Dobra zmiana w języku
Zajrzałem na stronę MEN i zobaczyłem tekst niby po polsku, ale jakiś inny. O, proszę: „Wystąpienie Karol Młynarczyk Wicewojewoda Łódzki” (cytuję bez najmniejszej ingerencji). Najpierw myślałem, że zapowiadany mówca jest kobietą, tj. Karolą Młynarczyk, ale potem dotarło do mnie, iż myślę po staremu, natomiast autor zaproszenia pisze po nowemu (źródło cytatu tutaj).
Od dawna głoszę ideę, aby zakończyć odmienianie słów w języku polskim. Kłopot z tym wielki nawet dla rodowitych Polaków. Gdyby polszczyzna miała odmianę szczątkową albo żadną, obcokrajowcy chętniej uczyliby się naszego języka. Niestety, moja propozycja nie spotkała się z odpowiednią reakcją autorytetów. Bralczyk i Miodek zbyli mnie – jeden milczeniem, a drugi prychnięciem. Albo nie zrozumieli, albo nie lubią zmian.
Myślałem już, żeby dać sobie spokój z propagowaniem tej idei, gdyż nie było poparcia, aż nagle zobaczyłem, że MEN stoi po mojej stronie. Urzędnicy ministerstwa już nie odmieniają, mimo że Rada Języka Polskiego nie wydała decyzji, iż tak można. Szkoda tylko, że robią to niekonsekwentnie, np. Zbigniew Rau został odmieniony („przez Zbigniewa Raua”). Zresztą ten brak odwagi widać w całym zaproszeniu, raz jest stosowana odmiana, raz nie jest. Moim zdaniem, MEN niepotrzebnie się krępuje. Nie odmieniajcie ani jednego słowa, gwarantuję, że naród poprze tę zmianę.
Komentarze
Czyżby dla wicewojewody deklinacja była za trudna? Polski do najłatwiejszych języków nie należy
Brak zmiany znamieniem odmiany
W czasach dobrej zmiany i w dobrej cenie, za pińcet na główke narodzonego, Gospodarz nawołuje do zmiany, czyli zaniechania odmiany.
Dokładnie więc do tego samego, co piss, czyli do zaniechania odmiany naszych losów po upadku komunizmu i do nawrotu bolszewizmu.
Można by pomyśleć, że w tych paradoksach edukacyjnych jest sens większy niż polityczny, tak jak w nauczaniu w szkołach publicznych swoistego polonizmu (i nie tylko), sprowadzającego się do wyrabiania paska na etacie, co stało się podglebiem wspomnianej zmiany.
Jednak, przykład niezmiany, czyli nieodmiany, podany przez wynalazcę-polonistę, budzi wątpliwość, czy tekst nie powstał na pryma aprylis.
No, bo jeśli kreatywny i innowacyjny polonista myślał, że wystąpienie Karola nieodmienionego zmianą, czyli Karol, to może oznaczać Karolę odmienianą wszak w dopełniaczu „Karoli”, to chyba coś istotnie trzeba zmienić.
Bo Karol w dopełniaczu to jednak nie jest Karola, jeśli szukamy alternatywy dla nieodmieniania, uzasadniającego użycie w tekście nominatywu „Karol”.
Zacząłbym więc nieodmiennie od wymiany polonistów, z braku Kartaginy – i to już byłaby dobra zmiana edukacyjna, w dodatku za darmo i z pożytkiem.
Cóż, wciąż nie unikamy błędów i wypaczeń. Szczególnie beton partyjniacko-urzędniczej nomenklatury dowolnej maści pozostaje niewrażliwy na poprawność językową, za to ta polityczna jest u nich normą, co niespecjalnie zresztą dziwi, jeśli zerkniemy im demaskatorsko w korzenie. Historyczne.
