Z kogo śmieją się uczniowie? Z papieża?
Uczniowie nagrali film o papieżu z sobą w rolach głównych. To ewidentna parodia pielgrzymek Ojca Świętego. Uczniowie pokazali, jak dostojnik kościelny jedzie w papa mobile i pozdrawia tłumy. Obok samochodu biegną ochroniarze (zob. info). Film został umieszczony w internecie (zob. film), a uczniowie zaczęli mieć kłopoty. Szkoła będzie ich teraz wychowywać, czyli karać.
Kilka razy widziałem papieża na żywo (m. in. w 1987 w Krakowie i w 1991 w Częstochowie). Za pierwszym razem byłem licealistą, a za drugim studentem. W Krakowie oglądaliśmy papieża po piwku (było to zabronione, ponieważ uczestniczyliśmy w wycieczce szkolnej, ale nie widzieliśmy problemu, gdyż nauczyciele też pili). W Częstochowie byłem całkiem prywatnie, razem z kolegą. Już pierwszego dnia poznaliśmy parę miłych osób z Włoch, fajne dziewczyny, razem z którymi balowaliśmy do rana w parku. Część naszego towarzystwa oglądała Jana Pawła II w stanie, który poeta F. Villon określa mianem: „schlani jak barany”. Zresztą dziewczyny zaprosiły nas do towarzystwa, bo mieliśmy torbę win. Najpierw miałem wyrzuty sumienia, ale gdy zobaczyłem, jak wielki biznes kręci się wokół pielgrzymki papieża, szybko mi przeszło. Uznałem, że moje zbaranienie to nic w porównaniu z tym, jak baranieli z żądzy pieniądza handlarze. Mój podpity przyjaciel podszedł do stoiska z pamiątkami i zapytał zakonnicy, która tam sprzedawała: „Jest długopis z Jankiem?”. Tak dosłownie zapytał, mnie aż skręciło z wrażenia i śmiechu, a zakonnica bez słowa podała mu długopis z wizerunkiem papieża. Zapłacił i nie było sprawy. Chociaż obecnie jestem jak najdalej od takiego zachowania, to przecież nie powinien zapomnieć wół, jak cielęciem był. Nauczyciele, którzy będą oceniać zachowanie uczniów, też powinni wspomnieć swoje zachowanie w młodości.
Dlaczego teraz jest sprawa? Czy uczniowie swoim filmem wyśmiewają papieża, czy nas? Z kogo się śmieją autorzy skeczu? Czy naprawdę ktoś sądzi, że z papieża? Pielgrzymki Jana Pawła II to nie tylko papież i nie tylko wielka nauka wiary. To także masa zjawisk i zachowań, z których niekoniecznie możemy być dumni. Być może warto niektóre z nich wyśmiać, aby nie zagnieździły się głęboko w naszej duszy i nie pozostały w niej na zawsze. Niestety, Polak potrafi udawać bardziej świętego od papieża nawet wtedy, gdy sam tarza się w błocie.
Komentarze
Szanowny Panie Profesorze,
chciałbym jedynie, do Pana pouczającego tekstu dodać, że:
– filmik powinien Pan zgłosić do prokuratury, jako praworządny obywatel, w innym przypadku jest Pan wspólnikiem jawnej obrazy uczuć religijnych, co w Polsce jest przestępstwem.
– ja z kolei powinienem z tych samych powodów zgłosić Pana tekst.
Mam wrażenie, że nie ma Pan świadomości naszej rzeczywistości (no proszę, Częstochowa kłania się wszędzie)…prawnej.
Czy nie można by coś lżej i ciekawiej w tekstach a nie takie podłe i wstrętne wspominki i wypominki?
I to w przededniu osiągnięcia stanu błogosławionego?
Z dizgustem spod katedry (!!! sic!) zasyłam.
A po beatyfikacji będzie pewnie jeszcze gorzej.
Pozwoliłem sobie zlinkować w moim dzisiejszym wpisie.
No dobrze, ale czy JP2 to jedyny papież w całej historii Kościoła? Że tak zaraz w tę stronę idą skojarzenia? A czemu nie B16? Albo jeszcze ktoś inny?
Jak na mój gust, to filmik jest głupi i nieśmieszny, ale żeby zaraz wytaczać najcięższe działa?
Poza tym zanikł, niestety, stary a bardzo dobry obyczaj, stosowany przy zniewagach (znał to jeszcze Boziewicz). Mianowicie, by kogoś skutecznie znieważyć, należało samemu dysponować zdolnością honorową. Te nieboraczki- autorzy filmu zdolności takiej nie posiadają, zatem i o żadnej zniewadze nie może być mowy.
To trochę tak (porównanie jednak jest zdecydowanie na wyrost!), jakby kierowca czuł się osobiście znieważony faktem, że mu pies obsikał koło. No niby jakaś tam szkoda jest, ale taka już psia natura.
