Rada Edukacji Narodowej
Rady Narodowe powołuje się zwykle po popełnieniu jakiegoś głupstwa, bardzo rzadko zaś po to, aby tego głupstwa nie popełnić. Dzisiaj została powołana Rada Edukacji Narodowej. Ciekawe, w jakim celu. Mam nadzieję, że nie po to, aby tłumaczyć narodowi, że minister edukacji dobrze chciała, ale źli ludzie rzucili jej kłody pod nogi, więc wyszło jak zwykle.
Czym będzie się zajmować dziewięciu byłych wiceministrów edukacji (po roku 1989), którzy zostali zaproszeni do ponownej pracy w MEN? Czy swoją poprzednią pracę wykonywali tak dobrze, że można im zaufać ponownie? Czy będą w stanie się porozumieć, czy też każdy sobie rzepkę poskrobie? Jakie mają uprawnienia? Jakie cele? Czy ich praca będzie służyć uczniom?
Analizowanie uczniów daje więcej niż analizowanie szkół. Szkoły się zmieniają dużo wolniej niż uczniowie – czy członkowie Rady znają się na uczniach? Na czym się znają?
Mam nadzieję, że za kilka miesięcy nie będę musiał napisać czegoś takiego: „Dnia 6 marca 2008 roku Katarzyna Hall, ówczesny minister edukacji narodowej, powołała Radę Wielkiego Błazeństwa. Było się z czego pośmiać. Jednak festyn dobiegł końca i teraz trzeba wziąć się do pracy”. Oczywiście niczego takiego nie muszę pisać. W końcu wszystko w rękach Dziewięciu Wspaniałych. Niech się starają.
Komentarze
Oni już mieli swoje pięć minut. Kolej na innych, może zwyczajnych nauczycieli?
Uważam , że trochę Pan przesadził z tym naśmiewaniem się. Polsce od 19 lat potrzebne są rozmowy i konsultacje wszystkich środowisk. Początki nie muszą być imponujące. W Polsce istnieje głupie przekonanie, które z oślim uporem i bezmyślną radością podsycają media, że życie jest proste i wszystkie swoje problemy rozwiążemy w łatwy i prostacki sposób. Niestety wszystkie nasze kłopoty polityczne , gospodarcze i branżowe musimy pokonywać metodą dialogu w gronie ekspertów, a także szerokiego dialogu ze społeczeństwem ( a przynajmniej z jego bardziej dojrzałą i świadomą częścią) i zacząć modernizować mechanizmy wypracowane już wcześniej a nie burzyć wszystko i stale zaczynać od zera.
Ludzie, których Pan tak wyśmiewa mają doświadczenia z racji piastowanych stanowisk. Jeżeli coś się krytykuje, to trzeba mieć alternatywę. W w/w tekście nic takiego nie zauważyłem.
jaro1511,
przesadziłeś z interpretacją mojego tekstu. Z nikogo się nie naśmiewam w tym tekście. Zadałem kilka pytań i wyraziłem obawę, czy się uda powołanym byłym wiceministrom coś zrobić. Gdybym się chciał naśmiewać, to napisałbym, z czym mi się naprawdę kojarzą wszelkie Rady Narodowe. Poza tym wolę teraz zapytać i wyrazić obawę, niż po fakcie się naśmiewać. Napisałem ostrzeżenie, że jeśli to będzie klub gadajacych głów, każden sobie rzepkę skrobie, to ich za jakiś czas wyśmieję. Teraz czekam na efekty. Poza tym dodam, że nazwa Rada Edukacji Narodowej jest zbyt szumna. Ale skoro nazwa na miarę Mont Everestu, to i oczekiwania społeczne muszą być wielkie. Prawda?
Serdeczności
DCH
Można pogodzić Panów ? Rozmawiać trzeba. Bez dwóch zdan. Problem w tym, że gdzie dwóch Polaków tam trzy partie można stworzyć o odmiennych programach. Np. Moja, Twoja, Nasza Racja. Trudno o zgodę gdy „Moje musi być na wierzchu !”. Mickiewicz podobno mówił: ” Jednej myśli potrzeba każdemu przedsięwzięciu. Lepszy jeden wódz głupszy niż mądrych dziesięciu”. Nikt nikomu nie odbiera kompetencji. Fakt, że uczestniczyli w rządzeniu jako wice nie musi oznaczać, że nic nie potrafią. Może nie mieli szans się przebić ze swoimi pomysłami? Niech radzą. Jak już coś uradzą to niech inni nie wtykają w to swoich „Trzech groszy”.A później już tylko żelazna konsekwencja we wdrażaniu. A z tym chyba jeszcze gorzej
Drogi Gospodarzu,
czy będzie komentarz (może być zgryźliwy) do dzisiejszej wiadomości o dyrektorach-przedszkolach?
