Szukajcie, aż znajdziecie
Bardzo mnie przygnębiła wiadomość, że kolega ze studiów filozoficznych, Mateusz Oleksy, zaginął tydzień temu w górach i do tej pory się nie odnalazł. Mam nadzieję, że się mylę i że już się odnalazł, bo cholernie mi żal człowieka. Nie będę pisał żadnych laurek, zrobię to za 50-60 lat lat, gdy przyjdzie pora naprawdę się pożegnać (Mateusz ma 34 lata, a życzę mu, żeby żył dłużej niż Platon). Sobie życzę wieku Matuzalemowego.
Kilka lat temu, chyba już z dziesięć, dotknęła nas podobna wiadomość. Kolega, którego zastępowaliśmy w pracy (nie w Dwa Jeden), spadł w górach w przepaść. Z rozmowy telefonicznej z Argentyny dowiedzieliśmy się, że… tu nie zrozumieliśmy rozmówcy, mimo że mówił po polsku. Jedni usłyszeli, że zamarzł, a inni, że zmarzł. Głowiliśmy się więc, czy żyje, czy też nie. Następna wiadomość była taka, że mamy go zastępować jeszcze przez miesiąc, bo… i znowu… zamarzł lub zmarzł. Człowiek z Argentyny gadał strasznie niewyraźnie. Wyszło, że kolega żyje, ale… no właśnie. Głowiliśmy się. Zamarznąć nie mógł, bo przecież żyje. A jeśli zmarzł, to dlaczego nie wraca. W końcu dowiedzieliśmy się, że przeleżał na śniegu nieprzytomny kilka dni. Wypatrzył go, a właściwie ich, bo spadł z synem, jakiś człowiek, wezwał pomoc, przyleciał helikopter i zakończyło się wszystko szczęśliwie.
Właściwie niezupełnie szczęśliwie. Były straszne odmrożenia. Po miesiącu leczenia w Argentynie chłopcy zdecydowali się przenieść do Polski. Trafili do łódzkiego szpitala. Był wtedy marzec, od kilku dni wiosenne temperatury, ciepło. Kolega opowiadał, że leżąc na szpitalnym łóżku usłyszał, jak rozmawiają o nim i jego synu lekarze. Ci, zamiast wczytać się w kartę choroby, dowiedzieli się, że pacjenci cierpią na odmrożenia, i dalej nie czytali. Rozmowa była mniej więcej taka: „Ty, gdzie ci menele mogli odmrozić sobie tyłki, skoro noce są takie ciepłe?” Jeden z tych „meneli” to pracownik naukowy z tytułem doktora, a drugi świeżo upieczony magister. Pupy bolały ich od odmrożeń, a buzie od śmiechu.
Głęboko wierzę, że równie dobrze zakończy się przygoda Mateusza Oleksego. Znajdź się, chłopie, bo już wszystkich wystarczająco mocno wystraszyłeś. Nie wstydź się, jeśli coś sobie odmroziłeś. W życiu tak naprawdę liczy się tylko serce.
Komentarze
nowe wieści o poszukiwanym publikuje Express:
http://lodz.naszemiasto.pl/wydarzenia/882068.html