Czy, aby ci wszyscy ludzie w Polsce, mający jakąkolwiek władzę, są normalni? Robią problem z uczniowskich wygłupów, zamiast skarcić ich za używanie niecenzuralnego języka, co bardzo źle świadczy o ich szkole oraz ukarać za stwarzanie niebezpiecznej sytuacji na drodze, co źle świadczy o tamtejszej drogówce. I na tym koniec. Skąd tyle ponuractwa w tej polskiej religijności? Brrr…
Mnie zaciekawiło określenie „schlani jak barany”. Co poeta miał na myśli. Barany – dlaczego barany ? Dlaczego nie dżdżownice ? Hm. Chyba nie będę mógł zasnąć.
Tam gdzie jest tabu, tam gdzie jest zakaz swobodnej rozmowy, wypowiadania swoich myśli – tam pojawiają się dwa zjawiska:
– agresja
– kpina, naśmiewanie się, parodiowanie
Brak dialogu = brak szacunku. Odwrotnie też.
Dla uporządkowania kolejnej gorącej dyskusji, proponuję przyjąć takie założenie: ludzie nie dzielą się na wierzących i niewierzących. Wszyscy ludzie są wierzący:
– jedni wierzą w istnienie boga
– drudzy wierzą w nieistnienie boga
Stąd ciekawy wniosek dla filologów: należy zlikwidować słowo „niewierzący”.
Życzę miłej i pożytecznej wymiany poglądów, bez wymiany ciosów.
I jeszcze „papieża” napisał!!!
Małą literą!!!
Piekło cię pochłonie, Gospoś, jak nic!!!
Z absmakiem sprzed 19 calowego monitora 🙂
Przypominam szanownym komentatorom, że rozmawiamy o przestępstwie.
Eskalacja kpin w tym względzie jest również przestępstwem obrazy.
Nie mówiąc o destruktywnym przykładzie dla młodzieży – nie dziwcie się potem koszom na głowie!!!
Wnoszę o stosowną powagę i odpowiedzialność w dyskusji.
Oraz, oczywista – o mnogie zawiadomienia… /-:
A co, z papieża nie można?
Oczywista, z mnogich pobudek wszak i takowych to ja bym bardziej tam Eltoro widziala na tym kabriolecie zamiast naszego ukochanego PAPIEZA Polaka. Z krwi i kosci obraza spoleczna dokonala sie w majestacie prawa i w ten sposob powinna byc interpretowana, nie inaczej.
Z klubu niedzielnych torreadorow – pozdrawiam.
@jezier:
nie, o kryptociotach i mahomecie(vide:westergaard/dania)
tylko na powaznie.
ET
Papież nie jest,póki co, z prawnego punktu widzenia obiektem kultu religijnego tylko jego funkcjonariuszem… A z nich śmiać się można, niezależnie od wyznania…;-)
Grace
Ogólnie się zgadzam oprócz jednego fragmentu:
„zamiast skarcić ich za używanie niecenzuralnego języka, co bardzo źle świadczy o ich szkole”
Co ma piernik do wiatraka? czemu o szkole a nie o rodzicach, dziadkach, ekspedientce w sklepie? Zaraz sobie zaczniemy zadawać pytanie: Gdzie w tym czasie był nauczyciel?
Szkoła ma guzik do tego. Za udokumentowane, złe zachowanie na jezdni powinni dostać mandat. W domu rodzinnym powinien pojawić się ktoś z opieki społecznej aby zobaczyć, czy rodzice są wstanie wychowywać dzieci. Jeżeli nie, to powinni dostać kuratora.
Za wychowanie dzieci są odpowiedzialni rodzice. Nauczyciel tylko może pomóc, doradzić, wytknąć błędy itp.
Państwo jest nieudolne. To jest prosta sprawa. Rodzice dostają mandat za to, że ich dzieci stwarzały zagrożenie na drodze. Jak będą musieli zapłacić to małolaty dostaną w skórę i więcej tego nie zrobią.
To był tylko głupi dowcip na miarę inteligencji (czy też jej braku) podrostków. Nie powinno być awantury.
@ szp stary –
– nie do końca za wychowanie odpowiadają tylko rodzice
– to również kwestia władzy i autorytetów, kształtujących swym przykładem wzorce osobowe młodych ludzi
– autorytety instytucjonalne kształtują modele i wzorce społeczne korzystnych zachowań
– w sumie – często, chcąc – nie chcąc*, nauczyciele z tytułu w/w bywają wzorcami osobowymi i społecznymi postaw
*) niepotrzebne skreślić
@ s-21
jak wskazuje praktyka i wykładnia orzecznictwa, obraza uczuć religijnych nie musi być związana przedmiotowo z obiektami kultu, a jeśli – to nie uwzględnia jedynie dogmatycznych, ale też domniemane emocjonalnie wyznaczniki i wartości kultu.
