Maturzyści zagrożeni
Prawo szkolne nakazuje informować rodziców, gdy ich dziecko jest zagrożone oceną niedostateczną z przedmiotu. Robi się to nawet wtedy, gdy uczeń ma 19 lat. Po prostu do matury wszystkich traktuje się jak niepełnoletnich.
Jestem wychowawcą klasy maturalnej. Ze swojego przedmiotu nikomu nie planuję postawić jedynki. Inni nauczyciele jednak mają taki zamiar. Czekam więc, aż koledzy wstawią zagrożenia, a potem informuję rodziców i koniecznie biorę potwierdzenie. Nadzór nie ufa bowiem słowu nauczyciela. Musi być wszystko na piśmie (podpis rodzica lub list za potwierdzeniem odbioru).
Wypełniam te obowiązki z mieszanymi uczuciami. Dorośli uczniowie też są w szoku. Niektórzy się buntują, powołują na Konstytucję, proszą i grożą. Nie do mnie jednak z tymi pretensjami. Także nie do dyrektora szkoły. Tu trzeba uderzyć wyżej – najlepiej do minister edukacji. Niech wyda rozporządzenie i będzie czarno na białym, że 18-letni uczniowie są dorośli i nie muszą na swoje prawa czekać aż do ukończenia szkoły i zdania matury. Z pozdrowieniami dla klasy wychowawczej – zatroskany wychowawca.
Komentarze
a kto płaci za edukację tychże młodych ludzi?
Państwo.
Zarówno ukończenie 18 lat jak i zdanie lub przystąpienie matury to tylko umowne kryteria osiągnięcia rzeczywistej dojrzałości. Z perspektywy procesów edukacyjnych kryterium 18 lat wydaje się nawet słabsze niż ukończenie matury. Niektóre rodzicielskie obowiązki, również w sensie prawnym, nie wygaszają z automatu po osiągnięciu przez dzieci pełnoletności. Np. obowiązek łożenia na utrzymanie dzieci rozciąga się na na cały czas szkolny włącznie ze studiami.
Stąd cały problem wydaje się sztuczny. A młodzież jak to młodzież. Strasznie nie lubi jak nauczyciele kontaktują się z rodzicami za jej plecami, bo to zwykle nic przyjemnego nie znaczy. Znam to z autopsji. No i jak robi się gorąco to czepia się każdego argumentu jak tonący brzytwy. Jak trzeba to i dowodu osobistego lub samej Konstytucji.
Prawo do buntu przeciw bezprawiu.
Bardzo trafny komentarz @ snakeinweb.
Jak się zdaje z wpisu, problem nie dotyczy konstytucji, praw, ani rzekomego „buntowania się” uczniów – przez co Gospodarz sugeruje jakoby bunt ucznia polegał na domaganiu się od nauczycieli podmiotowego traktowania.
I to jest właśnie problem, jeśli nauczyciel nie chce lub nie umie tratować /dorosłego!/ ucznia podmiotowo (albo, co horrendalne, czyni coś wręcz za plecami ucznia, fałszywie zasłaniając się niezrozumiałym sobie lub cynicznie manipulowanym „prawem”).
Tu, dear snakeinweb, jeśli ktoś jest „tonący i czepialski”, to na pewno nie uczeń, ale tak interpretujący swój zawód nauczyciel.
To kwestia niedostatków postawy zawodowej i kompetencji komunikacyjnych nauczyciela.
Nic nie pomogą przy takiej postawie kursy doszkalające, jeśli nauczyciel instrumentalnie i niezgodnie z jego treścią i duchem traktuje prawo.
Bo jak się zdaje z poprzednich wpisów, przynajmniej w Łodzi prawo w szkole nauczycielom kojarzy się odruchowo z białą chusteczką, czyli …seksem (?!?). 😉
– – –
Nb. cieszy, że po trudnym doświadczeniu dnia kobiet (patrz wpis), Gospodarz powrócił do zdrowia i właściwej formy.
Pozdrawiam i życzę jak najzdrowszych odruchów!
@Gekko
Dzięki za lepsze słowo.
