Belfer na urlopie
Szanowni Komentatorzy i Wszyscy Goście, uprzejmie informuję, że odchodzę od komputera na 2-3 tygodnie i zaszywam się w głuchej ciszy. To dla komfortu psychicznego i naładowania akumulatorów na kolejny rok. Komentarze moderować będzie Redakcja „Polityki”. Jak wrócę z dziczy, to wszystko uważnie przeczytam. Mam nadzieję, że niebo mi na głowę z wrażenia nie spadnie. Serdecznie pozdrawiam
Gospodarz
Komentarze
No wie Pa co? A ja wlasnie zaczelam wakacje i mam troche czasu na poskramianie Gekko. Macie go tu jeszcze?
@stary
14 lipca o godz. 12:33
„Moi rodzice też byli nauczycielami. Nie wybudowali domu, ich dzieci wychowywały się na klatce schodowej. Nie znam żadnego małżeństwa nauczycielskiego, które postawiłoby sobie dom bez pomocy rodziny.
W tym zawodzie trzeba wybierać: budujesz własny dom i dbasz o własną rodzinę lub dbasz o innych.”
Doprawdy, dziwne rzeczy prawisz, @stary.
Jedni mieli rodzinę, inni brali kredyt.
Solidnie wykonując zawód i budując przez parę lat dom, nie zaniedbywali swych obowiązków wobec własnych dzieci. Fakt, że kiedyś dzieci były bardziej samodzielne i nie wymagały tyle uwagi.
Ja nie wyobrażam sobie pracy zawodowej bez domowej pomocy dziadków. A im nikt nie pomagał. Dostali pracę daleko od rodziny najpierw na wsi, później w pobliskim powiatowym mieście. I tam jesteśmy do dziś.
Udanego wypoczynku, chyba też skorzystam z odpoczynku od komputera i telefonu.. No dobra, od poniedziałku, kiedy to uczelnia ogłosi, czy zostałem przyjęty na polonistykę! POZDRAWIAM
Tak sobie przekopiowałam spod poprzedniego wpisu, który zmienił się ekspresowo na informację o planach wakacyjnych Gospodarza. A temat jakby na czasie – planowane zmiany w KN, o wiele bardziej interesujący, niż info o wakacjach.
?Szczerze więc współczuję wszystkim, którzy zazdroszczą nauczycielom tego dna ? bardzo przeciętnych świadczeń i bardzo nieznacznych przywilejów. Współczuję, bo to znaczy, że ludzie mają gorzej. Wszystkim krytykom współczuję ich ciężkiego losu, niskich pensji, niegodnych warunków pracy, śmieciowych umów i braku perspektyw na poprawę losu. Takim ludziom nie mam za złe, że zazdroszczą nauczycielom. Rozumiem, że krytykom będzie łatwiej znosić swój los, gdy innym też będzie źle.?
Szanowny Gospodarzu !
Nie zazdroszczę nauczycielom. Mam dwoje osobistych, już od paru lat emerytowanych.
Ponieważ od kolebki znałam to środowisko, nigdy w życiu nie marzyłam o zaszczycie bycia jednym z wybranych. Tak się składa, że nie jest mi też gorzej. Podziwiam swoich rodziców za to, że potrafili w zalewie tej belferskiej zgnilizny zachować twarz, co w języku koleżeństwa oznacza dochowanie wierności ideałom etosu nauczycielskiego. Nie wypalili się, nie zatracili poczucia rzeczywistości i?poczucia humoru.
Dlatego dziś może bardziej wyraźnie, niż inni, widzę całkowitą degrengoladę środowiska. Wszystko postawione na głowie. W tym chorym pędzie do zachowania chorych przywilejów zgubiono najważniejsze ogniwo łańcucha ? UCZNIA.
Łańcuch związany na supełek albo nitką wkrótce pęknie. Nie ma innej opcji. Na opamiętanie chyba już za późno. Trzeba sięgnąć dna, by mieć się od czego odbić.
Wiem ? złe reformy, mnóstwo pracy papierkowej, złe warunki lokalowe, złe? można wyliczać w nieskończoność ?argumenty? nauczycieli. Złych nauczycieli.
Wszak złej baletnicy?itd.
Wśród tłumu ?dyplomowanych? przechodzonych emerytek i ?uczycieli? którzy z braku lepszego zajęcia trafili do zawodu, znajdują się od czasu do czasu ludzie z pasją, dla których na pierwszym miejscu zawsze będzie uczeń.