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,4997431.html
Gospodarz pyta, czy członkowie powołanej właśnie Rady swoją poprzednią pracę w MEN wykonywali tak dobrze, że można im zaufać ponownie. Pani minister z pewnością ma pełną wiedzę w tej kwestii, dziewięcioro wybrańców do REN na nominacje musiało czymś zasłużyć. Czym? Czy współtwórczynie zmian znanych jako „reforma Handkego”, panie Dzierzgowska i Radziwiłł, rzeczywiście wniosą coś konstruktywnego? Idiotyczny system awansu zawodowego, narodziny potworka o nazwie gimnazjum, odwrócona kolejność reformowania (najpierw zmiany organizacyjne, potem programowe – błąd !) to tych właśnie pań dzieło. A może pan Sławiński? Toż to pomysłodawca utworzenia Narodowego Instytutu Wychowania, instytutu na miarę pomysłów R. Giertycha. Miał on (instytut) opracowywać programy wychowawcze respektujące chrześcijański system wartości i kosztować 11 milionów złotych rocznie. A prof. Pastuszka? Ludowiec, poseł, autor opracowań „Poglądy Czesława Wycecha na oświatę”, „Teatr ludowy w II Rzeczypospolitej”, „Na wiciowych drogach powiatu stopnickiego 1928-39”, badacz kultury ludowej okresu międzywojennego. Prof. Sawicki dobrany trafnie – rocznicowo (zawieszony w prawach studenta w marcu 1968). Pani Anna Urbanowicz, emerytka od 2003, poseł I i II kadencji, za biurkiem dyrektora wydziału oświaty w stolicy spędziła dziesięć ciekawych (czas reformy) lat, choć o wiele ciekawiej byłoby, gdyby spędziła je w klasie, przy tablicy. I jeszcze Franciszek Potulski, poseł SLD trzech kadencji. oraz prof. Janowski, pedagog – teoretyk. Zespolik – paluszki lizać. Powodzenia.
Rada Edukacji Narodowej – ściśle tajna instytucja społeczna, która działała w latach 1982-1989. Rada ta stawiała sobie za główny cel przewodzenie niezależnym inicjatywom społecznym w oświacie. Rada Edukacji Narodowej koordynowała ruch samokształceniowy, występowała w obronie każdego nauczyciela, który był usuwany ze szkoły z powodu poglądów niezgodnych z wytycznymi komunistycznych władz oświatowych. Rada Edukacji prowadziła w swoich instytucjach konspiracyjną akcję wydawniczą.
źródło: Wikipedia.
Kultywują tradycje. 🙂
Gospodarzu,
podzielam twoje obawy odnośnie funkcjonowania Rady Edukacji Narodowej. Jest to szacowne grono pedagogów teoretyków, którzy nie mają zbyt dużego pojęcia jak wygląda nauczanie w szkole, funkcjonowanie uczniów i nauczycieli. Proponowane przez nich rozwiązania z pewnością będą miały solidne podstawy teorii pedagogicznych, ale niewiele wspólnego ze szkolną rzeczywistością. Szkoda, że nie ma w tym gronie praktyków z różnych typów szkół, by zaistniała możliwość rzetelnej weryfikacji pomysłów na edukację.
Jest mi głupio. Po przeczytaniu treści wpisów dokonanych przez „Paw”i „Gosia”wiem, że zabrałem głos w sprawie, o której mało wiedziałem. Pozostałą część wpisu podtrzymuję.
Tak przy okazji, może ktoś pomoże mi zrozumieć dlaczego tak jest. Zmienia sie wódz a dwór pozostaje ten sam? Każdy następca wymieniał cały zespół pozostały po poprzednikach na wożnej kończąc a tu tyle przebrzmiałych karier doznaje reaktywacji. Ja, zwykły nauczyciel z prowincji nie mogę tego pojąć