Co do uczniów to ja się wypowiadałem bardzo ogólnikowo oceniając raczej cały problem za „duperelkę” niegodną odsyłania do ministrów. Gdybym był nauczycielem, to pewnie próbowałbym to wyjaśnić podobnie jak tutaj, że obowiązki i prawa rodziców oraz obowiązki i prawa uczniów w obszarze edukacji nie wygasają wraz z uzyskaniem pełnoletności uczniów. W razie większego zainteresowania uczniów tą problematyką sam bym pogooglał trochę głębiej by przedstawić konkretne argumenty, albo jeszcze lepiej dla wrodzonego wygodnictwa sprowokował bym uczniów do samodzielnego pogooglania i podjęcia merytorycznej próby obalenia tak postawionej przez belfra tezy. Z obietnicą nagrodzenia ucznia za skuteczność bądź za jakość przygotowanych argumentów i ekspertyz. W końcu są pełnoletni, więc o swoje prawa powinni umieć walczyć merytorycznie lub swe prawa i obowiązki samodzielnie umieć rozpoznać. Bez pomocy belfra. To bardziej świadczy o dojrzałości niż wymachiwanie świeżo uzyskanym dowodzikiem. Taka metoda, to się chyba nazywa wjechać komuś na ambicję. Niezwykle skuteczna metoda nie tylko w szkole.
Maturzyści bywają czasem zagrożeni, na szczęście ktoś się o nich troszczy nawet gdy otrzymali już kwit na teoretyczną dorosłość. Powiadomieni rodzice zmotywują i dadzą radę, nie zginą.
Ale co mają powiedzieć Blogowicze? Kto nakazuje paradziennikarzom z Polityki… [usunąłem – proszę nie wprowadzać treści, które nie mają nic wspólnego z Belferblogiem – Gospodarz]
@ Gospodarz
Bardzo proszę Pana o zaprzestanie ustawicznego zamieszczania kryminalnych paszkwili na Pana blogu, takich jak ten: (‚http://bit.ly/1nwNU0E)
To nie przystoi nauczycielowi i jest niezgodne z regulaminem tego bloga, jak i umową o udostępnianiu stron blogowych „Polityki” blogerom. Nie mówiąc o po prostu odpowiedzialności karnej za szerzenie tego typu kryminalnych tekstów.
To również zagraża …maturzystom, będąc skrajnie demoralizującym aktem niewychowawczym.
Prośbę tę kieruję do Pana, bo nie ma chyba potrzeby mieszać w to osoby i instytucje trzecie, zwłaszcza w nowej sytuacji prawnej.
Będzie mi miło powrócić do komentowania pana bloga, gdy tylko przywrócony zostanie na nim ład prawny.
Serdecznie pozdrawiam.
Gekko,
dziękuję za czujność. Chwila mojej nieobecności na blogu i jakie skutki. Staram się czuwać nad komentarzami, ale nie zawsze mogę. Proszę mnie tylko nie straszyć, bo działa to na mnie jak czerwona płachta na byka. Takie geny. Z trudem się powstrzymałem przed byczą reakcją, godność belfra znowu wisiała na włosku.
Pozdrawiam
Gospodarz
@ Panie Gospodarzu…
Ja bardzo przepraszam, ale nie spodziewałem się Pana byczego lęku przed moją absencją (bo chyba nie przed …prawem?) 🙂
Obiecuję pisać regularnie, aby byczą krew odczuwał Pan co najwyżej w kieliszku (na zdrowie).
Nb. na nieobecność własną Gospodarza na gospodarstwie zakontraktowanym umową, dobra dla zdrowia i regulaminu jest automatyczna blokada nicków siejących z automatu i regularnie kryminalne treści…
@ Dariusz Chętkowski
No i wychował Pan sobie, Gospodarzu, własnego E-Doktora.
W Pana przeciwieństwie, wyciąga wnioski, więc po zaproszeniu zamiast bana, pisze do komentatorów o tak: „Gekko …twój ograniczony umysł…”.
A to już są -czyżby?- zamówione przez Pana „treści, które mają coś wspólnego z Belferblogiem”.
Gratuluję trafnego przekazu, rodzącego skutki prawne – jak to w państwie prawa i sprawiedliwości.
Chyba, że w nim, dla hejtera ograniczony umysł nie stanowi treści nieregulaminowych i obraźliwych, a afirmatywne – w kwestii aspiracyjnego domniemania umysłu, a nie kiszki stolcowej, mogącego takie bluzgi wyprodukować.
Ech, warto na belferblogu rozmawiać i pisać na temat.
Czy warto o tym informować rodziców belferbloga? 🙂
Gekko,
Coś się uparł na Gospodarza, który nie ma kompletnie żadnego wpływu na moje opinie, więc równie dobrze możesz zgłaszać pretensje do garbatego, swojego zwierzchnika, albo wykrzyczeć je na ulicy.
Odnośnie ograniczonego umysłu, to nie jest inwektywa, tylko konstatacja na podstawie twojej pisaniny. Sorry, to nic personalnego, ot, jest, jak jest. Sam powiedz, czy taka obsesja wobec Gospodarza nie potwierdzają moje tezy o stanie twojego umysłu? Oczywiście możemy się pięknie różnić w opiniach, choć dobrze, że nie protestujesz przeciwko ormowcowi, przynajmniej tu mamy konsensus.
