na każdego Polaka, a wyjdzie nam co najmniej 3-4 miliardy.
Łącznie nauka ortografii to coroczne wyrzucanie w błoto 10-11 miliardów złotych. A choćbyśmy wyłożyli i 10 razy tyle, nie ma gwarancji, że Polacy nauczą się poprawnej pisowni.
Oczywiście wolontariat w nauczaniu ortografii też kosztuje. Amatorzy poprawnej pisowni, zamiast tropić błędy i je poprawiać, mogliby w tym samym czasie zupki głodującym podawać lub chorych pielęgnować.
Świat ma ważniejsze problemy niż błędy w pisowni.
Śwjat ma ważniejsze problemy niż błędy w pisowni.
Świat ma warzniejsze problemy niż błędy w pisowni.
Świat ma ważniejsze problemy niż błendy w pisowni.
Świat ma ważniejsze problemy niż błędy w pisownii.
Świat ma ważnieisze problemy niż błędy w pisowni.
Świad ma ważniejsze problemy niż błędy w pisowni.
Szkoła ma dużo ważniejsze problemy niż nauczanie ortografii.
Komentarze
Aleś, Synku, sfrustrowany…Czy to tylko wpływ listopada?
To może zrezygnujmy też z polskich znaków na komputerze? Kto wie, ile czasu poświęcili programiści na stworzenie „polskich klawiatur” i jakie użyteczne programy mogliby stworzyć, gdyby nie zastanawiali się, jak wytłumaczyć komputerowi różnicę między ę i e…
Świat ma ważniejsze problemy niż pseudoryginalne wpisy w blogach. Zamiast pisać głupoty, można by w tym czasie ,,zupki głodującym podawać lub chorych pielęgnować.” I można to tak ciągnąć , teraz inny blogowicz napisze mi, że ja tez bym mógł coś pożytecznego zrobić zamiast pana krytykować itd.
Ja więc zapytam po co takie wpisy, nieciekawe, pseudoryginalne, nierozwijające i w dodatku nieprawdziwe tworzyć. Zresztą czemu o ortografii akurat, tak można o wszystkim napisać. Lubię nihilizm, ale to nie nihilizm lecz czepialstwo i chyba brak tematu czy śmiesznego czy mądrego. Nie trzeba pisać dla samego pisania, nie trzeba co dzień bloga prowadzić, czasem lepiej dać sobie spokój i urządzić oczyszczającą przerwę i wrócić z nowymi siłami.
Pan Profesor musi się na prawdę nudzić. Zauważam, że nie ma Pan na co poświęcać swojego czasu skoro jako polonista bawi się Pan w budżetowca. Wylicza jakieś liczby i stwierdza, że kwoty te wyrzucane są w błoto, bo ktoś napisze LÓKSUS.
Miło, że Pan dostrzegł, że wykształcenie Pana było marnotrawieniem pieniędzy. Może za te pieniądze wykształciłby się jakiś matematyk, ekonom, bankowiec lub finansowiec i on by ocenił społeczną przydatność wydatkowania pieniędzy pochodzących z budżetu państwa.
Dzis piątek wieczór – może pora sprawdzić próbne matury? Albo jakąs klasówkę ?
Dlaczego 17 listopad zamiast 17 listopada ?!
pozdrawiam
Listopad jako miesiąć jest jeden, dlatego nie mówimy/piszemy siedemnasty listopad, bo z tego wynika, że chodzi nam o ten siedemnasty z kolei miesiąc o takiej nazwie. Chodzi o siedemnasty dzien listopada, dlatego 17 listopada.
Masakra zabłysnęła 🙂
Masakro, grzes, jaruta, Adamie – wyluzujcie sie chlopaki i dziewczyny. To byl zabawny blog w odpowiedzi na wpisy co poniektorych namolnych duszyczek (nie wskazujac palcem), ktore Gopspodarzowi poprawialy ortografie. A skoro juz przy poprawianiu, to Masakro, dalabym glowe, ze „naprawde” pisze sie razem. Grzesiu, jak czytam, ze cos jest „pseudoryginalne”, to smutno mi sie robi na duszy, bo to jakies takie frajerskie okreslenie. Cos jak lze-elity, nie przymierzajac….