Oni nie mają czasu na gromadzenie durnych kwitów umożliwiających awans, nie angażują się w działalność związkową, nie skarżą się rodzicom na złe warunki w szkole i okropne dzieci, tylko po prostu robią swoje. Efekty nie są od razu widoczne, ale po paru latach już wszyscy wiedzą, kto ile jest wart.
Niestety, żeby zaistnieć, trzeba się wydzierać. Pleść, aby pleść, byle głośno i w obecności licznego audytorium. A takim w szkole bywają rodzice.
* Ideał rodzica ? w milczeniu przyjmuje każdą krytykę i solennie obiecuje, że tak ustawi w domu bachora, żeby już pani nie zakłócał dobrego samopoczucia.
Po wywiadówkach wracam zwykle bardzo przygnębiona. I nie chodzi tu o sukcesy czy niepowodzenia szkolne moich dzieci. Dzieci sobie radzą.
Jestem przygnębiona losem nieszczęsnych pedagogów, ściganych przez roszczeniowych rodziców, gnębionych przez władze samorządowe i oświatowe, zastraszanych ograniczeniem skromnych przywilejów, zarabiających jakieś marne grosze?
I nachodzi mnie taka smutna refleksja ? kto i w jaki sposób zmusił tych biednych ludzi do bycia nauczycielami i jak oni to wszystko wytrzymują..
Bo np. moi rodzice o niczym innym nie marzyli, dlatego pewnie było im łatwiej?
.
P.S. Tak się składa, że wielu znanych mi nauczycieli wybudowało domy, założyło ogrody, zasadziło drzewa i spłodziło potomstwo.
Należą do nich moi rodzice. I niech nikt nie twierdzi, że ?za komuny? mieli lepiej.
Mam nadzieję, że wielogłowa hydra @Gekko wkrótce tu zajrzy i krwi napsuje żałosnym belfrom.
Mam urlop, to chętnie się poudzielam, chyba, że Wielki Moderator przytnie mi ogon.
Czyżby sezon ogórkowy?
Ja chętnie popiszę.
Pozdrowienia dla matki Polki @urzędniczki.
Jak zwykle z pazurem – bez fajerwerków, za to konkretnie.
Może nie powinienem, bo mój głos nie będzie obiektywny, ale przyznaję rację @urzędniczce.
Bzdury wypisujecie „urzędniczko” nawet kopiując i przyklejając. Trudno nawet polemizować z takim passusem „…potrafili w zalewie tej belferskiej zgnilizny zachować twarz…” To jest myślenie plemienne „moi dobrzy, twoi źli”,żenujące.
@urzędniczka
Gospodarz miał rację w swoim wpisie. Twoje opisy ludzi źle pracujących można przyczepić do każdej grupy zawodowej. Jak ktoś lubi narzekać, czuje się pokrzywdzony, to zawsze będzie źle.
Pociągi się spóźniają, konduktorzy jeszcze się czepiają. Za dużo zarabiają darmozjady takie.
Lekarze zarabiają krocie z naszych podatków a jeszcze chcą więcej pieniędzy kosztem chorych.
Urzędniczki tylko piją kawę i obgadują zamiast załatwiać klientów.
Afroamerykanie są czarni a banany zakrzywione.
Coś tu „kontraktowy”namieszał, jak się pisze z pazurem to i z fajerwerkami i co ważniejsze bez konkretów, bo konkrety są pozbawione zębów i pazurów.
@stary, @zet
Siła złego na jednego. Owszem, można czepiać się do wszystkim, bo wszystkim nie dogodzi. Z nauczycielami jest jednak trochę inaczej. Powierzasz im na wiele lat swoje dzieci i oczekujesz, że dobrze spełnią wobec nich swój obowiązek.
A skoro tak się nie dzieje, jako rodzic mam prawo wyrazić swoją negatywną opinię.
Tak się składa, że ten blog jest o nauczycielach i oświacie, a nie o urzędnikach, kolejarzach i lekarzach.
Przykład o Afroamerykanach i bananach żenujący i na dodatek pozbawiony sensu.
Banany są zakrzywione, co raczej nie podlega dyskusji. Chyba, że dotyczyłaby ona prostowania rzeczonych bananów.
