Lekcje w rekolekcje
W tym roku rekolekcje odbędą się w murach szkoły. Podobno tak jest w wielu placówkach, ale w moim liceum po raz pierwszy. Do tej pory młodzież otrzymywała trzy dni wolnego na chodzenie do kościoła, a teraz będzie miała i lekcje, i rekolekcje. Z tego powodu doszło do buntu (zob. organizację zajęć w tym czasie).
Z tego, co wiem, dyrekcja poszła na rękę katechetom, którzy narzekali, że rekolekcje są fikcją. Uczniowie nie chodzą w tych dniach do kościoła, tylko robią, co chcą. Traktują rekolekcje jako należne im dni zwolnienia z zajęć, ale do obowiązku chodzenia do kościoła w tym czasie się nie poczuwają. Dyrekcja uznała, że skoro nie potrzebują wolnego na religijne czynności, to nie ma powodu, aby odwoływać lekcje. Księża poparli tę decyzję, a uczniowie zaczęli wołać o pomstę do nieba. Uważają, że trzy wolne dni należą im się bez względu na wszystko.
Bunt młodzieży podciął nauczycielom skrzydła. Wielu z nich nie zamierza kruszyć z uczniami kopii. Nie chcą chodzić do szkoły, to niech nie chodzą. Niech będzie po dawnemu. Przecież lekcje w rekolekcje kadra chce prowadzić dla dobra uczniów, żeby ich lepiej przygotować do matury. Dla nauczycieli to tylko więcej roboty. I tak oto pedagodzy poczuli się urażeni. Moim zdaniem, mamy przykład klasycznego konfliktu starych z młodymi. Jak starzy chcą coś zrobić „dla dobra” młodych, to młodzi zawsze będą mieli to w nosie. Trzeba było wpierw zapytać uczniów, a wszyscy bylibyśmy szczęśliwi.
Komentarze
Dobrze, że chociaż tyle. Według mnie jednak, wszyscy uczniowie powinni mieć normalnie lekcje a chętni zostać po nich dodatkowo na nauki rekolekcyjne.
Pozdrawiam.
Szanowny Gospodarzu. To nie konflikt starych z młodymi. raczej ustrojowy. Mamy rozdział kościołów do państwa. Zatem religia, rekolekcje i cała reszta życia religijnego jest sprawą indywidualną uczniów. Trzeba zatem usunąć nauczanie religii ze szkół. Co do chodzenia do szkoły. Uczniowie z liceum nie podlegają obowiązkowi szkolnemu, zatem niech nie chodzą do szkoły, nie muszą.
Stefanek Żeromski:
„Kulminacyjny punkt karciarstwa przypadł na czas rekolekcji poprzedzających spowiedź wielkanocną. Cztery klasy wyższe zgromadzono do jednej wielkiej sali. Kilkunastu profesorów-katolików zasiadło w pierwszych ławach, a na katedrze stanął uproszony przez ks. prefekta wikariusz miejscowej fary. (…) Zdawało się, że tam nie ma ani jednego żywego człowieka. Nauczyciele siedzieli bezwładnie, szklanymi oczyma z pobożnym skupieniem wpatrując się w mówcę, uczniowie nie zmieniali ruchu. Kto założył nogę na nogę ? siedział tak ciągle, kto wlepił oczy w jakiś gwóźdź podłogi, nie odrywał ich ani na chwilę. Minęła jedna godzina, wybiły wszystkie kwadranse drugiej, zaczęła się wreszcie trzecia? Nagle wśród tej absolutnej ciszy z ostatnich ław rozległ się dobitny i zniecierpliwiony głos:
1154
? Ależ bij treflem!”
Rakolekcje powinny być po południu, po zajęciach szkolnych a wtedy problemem kościoła byłaby frejwencja a nauczyciele mogliby normalnie pracować
@Gospodarz: „W tym roku rekolekcje odbędą się w murach szkoły….Do tej pory młodzież otrzymywała trzy dni wolnego na chodzenie do kościoła”
Cieszyc sie wypada z Dalszego Umacniania Rozdzialu Kosciola od Panstwa.