Jednak dobra zmiana w języku następuje niewątpliwie w publikacjach historycznych i nie ma tu wątpliwości, czy autor p. Dariusz Walusiak nie jest aby p. Darią Walusiakową – żadnych niedomówień, czysty kawizm-na-ławizm i bardzo dobrze. Jak donosi portal Prawy.pl w swym wzorcowo poprawnym językowo artykule, na rynku wydawniczym ukazała się właśnie równie poprawna, choć zarazem niepoprawna książka p. Dariusza pt.: „Winni”, przytoczę może króciutką zajawkę, bo tak zostaliśmy w Polsce programowo skłóceni, że lewi boją się teraz kliknąć na prawego, a prawego odrzuca na samą myśl wysłuchania lewego (cokolwiek miałby do powiedzenia):
„Autor rozprawia się z mitem, jakoby przed dojściem Hitlera do władzy nie było w Niemczech antysemityzmu. Bezsprzecznie wykazuje fakt finansowania hitlerowców przez amerykańskich Żydów – Żydzi z USA nie zaprzestali tego finansowania nawet po 1943 roku, kiedy na jaw wyszły zbrodnie dokonywane przez Niemców na narodzie żydowskim. […] Walusiak nie ucieka także od tematów Żydów mordujących Polaków, dając przykład zbrodni w Brzostowicy Małej (w Koniuchach). Żydzi, o czym się nie mówi, urządzali istne polowania na Polaków. Ponadto z kwiatami witali wkraczające wojska sowieckie. Dostarczali sowietom gotowe listy „polskiego elementu” do eksterminacji”.[…] Rozbójnicze żydowskie bandy. Palili, gwałcili, zabijali – w tych trzech słowach można zawrzeć całość działalności tzw. żydowskiej partyzantki, tak gloryfikowanej w filmie „Opór” z Danielem Craigiem w roli głównej. Dariusz Walusiak, opierając się na materiałach źródłowych demaskuje rzeczywistą działalność braci Bielskich, brutalnie gwałcących niewiasty w chutorach podczas wielodniowych orgii, w czasie których rodziców ofiar zmuszano do dostarczania oprawcom pożywienia. Bracia Bielscy z zimną krwią, dla rozrywki wyżynali całe wsie w pobliżu Puszczy Nalibockiej. Po napadzie ich bandy trudno było nawet zidentyfikować kończyny, które często jako jedyne pozostawały po masakrowanych ofiarach. Oto, na czym polegało tak opiewane w Hollywood „bohaterstwo” żydowskiej tzw. partyzantki.”
Prawda, że język giętki z łatwością wypowiada to, co pomyśli głowa? Zatem można! Hurra!
http://prawy.pl/29718-skuteczna-odtrutka-na-klamstwa-grossa/
Przy okazji mała próbka polszczyzny z Internetu, nagłówek ze strony Stowarzyszenia „Stop Bankowemu Bezprawiu”, lapidarny, również niczego sobie: Wielka Manifestacja SBB – sobota 16 kwietnia Plac Powstańców Warszawy godz. 13:00
Drożdżówka, mimo że minister i ponoć dziennikarka [nawet rząd Pawlaka w 1993 roku swoim pisaniem w Expresie Wieczornym obaliła, choć nie do końca wiadomo skąd miała materiały ;-)], też liczne błędy językowe, o merytorycznych nie wspominając, sadziła w swoich wystąpieniach!!! To czego chcieć od kuratora, a tym bardziej wice … 😉
Czepiacie się. W podanym przykładzie wyraźnie chodzi o spis punktów programu podany w formie białej tabeli. Może znaki interpunkcyjne byłyby wskazane, ale tutaj nie można mówić nawet o zdaniu. Są to oddzielne trzy pojęcia w formacie: punkt programu; nazwisko prelegenta; funkcja prelegenta. Ot wszystko.
@snakeinweb
Wypowiedzenie nie ogranicza się do zdań. Uczą tego już w podstawówka (czy w podstawówce, jak dawniej mówiono).
@ mpn
Trzepiarz się.
Zadaniem komunikacji jest to, by nadawca i odbiorca się zrozumieli, a nie by puryści językowi byli zadowoleni. W dobie Gadu Gadu i SMS-ów popularyzują się formy skrócone a nawet grypsery. Wystarczy, że zainteresowani są zorientowani.