Jeśli ktoś Gospodarzowi poprawia ortografię to chyba uczeń przerósł mistrza – oczywiście o ile zreczywiście wytyka błędy. Jeśli Profesor, na którego wykształcenie wydaje sie tyle pieniędzy (patrz wywód DCH), myli się w rzeczach, których sam naucza to tym bardziej nie widzę sensu tej notki.
Pseudooryginalne – bardzo trafne określenie i w moim mniemaniu na pwno nie frajerskie.
Bubo Jachne – chyba muszę napisać notkę na blogu, którego jeszcze nie mam, bo mnie pouczasz ortograficznie. Będę musiał wyładować swoją frustrację z robienia błędów.
Nie czytam skrupulatnie wszystkich wypowiedzi. Nie szukam błędów u innych, bo sam je popełniam błędy. Przyznaję. Przepraszam.
Została jeszcze wersja – Świad ma warznieisze problemy nisz błenty w pisowni.
błenty? to chyba niezgodnie z fonetyką, także taki błąd to niezbyt akurat trafny-bo przecież nie mówisz normalnie tego słowa przez ,t’, prawda? OJ, BIEDNE CZŁOWIECZKI! Przecież profesorowi właśnie o to chodziło, żebyście trochę pomyśleli o tym, jako o czymś ważnym, ale mniej ważnym… Rozumiecie? Nie wszystko jest tak dosłowne, jak się wydaje. No, ale mogę się mylić… Ja to tak zrozumiałam.
O rany!
Kiedy czytam wpisy niektórych komentujących, to myślę sobie: Całe szczęście, że los dał nam anonimowy internet, gdzie możemy się wszyscy agresywnie wyżyć (przynajmniej werbalnie) na naszych ulubionych blogujących (ulubionych, bo przecież ich czytamy, prawda?)!
Inaczej groziłoby nam, że niewyżyci zbroimy coś w realu i nas Pan Minister Giertych wsadzi do poprawczaka w ramach programu „Zero tolerancji dla przemocy”.
Rozwój współczesnych Chin zaczął się od uproszczenia ortografii chińskiej. Zmiana pisowni powoduje zmianę myslenia użytkownikow pisama. Zerwanie z tradycyjną pisownią dowodzi, że obywatele danego kraju są gotowi ryzykować w gospodarce i myśleć nietradycyjnie, oryginalnie. Myślę, że Polacy jeszcze nie dojrzeli do takiej przemiany. Widzę natomiast, że DCh jest pod urokiem „Alfabetu, czyli klucza do dziejów ludzkości”. Warto śledzić reformy ortograficzne w różnych państwach w połączeniu z przemianami ekonomicznymi.
Polonistczna masakra:
„Pan Profesor musi się na prawdę nudzić. Zauważam, że nie ma Pan na co poświęcać swojego czasu skoro jako polonista bawi się Pan w budżetowca. Wylicza jakieś liczby i stwierdza, że kwoty te wyrzucane są w błoto, bo ktoś napisze LÓKSUS.”
i
„Dzis piątek wieczór – może pora sprawdzić próbne matury? Albo jakąs klasówkę ?”
Czy psorom nie należy się nic od życia? Mają tylko i wyłącznie siedzieć nad wypocinami uczniów?
Dlaczego tak zajadle atakujecie? Dlaczego z tak wielką łatwością wam to przychodzi? Nie rozumiem.
Co do „pseudorginalnych” wpisów, to chyba nie można takiego określenia używać w stosunku do blogowiczów, bo w ten sposób sami siebie skazujemy na to, że jesteśmy laikami w każdej dziedzinie. Takie określenie może być używanie relatywnie w stosunku do moich wpisów czy innych osób. Na jakiej podstawie (wytycznych, zasadach, [rzesłankach) można ocenić który wpis nie jest „pseudorignalny”?