Noz sie w kieszeni otwiera. Mnie, katolikowi. Ciekawe kiedy nastamnie jakic polityk ktory przywroci normalnosc…
Patrząc na rozkład zajęć, moim zdaniem sprawiedliwiej by było, gdyby ci, co uczęszczają na etykę, mieli jakieś nauki etyczne na sali gimnastycznej 🙂 A tak, to katolicy są dyskryminowani 😉 mają mniej polskiego i innych przedmiotów 🙂
Nie do końca rozumiem. Jak chodziłem do szkoły to zawsze i w podstawówce, i w gimnazjum i w liceum rekolekcje wyglądały tak, że najpierw klasa ma lekcje do tej 10, lub 11 rano. Potem nauczyciel, katecheta lub ksiądz odprowadzał nas do kościoła, a później – w zależności od szkoły – albo wracało się na dalsze zajęcia, albo (w liceum właśnie) było wolne. Wszyscy byli zadowoleni. Zarówno nauczyciele, dla których bywały układane specjalne plany zajęć, by nie przepadały zajęcia wypadające raz w tygodniu, jak i my – wychodziliśmy dużo wcześniej do domów, a jeśli ktoś nie szedł do kościoła z powodu zwolnienia z religii, lub po prostu uciekał to już w ogóle.
Może czas wrócić do takiego rozkładu rekolekcji?
Na marginesie bardzo miło wspominam rekolekcje w ostatniej klasie liceum, kiedy po kościele zainteresowani mogli pójść do kawiarni nieopodal kościoła z katechetą porozmawiać na tematy zarówno poruszane danego dnia jak i ogólno-religijne.
@Z.O. 6 kwietnia o godz. 13:41
„Mamy rozdział kościołów do państwa. Zatem religia, rekolekcje i cała reszta życia religijnego jest sprawą indywidualną uczniów.”
Niby takie oczywiste a jednak na przykładzie Polski widać, że Kościół rozumie to tylko wtedy, gdy sam jest przez państwo prześladowany.
@ atalia 6 kwietnia o godz. 14:23
„Ależ bij treflem!”
U nas w klasie identyczna sytuacja wydarzyła się kiedyś na klasówce z rosyjskiego. Pani wicedyrektor była nauczycielką i bali się jej prawie wszyscy. Dwaj koledzy grali w szachy na ślepo i w ciszy jak makiem zasiał, tylko od czasu do czasu przerywanej szeptanymi ruchami bierek, jeden z nich krzyknął głośno:
-Goniec g7!? Ty Patzerku!!!
@Gospodarz
Czy nie mógłby Pan dać lekcji etyki ELtoro w ramach rekolekcji ?
Sfalsyfikował moje linki próbując mnie pomówić o rzeczy, których nie zrobiłem. Nigdy i nigdzie nikomu nie wysłałem linka w brzmieniu, które przytoczył. Proszę o blogowe wyrażenie dezaprobaty dla tego rodzaju poczynań.
@Blogowicze
Szkole, Państwo zafundowało niezwykły problemat: na lekcjach WOS i historii – konieczność podkreślania konstytucyjnego rozdziału kościołów od państwa, podtykając uczniom pod nos, w państwowych szkołach, opłacanych z publicznych pieniędzy katechetów. Nie wiem jak potraficie Państwo tą ekwilibrystykę wyjaśnić uczniom,ale… podziwiam
Coraz bardziej wyrafinowana propaganda kościelna na Pańskim blogu,Panie Gospodarzu.
Myślę, że nikt się nie cieszy, ani nauczyciele, ani uczniowie, no chyba, że katecheci! Bo mają z głowy uczniów.
A jak człowiek się nastawi na wolne, to trudno przyjąć mu z uśmiechem na ustach, że musi jednak pracować.