Tu przykład grypsery szkolnej z Internetu:
bańkopisarz – uczeń, który dostaje jedynki
belweder – pokój nauczycielski
bez trzody chlewnej – spokojnie, bez pośpiechu
czeski jestem – nic nie umiem
dzień zagłady – wywiadówka
elo – cześć (od ang. – hello)
emanuelo stary – też przywitanie
kiś żelkę – spadaj
lodzio – uczeń podlizujący się nauczycielom
mi to tito – nic mnie to nie obchodzi
palić trampki – uciekać z lekcji
pogrzeb – klasówka
targać łacha – śmiać się
targać wora – mieć zamiar gdzieś iść
umcyk – mężczyzna, który słucha techno w samochodzie
zabajony – śmieszny
@snakeinweb
Czym innym jest gwara uczniowska, a czym innym – cudowna polska fleksja!!! To ona czyni nasz język bogatym, odróżnia od innych języków niesłowiańskich…
Problem odmiany nazwisk w języku polskim od jakiegoś czasu chyba mnie prześladuje 😉
Zasada jest prosta – w zasadzie odmieniać!!!
@ pharao29
No właśnie. Cudowna polska fleksja należy do doznań estetycznych a do porozumiewania się w istotnych sprawach są również szyfrogramy z enigmy. Dwa, jakże różne, konteksty języka.
No, to do bicia piany, z braku laku we wpisie, dodajmy jeszcze jedną dobrą zmianę wieszczoną w linkowanym tekście.
Tym razem jest to zmiana nie tyle językowa, co na języku , czyli coś dla ciała gogicznego wreszcie.
Otóż, cytując program, jedna z dyskusji panelowych odbędzie się w sali „Filetowej”. 😉
Ech, gdyby władza czytała belferblog, to ten niepoprawny filet stanąłby jej ością w gardle. A tak, belfrom debatującym o bezpieczeństwie wychowawcy pozostaje życzyć smacznego.
Choć lepszy byłby jakiś smaczny wpis od p. Chętkowskiego.
Cóż, tropienie filetów i Karol(i) władzy to też przecież co najwyżej kwestia smaku i, niestety u belferbloga, nawyku.
PS uprzejmie przepraszam za niezamierzone wytłuszczenie, to przez ‚ten filet’ i cieknącą ślinkę… 😉
Dla odmiany:
http://www.tygodnik.com.pl/jedwabne/okonski.html
„„Nie usiłuję rekonstruować zbrodni, robić śledztwa – zastrzega sama autorka. – To jest film o pamięci”. Słuchamy opowieści mieszkańców Jedwabnego, Radziłowa i Wąsoszy – obecnych i dawnych, bo mówią także Żydzi, którzy ocaleli z Zagłady albo wyjechali z Polski jeszcze przed wybuchem wojny. Na amatorskiej taśmie wideo oglądamy powrót Szmula Wasersztajna do Jedwabnego. Czytamy kronikę tamtejszej parafii. Początek lat trzydziestych, kiedy Polacy i Żydzi żyją jeszcze bez większych konfliktów (rabin Baker, który opuścił miasteczko w 1937 r., do dziś śpiewa polskie piosenki). Śmierć Piłsudskiego i wzrost znaczenia endecji, którą w Łomżyńskiem popierała większość, w tym – wszyscy księża. Bojkot żydowskich sklepów, tłuczenie szyb, pobicie kobiety, która decyduje się zrobić zakupy u żydowskiego piekarza. Później okupacja sowiecka: wywózki na Sybir i narastające przekonanie, że Żydzi w nowym ustroju mają się lepiej. Wzajemna wrogość. Ktoś w filmie opowiada, że kiedy Polaków wywożono, Żydzi bawili się, tańczyli. Ks. Orłowski, proboszcz Jedwabnego, znajduje nawet biblijną interpretację: „Jeśli sięgniemy do psalmów, to to jest zrozumiałe. Bo kiedy odnosili Żydzi zwycięstwo, to wtenczas się bawili, tańczyli, grali. Może to w ich kulturze [tkwi], ale to kulturę polską trochę drażniło”.
Wreszcie: ucieczka Rosjan, wejście Niemców i wydarzenia z 10 lipca 1941.
