Wypracowanie na stronę
Nie mogę się przyzwyczaić do wypracowań maturalnych z języka polskiego na jedną stronę. Tak krótkie teksty piszą nie tylko słabsi, ale także uczniowie najlepsi. No, może na półtorej, wyjątkowo na dwie. Ale tylko wtedy, gdy stawiają duże litery i robią spore odstępy. Czy dłużej się nie da?
Wszyscy uczniowie piszą dziś krótko. Także pod względem zawartości merytorycznej, czyli wiedzy, trudno dziś odróżnić ucznia dobrego od słabego. Krótko i „pusto” pisze prawie każdy. Znacząca różnica pojawia się na poziomie języka. W tej materii dopiero widać przepaść między uczniem dobrym a słabym. Nic dziwnego, że za sprawność językową i za logikę wywodu przyznaje się tyle punktów, że wystarczy do zdania matury. Rzetelna wiedza nie jest na egzaminie konieczna. Należy wiedzieć, że gdzieś dzwoni, ale w którym kościele, to już nie ma większego znaczenia.
Zorganizowaliśmy próbną maturę dla drugoklasistów. Jeden z uczniów oddał pracę tak krótką (równo 250 słów – wymagane minimum), a zostało mu jeszcze jakieś 50 minut, że poprosiłem, aby ją wydłużył. Odpowiedział, iż mu się nie opłaca. Za krótką dostaje się tyle samo punktów, co za długą, a może nawet więcej. W długiej pracy można popełnić dużo błędów. Każde kolejne zdanie to przecież ryzyko. Wypracowanie na jedną stronę to w sam raz tyle, aby całkiem nieźle zdać maturę. Uczeń ma rację, ale jakoś nie mogę się do tego przyzwyczaić. Dla mnie esej maturalny czy rozprawka zaczynają się od czterech-pięciu stron – co i tak uznaję za kompromis.
Komentarze
Zgadzam się, że trudno do tego się przyzwyczaić, w sumie jak pomyślę o tegorocznych sprawdzanych maturach, to takie 1,5 strony były normą, tylko kilka osób napisało dobre, ale i dłuższe.
Nie wiem, może to efekt smsów lub ograniczenia, jakie daje wypowiedź na twitterze?
Pomijam, że w nowej wersji „nowej matury” trzeba się naprawdę mocno postarać, aby ją oblać.
To kwestia idiotycznych zasad egzaminacyjnych. 250 słów! Za moich czasów prace domowe w liceum pisaliśmy dłuższe. Gdybym swojej polonistce oddał wypracowanie na 250 słów – zabiłaby mnie śmiechem.
Na tym polega cała polska szkoła. Wyznaczanie minimum na bardzo niskim poziomie sprawia, że uczniowie to wykorzystują. Jeżeli ktoś nie zamierza iść na medycynę lub prawo na jakimś „prestiżowym” uniwersytecie, naprawdę nie musi się wysilać, aby jakoś zdać maturę. Z naciskiem na „jakoś”.
Szkolnictwo wyższe jest obecnie tak chłonne, że każdą maturę „jakoś” zdaną zagospodarują z powodzeniem.
Zeszyt „na czysto”, zeszyt „do recenzji”. Format notatnika akademickiego, czyli A4. Absolutny zakaz pisania długopisem czy ołówkiem. Dopuszczelny kolor atramentu – każdy, poza czerwonym.
W pierwszej klasie zaczynaliśmy od obowiązkowych dwóch zeszytów ale szkołę kończyliśmy z obowiązkiem prowadzenia trzech; doszedł zeszt „na brudno”. Każdy był przeglądany a „na czysto” i „do recenzji” były oceniane.
Z „naszej klasy” dowiedziałem się, że nasi następcy mieli obowiązkowe cztery zeszyty, nie pamiętam do czego służył ten czwarty, być może brudnopis do recenzji, notatki z lekcji?
Recenzje, wypracowania – zawsze po kilka stron A4. Mniej było zjadliwie krytykowane. Matura? 13 stron, thank you very much, więcej cytatów po rosyjsku niż po polsku bo pisałem temat wolny, który zatytułowałem jakoś tak: „Imperialistyczna polityka ZSRR (wobec Polski?) w literaturze”. 😉
Nasz polonista przewidział Tweeter i przygotował nas do czasów Tweetera. Każda lekcja zaczynała się od kartkówki. Kartkówkę pisało się na „fiszkach”. Każdy musiał mieć zapas fiszek, czyli stron (tym razem w kratkę) formatu A6. Odpowiedzi na trzy pytania musiały zmieścić się na dwóch stronach fiszki, czyli na powierzchni A5. Czas na „fiszkówkę” to było maksymalnie 10 minut. Oddanie po czasie równało się bezdyskusyjnej dwóji. Ja fiszkówek nie znosiłem za względu na te czasoprzestrzenne ograniczenia. Większość uczniów wolała je od klasówek pisanych w normalnym formacie.