Tak więc, np. pożądanie zamężnych/żonatych lub poddawanie się kupczeniu poza świątynią w dni święte jest wobec wykładni naszego prawa przestępstwem, o ile obrazi czyjeś uczucia w związku z religią wyznawaną przez tę osobę.
Czyżbyście Państwo nie zapoznali się jak dotąd z treściami katechetycznymi dobiegającymi zza ściany Pokoju?
A to odgłosy dla naszego Państwa – decydujące…hihi.
Z poszanowaniem wszelakim zsyłam tę dobrą nowinę 😉
@ync
Wszyscy ludzie są wierzący:
– jedni wierzą w istnienie boga
– drudzy wierzą w nieistnienie boga
Często powtarzany fałsz. Brak wiary w nadnaturalne byty nie jest rodzajem wiary. Pozwolę sobie zacytować:
Is „bald” a hair color?
Is „not collecting stamps” a hobby?
If you no longer believe in Santa Claus, do you call yourself an „Anti-Santa-Clausian?”
Is there some doctrine you follow pursuant with your non-belief in the existence of the tooth fairy?
Atheism is a lack of belief in god(s).
Film idiotyczny i moim zdaniem nie śmieszny. Zgadzam się ze starym.
Eltero
Odpowiadam za dzieci w szkole i na wycieczkach. Odpowiadam również za swoje dzieci. Jeżeli prywatne dziecko coś zbroi to pójdę , przeproszę, szkodę naprawię, pieniążki założę.
Nie poczuwam się do tego abym to samo robił dla innych małolatów. Większą władzę niż ja ma wójt, burmistrz, poseł na sejm, prezydent. Oni również kształtują modele i wzorce. Są większymi autorytetami. Dziecko (nieświadomie) pod wpływem rodziców wybiera wzorce osobowe.
Nie chcę aby autorytetem dla mojego dziecka był jakiś przykurcz, który zajmuje w przelocie stołek na wysokościach. To ja mu pokazuję kogo ma podziwiać, szanować. Jakie cechy ma cenić u ludzi.
To samo staram się wpajać innym, ale … Oni też maja rodziców, którzy za nich odpowiadają.
Czyżbym się myliła? Czy szkoła nie jest po to, aby uczyć posługiwania się językiem polskim, czytania, pisania, mówienia i rozumienia tego języka, a zwłaszcza rozumienia literatury i kształtowania dobrego smaku oraz kultury osobistej. Wtedy żarty byłyby smaczne, a nie brzydkie, dowcipne, a nie przykre. Bezmyślne, automatyczne zawieszanie uczniów w ich w prawach świadczy o tym, że ciało pedagogiczne tej szkoły nie zna właściwej miary rzeczy. Wychowało ich na wzór i podobieństwo swoje, a teraz rezultat wychowawczy im się nie podoba. Powszechnie sądzi się, że to matematyka jest trudna dla uczniów, ale to jest nieprawda. Znacznie trudniejszy do nauki jest język polski i mamy tego dowody na co dzień. Ludzie nie rozumieją tego co czytają, nie rozumieją co się do nich mówi i nie potrafią wyartykułować poprawnie i zrozumiale swoich myśli, a szkoła nie potrafi dziś tego nauczyć, sprawdzić i ocenić, czego później mamy liczne przykłady na ulicy.
@ stary,
tak jak napisałem, nauczyciel staje się wzorcem nie z urzędu; staje się nim w trybie: chcąc – nie chcąc.
Niektórzy chcą, ale nie mogą, inni są – ale o tym nie wiedzą, jeszcze i tak bywa że bezwiednie stają się antywzorcami (oj, widać to niestety pod blogiem…).
Ja nie piszę, że być wzorcem powinien, albo musi.
Ale często staje się nim bez woli obu stron.
To wychodzi później – w postawie byłego ucznia wobec wiedzy, doskonalenia, posługiwania się umiejętnościami i szacunku dla osiągnięć zdobytych kompetencjami.
Nie ma między nami zbyt wielkiej różnicy w poglądach, jak sądzę – to co ja uważam nie wyklucza tego, co piszesz o rodzinie.
Nie zawsze jednak jest tak, że to , co Ty np. robisz w domu ze swoim autorytetem jest …reprezentatywne dla społeczeństwa 🙂
Pozdrawiam.
@eltoro – pozwy/donosy już napisałeś? Moje uczucia religijne narusza wiszący w szkole krzyż (a raczej cała ich masa)!!! Ale jakoś żyję, stoję do tablicy odwrócony plecami:) Skoro dyrekcja nie była w stanie zmusić mnie do pójścia do kościoła w czasie rekolekcji, to mogę również śmiało mówić, że jestem ateistą, ale kogo to interesuje?