W komunie zachować twarz i wybudować dom, będąc na dodatek nauczycielem, to chyba się wyklucza 🙂 Każdemu jego twarz w lustrze wydaje się miła, a inne zioną zgnilizną.
Produktem najbardziej szkodliwym, przy którym nawet zwykły, niezbyt kompetentny belfer jest nieszkodliwy, jest wytwór nowych czasów, tzn. belfer-związkowiec: http://oskko.edu.pl/forum/watek.php?w=48822
@urzędniczka
Próbowałem powiedzieć, że w każdym zawodzie pracują ludzie. Jedni są bardziej kompetentni, inni mniej, a jeszcze inni trafili do zawodu przypadkowo. Jeżeli ktoś ma złe doświadczenia związane ze szkołą, to wcale nie znaczy, że wszyscy nauczyciele są „do kitu”. Jako uczeń, później jako rodzic, również trafiałem na różnych nauczycieli. Nigdy nie zakładałem z góry, że są nieżyczliwi, leniwi itp. W efekcie końcowym skończyłem studia, prywatne dzieci również i nikogo za nic nie winię, chociaż nie zawsze było łatwo, lekko i przyjemnie.
Oceniała Pani wszystkich nauczycieli, czyli mnie również. Deprymujące jest, że obojętnie co bym zrobił i tak znajdzie się osoba która nie znając mnie i moich dokonań, z góry zakłada, że znajduję się „… w zalewie tej belferskiej zgnilizny”.
@zet
15 lipca o godz. 20:35
„Coś tu ?kontraktowy?namieszał, jak się pisze z pazurem to i z fajerwerkami i co ważniejsze bez konkretów, bo konkrety są pozbawione zębów i pazurów.”
Pianie ‚z pazurem’ o konkretach jest rzeczywiście sporą sztuką.
Wbrew temu, co usiłuje wmówić @zet, @urzędniczce wychodzi to całkiem nieźle. Nauczyciele zazwyczaj tego nie potrafią, bo mają spiłowane pazury. Piszą zatem i bez pazura i przeważnie nie na temat. Na tym blogu widać to aż za dobrze.
Fajerwerki, według mnie, to kąśliwe lub wręcz jadowite ‚ozdobniki’. Auror ‚fajerwerków’ stawia raczej na atrakcyjność tekstu, niż jego rzeczowość.
P.S. W jednym muszę się z Tobą zgodzić – jest taki gatunek konkretów rzeczywiście pozbawiony i zębów, i pazurów.
To ‚konkrety’ nauczycielskie.
Niosącym ‚oświaty kaganiec’ pozostały więc tylko fajerwerki…
Niestety, są chyba trochę przeterminowane, bo nijak nie chcą wybuchać, tylko marnie się kopcą. I nawet płomień kaganka nie jest w stanie podsycić dogasającego żaru…
@stary, 15 lipca o godz. 7:15
„Gospodarz miał rację w swoim wpisie. Twoje opisy ludzi źle pracujących można przyczepić do każdej grupy zawodowej.”
Niestety, nie o przyczepianie tutaj chodzi.
Jest to (znów niestety) grupa zawodowa, mająca cechy szczególne a mianowicie:
Po pierwsze:
1) odbiorcami pracy (usługi) tej grupy są dokładnie wszyscy obywatele; raz jako uczniowie – przez wiele lat, następnie (większość) jako rodzice, a wielu jeszcze jako dziadkowie.
2) jest to grupa zawodowa wyjątkowo liczna; stąd i siła oddziaływania negatywnego jest zwielokrotniona.
3) odbiorcy usługi mają ograniczoną możliwość wyboru wg jakości, bo wybierają nauczycieli „w pakiecie”. Jak się trafi jeden wybitny i dwóch „możliwych” to już nie do pomyślenia, żeby kilku nie było tragicznych – z czystego rachunku prawdopodobieństwa.
Po drugie:
1) jest to grupa, w której nie funkcjonuje naturalna rotacja zatrudnienia; zwolnienie 1% nabiera rangi wydarzenia historycznego.
2) polityka kadrowa zakonserwowana przepisami branżowymi utrudnia racjonalne decyzje wg jakości pracy nawet tam, gdzie istnieją takie chęci.
3) źle pracujący pozostają pracownikami często latami, ponieważ nie ma działającego mechanizmu wymiany kadry i motywowania do jakości.