@ Gospodarz
panie Gospodarzu, ponieważ jeden z blogowiczów zamieścił link do swojej komercyjnej strony , ze sklepem i cennikiem swoich usług , pod pozorem polecanego do przeczytania „artykułu” (tu:http://tinyurl.com/ox5jagz, „Zapraszam do lektury artykułu na http://www.krzysztofcywinski.pl„), to proszę przeczytać co pod TYM linkiem, zgodnie z zaproszeniem, czytamy:
„…Jeżeli chodzi o ceny, to nie wykorzystuję swojej medialnej sławy, gdyż aby mogły powstawać dobre książki, muszę utrzymywać kontakt z uczniami reprezentującymi wszystkie środowiska i grupy wiekowe. W przypadku incydentalnych spotkań indywidualna, standartowa 45-minutowa lekcja to wydatek rzędu 50 PLN…”
Tupet łamiącego regulamin i etykę biznesu powyższego bezczela pozwala mu na Pana blogu kłamać i oczerniać innych – dla kasy. (tu:http://tinyurl.com/pkf7n7r)
Proszę zaprzestać takiego wykorzystywania swojego blogu, zgodnie z obowiązującymi Pana zasadami korzystania z gościnności „Polityki”.
Rekolekcje zbędne, konieczna reedukacja.
Krzysztof Cywiński 6 kwietnia o godz. 18:26
„Nie wiem jak potraficie Państwo tą ekwilibrystykę wyjaśnić uczniom,ale? podziwiam”
Nie ma dużo czasu na wyjaśnienia, bo koszyczki wielkanocne trzeba na tej jednej pozostałej godzinie plastyki czy ZPT zrobić i pomalować, placki upiec, kiełbaski i baranka z chorągwią kupić tak, aby ksiądz katecheta zdążył sprawdzić i abyśmy jeszcze zdążyli przeprowadzić ze dwie próby święcenia pokarmów. Czasu mało, chyba ze dwie godziny fizyki i jedna chemia na to pójdą. W końcu barwienie jajek to zjawisko chemiczne a wydrapywanie wzorów – fizyczne. W e-dzienniku wpisze się jako „doświadczenia laboratoryjne”.
Polska szkoła przetrwała komunizm a na tajnych kompletach hitleryzm.
To co jest teraz to czasowe zachłyśnięcie się wolnością przez osoby albo bardzo bolejące, że urodziły się za późno na zostanie kombatantem albo za tchórzliwe w czasach, w których odwaga była dużo droższa. Miejmy nadzieję, że za jakiś czas przyjdą do rozumu i przestaną obsikiwać każdy kąt polskiej szkoły publicznej tylko w celu zaznaczenia, kto tu jest właścicielem.
A jakby któryś z uczniów wolał iść na rekolekcje we własnej parafii?
Rekolekcja z buntu przez łamanie prawa, czyli o posłuszeństwie nieobywatelskim
Tym razem Gospodarz zaskoczył mnie w roli mistrza suspensu, bardziej niż A.Hitchcock.
Zupełnie nie rozumiem (ach, ma się te edukacje), skąd wniosek że opisana sytuacja dotyczy konfliktu… pokoleń??? („mamy przykład klasycznego konfliktu starych z młodymi.”)
Jeśli to, co pisze Gospodarz to jest autentyczny stan Jego świadomości i opis praktyk szkoły, to faktycznie, mamy konflikt, ale belfrów z praworządnością.
Po pierwsze.
„…teraz /młodzież/ będzie miała i lekcje, i rekolekcje…skoro nie potrzebują wolnego na religijne czynności, to nie ma powodu, aby odwoływać lekcje (sic !)”
No cóż, zgodnie z prawem to zawsze młodzież miała (i ma) ustawowo wolne od lekcji na trzy dni, z okazji rekolekcji – jeśli chodzi o młodzież uczęszczającą na katechezę w tej szkole.
„I lekcje i rekolekcje” będzie więc miała NIE ta sama młodzież, bo szkoła i tak dotąd w czasie dla innych wolnym, tym nie katechizowanym lekcje musiała organizować, więc były – i lekcje, i rekolekcje. Chyba, że szkoła Gospodarza, niekatechizowanych uczniów nie miała, więc i lekcji mogło nie być. (skądinąd wiem, że nie uczęszczający na katechezę w szkole dawniej też byli).