I to mnie właśnie zastanawia w nauczycielach. Na ogół pisze Pan mądre teksty, ma Pan trafne spostrzeżenia, w samo sedno. I kiedy już byłbym gotów powierzyć Panu swoje dziecko, zeby je Pan uczył, był dlań Mistrzem, Wzorem, Autorytetem, nagle popełnia Pan głupi, szczeniacki, szkodliwy wychowawczo tekst, nie zdając sobie w ogóle sprawy z tego, że jest głupi, szczeniacki i szkodliwy. Gdzież Pańska wiedza fachowa, kompetencje wychowawcze, system wartości i wewnętrzny kompas moralny?
Jak mam powiedzieć dziecku, żeby było takie jak Pan po czymś takim?
Że jego guru, nauczyciel życia, autor książek i wybitny znawca literatury chlał piwko z kolegami na wycieczce szkolnej i po latach pisze o tym tak lekko, jakby nie było w tym nic nagannego? Że jego guru rozumuje dokładnie jak współczesna młodzież, usprawiedliwiając ówczesne swoje zachowanie naiwnie: Nauczyciele też pili, więc byliśmy usprawiedliwieni. Że jego guru podrywał dziewczyny na „torbę win”? Że jego guru był cały uchachany, kiedy jego kolega o papieżu wyrażał się po pijaku per Janek?
(zaraz mi Pan pewnie odpowie też jak dzisiejsze nastolatki: To co, mam KŁAMAĆ?? Mam UKRYWAĆ PRAWDĘ?? – żenada!)
„Polak potrafi udawać bardziej świętego od papieża nawet wtedy, gdy sam tarza się w błocie.”
Oczywiście lepiej robić tak jak Pan. Lepiej podkreślać młodzieży, że ich wybryki i pijaństwo na wycieczkach to nie jest nic strasznego i opisywać im ze szczegółami, jak to ich Nauczyciel nie jest święty i też tarzał się w błocie.
Szanowny Gospodarzu:
Tak, napiętnowania godna to deprywacja sensoryczna, którą Pan tu obnaża.
Brak wrażliwości totalny na normy obłudy i fałszu w budowaniu władzy autorytarnej, zwanej na naszym kartoflisku autorytetem (w domyśle nieodłącznie dookreślonym: władzy).
A w ogule, to Pewnie Pan już siedzi?
(na podłodze, ze śmiechu, nad tą naszą żartobliwą inkwizycją)?
Piszę to, bo dowiedziałem się, że najmniej 1/4 wyżej wykształconych w Polszcze to de facto analfabeci, nie chciałbym aby moje komentarze ‚prawne’ odczytano literalnie…:)
Pozdrawiam, równie uchachany (Boże, kto te litery złączył ze sobą w takie słówko!) co zaj…biście pogięty komentarzem sensora…:)
Moi kochani komentowicze 🙂
Co Wam powiem, to Wam powiem, ale Wam powiem: „I wyście najpiękniejsza, i wyście najpiękniejsza”, jak powiedział stary Żyd, kiedy dwie szpetne damulki pytały go o to, która z nich pięknięjsza.
Świat nie jest czarno-biały, bo gdyby Stwórca takim go chciał uczynić, toby tak uczynił… a nie uczynił 😛
PS Proszę mnie nie oskarżać o relatywizm moralny.
Jeśli już, to proszę rzucić kamieniem…siedzę właśnie na obrotowym krzesełku przed monitorem 🙂
@Grace, absmak na maksa 😛 Do dzieci, do dzieci… swoich oczywiście, by rezultat wychowawczy Twoich oddziaływań spełnił Twoje oczekiwania.
Buzi 🙂
sesor
Zgadzam się z tobą. Trzeba posiadać zbiór pozytywnych zasad, trzeba starać się być spójnym wewnętrznie w ich przestrzeganiu. I nie opowiadać o tym, że kłopoty z kierowaniem się tymi zasadami to drobiazg lub heca.
Niestety, istotna większość naszego ciała pedagogiczne jeszcze tego nie odkryła.
@ ync,
nawet beatyfikacja to proces śledczy…a nie malowany na zielono trawnik.
Posiadanie pozytywnych (?dla kogo) zasad i spójność wewnętrzna nie wyklucza błądzenia, wątpliwości, poszukiwania.
Nie wyklucza upadków i nawróceń, a cóż mocniejszym nawróceniem, niż golgota pracy w szkole i pokuta prowadzenia bloga belferskiego?
Spójność zasad nie jest tożsama z fasadą obłudy.
W opisanym przez Gospodarza własnym, młodzieńczym upadku najbardziej budujące jest to, kim się pomimo tego stał i czym się wykazał, a nie to, co i jak starannie ukrył przed uczniami i komisją beatyfikacyjną.
Autorytet niebeatyfikowany – to byłaby niedrobiazgowego wymiaru heca na naszym kartoflanym padole?
