Mniej kolorowo żyj!
Kolorowe kołki planu lekcji zniknęły z pokoju nauczycielskiego mojej szkoły. Zastąpił je wydruk komputerowy – bezbarwna i bezkrwista płachta, która starszym osobom przypomina, że są zniedołężniałe (bo już wzrok do małych literek nie sięga). Żeby się czegoś dowiedzieć, trzeba nakładać na nos okulary albo prosić kogoś młodszego o przeczytanie drobnego druku. Dawniej było odwrotnie. To młody nauczyciel potrzebował pomocy starszego, aby zrozumieć zawiłą logikę kolorowych kołków. Kult komputerów jest przerażający. Niedługo zamiast medali zwycięzcy w zawodach sportowych otrzymywać będą wydruk komputerowy potwierdzający wygraną. Po co komuś złoty krążek?
Kołki zapewniały każdemu nauczycielowi poczucie wyjątkowości. Żaden rodzaj kołka się nie powtarzał. Jeśli ja byłem białym rombem, nikt nie miał prawa nim się posługiwać. Mój romb otaczały inne równie interesujące figury – koleżanka polonistka była białą wstążką, a kolega o ścisłym umyśle czerwonym trójkątem. Znawcy kołków, za którego się uważałem, wystarczył jeden rzut oka na plan, aby wiedzieć, kto będzie miał lekcje w sali obok, kto będzie uczył na tym samym piętrze, a kto niżej. Od razu wiadomo było, czy można liczyć na pomoc (np. jeśli trzeba koniecznie wyjść z lekcji), czy też należy się wstrzymać z realizacją pilnych spraw do czasu lepszego sąsiedztwa. Wychodząc na lekcję, w ostatniej chwili rzucałem okiem na kołek dyrektora. Co też ma teraz w planie mój szef? Jeśli prowadzi lekcję, znaczyło, że nie przyjdzie do mnie. A zatem luz blues. Gorzej, jeśli miał wolne. Wtedy trzeba było uważać. Kołki w szkole to była potęga – oczywiście dla doświadczonych nauczycieli. Młodzi nie znali się na filozofii kolorowych kołków, więc w końcu przyczynili się do tego, że ostatni bastion tajemnej wiedzy pradawnych belfrów odszedł do lamusa. Zniszczyli to, czego nie znali i nie rozumieli.
Dawniej plan lekcji wyglądał jak ołtarz – otaczaliśmy go czcią. Teraz przypomina mi śmietnik, w którym muszę grzebać, wiedząc, że niczego cennego i tak tu nie znajdę. Nic dziwnego, że planu nikt nie szanuje. Ktoś ma ochotę urwać kawałek płachty, to urywa i zabiera ze sobą. Wisi potem taki okaleczony i pozbawiony wyrazu. A mnie udziela się jego stan – czuję, że życie stało się mniej kolorowe. Dlatego wołam: MÓJ KOLOROWY KOŁKU WRÓĆ! Nawet nie wiem, co się z nim stało. Wróciłem do pracy i zobaczyłem korkową tablicę, a na niej jakieś kartki. Żadnego słowa: przepraszam. Nic. Tak umarła wielowiekowa tradycja szkoły. A przecież kolorowe kołki potrafiły nadać pokojowi nauczycielskiemu piękno i wzniosłość. Teraz pozostała w nim tylko tandeta.
Komentarze
Swietny blog.Niezaprzeczalnym jest fakt,ze tylko ”kolorowe kołki”potrafiły nadać pokojowi nouczycielskiemu piękno i wzniosłość.Teraz to tylko tandeta,bez wyrazu,bez charyzmy…
Zgadzam się z Panem Profesorem – kolorowe kołki są niezastąpione. Chociaz ja, jako uczennica, zupełnie, ale to zupełnie nic z nich nie umiałam wyczytać (jak z kryształowej kuli), to były czymś kojarzącym się nierozerwalnie z tajemnicą Pokoju Nauczycielskego.
Tego Pokoju Nauczycielskego, który jest nauczycielską enklawą, do której wstęp mają wybrańcy. Ja osobiście nieczęsto miałam odwagę wejść do Pokoju Nauczycielskego, bo a nuż tam straszy (albo natknę się na Profesora, któremu akurat podpadłam).
A tu nie będzie kołków!!! :-/
tAK JESTEM ZA KOŁKAMI POSTULUJE PRZYWRÓCENIE KOŁKÓW ALE ci co je zdjeli pewnie nie czytaja tego bloga
Wzruszające ! Fajne jest to wspomnienie . Niech się Pan nie martwi – nadal w pokoju nauczycielskim są jeszcze NAUCZYCIELE – całe szczęście !
a ja często bywam w pokoju nauczycielskim naszego LO, z racji że pełnie kilka funkcji i jestem przewdoniczącym samorządu-zresztą u nas nie jest czymś bardzo złym wejściem do pokoju nauczycielskiego, czasami profesorowie złoszczą się że każemy im wychodzić na korytarz gdy coś chcemy, poprostu w naszej szkole panują dobrze rozumiane stosunki partnerskie między nauczycielem a uczniem 🙂 m.in dlatego wybrałem tą szkołe, bo klimat jest prawie idealny, a o kołkach to nic nie wiem, od kiedy jestem w naszej szkolr, czyli trzeci rok mamy elektorniczny wydruk planu 🙂 pomimo, że budynek szkoły ma ponad 400 lat 😀 (tradycja szkoły również)
Kołki górą! Pamiętam jak kiedyś z kumplem parę kołków pozamienialiśmy miejscami… Ale „znawcy kołków” chyba się zorientowali, bo nie było jakieś ogromnej liczby pomyłek czy dezorganizacji szkoły. Może po prostu nikt z nauczycieli nie zwrócił na nie uwagi? Wszyscy i tak znają swój plan i ?jada go? na pamięć biegając od klasy do klasy jak po sznurku… Pamiętam też jak woźne mówiły, że to nikomu do niczego a jak ścierają z nich kórz i kilka wypadnie to też wtykają je na oślep:P Pozdrawiam.
ech i ja pamiętam kolorową i tajemniczą paletę kołków, jaka szkoda, że odeszła:( rozumiem pana smutek
Precz z kołkami, jak były kołki nic nie rozumiałem.
„Znawcy kołków, za którego się uważałem….”
LOL