Jeśli mimo to, lekcji w dni rekolekcji w szkole nie było, to szkoła łamała prawo. Sugeruje to zresztą całość zdania z którego pochodzi cytat.
Konflikt, fakt – rodzący bunt młodzieży z tytułu powrotu szkoły do …praworządności?
Po drugie.
„(uczniowie) uważają, że trzy wolne dni należą im się bez względu na wszystko.”
Bunt młodzieży w obronie praworządności łamanej przez szkołę …znowu suspens.
Trzy dni wolne OD LEKCJI należą się uczniom biorącym udział w rekolekcjach (nawet tylko deklaratywnie) – ustawowo.
Nawet, jeśli uczeń nie uczestniczy w rekolekcjach organizowanych w szkole, szkoła nie ma prawa (!) zmuszać go do udziału w lekcjach!
Uczniowie uczą belfrów prawa oświatowego. Super konflikt młodego ze starym, czyli ignorancji z kompetencją – ale a rebours.
Po trzecie.
„Bunt młodzieży podciął nauczycielom skrzydła…lekcje w rekolekcje kadra chce prowadzić dla dobra uczniów… Dla nauczycieli to tylko więcej roboty. I tak oto pedagodzy poczuli się urażeni. Moim zdaniem, mamy przykład klasycznego konfliktu…”
No owszem, mamy. To konflikt konformizmu belfrów wobec kościoła, interesów wygody belferstwa za cenę łamania prawa – z godnością i obroną praworządności przez uczniów.
–
Czy bunt młodzieży przeciw łamaniu prawa przez instytucje państwowe można nazwać buntem obywatelskim?
Czy nieposłuszeństwo instytucji wobec praworządności to działanie ‚dla dobra uczniów’ (albo, i tak jak łamanie regulaminu bloga przez prowadzącego belfra?).
O tym wszystkim mam nadzieję dowiedzą się uczniowie nie katechizowani z debaty z L. Jażdżewskim prowadzonej przez p. Chętkowskiego (co wynika z plany zajęć).
Temat: …bunt obywatelski!!!… w granicach prawa!!!
Skądinąd pasjonujący temat, z zupełnie innej beczki, brzmi w tej sytuacji jak kpina.
Niestety, wiążącej lekcji buntu i sprzeciwu wobec obywatelstwa i praworządności szkoła już młodzieży udzieliła – w praktyce.
To są niezapomniane lekcje, w przeciwieństwie do Prowadzących debaty na manowce.
Także manowce belferstwa, czyli rozpoznania (albo maskowania) istoty konfliktów wedle starych wzorców, sprawdzonych minionymi laty w szkole zdeprawowanego konformizmu.
W debacie kibicuję p. Chętkowskiemu i p. Jażdżewskiemu aby odkręcili młodzieży chęć do buntu przeciw prawu, jaki zafundowała im szkoła, ale po prawdzie ten wpis Gospodarza nie daje nadziei.
„Zwycięży”, kiedyś tam, tak preparowana młodzież, powielając wzorce zakłamania i konformizmu – siłą edukacyjnego przykładu czynów nad słowami.
Wolne od zajęć w rekolekcje to czysta rozpusta:-)
@w czym problem
„To co jest teraz to czasowe zachłyśnięcie się wolnością przez osoby albo bardzo bolejące, że urodziły się za późno na zostanie kombatantem albo za tchórzliwe w czasach, w których odwaga była dużo droższa. Miejmy nadzieję, że za jakiś czas przyjdą do rozumu i przestaną obsikiwać każdy kąt polskiej szkoły publicznej tylko w celu zaznaczenia, kto tu jest właścicielem.”