Ekonomisto, nie tylko ekonomicznymi. Wprowadzanie każdego dyskursu (i tu trochę rozdzielę to co napisałeś: język jest abstrakcyjnym i zawieszonym gdzieś systemem znaków, a dyskurs kierowany jest zawsze od kogoś do kogoś i zawiera silnie nacechowaną przez nadawcę treść. Stąd Twoja informacja o uproszczeniu ortografii jest dla mnie bardzo cenna, bo rozbudowuje myślenie, dzięki.) ma zmieniać myślenie. Dyskurs totalitarny był do tej pory przykładem modelowym ; dychotomiczne i manichejskie podziały: My – pracujący naród uczciwych ludzi, Oni – krwiożerczy kapitaliści, imperialiści ; funkcja ‚kozła ofiarnego’ i wiele innych. Umarł, bo dostosowany był do XIX-wiecznych walk klasowych i ówczesnego systemu ekonomicznego (tutaj właśnie uzupełnienie Twojej notki, nie tylko ortografia i ingerencja w abstrakcyjny język, ale i w żywe słowo, choć to banał.). Obecnie typowym dyskursem jest formułowanie wypowiedzi o świecie przez PiS. Wielu wyborców, którzy nie wykształcili jeszcze własnego światopoglądu (nazwijmy to tak, chociaż wiedza zawsze jest uwarunkowana społecznie), przejmuje system hasłowy: ‚Trzeba wykazać prawdę historyczną!’, ‚Teczki, teczki, teczki!’, ‚Komuniści już nami rządzili i co?’, ‚Ten rząd jest najlepszym rządem w okresie 17 lat niepodległości’, ‚Łże-elity’ i wreszcie koronne – IV RP (na co słusznie bulwersował się Marek Safjan). Konkluzja, drogi ekonomisto, jest taka: uproszczenie i ujednolicenie nie jest pragmatycznym rajem – jeśli komuś nie chce się ‚latać po ctrl’u ‚, by pisać po polsku, temu nie będzie się chciało ‚latać po urzędach’ i działać gospodarczo. Co najwyżej – latać do UK. 😉
Prywatnie dla Pana Red. Chetkowskiego!
Wielce Szanowny Panie Redaktorze Dariuszu Chetkowski!
Obowiazki zawodowe nie pozwolily na szybsza reakcje. Mysle, ze zostanie mi to wybaczone…
Piszac pierwszy mail w spontanicznym odruchu radosci z odnalezienia tu na obczyznie interesujacego kontaktu z krajanem ?jakby z jednej wsi? (bo Lodz byla dla mnie taka duza wsia, gdzie ciekawsi ludzie znali sie nawzajem), widzac na zdjeciu jakby znajoma, sympatyczna twarz i odczuwajac autentyczny talent literacki autora chcialem calkiem prywatnie nawiazac interesujacy i pozyteczny dla obydwu stron kontakt.
Sadzilem, iz redaktor powaznego tygodnika ?Polityki? potrafi uszanowac prywatnosc wolna od ekshibicjonizmu pseudopisarskiego niespelnionych zawodowo niedoszlych dziennikarzy i nie opublikuje tych kilku bezwartosciowych dla czytelnika zdan. Stad niezreczny klokwializm dla nadania szczegolnie prywatnej formy mego kontaktu. Przepraszam!
Przypuszczalem, iz znamy sie ?gdzies tam? z Piotrkowskiej i niewiele roznimy sie wiekiem. Nietrafnie powiazalem Pana myslowo z moimi dawnymi kolegami, rowiesnikami – Zenkiem Laskowikiem, Jankiem Kaczmarkiem (tez absolwent politechniki). Nie napisali wielu ksiazek, ale byli utalentowani, naturalni, sympatyczni i nienapuszeni. Spedzalismy wspolnie wakacje w Lazach nad Baltykiem. Byli oni wowczas u szczytu slawy, popularnosci.