4) fikcyjny awans zawodowy, nijak nie przekładający się na jakość pracy (ale na wynagrodzenia – tak)
5) wreszcie środowisko broniące do krwi ostatniej status quo, bo… inaczej „to by musiało być jeszcze gorzej” (?)
Po trzecie:
Dla mnie jest jednak bardziej wiarygodna opinia klienta, niż wychwalających się nawzajem pracowników. W każdym przypadku.
Drobna poprawka – PISANIE a nie ‚pianie’, choć ‚pianie’ do tematu pazura pasuje jak ulał.
„uprzejmie informuję, że odchodzę od komputera na 2-3 tygodnie ”
Nauczyciel i tylko 3 tygodnie urlopu, współczuć:))))
Kochani moi i nie moi @urzędniczko, @Errata, czy naprawdę nie starcza wam dowcipu (rozumu) żeby zrozumieć to co napisałem? Za mądre czy co? Mam pisać jak nie przymierzając „parkiet”.
@corleone, nikt tu się nie wychwala, no może z wyjątkiem „Pawia” i paru młodziaków, ale paw wiadomo, ozdobny ptak, wiec jemu wolno. Corleone na ministra MEN-u, ale się będzie działo, „witaj świecie w oświacie”.
@Errata masz następny bon-mot i oczywiście ostrzegam, że wakacje się skończą kiedyś.
Więc mnie nie zaczepiaj.
Bardzo podoba mi się ten fragment:
„Samorządowcy narzekają też na niektóre dodatki do wynagrodzeń, np. wiejski. Choć nie ma w tej sprawie jedności między nimi, bo jego likwidacja oznaczałaby zmniejszenie subwencji o ok. 12 proc. dla gmin wiejskich.”
czyli zabrać dodatek, ale dalej wypłacać subwencję jakby te dodatek był wypłacany, nieraz się zastanawiałem ile samorządowców subwencję po prostu w jakimś stopniu defrauduje, czy ktos to kontroluje?
@corleone
16 lipca o godz. 11:24
Wszystkie strzały w sam środek tarczy!
Zastanawiam się, jak to się dzieje, że sami nauczyciele tego nie dostrzegają? A może i dostrzegają, tylko nie chcą spojrzeć prawdzie w oczy.
***
@fenz
16 lipca o godz. 10:24
„W komunie zachować twarz i wybudować dom, będąc na dodatek nauczycielem, to chyba się wyklucza…”
W związku z tym, że chodzi tu o komentarz do mego wpisu i jakiś podskórny zarzut nieuczciwości, może najpierw wyjaśnię.
Otóż, szanowny @fenz, w 1959 r moi rodzice skierowani zostali do pracy w wiejskiej szkole na mocy administracyjnego nakazu pracy wprowadzonego ustawą z 7 marca 1950 roku.
Gmina wynajęła im pół domu od gospodarza. Po paru latach kupili niewielką działkę i kawałek pola na warzywo i ziemniaki. Mleko i mięso kupowali od gospodarzy, ale mieli swój drób.
W późnych latach 60 – tych skorzystali z bezzwrotnego kredytu dla nauczycieli mieszkających na wsi i pobudowali dom. Rząd chciał zatrzymać wiejskich pedagogów, bowiem ustawa o nakazie pracy przestała obowiązywać. Starano się stworzyć nauczycielom jak najdogodniejsze warunki, stąd ten anachroniczny w obecnej sytuacji dodatek wiejski. Budowano domy nauczyciela. Wśród mieszkańców wsi do dziś funkcjonuje przekonanie, że nauczyciele mieszkają za darmo.
W końcu lat 70 – tych rodzice rozpoczęli pracę w liceum w pobliskim mieście powiatowym.
Sprzedali dom na wsi i kupili dom pod miastem, nie wyobrażali bowiem sobie życia w bloku, bez ogrodu i bez zwierząt.
Ot, i cała historia wielkiego nauczycielskiego ‚przekrętu’ za komuny. Rodzice nie zajmowali stanowisk, nie byli działaczami związkowymi. Tata został radnym, będąc już na emeryturze.
Wielu z ‚koleżeństwa’ ani nie wybudowało domów, ani nie zachowało twarzy.
Przypomnę Ci, @fenz, pewną sprawdzalną w 100% zasadę – każdy sądzi według siebie.
W praktyce wygląda to tak – uczciwy myśli, że wszyscy są uczciwi; złodziej – że wszyscy kradną.