Oglądamy film ze ściśniętym gardłem, choć po lekturze Grossa już wiemy, co nastąpi. Ludzie pamiętają i chcą mówić, zrzucić ciężar: „Przyjechali z Wąsosza, rękawy zakasane, ubrania we krwi, wołają: dawajta Żydów”. „Głowę odcięli i głową jak piłką grali”. „Ziemia się ruszała” (w Radziłowie tych, których nie spalono, zabijano siekierami, a niektóre ofiary pochowano żywcem). „Dzwoni mi to w uszach, jakby fale morza” (szum płonącej stodoły). Ktoś naśladuje wysoki, przejmujący krzyk palonych Żydów. Ktoś mówi: „Ten, kto widział te masakrate, to choćby żył milion lat, nie zapomni”. Henryka Adamczyk zasłania twarz: „Sobie wspomnę, to jeszcze mnie gęsia skóra rośnie”. Kamera filmuje bruk rynku, ludzkie stopy, ściany stodoły, gdzie przez szpary wpada ostre światło-płomień…
A to jeszcze nie koniec grozy: ci, którzy ukrywali Żydów, są po wojnie prześladowani, bici, zmuszani do wyjazdu. Grozi się im śmiercią, „żeby świadkowie rzezi nie zostali”. „Ty jeszcze bacz, bo i ciebie skończymy” – mówią sąsiedzi do babci Janusza Dziedzica wiele lat po wojnie. A bracia Laudańscy tłumaczą, że wyciągnięcie tej sprawy to początek wielkiej akcji przeciwko Polakom.
Mimo to, a może dzięki temu „Sąsiedzi” nie odbierają wiary i nadziei. Zawdzięczamy je prawdzie, która bije z opowieści. Mało kto wdaje się tutaj w rozważania na temat okoliczności łagodzących, ilości Niemców itp. Pewnie dlatego, że film powstawał, zanim sprawa stała się tematem z pierwszych stron gazet. Agnieszka Arnold mówi, że gdy nagrywała swoje rozmowy, ludzie mówili tylko o obrazach pamięci. Dopiero teraz, na skutek dyskusji, artykułów, zaczęli racjonalizować. Janusz Dziedzic: „Trzeba mówić, żeby się dzisiaj wstydzili ci, których ojcowie mają ręce skrwawione żydowską krwią. Żeby się wstydzili, bo trzeba się wstydzić. Bo my wszyscy się za nich wstydzimy”. „Tu się mówi prawdę, co się będę tam krępował” – mówi do próbującej go powstrzymać żony Stanisław Ramotowski, wskazując na kamerę. I opowiada o księżach, którzy za udzielenie ślubu z Żydówką żądali podczas wojny złota, dolarów, zboża…”
Re snakeinweb – „Zadaniem komunikacji jest to, by nadawca i odbiorca się zrozumieli, a nie by puryści językowi byli zadowoleni.”
Masz racje. „Me Tarzan – you Jane” – model porozumienia. Niech pan/i zacznie pisac komentarze w tym stylu.
@ lemur
Dla odmiany od odmiany oraz kłamstwa jedwabieńskiego kreciorobociarzy z „holocaust industry” – relacje świadków: http://wpolityce.pl/historia/285774-nie-powielajmy-klamstw-o-jedwabnem-swiadkowie-i-fakty-czekaja-na-prawde-w-odpowiedzi-piotrowi-skwiecinskiemu-wideo?strona=2
@mgr Ewa
Polaczków, tylko polaczków bolą udokumentowane fakty o ich haniebnych obliczach, pozostaje im tylko „broń” umysłowych, zakompleksionych trepów „a u was biją Murzynów”.
„…NIEMCY W JEDWABNEM?
– Jaki był więc udział Niemców w pogromie?
– Jedwabne było jedną z tzw. „akcji samooczyszczających”, przeprowadzanych wówczas z niemieckiej inspiracji, pod niemieckim kierownictwem i z zapewnieniem bezkarności dla uczestników pogromu, ale sam pogrom dokonany był rękoma ludności miejscowej, w tym wypadku polskiej. Takie działania miały charakter propagandowy: miały dowodzić, że nienawiść do Żydów jest powszechna. Niemieckie oddziały specjalne Policji i Służby Bezpieczeństwa (Einsatzgruppen oraz Einsatzkommandos) otrzymały w 1941 r. rozkaz, aby organizować takie „akcje samooczyszczające”, nie zostawiając jakiegokolwiek śladu własnej roli i udziału. Trudno się więc dziwić, że w źródłach niemieckich materiałów obciążających winą Niemców jest tak niewiele.