@snakeinweb
>W razie większego zainteresowania uczniów tą problematyką sam bym pogooglał trochę głębiej by przedstawić konkretne argumenty, albo jeszcze lepiej dla wrodzonego wygodnictwa sprowokował bym uczniów do samodzielnego pogooglania i podjęcia merytorycznej próby obalenia tak postawionej przez belfra tezy. <
Tu nie chodzi o googlanie, punkty widzenia i opinie. Jest KONKRETNY przepis zobowiązujący szkołę do powiadamiania (a jeśli tak – urzędnicy wymagają potwierdzenia(!)formalnego jego realizacji!) rodziców o zagrożeniach jedynkami na semestr i koniec roku BEZ WZGLĘDU NA WIEK UCZNIA. Koniec, kropka! A co sobie mniemają albo i nie mniemają na ten temat uczniowie i nauczyciele (oraz rodzice!) nie ma tu nic do rzeczy! To jest element procedury wprowadzonej przez ministra rozporządzeniem i tylko ON (ew. Sejm) może ją zmienić!!! 😉
Jest KONKRETNY przepis zobowiązujący obywatela do powiadamiania (a jeśli tak – urzędnicy wymagają potwierdzenia(!)formalnego jego realizacji!) władz o publicznym łamaniu prawa BEZ WZGLĘDU NA BELFRA CZY BLOGA. Koniec, kropka! A co sobie mniemają albo i nie mniemają na ten temat blogerzy czy nauczyciele (oraz doktorzy!) nie ma tu nic do rzeczy!
😉
Gekko i Doktor Ewa,
myślę, że wystarczy. Proszę już nie zajmować się sobą. Inni czekają i chcą podyskutować na temat.
Pozdrawiam
Gospodarz
Dariusz Chętkowski
9 marca o godz. 22:48 247550
–
Ja się zajmuję wyłącznie i zawodowo korzystaniem z przysługujących mi praw, które Pan jako odpowiedzialny za blog, łamie, publikując świadomie łamiące prawo moim osobistym kosztem posty, Panie Chętkowski.
Źródło tych publikacji nie stanowi dla mnie przedmiotu pochylania się nad nim (mam dość sztywny kręgosłup i niezaniżoną na tyle godność).
To by było na tyle, proszę się nie bać mojej absencji, mam naprawdę ważniejsze, w/w sprawy niż edukacja multimedialna, jak widać tą drogą daremna…
Pozdrawiam równie uprzejmie 😉
Za kałużą te sprawy reguluje Family Educational Rights and Privacy Act (FERPA). Tak długo jak uczeń jest podawany w rozliczeniu podatkowym rodziców (w celu uzyskania na niego ulgi), tak długo według FERPA szkoła może informować rodziców o jego stopniach.
O ile wiem sprawy mają się nieco inaczej jeżeli chodzi o informowanie rodziców np. o zdrowiu ucznia. Po strzelaninie w Virginia Tech (o ile dobrze pamiętam) zmieniono FERPA w taki sposób, aby szkoły mogły informować rodziców o stanie zdrowia psychicznego uczniów/studentów.
@belferxxx
Akurat to byłaby ostatnia rzecz, jaką bym przekazywał uczniom zakładając, że mam wychować obywateli a nie cyborgów. Każde rozporządzenie musi mieć sens, wypływać z ustaw i racjonalnych przesłanek Stawianie sprawy: jest przepis i koniec dyskusji, kropka jest dla mnie absolutnie nieakceptowalne. Sa przepisy głupie i mądre. Są takie, które należy wręcz kwestionować, zaskarżać je legalnie a w skrajnych przypadkach nawet je ignorować lub otwarcie torpedować, lecz nigdy dla wygodnictwa lecz zawsze z bardzo istotnych i uzasadnionych względów.
Gdybym był nauczycielem i wychowawcą, to taką postawę próbowałbym swoim uczniom wpoić.
@snakeinweb
Oczywiście wszyscy mogą sobie o tym przepisie dyskutować i co człowiek to opinia. Natomiast WYKONYWAĆ go muszą nauczyciele i dyrektorzy jako pracownicy, choćby po to by nie wylecieć z pracy. Ale nie tylko z tego powodu – państwo, w którym OBYWATELE wybierają według swojego widzimisię przepisy do wykonywania i takie do ignorowania musi upaść po prostu bo przestaje być państwem a w ogóle prawo przestaje mieć jakikolwiek sens … 😉