Pamietam charakterystyczne zdarzenie ze stolowki. Siedzielismy z Zenkiem przy stoliku. Podszedl do nas spiety, blady ze wzruszenia student:
– Czy to pan Laskowik?
– Tak, Zenek jestem.
– Czy moglbym dostac od pana autograf?
– Stary! Daj spokoj! Podejdz po obiedzie, pogadamy, jezeli masz ochote…
Takich mialem i mam przyjaciol.
Idac za Panskim wskazaniem zajrzalem do zyciorysow. Zrozumialem, ze intuicja Pana nie zawiodla. Kiedy jako pachole uganial sie Pan za krowkami w rodzinnym Slawnie, ja obciazony bagazem dwoch fakultetow (uniwersytet – ekonomia i politechnika – mechaniczny) oraz doswiadczeniem inzynierskim bylem juz naczelnym dyrektorem jednej z lodzkich fabryk.
Na zachodzie Europy, Panie Magistrze, przez kilka lat wykladalem w Szkole Komputerowej. Bylem profesorem na jednej z niemieckich uczelni technicznych.
Obecnie jestem projektantem i producentem szerokiej gamy urzadzen automatycznych dla przemyslu motoryzacyjnego i farmaceutycznego. Mialem i mam dostep do najbardziej wyrafinowanych i szalenie drogich technik. Probowalem zaszczepic pewne pomysly, przekazac programy (bezplatnie) bylym kolegom z ojczyznianego przemyslu. Bezskutecznie. Szokowala mnie zasciankowosc, bezradnosc…
Stad po wielu latach ciszy ta niezreczna ponowna proba kontaktu. Pomylilem jednak adres. Przepraszam!
Podrzucam temat do omowienia: zwracanie sie, tytulowanie w blogach…
Proponuje zainteresowac sie blogiem Pani J. Paradowskiej. Jest ona dla mnie gigantem dziennikarskim i moralnym. Naturalna, spokojna. Umie powiedziec: nie wiem, nie znam sie na tym. Nie jest obciazona parweniuszowskimi kompleksami. Do blogowiczow uzywa formy bezposredniej…
Z wyrazami szacunku
Stefan
Do Homopoliticusa: To ja napisałem o pseudooryginalności,wiec wyjasniam. Chodziło mi akurat o wpisy nie blogujących lecz gospodarza, takie jak ten ostatni. Oczywiście, że ta pseudooryginalność nie jest faktem lecz moim odzczuciem, ktoś inny może ( a nawet powinien, by nudno nie było) uznać ten wpis za odkrywczy, madry itd. Dla mnie on taki nie był, więc wyraziłem swoją opinię. Nie wiem, gdzie niektórzy blogujący widzą agresję w opiniach krytycznych , ja jej nie widzę, raczej ironiczno-złośliwa krytyka. Ja także pisząc tu narazam się na mozliwość, że ktoś mnie skrytykuje tak jak i pan DCh. Myslę, że jesli jest inteligentny, samokrytyczny i zdystansowany do siebie, nie razi go to, ma czasem ubaw jak go ktoś zajadle czy niesprawiedliwie krytykuje, bo to świadczy o tym krytykującym, czasem może cuś skorzysta z tej krytyki, jeśli jest w miarę rozsądna. Jesli zaś nie posiada tych cech, które przed chwilą wymieniłem, nie powinien pisać bloga, a tym bardziej uczyć.( ale mam nadzieję, że ma)
Do Ekonomisty: Niemcy zrobili wielka reformę ortografii, pisowni po kilka lat temu, po krótkim czasie wrócono do niektórych starych sposobów pisania, niektóre gazety nigdy nie przyjeły nowej pisowni jak ,,Der Spiegel”, co zresztą wtedy ze starymi książkami, dokumentami, aktami.
Poza tym kazdy językoznawca wie, że polska ortografia i pisownia jest duzo prostsza od angielskiej, niemieckiej czy francuskiej.