– Na procesie norymberskim nie postawiono zarzutów organizowania pogromów?
– W Norymberdze przed Amerykańskim Trybunałem Wojskowym odbyły się także procesy zbrodniarzy wojennych – dowódców Einsatzgruppen i Einsatzkommandos. W kwietniu 1948 r. w tzw. „Fall 9” odczytano uzasadnienie wyroków. Jeden z rozdziałów zatytułowany był „Podżeganie do pogromów”. Czytamy w nim, że „niektóre Einsatzkommandos dokonały zbrodni, która z punktu widzenia moralności była może jeszcze większa niż popełnione przez nie morderstwa. Było to podżeganie ludności do lżenia, maltretowania i zabijania współobywateli”. Szkoda, że w trakcie dyskusji o Jedwabnem dokument ten nigdy nie był wspominany.
– Czy władze Polski Podziemnej zdawały sobie sprawę z tej niemieckiej taktyki?
– 23 czerwca 1941 roku, nazajutrz po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej, premier Władysław Sikorski i minister Stanisław Kot podpisali „Instrukcję dla Kraju nr 2”. Dwa dni później wysłano ją do okupowanej Polski, do komendanta Związku Walki Zbrojnej gen. Stefana Roweckiego oraz do Delegata Rządu na Kraj Cyryla Ratajskiego. Oto jej fragment: „Rząd kładzie wielki nacisk na konieczność ostrzeżenia społeczeństwa, aby nie ulegało podżegaczom niemieckim do czynnych wystąpień przeciwko Żydom na ziemiach zwolnionych z okupacji sowieckiej”. A więc podziemie miało świadomość, co Niemcy zamierzają.
I jeszcze jeden dokument, fragment tekstu wydrukowanego w „Prawdzie”, konspiracyjnym organie katolickiego Frontu Odrodzenia Polski, redagowanym przez Zofię Kossak-Szczucką. Pismo zaczęło się ukazywać w kwietniu 1942, a cytat pochodzi z drugiego numeru, z maja 1942: „Paląca staje się kwestia demoralizacji, zdziczenia, jaką rzezie żydowskie wprowadzają wśród nas. Nie sami bowiem szaulisi [litewscy – TS], volksdeutsche lub Ukraińcy używani są do potwornych egzekucji. W wielu miejscowościach (Kolno, Stawiski, Jagodne, Szumów, Dęblin) w masakrze brała udział na ochotnika miejscowa ludność. Przeciw podobnej hańbie trzeba przeciwdziałać wszelkimi dostępnymi środkami. Uświadamiać ludzi, że stają się Herodowymi siepaczami, piętnować w tajnej prasie, nawoływać do bojkotowania katów, grozić, zapowiadać na morderców surowe sądy wolnej Rzeczypospolitej”. (…)”
http://www.tygodnik.com.pl/numer/275517/szarota.html
@lemarc
W Polsce wyszła niedawno [polecana przez prof. B.Engelking z ŻIH! 😉 ] książka amerykańskiego książka „Mistrzowie śmierci” o działaniach Einsatzgrupen. A w niej napisano expressis verbis w rozdziale II, że szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) Heydrich jeszcze przed wyprawą na Wschód w 1941 roku wydał im dokładnie taki rozkaz – ponieważ oficjalne przejście OD RAZU do likwidacji Żydów mogłoby wywoływać u Niemców i u ludności podbitej problemy psychologiczne, pierwsze akcje należy wykonać je rękami „tubylców” pozorując je na spontaniczne akty zemsty za współudział Żydów w radzieckim terrorze NKWD. I tak było nie tylko na ziemiach polskich, ale i na dzisiejszej Litwie (Kowno, Ponary), Białorusi i Ukrainie z identycznym scenariuszem … 😉
Oczywiście „książka amerykańskiego historyka” … 😉
@belferxxx
„W moim przekonaniu hasło Jedwabne oznacza przede wszystkim naszą odwagę mówienia o rzeczach trudnych. Odwagę, dzięki której możemy rozmawiać o historii naszego kraju z podniesionym czołem, nie chowając ludzi niegodziwych za plecami bohaterów z Westerplatte czy Monte Cassino” – Leon Kieres, 2002
Za szumowiny mieszkające gdzieś na terenach nieistniejącego(!) wtedy państwa polskiego przechodzących akurat spod administracji radzieckiej pod administrację niemiecką a zorganizowane przez III Rzeszę nie czuję się odpowiedzialny!!!