Mnie najbardziej martwi, że być może nie będzie już czego zbierać. Inżynieria społeczna podpowiada, że chcąc zdestabilizować państwo wystarczy rozwalić jego system edukacji. Niech Pan zechce przypomnieć sobie, jak istotnym czynnikiem katalizującym rozwój intelektualny w edukacji licealnej były dyskusje z kolegami. Nieźle ujął to Steve Jobs:”najlepsi chcą pracować z najlepszymi”. Próba przekonywania, że zawodnikom takim jak Messi lub Ronaldo jest bez różnicy czy grają np. w Realu czy w Śląsku Wrocław, to demagogia.
Nauczanie fizyki i chemii zepchnięto na taki margines, żeby był jedynie pretekst do zakupu podręczników. Jedna lekcja w tygodniu oznacza dla fizyka czy chemika 18 klas po 30 uczniów = 540 uczniów. To także konieczność pracy w dwóch czy nawet w trzech szkołach. Jeżeli dojdzie do likwidacji karty nauczyciela, a w konsekwencji podwojenia pensum, to tych uczniów będzie np. w sześciu szkołach ponad tysiąc dla jednego nauczyciela. Załóżmy kartkówkę raz w miesiącu i dwa sprawdziany na semestr. Jeszcze dla oszczędności dopchnie się klasy do 35 uczniów. To jest b. realna perspektywa.
@ dd
Żeby było jasne, że to „rozpusta” usankcjonowana prawem.
Nie wiem, ile trzeba złej woli, konformizmu, zakłamania czy niekompetencji, aby szkoła i belfrzy stwarzali konflikty z prawem , gdy jest ono jasne jak drut:
„Skracanie lekcji w dniach, w których odbywają się rekolekcje, po to aby uczniowie mogli uczestniczyć w rekolekcjach nie znajduje oparcia w obowiązujących przepisach, które wyraźnie stanowią, że uczniowie uczęszczający na naukę religii mają prawo do 3 dni zwolnienia z zajęć szkolnych (§ 2 rozporządzenia MENiS z 31 grudnia 2002 r.)…Szkoła nie może zmieniać warunków określonych przepisami powszechnie obowiązującymi. Wymiar zwolnienia został jasno określony w § 10 ust. 1 ww. rozporządzenia na trzy kolejne dni. … Nie jest zatem zgodne z prawem przyjęcie takiego rozwiązania, w którym uczniowie, uczęszczając na normalne zajęcia przewidziane planem nauczania, uzyskują zwolnienie (przerwę w zajęciach) jedynie w wymiarze kilku godzin na czas właściwych rekolekcji…)”
Ciekawe, jak przebiegły rekolekcje w szkole Gospodarza, debata o „buncie obywatelskim” i czy uczniom udało się przywrócić ład prawny w zbuntowanej przeciw prawu szkole.
Liczę, że Gospodarz ujawni na blogu ciąg dalszy tej walki dzieci z rozpustą deprawacji belfrów.
Mistrzem suspensu, to mógłby Pan być, panie Eltoro. Pan to by nawet z tego że deszcz pada wyprowadził dowód na „interesy wygody belferstwa”, „zdeprawowany konformizm”, „zakłamanie” i podobne slogany odmieniane we wszystkich koniugacjach i deklinacjach w każdym komentarzu. Ale jak w poprzednim wpisie o szkołach dla dziewczyn udowodniłam Panu, że Pana „argumenty” nie trzymają się kupy, to Pan nagle zniknął jak kamfora.
A w naszej szkole zawsze jak były rekolekcje, to uczniowie najpierw musieli przyjść do szkoły i tam była sprawdzana obecność. Jak kogoś nie było, to miał nn i słusznie. Dla „niekatechizowanych” jak ich Pan nazywa nie było sensu robić lekcji, więc mieli wolne. A nauczyciele pracowali, nie było uczniów, więc mogli ponadrabiać zaległości. Mieliśmy wizytacje, kontrolę organu nadzorującego, i ani organ ani kuratorium nie miały zastrzeżeń. Ale pan Eltoro pewnie zna jakieś inne prawo niż kurator.