Ok, rozumiem, mi też chodziło o to, że komentowałeś wpis DCh i rozumiem, że to twoje zdanie i zabronić ci nie mogę komentowania. Możesz to robić w dowolny sposób, ale chyba ten był za ostry i nieuzasadniony. Dziwię się, że użyłeś takiego słowa, które jest nadużyte i na wyrost zastosowane, ale skoro takie miałes odczucia to w porządku – wolno ci.
pozdrawiam
W mojej szkole biolożki zawsze wypatrza błąd ort. na plakacie uczniowskim i głośno komentują upadek świata i polonistów w ogóle, bo błąd ort. to skandal, za którym powinniśmy biegać i tropić codziennie.
Protestuję przeciwko czynieniu ze mnie funkcjonariusza w służbie ortografii.
„Szkola ma duzo wazniejsze problemy, niz nauczanie ortografii”, prof. Dariusz Chetkowski. Motto, na scianie w szkole.
A nawet, jesli to byla finezyjna parodia, uczniowie nie beda chcieli tak rozumiec.
To, po co Pan to napisal ? Zeby nas rozsmieszyc ? Wystarczy panski styl. I fascynujaca problematyka. Wszystko jedno o czym, czlowiek sie smieje. Raz. Potem nie czyta.
Ogladalem Pana w Telewizji – sympatyczny, inteligentny mlody czlowiek, przystojny nawet. Zdolny napewno. To dlaczego tak chrzani, bez ladu i skladu, o byle niczym ?!!
Len !!!
Raz sie Panu adrenalinka zagotowala i przygrzmocil Pan, z polotem, administracji od smierdzacych rurek, wypisalem pochwaly, namawialem na jeszcze i….znowu klops za klopsem. Trzeba sluchac starszych, Panie Dariuszu. Jak Panu mowia: wiecej akcji i dramatu – to trzeba. Blog Panu moze nagwizdac, ale dziennikarska konkurencja nie przepusci ! Zezra, zakopia i zapomna.
Popraw sie Pan, mlody czlowieku ! Gdzie ta ikra ?
Brr… a to się Stefan zmroził, i mnie też zmroził. Po wstępie: „Prywatnie dla Pana Red. Chetkowskiego!”, jak jakiś mcwal się nad jego postem pastwi to już istna epoka lodowa zpanuje. Na początek czyli od końca:”Podrzucam temat do omowienia: zwracanie sie, tytulowanie w blogach?” w tym ostatnim Stefan zwraca się do Gospodarza: dla Pana Red. Chetkowskiego!, Wielce Szanowny Panie Redaktorze Dariuszu Chetkowski!, Panie Magistrze,
A w poprzednich:Szanowny Dariuszu!,Drogi Darku!
Co się stało? Czy to już nieaktualne?:”Wspanialy poziom i interesujaca, bardzo aktualna tematyka. Twoj jezyk, styl, poczucie humoru – przepyszne? Zazdroszcze Twoim uczniom.”
Czy to tylko takie wariacje z tytulatury na poczet przyszłych wpisów?
A tak w ogóle to tęskni za bezpośrednim:”- Tak, Zenek jestem.”
Ja jak chcę być złośliwy, ironiczny to wpadam w „tytułomanię”: szanowny Panie, drogi Panie, z poważaniem i takie tam inne. Ale coś cierpkiego w tym poście jest.
Pewnie że człowiekowi głupio jak myślał że „ziomala” spotkał, a to ani ziomal ani profesor, choć tu nie do końca to prawda, prawda Panie profesorze Chętkowski? Może do Stefana będziemy się zwracać Profesor Profesor, tak jak Major Major. Post ten jest jakby postem pożegnalnym, a szkoda.