@zza kałuży
Temu poloniście system dawał dosyć władzy(!) by takie wymagania stawiać, a rodzice rozumieli ich sens!!! To se ne vrati! 😉
Moja praca maturalma miala 6 stron papieru „kancelaryjnego”
Pomysł napisania dłuższego rozwiązania zadania,
tylko po to, aby zapełnić więcej kartek spotkałby się ze strony dowolnego wykładowcy na matematyce czy fizyce ze spojrzeniem pt.
„czy jest Pan całkiem zdrowy na umyśle” ?
Informatyk doceni rozwiązanie problemu w 250 linijkach o wiele
bardziej niż ciągnące się przez 10 000.
Wydaję się co najmniej niejasne, czemu ma służyć przyjmowanie innego podejścia w dziedzinach społecznych. Powszechne jest pisanie pracz zarządzania, marketingu, ekonomii itp. które mają być z założenia obszerne.
Efektem jest dużo słów, mało treści.
Piszący traci czas na grafomanie, ogranicza zakres realnych badań.
Czytelnik rezygnuje z lektury, bo musi dłubać się przez 300 stron, aby wyłuskać 5 kartek istotnych informacji.
Na pytanie „Czy dłużej się nie da?” narzuca się odpowiedź:
W jakim celu, poza satysfakcją polonisty ?
Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem.
Dziesięć przykazań.
Biblia.
Cała literatura.
W jakim celu, poza satysfakcją polonisty?
@ks
Nie zgadzam się. Dużo słów nie zawsze jest równe mało treści. Ja z tych czasów, w których wypracowanie na egzaminie dojrzałości miewało 14 stron, a matury z matematyki nie zaliczało 30% często ustrzelone.
Zasady nowe stworzyli podobno wybitni. Cóż, przyjdą czasy, gdy przysłowiowy tata zagadnięty, nie będzie odsyłał dzieciaka tekstem idź do mamy tylko idź do babci, babcia wie…
@belferxxx 13 czerwca o godz. 19:18 245222
„Temu poloniście system dawał dosyć władzy(!) by takie wymagania stawiać”
Był wicedyrektorem i sekretarzem POP w szkole. 😉
Jednakowoż były koszty… za moich czasów, dwóch bardzo wybitnych uczniów przez tego polonistę odeszło do innego liceum, (z awanturą na cztery fajerki!), a jeden nawet nie składał do nas papierów tylko od razu poszedł do konkurencji. Straciliśmy go chociaż do nas chodził na kółko dla uczniów podstawówek.
Dwójka z nich to późniejsi medaliści IMO a trzeci to medalista krajowy i uczestnik IMO, tak więc szkoła przez „lekko” stukniętego polonistę mocno straciła jeśli chodzi o najważniejsze dla niej osiągnięcia.
Przypuszczam, że fama polonisty skutecznie odstraszyła nie tylko tych trzech, o których mi wiadomo.
W skrócie – jego metody pasowałyby w humanistycznym liceum.
Kiedyś czytałem w „Kwancie” o bardzo zbliżonych metodach pracy jakiegoś super-nauczyciela matematyki z Moskwy czy Leningradu. On też chciał kilku zesztów, brudnopisów i wielokrotnego przepisywania. Widocznie uważał, że przepisywanie i cyzelowanie pomaga w nauce. Miał jakieś niestworzone ilości laureatów więc pewnie wiedział co robi.
A potem 3 zdaniowe pokolenie idzie do wyborów i nie rozumie co do niego w kampanii mówią. Coraz częściej spotykam urzędników mających problemy z przeczytaniem ze rozumieniem 3 stronicowego pisma. To si nazywa postępujące zidiocenie narodu. Wystarczy obejrzeć prasę w internecie Coraz więcej filmów coraz mniej tekstów do czytania. Filmiki ogląda się często bezrefleksyjnie. Osoba nie czytająca nie pisząca lawa jest w hasłowym pozycjonowaniu oraz bezrefleksyjności. Zabija się potrzebę szukania wiedzy i informacji. Świetny przykład to P. Kukiz i JOW-y. Proste- krótkie i nośne hasło. Do 3 wyrazowego rozszerzenia. „R- my stare układy”. Co z tym na prawdę się wiąże, niewiele spośród zwolenników ma blade pojęcie. Powstaje bezmyślna masa, którą jest łatwo kierować. Uczestniczę np w poważnych debatach i konferencjach, gdzie pada tysiące słów z których nic nie wynika! Nie ma wniosków! Jest panel dyskusyjny, w którym kilku uczestników wygłasza monologi. Dyskusja sprowadza się do prezentacji poglądów. To są bardzo niebezpieczne tendencje. .