Według mnie rekolekcje powinny być po południu i wtedy kto chce to na nie idzie a nie w czasie szkolnych lekcji. Marnuje się 3 dni praktycznie na darmo. Mam właśnie za sobą 1 dzień rekolekcji w naszej szkole. Całe to spotkanie z księdzem polegało na tym, że przez 40 minut biegał po całej sali z krzyżem w ręce, gadał coś o katalizatorach wiary, gubił się w faktach i raz mówił że byliśmy u bierzmowania a raz że nie a na koniec nazwał wszystkich którzy nie byli w kościele w niedziele po bierzmowaniu kłamcami(o jeju, jestem kłamcą). I jeszcze kazał nam śpiewać piosenke i machać rękami. Z tych wszystkich lat rekolekcji nie pamiętam kompletnie nic. Czego ma mnie to nauczyć???
Ci co nie chodzą na religię nie powinni być dyskryminowani z tego powodu a w dodatku jak będą mieli wtedy normalne lekcję to grupa chodząca na rekolekcje będzie musiała to nadrobić bo wyjdą różnice w nauce.
Bicie piany:P Rekolekcje po szkole i problem z głowy.
Ups!!! wycofuję to, co napisałam wyżej. Nie może być znaku równości między nauki rekolekcyjne a nauki etyczne z powodu obowiązującego prawa, a nie „widzimisię” szkoły. @ Eltoro, dzięki 🙂
@Inez: „A w naszej szkole zawsze jak były rekolekcje, to uczniowie najpierw musieli przyjść do szkoły i tam była sprawdzana obecność”
W kosciele wszystkim powinni sprawdzac obecnosc. Kazdemu obywatelowi
@ lekka_przesada
Dwuznaczne to „dzięki”.
Nie ja ustalałem to prawo i uważam je za dyskryminujące (zarówno katechizowanych jak i niekatechizowanych). Co więcej, takie prawo jest instrumentem przeciwstawiania religii – etyce, co jest z gruntu niemoralne i … nieetyczne.
Podzielam też poglądy A.L.; (chociaż podpisywanie listy obecności w kościele nie jest od dawna potrzebne; ksiądz zapisuje a parafie prowadzą listy osób odmawiających kolędy.)
Najciekawsze w tym wszystkim jednak, są przyczyny wpisu Gospodarza i zdumiewającej, rzekomej bezradności szkoły w przestrzeganiu publicznie znanego i komentowanego ze źródła (kuratoria i ministerstwo) prawa.
Mam nadzieję, że On Sam to na blogu nieco rozjaśni.
Czy w ten sposób składa na dyrekcję „obywatelski donos” i wspiera (pod przykrywką konfliktu pokoleń) „bunt” dzieciaków?
Czy sam w ogóle nie ma świadomości bytowania w państwie prawa, z powagą komentując swą mylną koncyjliacją deprawację przełożonych, by się zasłużyć?
Czy też składa tym wpisem świadectwo afiliacji z uciśnionym w zwisie gronem z pokoju pe? (likes counts).
…Ileż edukacji w tych rekolekcjach! Trudno narzekać 😉
Pozdrawiam.
@ Eltorro O to rozporządzenie chodziło?
ROZPORZĄDZENIE MINISTRA EDUKACJI NARODOWEJ I SPORTU z dnia 31 grudnia 2002 r.
w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach
§ 2. Dyrektor zapewnia bezpieczne i higieniczne warunki pobytu w szkole lub placówce, a także bezpieczne i higieniczne warunki uczestnictwa w zajęciach organizowanych przez szkołę lub placówkę poza obiektami należącymi do tych jednostek.
@ gajoowy
Tak, chodzi również o to rozporządzenie , które łącznie z cytowaną ustawą, o obowiązkowych trzech kolejnych dniach wolnych od zajęć w szkole, stanowi, że szkoła nie może być organizatorem rekolekcji (co nie oznacza, że te nie mogą odbywać się w szkole).
To wyjaśnia, kto odpowiada za bezpieczeństwo dzieci uczestniczących w rekolekcjach (ich organizator, czyli kościół – w szkole czy w kościele).