Nie rozumiem tego fragmentu:”Sadzilem, iz redaktor powaznego tygodnika ?Polityki? potrafi uszanowac prywatnosc wolna od ekshibicjonizmu pseudopisarskiego niespelnionych zawodowo niedoszlych dziennikarzy i nie opublikuje tych kilku bezwartosciowych dla czytelnika zdan”.Nie czuję się niedoszłym dziennikarzem, więc pozostaje czytelnik i jak widać posty Stefana czytam z dużą uwagą. Może to żal do gospodarza, który został utożsamiony z „blogowym Cerberem”? Chyba niesłusznie.
Pamiętam z lat szczenięcych (wiekowo jestem chyba pomiędzy Stefanem a Gospodarzem) jak ja i moi koledzy wysyłaliśmy listy do hoteli, linii lotniczych (listy były po angielsku, a my nie znaliśmy angielskiego i przepisywaliśmy je jak hieroglify, niezły ubaw pewnie mieli ci co je czytali).Szczęśliwcy otrzymywali materiały reklamowe z tych jaskiń kapitalizmu i my handlowliśmy między sobą tymi reklamami (czy dziś ktoś jest to sobie w stanie wyobrazić?)
Stefan jest rozżalony na Polski Grajdoł: „Probowalem zaszczepic pewne pomysly, przekazac programy (bezplatnie) bylym kolegom z ojczyznianego przemyslu. Bezskutecznie. Szokowala mnie zasciankowosc, bezradnosc”
Stefan jeśli przyjedziesz do Polski, jeśli przyjedziesz do Łodzi to wszyscy przyjdziemy do „Siódemek”, weż ze sobą dużo wizytówek, a wszyscy będą je kolekcjonować, przechowywać tak jak ja moje hotelówki, reklamówki, bo ten Grajdoł jeszcze bardziej Grajdołowaty się robi. Bo żebyś coś zdziałał to teraz chyba jeszcze bardziej, nie ten, tego. Dyrektor około roku 1980 to dla IPN istny rodzynek, choć jak Cię tyle nie było to konto z III Rzeczpospolitej masz czyste, to by dopiero bylo jakby z tymi kolegami wtedy coś wyszło. Mam nadzieję że Stefan nie będzie miał urazy do mnie, za te”kabaretowe wycieczki”, Zenek nas wszystkich śmiać się uczył, potrzebujemy teraz tego bardzo.
A tak przy okazji Panie Dariuszu, zna Pan Violę Kostrzewę ?, też ze Sławna.
mcwal jestem
homopoliticus’ie – dla wyjaśnienia – to Pan Profesor swterdził, że nie ma na nic czasu, bo ciągle coś sprawdza etc. Nie kojarzysz? Patrz notka „1001…” czy jakoś takoś. To nie ja robię z niego niewolnika w śłużbie szkoły. On stara się nim zrobić mimo, że uczniowie wiedzą, jaki z niego jest ciężko pracujący Prof.
mcwal,
niestety, w Sławnie spędziłem tylko pierwsze trzy dni swojego życia, zatem nie zdążyłem nawiązać cennych znajomości. DCH
Niektórzy rodacy nasi o wielkim ego i niezwykle krótkich nóżkach piszą „obiat”, taki ten nasz język piękny…
Czepiacie się ………..
Nie ma nic smaczniejszego niż napisać imię jednego z miast naszej kochanej Ojczyzny :
ÓĆ
Pobawmy sie ortografią ( babcia 2 wnuków , którzy piszą wypracowania – czyli ortograficzna wolontariuszka ) – to jedno nas uratuje od świrowania.
A Gospodarz – cóż , pewnie poprawia prace stworzone na próbnej maturze !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
>>>ok, nie widziałem tego 🙂 w takim razie Profesorze proszę z siebie nie robić niewolnika bo to nieładnie ;):P po prostu być sobą, kiedy trzeba pracować ciężko to trzeba, a kiedy nie to nie, ja tak mam, że jak naopowiadam się, ile to ja mam się nauczyć, że tyle będę siedział nad książakmi, to nic mi z tej nuaki nie wychodzi, nawet do książki i zeszytu nie zaglądam, a jak cicho siąde bez zbędnego HALO to się nauczę.
Pozdrawiam 🙂