Na tej zasadzie (załoga obozów koncentracyjnych i zagłady to byli w ogromnym stopniu Ukraińcy!, to Ukraińcy bardziej od Niemców powinni czuć się odpowiedzialni za ludobójstwo III Rzeszy … 😉
@ lemarc
Jaki brzydki jęzor! Fuj! A jaki kłamliwy! I rozdwojony! Cóż, taka gmina, od wieków… Kieres, powiadasz?? Masz na myśli tego kapusia, który wystawił świadectwo przyzwoitości Bolkowi?
Nieco literatury faktu dla oświecenia mroków twojej mózgownicy, wprost z Empiku: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/204293/zydowscy-kolaboranci-hitlera
Dowiesz się interesujących rzeczy o ziomalach, możesz dzieciom poczytać (biedne dzieci…).
IPN
„Śledztwo w sprawie zamordowania w dniu 7 i 8 lipca 1941 r. w Radziłowie obywateli polskich narodowości żydowskiej (S 47/11/Zn – poprzednia sygn. S 15/01/Zn).
Zebrany materiał dowodowy niniejszego postępowania przygotowawczego wykazał, iż w dniu 7 lipca 1941 roku w godzinach rannych do Radziłowa, przyjechali Niemcy, którzy mieli wydać rozkaz przedstawicielom miasteczka, oczyszczenia miasteczka z Żydów, nakazując mieszkańcom miasteczka rozprawienie się z Żydami. Następnie grupa składająca się, z co najmniej kilkunastu mieszkańców Radziłowa zgromadziła Żydów na rynku, a następnie zagnała do pustej stodoły, którą po oblaniu benzyną podpalono. Osoby uciekające z ognia zabijano przy użyciu broni palnej, lub przemocą wrzucano do środka. Broń palna w postaci radzieckich karabinów, została sprawcom wręczona przez Niemców. W tym samym dniu oraz w dniu następnym, poszukiwano ukrywających się Żydów, których zabijano. Liczby ofiar nie można dokładnie ustalić, a w przybliżeniu szacuje się, że podczas tych zdarzeń pozbawiono życia od 100 do 1000 osób. Inspiracją, wzorcem do takich działań było postępowanie żołnierzy niemieckich wobec Żydów bezpośrednio po wkroczeniu do Radziłowa. Nie można też pominąć panujących nastrojów wśród części ludności, wyrażających nieprzychylny i wrogi stosunek do Żydów, z uwagi na kolaborację części ludności żydowskiej w okresie wcześniejszym z okupantem radzieckim. W zgromadzonym materiale aktowym występują nazwiska sprawców spośród obywateli polskich uczestniczących w realizacji zbrodni w Radziłowie, przy czym ustaleni sprawcy tej zbrodni, już nie żyją. Zaznaczyć należy, iż nie zgromadzono dowodów pozwalających na przedstawienie zarzutów udziału w jej popełnienia, żyjącemu sprawcy (…)
Postanowieniem z dnia 24.10.2014 r. prokurator tutejszej komisji [IPN w Białymstoku] umorzył przedmiotowe śledztwo, uznając, iż zachodzi powaga rzeczy osądzonej co do części sprawców, odnośnie innych ustalonych sprawców postępowanie umorzył wobec ich śmierci oraz niewykrycia pozostałych sprawców zbrodni.”
@belferxxx
a czy za dzisiejsze „szumowiny” pod „patronatem” IV RP, zachowując proporcje (jeszcze nie zabijają wrogów i oponentów), też nie czujesz się odpowiedzialny…?
Przecież to co teraz wylazło i wyłazi na wierzch już było w latach dwudziestych, trzydziestych i czterdziestych ubiegłego wieku.
Jeśli nie znasz, to polecam eseje Joanny Tokarskiej-Bakir, Rzeczy mgliste. Eseje i studia, Sejny 2004, Wy z Jedwabnego s. 191-209. (ten dostępny free w sieci).
Niestety, jakże aktualny i dzisiaj.