@ Władek…
„…Moje uczucia religijne narusza wiszący w szkole krzyż (a raczej cała ich masa)!!!”
Ty satanisto! Chyba nie ma innej religii obrażanej w swych uczuciach – krzyżem?
Jak Ty poruszasz się po bożym naszym kartoflisku, gdzie krzyże co krok?
Ruchem skoczka szachowego czy wężowym ślizgiem, chłostany spazmami?
Lękasz się mas (czyli: nas), jak w tej kondycji dajesz sobie radę z materią i procesem ewaluacji zawodowej…
To tajemnica, której nie daję rady zgłębić.
Pozdrowionka 🙂
Pikanterii owemu happeningowi(?) uczniów dodaje fakt, że ich szkoła nosi imię Jana Pawła II, a dyrektorka jest żoną posła PO (zresztą bardziej papieską niż patron).
Nie padam na kolana przed papieżami, ale nie chciałabym, aby dzieci moje i powierzone wpadały na tak żenujące i po prostu głupie pomysły.
http://biznes.onet.pl/5-mld-zl-oszczednosci-na-nauczycielach,18493,4188650,3704468,231,1,news-detal
Wiem, że nie na temat, ale można się pośmiać.
Pikanterii owemu happeningowi(?) uczniów dodaje fakt, że ich szkoła nosi imię Jana Pawła II, a dyrektorka jest żoną posła PO (zresztą bardziej papieską niż patron).
Toż to z rzeczoną sprawą nic nie ma do rzeczy! Niech szkoła się nazywa im. Baby Jagi, a dyrektorka niech będzie żoną ambasadora Kirgizji. Co z tego?
Doprawdy, czy u nas troska o religię musi się tak tabloidyzować, tak przyoblekać w dulszczyznę ?
Nie padam na kolana przed papieżami, ale nie chciałabym, aby dzieci moje i powierzone wpadały na tak żenujące i po prostu głupie pomysły..
Pani słowa sugerują, jak bardzo stosunek do „tych spraw” jest u nas bałwochwalczym lękiem podszyty wobec kościoła i obawą przed ostracyzmem. Bo po prawdzie, mówi pani, nie chciałbym być w skórze tych chłopaków. Pani dobrze wie, że tylko czekać, aż ktoś ku narodowej uldze rzuci hasło (które się zresztą wielu się na usta ciśnie): skazać chłopaków na banicję, albo pod pręgierz, w ramach narodowych rekolekcji.
A co do troski rodzicielskiej: współczuje Pani pociechom, jeśli chce pani je edukować narzucając rygor separacji od życia… Toż to strzelanie głupstw jest nieodłącznie związane z edukacją 🙂
****
….A On patrzy z góry na nas i się puka w czoło….
przepraszam za wpis nie na temat pod tym postem Gospodarza – odnoszę się do linka podanego przez Lone Wolf. Otóż pod wspomnianym linkiem znajdziemy kolejny paszkwil traktujący o pomysłach na kolejne oszczędności na edukacji i nieróbstwie nauczycieli z całą masą niewybrednych i zawistnych komentarzy. Próbowałem kilkukrotnie odnieść się do artykułu w komentarzu o następującej treści: „Znających język angielski zapraszam do zapoznania się z raportem, do którego odnosi się nierzetelny autor artykułu. Zajadłych przeciwników nauczycieli i znawców tego zawodu komentujących niepotrzebną według nich pracę belfrów zachęcam do zastanowienia się nad innymi sposobami edukacji swoich dzieci (są takowe, wcale nie trzeba posyłać dzieci do szkół). Raport znajduje się pod następującym linkiem: http://www.oecd.org/document/52/0,3746,en_2649_39263238_45897844_1_1_1_1,00.html i wcale nie podaje on takich danych, jak te przytoczone przez autora tekstu, tak namiętnie ocenianego przez ekspertów od spraw edukacji. Życzę wszystkim świetlanej przyszłości naszego kraju…
Pozdrawiam” – mój komentarz jednak nie został dopuszczony… no comments
Pozdrawiam
@ Franek,
zajrzałem do źródła (b. ciekawe)
Uzasadnij, że to, co piszesz nie jest czczą polemiką, bo ja nie widzę tam tego, co Ciebie wzburzyło:
– co jest paszkwilem?
– co nie miałoby być nieróbstwem (nb ja bym takiego słowa nie użył)
– co w treści artykułu jest nierzetelnością i jakie dane podał autor, których nie ma w raporcie?
Pozdrawiam.
@ Lone Wolf,
– IMHO koncepcje zmian zawarte w artykule są słuszne
– „z kogo się śmiejecie?”
Mam nadzieję, że nie z ubezwłasnowolnionego podatnika?
