Na wycieczce z uczniami
Cała szkoła współczuje klasom, które w tym tygodniu pojechały na wycieczkę i trafiły na fatalną pogodę. Jak zaczęliśmy rozmawiać o tym w pokoju nauczycielskim, to się okazało, że wszyscy byliśmy zapraszani, ale nikt nie chciał ryzykować. I to wcale nie z powodu złej pogody.
Uczniowie z trudem znaleźli opiekunów. Ci, co pojechali, wzięli na siebie masę roboty i kolosalną odpowiedzialność. Nauczyciel podczas wycieczki właściwie nie zasypia, pracuje 24 godziny na dobę, pilnuje, węszy, dba o bezpieczeństwo, czuwa. Uczniowie – nie wszyscy, ale wystarczy, że co drugi – jadą po to, aby pić alkohol. Zresztą ci, co nie piją, na wycieczki nie jeżdżą, bo z pijanymi rówieśnikami nie da się wytrzymać. Raz byli i więcej nie dadzą się namówić (podobno w gimnazjum jest najgorzej).
Jak trafi się dobra pogoda, to jest nadzieja, że uczniów się zmęczy, np. zorganizuje gonitwę po zabytkach albo zwali na głowę tysiące zadań i konkursów, że na picie nie będzie czasu. Szanse są minimalne, ale przy słonecznej pogodzie warto spróbować. Jak leje deszcz, do tego dzień po dniu, nadziei nie ma żadnej. Będą pić. Dlatego coraz więcej nauczycieli na wycieczki nie jeździ. Nigdy i za żadne skarby.
Komentarze
Nie da sie w calej szkole znalezc nauczyciela, ktory chetnie z uczniami sie napije?
Chryste, co sie z tym narodem porobilo….
A u mnie w gimnazjum koledzy popili i poszli spać 🙂
Mają rację ci, co nie jeżdżą na wycieczki. Po co kłopoty za gratis?No i dyrekcji wydaje się ,że nauczyciel jedzie tam z przyjemnością , bo wypoczywa od prowadzenia lekcji !!A najdziwniejsze jest to ,że na koniec roku szkolnego upomina nauczycieli- szarą masę — dlaczego nie ma wycieczek i wyjść do teatru, muzeum !!!
Ja byłem! I chętnie pojechałbym raz jeszcze.
mpn pisze: „A u mnie w gimnazjum koledzy popili i poszli spać”
A co mieli robic? Wsiadac za kierownice?
Przynajmniej nikogo po pijaku nie rozjechali.
Jadę na trzydniówkę.
Zastanawiałem się jak opiekowanie się młodzieżą ciągiem przez 72 godziny ma się do kodeksu pracy.
Czyli jak jest z tymi wycieczkami?
Kto zawalił?
Młodzież, czy kuratorium?
Wiem, rodzice.
To nie śmieszne co piszecie, to żałosne, bezradni nauczyciele przyznają się do swojej bezradności.
Ale kwalifikacje mają, z mianowania.
Ja byłem w tym roku, właściwie nie licząc wielu jednodniowych (a to nie ten kaliber), to byłem pierwszy raz.
I to od razu z grubej rury, bo aż 2 tygodnie, bo jedynym opiekunem z 10 uczniami (połowy nie znałem) i w Niemczech. Na praktykach.
Powiem tak, przeżyłem, teraz nawet miło wspominam, wszyscy wrócili cali i zdrowi.
Inna sprawa, że poza 2 osobami, którym brakowało kilku miesięcy, wszyscy byli pełnoletni.
Ale ciężka praca, spać musiałem, bo poza ich pilnowaniem miałem i tłumaczenia, i załatwienie mnóstwa sprawa, więc nie mogłem sobie pozwolić na siedzenie do 3-ciej i pilnowanie iich, by nie pili.
Ale fakt, ogólnie doznanie ekstremalne, gdyby nie fajki, cola, redbule i kawa, to by mój organizm i psychika nie wytrzymała tego:)
@Grześ
To pojechaliście wbrew przepisom – niezależnie jak duża(mała!) jest grupa jadąca za granicę musi z nią jechać minimum 2 opiekunów(dokładnie kierownik + 1 opiekun). Np.Kuratorium Mazowieckie nie daje zgody nie tylko na wyjazd 1 osoby z dziesiątką, ale nawet 3-4. I nic ich nie obchodzą koszty… :-(((
@belferxxx
Hm, to mnie zaskoczyłeś.
To była wycieczka z projektu unijnego (Praktyki zawodowe),tak było od początku w projekcie założone.
Z tego, na ile znam swoją dyrekcję, to raczej by wbrew przepisom mnie nie wysłała, chociaż alles ist moeglich:) w sumie.
P.S. W drugiej szkole gdzie pracuję też jest projekt Leonardo, i w tej chwili też jest grupa na praktykach z jednym opiekunem, tak mi się skojarzyło.
Przestałem jeździć na wycieczki, gdy o 2 w nocy przyszedł do mnie kierownik schroniska, abym ściągnął moich wychowanków z dachu. Okazało się, że w stanie skazującym nabrali fantazji … Wysiłek emocjonalny (np. świadomość konsekwencji, jakie poniosę gdyby coś im się stało) spowodowały, że powiedziałem sobie, już nigdy więcej.
Podpowiadam przy okazji, że bardzo skuteczną metodą jest uczestnictwo w wycieczce rodziców (1-2, jako osób wspierających). Z jednej strony skutecznie temperuje, z drugiej otwiera oczy o wyczyny potomstwa.
Jak ja jeździłam na wycieczki to zawsze z dwóch rodziców było i faktycznie był większy spokój.