Natomiast mój odnośnik do tego rozporządzenia (przez nieprecyzyjną edycję) znalazł się w cytowanym tekście w miejscu, które sugeruje mylny kontekst – co wyjaśniam, a Tobie dziękuję za zwrócenie na to uwagi.
Treść i interpretacja samej ustawy (§ 10. 1.) o trzech dniach wolnych od zajęć nie pozostawia najmniejszych wątpliwości – trudno sobie wyobrazić że szkoła i nauczyciele jej nie znają, ani nie mają kontaktu z przejrzystymi wytycznymi władz oświatowych co do tej sprawy, dostępnymi każdemu (a które ja zacytowałem).
Pozdrawiam.
–
@ Gospodarz
Ciekawe jak przebiegły rekolekcje i debaty o buncie w szkole Gospodarza???
Eltoro,
rekolekcje trwają do środy. Po debacie dam znać, jak było.
Pozdrawiam
Gospodarz
gajowy 7 kwietnia o godz. 22:41 +Eltoro
A par. 10 ust 1:”Kuchnie i jadalnie utrzymuje się w czystości a ich wyposażenie we właściwym stanie technicznym zapewniającym bezpieczne używanie.”
W tym paragrafie bardzo jasno (dla logiki pana Etoro) stwierdzono, że chodzi o trzy dni. Bo wiadomo że jadalnie i kuchnie trzeba sprzątać przez trzy dni żeby było czysto a żeby było bezpiecznie, to wtedy nie używać i wtedy pościć o chlebie i wodzie, najlepiej na rekolekcjach.
@ Dariusz Chętkowski, 8 kwietnia o godz. 9:36
–
Super!
@Eltoro; 7 kwietnia o godz. 10:18; 8 kwietnia o godz. 8:38 & interlokutorzy
Gwoli ścisłości edukacyjnej:
Kluczowy w sprawie zapis o trzech dniach w brzmieniu: „Uczniowie uczestniczący w nauce religii uzyskują trzy kolejne dni zwolnienia z zajęć szkolnych w celu odbycia rekolekcji wielkopostnych, (…) Pieczę nad uczniami w tym czasie zapewniają katecheci.” pochodzi z paragrafu 10 ust.1 rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w przedszkolach i szkołach publicznych (Dz.U. z 1992 r. Nr 36, poz. 155)), aktualnie obowiązującego (a nie ustawy; zresztą w ustawie nie ma paragrafów tylko artykuły).
Oczywiście nie zmienia to sensu wniosków, z którymi się zgadzam.
Pozdrawiam.
@ gyubal wahazar
–
Słusznie, co do nomenklatury przepisów; moja nieścisłość.
Jak się skądinąd okazuje (&interlokutorzy), ilość pretekstów nauczycielskich (?) dla udawania, że „się nie rozumie” o co w tym prawie biega, jest wprost proporcjonalna do przejrzystości prawa…. 😉
To dopiero są retrolekcje z czasów słusznie minionych, skonfliktowanych z …młodością ? 😉
Pozdrawiam.
@ Eltoro
Tak, chodzi również o to rozporządzenie , które łącznie z cytowaną ustawą…
Jak cię złapią za rękę, mów, że to nie twoja ręka.
@ gajowy, 9 kwietnia o godz. 22:42
–
Nie chodzi o łapanie za rękę, tylko o rozumne przestrzeganie prawa, nawet w szkolnych gajach.
Zawsze chętnie swoją rękę do tego przykładam, co akurat Tobie chyba nie na rękę?
Wolisz kłusować, udając funkcjonariusza lasów? 😉
Pozdrawiam.
Żeby rozumnie prawa przestrzegać, trzeba je naprzód znać. Swoim wpisem dałeś dowód, ze znasz je co najwyżej z drugiej ręki 😉
@ gajowy, 14 kwietnia o godz. 23:36
–
Prawo „z pierwszej ręki” znają tylko legislatorzy. Co nie przeszkadza w tym, że obowiązuje ono nawet tych którzy umywają sobie od prawa i jego znajomości wszystkie ręce.
Jak akurat, ale nie tylko na przykładzie rekolekcji – nauczyciele. 🙂