@lemarc
W każdym narodzie są jacyś Trynkiewicze np. albo Marchwiccy, na dodatek psycholodzy(Milgram) wykazali, że 90% „normalnych” ludzi (niezależnie od narodu) można po odpowiedniej dozie perswazji skłonić do robienia rzeczy strasznych. Za które odpowiada skłaniający i organizujący – w tym wypadku, zgodnie z PRAWEM MIĘDZYNARODOWYM, władze kraju okupującego. Więc nie czuję się winny.
Co do oceny sytuacji w Polsce – na tle tego co wiadomo o sytuacji w innych krajach UE czy NATO [ot taka Turcja choćby czy USA, ale i np.Francji 😉 ] nic się u nas nadzwyczajnego w kwestii demokracji czy praw człowieka nie dzieje … 😉
@belferxxx
– jeśli waść sprowadzasz problem do Trynkiewicza czy Marchwickich to gratuluję…
– podziwiam też krótkowzroczność i samozadowolenie… już lepszy przykład to Wenezuela
– socjalistyczny raj po Hugo Rafaelu Chávezie…
I dalej polecam eseje T-B…
Perełka w temacie – jakaż niewiarygodna zmiana w języku! Pan Albin Siwak jako literat zadziwił świat swoją bestsellerową trylogią pt.: „Bez Strachu” o zbrodniach żydowskich z Polsce – chapeau bas! Podobno będzie czytana w telewizji publicznej w każdy piątek, a w Wielki od rana do wieczora, bo potem „Pasja” Mela Gibsona. Wszystkie trzy tomy z księgarń wymiotło (zanim się pokazały, wiadomo, kto wymiótł…), jednak dla chcącego, nic trudnego: http://allegro.pl/bez-strachu-albin-siwak-t-1-2-3-paragon-lub-fv-i6117107733.html
@lemarc
Ja znam świat, a straszyć się nie dam. Przed II wojną światową Żydzi sobie w Europie żyli(choć ich na ogół nie lubiano!), a potem nagle zaczęto ich mordować??? Nie -pojawiła się III Rzesza, która to zabijanie usankcjonowała, stymulowała i organizowała. Co do Polski – wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Proponuję jakiś tekst po kurdyjsku rzucić w Stambule, wjechać wieczorkiem na jakieś murzyńskie przedmieście w USA czy na arabskie we Francji … 😉
IPN
„W dniu 30 czerwca 2003 r. prokurator Radosław J. Ignatiew – Naczelnik Oddziałowej Komisji [IPN] Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku, na podstawie art. 322 § 1 kpk, wydał postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie brania udziału w dniu 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem (powiat Łomża, b. woj. białostockie) w dokonaniu masowego zabójstwa nie mniej niż 340 obywateli polskich narodowości żydowskiej, których po uprzednim zgromadzeniu na rynku miejskim, dozorowaniu, doprowadzono następnie do znajdującej się na skraju tej miejscowości stodoły, w której zabito w nieustalony sposób co najmniej 40 osób, a grupę co najmniej 300 osób płci obojga w różnym wieku, po zamknięciu we wnętrzu stodoły, spalono żywcem, przy czym dokonywano uprzednio także pojedynczych zabójstw w bliżej nieustalonych okolicznościach. Zbrodnia ta została zakwalifikowana z art. 1 pkt 1 dekretu PKWN z 31 sierpnia 1944 r. o wymiarze kary dla faszystowsko – hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami wojennymi, która to kwalifikacja oznacza uznanie zbrodni za dokonaną „na rękę władzy państwa niemieckiego”.
Śledztwo umorzono z powodu nie wykrycia innych żyjących sprawców zbrodni niż ci,
którzy wcześniej zostali osądzeni przez polski wymiar sprawiedliwości”.
@lemarc
No więc po wojnie, i słusznie, skazano iluś osobników, którzy akurat tym razem znaleźli się na terytorium państwa polskiego, za udział w organizowanych przez III Rzeszę zbrodniach. Czyli moje państwo polskie, jak już miało realną jurysdykcję nad tymi terenami, zrobiło co trzeba! Ale dlaczego ja mam się czuć odpowiedzialny za zbrodnie hitlerowskiego państwa niemieckiego, które sobie różnych współpracowników INDYWIDUALNIE dobierało ??? 😉