„Karta Nauczyciela do negocjacji: rząd rozpoczął rozmowy z nauczycielami i samorządami”
Szef Związku Gmin Wiejskich Marek Olszewski:
– Przedstawiliśmy swoje postulaty i nauczyciele swoje. Ale naszym zdaniem MEN jest zbyt bierne, pełni funkcję tylko takiego gospodarza, zamiast zająć stanowisko.
Zarówno przedstawiciele MEN, jak i ZNP podczas konferencji poprzedzającej negocjacje przez wszystkie przypadki odmieniali „dobro uczniów”.
Czy dla dobra moich dzieci, które za chwilę pójdą do szkoły, rzeczywiście najlepiej będzie, jeśli nauczyciel zachowa wiele zupełnie wyjątkowych przywilejów pracowniczych zapisanych w Karcie nauczyciela?
http://wyborcza.pl/1,75248,12137305,Karta_Nauczyciela_do_negocjacji__rzad_rozpoczal_rozmowy.html
***
Proponuję temat pracy magisterskiej lub dysertacji doktorskiej:
„Przywileje nauczycielskie i ich wpływ na dobro uczniów”.
@duduś
16 lipca o godz. 23:47
„urzędnicza mentalność całkowicie wyszła na wierzch w tym wpisie”
Wolę swoją pragmatyczną urzędniczą mentalność niż nauczycielską oderwaną granatem od rzeczywistości.
@zet
16 lipca o godz. 22:15
@zet, Tobie się chyba tylko wydaje, że jesteś dowcipny i rozumny…
A w sumie może i jesteś, tylko ja, głupia i prostolinijna baba, nijak nie mogę tej inteligentnej ironii pojąć.
P.S. „Biegając za dowcipem łapiemy głupstwo.” (Monteskiusz)
@urzędniczka
Musisz się zdecydować; albo jesteś na emeryturze, albo dzieci właśnie idą do szkoły.
Jest na tym blogu jeszcze kilka osób które, zmieniają wiek, zatrudnienie itp w zależności od nastroju.
@corleone
Każdy ma prawo do własnego zdania. Jeżeli jest tak źle – proponuję szkoły prywatne. Kuzyna potomek uczy się w Szkocji. Zdał maturę w kraju (jednak można również w państwowej placówce) i bez problemu studiuje na zachodzie.
Od kiedy to urzędnicza mentalność jest/bywa pragmatyczna? Ot się żarcik udał jej urzędniczej mości…:)
@stary
18 lipca o godz. 9:07
„Musisz się zdecydować; albo jesteś na emeryturze, albo dzieci właśnie idą do szkoły.
Jest na tym blogu jeszcze kilka osób które, zmieniają wiek, zatrudnienie itp w zależności od nastroju.”
Jak zwykle niezwykle celnie !!!
Nie jestem na emeryturze, tylko na urlopie; na emeryturze są moi rodzice – jakbyś czytał uważnie, to byś wiedział. Jak ich coś mocno wkurzy (częściej mamę), to od czasu do czasu też coś skrobną.
Dzieci nie idą do szkoły, tylko chodzą (podstawówka i gimnazjum – od nowego roku).
Wiek – wystarczająco odpowiedni, by dostrzegać wszelkie idiotyzmy
zatrudnienie – od paru lat to samo + niewielki awansik
A poza tym to jestem wysokim blondynem o niebieskich oczach i przyjacielem najważniejszego policjanta w kraju.
P.S. Może lepiej zajmij się agitowaniem na rzecz ochrony przywilejów nauczycielskich, a nie śledzeniem CV blogowiczów, bo z takimi ‚argumentami’ daleko nie zajedziecie.
To jakaś branżowa przypadłość nauczycieli, czy co? Najpierw ktoś dochodził, że to @Gekko jest wielopostaciowy, teraz znów @stary wdrożył swoje śledztwo…
Poza tym – czy ważniejsze jest, kto pisze, czy raczej – o czym pisze?
Nie będę się krygował „urzędniczko”, po prostu jestem, to też cytat, a reszta twojego wpisu, twoje słowa, twoja ocena.
@stary
18 lipca o godz. 9:07
Dopiero na dobre zajarzyłam !
„Czy dla dobra moich dzieci, które za chwilę pójdą do szkoły, rzeczywiście najlepiej będzie, jeśli nauczyciel zachowa wiele zupełnie wyjątkowych przywilejów pracowniczych zapisanych w Karcie nauczyciela?”