@zza kałuży
W liceum na początku kółka mój fizyk (jeden z najwybitniejszych w stolicy, ale nie „matexowej szkoły” kazał prowadzić porządne notatki i je obiecywał pod groźbą wyrzucenia z kółka. Nigdy tego nie spełnił, ale miałem moment pilności, kiedy je w pocie czoła starannie przepisałem jeden semestr notatek (od pilnej koleżanki … 😉 ] Muszę powiedzieć, że takie spokojne przepisywanie i wnikanie w to, co się skąd wzięło sporo mi dało. Mimo to nie doznałem następnego przypływu pilności, choć notatki z lekcji i zeszyt z pracami domowymi prowadziłem(mus!) starannie. Tym niemniej odniosłem olimpijski sukces – widocznie prowadzą do niego różne drogi … 😉
@zza kałuży
errata
„I je obiecywał sprawdzać, pod grożbą …” 😉
„Nie z(!) „matexowej” szkoły” …”
Nie uważam się za dobrą z polskiego, ale swoje wypracowanie maturalne w 2015 roku, napisałam na Ponad 5 stron. Musiałam skracać pracę o ciekawe kontrasty i porównania, bo CKE przewidziało tylko 5,5(!) strony na poziomie podstawowym.
Jeśli chodzi o kwestię „im mniej napiszesz, to mniejszą masz szansę na błąd” – racja. Mam lekkie problemy z błędami stylistycznymi, jednak wolałam dać z siebie maksimum treści i napisać coś, z czego będę bardziej zadowolona. Zwłaszcza, że za uzasadnienie stanowiska można mieć 4-8-12-18, a błędy 6-3-0, styl 4-2-0.
Jeśli ktoś napisze:
– pracę na 1,5 strony: uzasadnienie 4, błędy 6, styl 4 = 14p.
– pracę na 5 stron: uzasadnienie 18, błędy 3, styl 2 = 23p.
Oczywiście chodzi tutaj o treściwą rozprawkę, a nie „lanie wody”. 🙂
Objętość prac, jak widzę, zmniejszała się z czasem. Na maturze (druga połowa lat 90.) zdołałem zapełnić 3 kartki formatu A3, co było wynikiem przeciętnym.
@K.S. nie masz racji, polonistyka to nie algorytmika; aby „coś powiedzieć” (poprowadzić wywód, jasno przedstawić myśli, zilustrować przykładami, pokazać umiejętność stosowania środków stylistycznych, dodać odwołania do innych dzieł – i tak dalej), potrzeba odpowiedniej objętości.
Mój wykładowca filozofii przytaczal często anegdote o tym jak Marks przepraszał Engelsa w liście, że jest taki długi, ale nie miał czasu napisać krótkiego. Podobno praca doktorska Marii Skłodowskiej – Curie tez miała tylko kilka stron, a skończyła się Noblem. Sztuka jest napisać krótko i treściwie. Wyciągnięcie właściwej esencji wymaga dużo pracy, częstego wracania do tekstu zmieniania słów, zdań, składni. Trzeba skoncentrować się na tekście i intensywnie o nim myslec. Gdy naprawdę zależy mi na efekcie A4 zajmuje mi 2-3 dni. Według Alchemii Słowa Parandowskiego lub Jak pisać Stephen’a Kinga nie jest to wcale zły wynik. Ale, jak napisałem o koncentrację tu chodzi! Przebywalem ostatnio na wakacjach w gronie dużo ode mnie młodszych ludzi (20 – 30 lat). Zauważyłem, że wielu z nich nie jest się w stanie skupić na opowieści. Bezwiednie przerywa ja. Coś, co nie jest memem, zajawka, videoklipem i wymaga dłuższej koncentracji jest z wielką trudnością odbierane. Podejrzewam, że podobnie jest w kreacji. Otoczonym zewsząd przykładami powierzchowności młodym ludziom warto wskazać treść. Dla mnie, taka szarada dla inteligenta była zawsze poezja. Jako nastolatek wpadłem po uszy w Pana Cogito, a potem już wielokrotnie w moich „martwych oczach (po różnych nieszczesciach) widać było mądrość, która zsyla doświadczenie” (Prawdziwa Historia Minotaura).