Pozdrawiam.
niektore filmy felliniego sa o wiele ostrzejsze,
od tego happeningu
nie mowiac o monthy python flying circus…
no coz, nie od wczoraj satyra stoi na cenzurowanym;
moim zdaniem stanczyk by sie nie powstydzil.
Zetzero – ignorując zupełne niezrozumienie mnie, rezygnuję również z udowadniania, iż nie jestem wielbłądem.
PS. Dzieci nie są i nie powinny być niczyimi pociechami.
„Mniejsza liczba nauczycieli, którzy będą mieli nieznacznie wyższe pensum i jednocześnie wyższe wynagrodzenia, a w efekcie będą bardziej niż obecnie zmotywowani do pracy, powinna przyczynić się do poprawy jakości edukacji.”
😀 zabawne. Dlaczego każdy uważa że jedynym co mnie motywuje do pracy jest kasa?
A dwa: chyba powinnam zrezygnować z dyżurów. Skoro nie liczy się jako moja praca to dlaczego ja to robię?
@ byk-u,
cóż takiego „ostrego” jest w tym filmiku?
– chęć poczucia się w roli ochroniarza – pewnie idola Tomka?
– kpinka z ekshibicjonistycznego charakteru kabrioletów?
– kontestacja zajmowania pasów drogowych przez pojazdy uprzywilejowane ochroną?
– paralela pomiędzy popularnością kucharzy i sportu hokejowego oraz kapłanów (czy może odwrotnie)?
Filmik jest typowym wypryskiem banalnego trądziku po dwóch piwkach w wieku dojrzewania, jak beknięcie pod ławką w ostatniej klasie przed gimnazjum.
Tyle w nim treści do analizy co w pryszczu i ani joty więcej.
Porównanie tego do sztuki czy happeningu to marny odjazd – na miarę dzieciaków z tej zawodówki.
Miejże miarę, Mocium Panie 🙂
@ Anielo de domo voto primo Dulska:
w krakufku pisze się „dzieciom zawierzonym” a nie „powierzonym”.
Z nóżkami w galarecie padam jejmości 🙂
@ Eltoro,
Śmieszne są wpisy na tamtejszym forum, bo potwierdzają moją teorię, że najwięcej do powiedzenia na dany temat mają osoby, które nie mają o nim zielonego pojęcia (ich poziom intelektualny przemilczę).
Co do koncepcji zmian, to wydawało mi się, że jako osoba inteligentna (a za taką się uważasz) potrafisz dostrzec fakt, że jedyne o co w tym chodzi, to oszczędność – poprawa jakości nauczania jest nieistotna i chyba nie jesteś tak naiwny, żeby wierzyć, że może nastąpić przy redukcji środków na oświatę.
Pozdrawiam,
Lone Wolf
@torro:
w kazdym razie zabawniejsze to niz coroczny jarmark grunwaldzko-watykanski…
Eltoro
„Posiadanie pozytywnych (?dla kogo) zasad i spójność wewnętrzna nie wyklucza błądzenia, wątpliwości, poszukiwania.”
Pełna zgoda. Dlatego użyłem czasownika „starać się” i dodaję „kierować się zasadami”.
Bardzo ważne pytanie (dziękuję za nie): „zasady pozytywne – dla kogo ?” No i kolejne pytania: które to zasady są dobre, które złe ? jak je wybrać ? kto ma ma je ocenić ?
Nie chcę zanudzać takimi rozważaniami tutaj – zapraszam do siebie: http://blogrodzica.nq.pl/.
@ ync,
dziękuję za zaproszenie na Twój blog – zajrzałem, bardzo ciekawy, będę uczęszczał.
Zwłaszcza, że ja i tu zajrzałem motywowany właśnie doświadczeniami rodzica głównie…
Tymczasem, co mnie nieco martwi, narastająca liczba i waga pytań nie przybliża ani na krok do konkluzji.
Ja mam też zwyczaj pytania siebie i innych o ważne sprawy, obserwowania świata i ludzi (także zawodowo), ale to jest pewna faza procesu a nie cel sam w sobie.
Może tu, u Gospodarza, będziemy też prezentować jakieś wnioski i wskazówki działania? YNC?
Szkoła nigdy nie była siedliskiem zmiany – przeciwnie, ale przecież konserwowanie jej podłego stanu nie leży w niczyim interesie (no, może poza niektórymi pańciami gronowymi).
Ync, zamieść tutaj także jakieś konkluzje i dezyderaty, inspirowane tekstami Gospodarza, a nie tylko pytania i zasady, ostatecznie jesteś wszak profesjonalistą (a ja np. tylko rodzicem spod katedry…:)
Pozdrawiam.
@ byk,
niestety nie podzielam – filmik jest trailerem udziału jego autorów w dorosłych już szopkach grunwaldzko-toruńskich.
Czymże innym jest np. odtwarzanie zagłady Żydów w formie happeningu na rynku w Będzinie? Albo walk ze sztucznymi sowietami pod Radzyminem (zamiast z prawdziwymi – pod czerepem)?