@Maciej2
Odnosiłem się do tego, że formułowanie celu „im dłużej tym lepiej”
jest nierozsądne.
@matmynauczycielka
„Nie zgadzam się. Dużo słów nie zawsze jest równe mało treści.”
Wiadomo, że nawet w matematyce nie trudno o dobry przykład cennej i długiej
twórczości – 10 000 stron klasyfikacji skończonych grup prostych.
Rzecz w tym, że zwięzłość w tekstach użytkowych jest potrzebna.
Tymczasem w naukach społecznych, a to główne zastosowanie
umiejętności pisania, stosuję się podejście wręcz odwrotne.
I tak podręcznik o objętości 1000 stron automatycznie staję się wybitnym opracowaniem;
zamiast podlegać krytyce za nieefektywny styl pisania i brak dbałości o dobór treści.
@delfin
Ujął istote tego co starałem się przekazać:
„Sztuka jest napisać krótko i treściwie”.
@K.S.
wszędzie i ciągle szukamy złotego środka
@delfin
„Sztuka jest napisać krótko i treściwie. Wyciągnięcie właściwej esencji wymaga dużo pracy, częstego wracania do tekstu zmieniania słów, zdań, składni. Trzeba skoncentrować się na tekście i intensywnie o nim myslec. ”
Zgadzam się z całością tego, co napisałeś, ale uwierz, mnóstwo sprawdzanych tak króciutkich matur nie oznacza w swej zwartości tego, co dla Ciebie jest napisaniem świetnego tekstu. Bo gdyby tym było, nie czepiałabym się.
@K.S. 14 czerwca o godz. 20:10 245234
komplementuje @delfina (“Sztuka jest napisać krótko i treściwie”) i bardzo logicznie nie zauważa drobnej sprzeczności.
Wpis @Gospodarza dotyczy egzaminu maturalnego, póki co ograniczonego do mniej niż 3 godzin. Godzin, które trzeba podzielić na test i na napisanie własnego tekstu.
@K.S. nie zauważył, iż @delfin opisał tak:
„Gdy naprawdę zależy mi na efekcie A4 zajmuje mi 2-3 dni.”
Nie mam nic przeciwko cyzelowaniu pracy maturalnej. Z dostępem do internetu, całej szkolnej biblioteki i stołówki. Przez 3 dni trzeba przecież coś jeść.
@Anna
Może nie do końca sprecyzowalem o co mi chodziło. Precyzji, koncentracji i reizmu tez trzeba uczyć. Może nie zawsze, myśląc o efekcie uczniowskiej pracy, warto mówić „może jeszcze coś dopiszesz”, ale właściwiej byłoby „przeczytaj to spokojnie i z dystansem, może stwierdzisz, że warto coś doprecyzować, albo, jeszcze coś zmienić, aby wzmocnić czystośc wywodu”
W każdej dziedzinie sztuki wykończenie formy jest równie trudne jak jej zarysowanie i stanowi odrębny problem pedagogiczny. Warto spróbować uczyć tego także młodzież przed egzaminem dojrzałości!
Maturę zdawałem w 1977 roku. Wówczas pisemny język polski to była wyłącznie praca maturalna bez żadnych testów. Był czas na popisanie się wiedzą. Obecnie to wygląda nieco inaczej. Takie czasy.
@K.S., @delfin – tym razem pozostaje mi tylko zgodzić się z Wami.
Pisalo sie, pisalo, dlugie stronice. Ale ja tak troche pod prad o tym, ze krotkie teksty nie sa takie glupie. Szczegonie z perspektywy przyszlosci, kariery itd.
Przyklad zza morza – panstwowa instytucja dostaje od ministerstwa polecenie analizy i opisania w raporcie wysilkow na rzecz osiagniecia pewnych celow. Gdy zbliza sie termin przedstawienia raportu, ministerstwo lapie sie za glowe i odsyla istytucje do domu z przykazem – skrocic, najlepiej do 100 stron! Raport zblizal sie bowiem do tysiecznej stronicy i nikt w ministerstwie, ktore takowych raportow dostaje setki w ciagu roku, nie mial ochoty ich czytac. Epopeje mozna sobie pisac do czytania w czasie wolnym (ktorego zreszta coraz mniej), a nie w pracy. Wyrazic krotko i zwiezle, a zarazem zrozumiale dla odbiorcy, tresci jakiekolwiek, jest trudno. Krotkie wypracowania na temat, o ile nie maja dowodzic kunsztu literackiego, a tylko ujawniac wiedze i logiczne myslenie, lub jego brak, sa moim zdaniem jak najbardziej odpowiednim narzedziem.