Naprawdę, ciekawe jest – co w tym filmiku można uznać za śmieszne/dowcipne/zabawne z punktu widzenia dorosłego, o ustabilizowanej dynamice hormonalnej ? 🙂
No, ale ani byki ani torreros nia są tak do końca ustabilizowani, co nie?
🙂
@ Lone Wolf,
nie czytałem tamtego forum, przyznaję.
Nie czytam publicznych forów od jakiegoś czasu (ze wstrętu).
Być może jest tam coś śmiesznego – ok.
Twoje domniemania co do moich przekonań o własnej inteligencji są, niestety, mylne.
Inteligencja polega na wykorzystaniu zmiennej rzeczywistości do własnych celów, a w tym względzie imponuje mi nią np. Pan Kulczyk albo też Pan Lepper.
To są ludzie inteligentni – wiedzą gdzie, z kim i po co żyją.
Ja z kolei żebram pod katedrą o datki, zamiast pozyskiwać je bez wiedzy członków tego społeczeństwa, co byłoby niewątpliwym dowodem sytuacyjnej inteligencji (przynajmniej w sferze społeczno-ekonomicznej).
Pociesza mnie, że rynek kreuje produkty także dla mniej zamożnych klientów i oferuje ok. 27 rodzajów inteligencji – do wyboru, wystarczy kupić (ukraść?) odpowiednią książkę. Jeszcze lepiej trafić na inteligentnego inaczej klienta, dostrzegającego w nas dowolny rodzaj inteligencji, który sam ekskluzywnie posiada.
Wtedy droga do datków stoi otworem.
Podsumowując, nie zgadzam się z tym, że opisane w artykule zmiany mają na celu wyłącznie oszczędność.
Moim zdaniem są modelowym przykładem strategicznego zarządzania zasobami ludzkimi, co nie znaczy, że kompletnym i trafnym.
Nie wróżę tym zamiarom żadnego sukcesu, ponieważ ten kartoflano-buraczany system oświatowy nie podlega regułom nowoczesnego zarządzania.
Efektem będzie marnotrawienie kolejnych środków (bynajmniej nie oszczędność, hihi), ze względu na mechanikę systemu, kierującego przepływ energii każdej (skądinąd racjonalnej) zmiany do kieszeni nadstawionych pod powierzchnią fasady zmian.
Konieczna jest najpierw zmiana systemowa.
Jak widzisz, nie zgadzam się z Twoją opinią nie ze względu na domniemanie inteligencji, ale przeciwnie – na jej świadome niemanie, w kontekście otoczenia funkcjonowania.
Nich to będzie jakąś dla nas obu pociechą… 🙂
Pozdrawiam.
@ Eltoro
skoro zajrzałeś do źródła, oświeć, gdzie autor artykułu znalazł dane, iż polscy nauczyciele pracują 13,5h/tydzień? W którym miejscu raport stwierdza, iż polscy nauczyciele pracują znacznie mniej, niż wynosi średnia UE / OECD? A poza tym, może dokonując analizy należałoby porównać również inne dane?
pozdrawiam
@ Franek,
to Ty miałeś uzasadnić swoje napaści,
ale mogę je zdezawuować, voila:
1/ w artykule napisano nie o „pracy 1,5h/.tydz” ale o „pensum wynoszącym 13,5 h zeg/tydz, wynikającym z KN….” Takie dane podało ministerstwo do tabeli i takie też są w raporcie OECD.
2/ nie napisano w artykule „że nauczyciele pracują znacznie mniej niż średnia OECD”, tylko że w/w polskie „…pensum jest jednym z najniższych w OECD”. To nie to samo.
Porównać te dane można na stronie raportu* i są one zgodne z tym, co pokazano w tabeli w artykule.
Średnia OECD i EU wynosi nieco ponad 20h, Polska – 13,5h, następny „najniższy” kraj = Dania 15,5h, najwięcej ma Indonezja 28,64.
W istocie Polska ma NAJNIŻSZE pensum z badanych w raporcie krajów OECD.
Dokonując analizy warto rzeczywiście porównywać dane, na czym właśnie ten raport polegał i po to powstał. Podobnie jak dane w artykule.
*) http://www.oecd.org/document/52/0,3746,en_2649_39263238_45897844_1_1_1_1,00.html (Chapter 4, Indicator D4).
Co należy zaś zrobić, aby polemika była uczciwa, to już sobie sam przeanalizuj z uwzględnieniem również faktów które nie są dla Ciebie tu ani wygodne ani chlubne w tym względzie, jak mniemam.
Pozdrawiam.
Eltoro
„Może tu, u Gospodarza, będziemy też prezentować jakieś wnioski i wskazówki działania?”
Jestem za. Ciągle staram się „uciekać” od stawiania diagnoz, narzekania i wydawania opinii. Słusznie zauważyłeś, że specjalizuję się w zadawaniu pytań.
Ale najważniejsze jest to co proponujesz. Podobno na zachód od Odry stosowana jest prosta recepta: jest problem ? to szukajmy rozwiązania. Nam niestety jest bliższa inna recepta: jest problem ? pomyślmy jak go zamieść pod dywan, przeczekać, ominąć, uciec od niego, podrzucić komuś, przegadać i rozmemłać.
Mój wniosek jest krótki: dać nauczycielom oręż do dokonywania zmian, walki i samoobrony. Moja propozycja takiego narzędzia to SZSZID. Oparta na prostych i sprawdzonych zasadach. Nie jest to żadna nowinka. Wymaga tylko odwagi i chęci kilku nauczycieli w szkole. Kto nie wierzy, niech spróbuje. Jak się nie uda – żadna strata. Wiem, że to brzmi naiwnie i jakby głupio. Pocieszam się, że dotychczasowe mądre i realistyczne propozycje nie przyniosły oczekiwanych i trwałych przemian w oświacie. Zatem może nadchodzi czas działań niekonwencjonalnych.
A co do ekspertów: największym ekspertem od robienia przewrotu okazał się jakiś dziwny elektryk, a specem od zaopatrzenia szpitali jąkający się technik witrażysta.
@ ync,
ja mam pierwszy i bezdennie przewrotny wniosek…
Ty mówisz: model = jest problem – szukajmy rozwiązania
Ty mówisz: antymodel = jest problem – zamiećmy pod dywan
Ja mówię, że u nas obowiązuje model systemowy, niestety:
>>>jest cel = powstaje sprzeczność interesów, każde działanie stwarza problem, a więc pozostaje jedno rozwiązanie:
>>>nie ma celu = nie ma problemu, każde działanie lub zaniechanie jest równie złe jak dobre (czyli marazm będący cechą rozpoznawczą systemu).
Bez systemowej zmiany układu interesów tak, aby sprzeczne stały się rozbieżnymi (jeśli nie wspólnymi), zawsze będzie wypieranie problemów, zamazywanie celów, negowanie logiki i mechaniki sekwencji przyczyna – skutek – korzyść/strata.
Dla przykładu: metodyka OK bazuje na dość zapoznanych i stosowanych w praktyce kształcenia od lat prawach i zasadach psychologii wpływu (i dobrze). Są to jednak zasady tak oczywiste (np na poziomie komunikacji rozwojowej), że aż dziw bierze, jak to możliwe, że nie są oczywistością właśnie w oświacie. A nauczyciele uczą się tego dopiero na żywym organiźmie uczniowskim. To też dobrze, lecz czego w takim razie wymaga system „na wejściu” od nauczyciela, jeśli nie osobistych kompetencji w tym zakresie?
To właśnie ilustruje niemożność systemową w sprawach najprostszych, wymuszającą patologiczne postawy i zachowania.
I to trzeba właśnie zmienić, inaczej osobiste postawy i metody zginą w odmętach mas „pracujących inaczej” systemu.
A tak przy okazji – co to za witrażysta? 🙂
Pozdrawiam.
Szkoda, że odeszliśmy od filmiku na rzecz mało konstruktywnej dyskusji o pensum nauczycieli. Mało, bo i tak nikogo się nie przekona, że nauczyciele w Polsce realnie pracują dużo więcej. Zależy jeszcze czego uczą, co kiedyś zauważył też autor bloga.
Wracając do filmiku i niektórych wypowiedzi dotyczących braku spójnych zasad wewnętrznych … to taka opinia jest załamująca. Należałoby wycofać lekturę Biblii, bo tam rzadko który bohater nie popełniał błędów i był zawsze i wszędzie spójny wewnętrznie. Patrz Mojżesz – zabił człowieka, Saul – zwariował, Dawid, Salomon – cudzołożył … Taka świętoszkowatość mnie załamuje. Zawsze zresztą nachodzą mnie wątpliwości natury moralnej, co do osób tak sztywno reagujących na ludzkie błędy.
Mnie film śmieszy, choć za dużo w nim wulgaryzmów. Z tego co wiem nauczyciele ich na lekcjach nie używają i reagują, gdy używają ich uczniowie. Wychowanie to sprawa rodziców, a szkoła ma wspierać, dawać wzorce, a nie naprawiać.
Wracając do filmiku – śmieszy mnie w nim ten szczeniacki humor i to że się chłopaki dobrze bawili. Młodość to właśnie taki czas na głupszą i jeszcze głupszą zabawę.
Zachowanie natomiast kuratorium itd. to załamka. Nie jesteśmy państwem fundamentalistycznym, choć …
Brawo nos
> Mojżesz – zabił człowieka
I chwalił się tym po latach?