O ten fragment Ci chodziło? Nie zauważyłeś, że to był CYTAT ?
To słowa szefa Związku Gmin Wiejskich Marka Olszewskiego zamieszczone w artykule z GW, do którego podałam link:
http://wyborcza.pl/1,75248,12137305,Karta_Nauczyciela_do_negocjacji__rzad_rozpoczal_rozmowy.html
P. S. Zanim zaczniesz snuć swoje spiskowe teorie, najpierw przeczytaj ze zrozumieniem, co inni mają do powiedzenia.
@urzędniczka
Gekkoński sposób myślenia i argumentacji
@polonus
18 lipca o godz. 10:45
„Od kiedy to urzędnicza mentalność jest/bywa pragmatyczna? Ot się żarcik udał jej urzędniczej mości?:)”
Od zawsze. Urzędnicy bywają praktyczni do bólu. W przeciwieństwie do nauczycieli – marzycieli.
Głos młodej zdolnej i bezrobotnej nauczycielki z doktoratem:
„W szkole, w której uczyłam na 35 zatrudnionych nauczycieli, aż 9, to emeryci. Tylko jedna z pań jest pedagogiem z prawdziwego zdarzenia, któremu jeszcze się chce. Reszta tkwi w zawodzie siłą rozpędu. Nie potrafią obsługiwać komputera, tablic multimedialnych, nie mówiąc już o elektronicznym dzienniku. Wydział Oświaty w Poznaniu zaleca, by przy zatrudnianiu nauczycieli preferować bezrobotnych. Gdy starałam się o pracę na zastępstwo, przegrałam z panią emerytką, na dodatek znajomą wicedyrektorki. Tak właśnie prowadzi się walkę z bezrobociem wśród młodych nauczycieli…”
http://wyborcza.pl/1,126764,12151900,Widok_pan__ktore_po_lekcjach_szybko_uciekaja_ze_szkoly.html
Urzędniczko!
Obawiam się, że nie znajdziesz tu wielu osób do prowadzenia dyskusji, takich jak Corleone (rewelacyjny komentarz – cr?me de la cr?me) Raczej będziesz walczyć z „czepiaczami”. A szkoda, bo piszesz mądrze i rozsądnie. Chyba właśnie brak argumentów w dyskusji z Tobą napędza wielu, do wytykania Ci rzekomych błędów.
Wychodzi z tego rozmowa w stylu: „- Tato, skąd się biorą dzieci? – Co się garbisz, siedź prosto!”
Urzędniczko – znak cytowania zamknęłaś po tytule wpisu. Fragment, o którym piszesz teraz, jest następnym nieoznaczonym akapitem.
Ale przecież nie o dyskusję chodzi w Twoich wpisach, prawda? Ważne, aby „krwi napsuć żałosnym belfrom”.
Szkoda. Znam wielu urzędników, także oświatowych i wiem, że dyskusja jest możliwa.
Kiedy czytam te komentarze, to mam ochotę zapytać: nauczyciele czyli kto? O kim właściwie Państwo piszą? O nauczycielach swoich dzieci, nauczycielach w ogóle czy o nauczycielach wypowiadających się na blogu.
Na przykład taka Urzędniczka. Chwali rodziców, ale psioczy na innych nauczycieli, powołując się na własne doświadczenia jako rodzica. I teraz do nauczyciela X kierowane są pretensje, że nauczyciel y źle uczy dzieci Urzędniczki. Możemy uznać, że wszyscy nauczyciele są tacy sami i nie ma znaczenia, czy wytykamy niekompetencje nauczycielowi X czy Y. W takim razie równie dobrze mogę opieprzyć Urzędniczkę za błędy pracownika ZUS. Ale przecież Urzędniczka ma zastrzeżenia do pracy konkretnych osób. W związku z tym nasuwa się szereg pytań:
1) I co z tym zrobiła? Co z tym zrobili Jej rodzice nauczyciele, którzy być może pracowali w tej samej szkole? Czy oprócz wylewania żalów i słusznego gniewu wyrażanego w gronie znajomych i na anonimowym blogu podjęli jakieś kroki? Czy może łatwiej postukać w klawiaturę i ponarzekać, jak to jest źle?
2) Co właściwie takiego robią owi nauczyciele? Pracują po 20 godzin tygodniowo pod tablicą? Bo poza ogólnikami właściwie trudno znaleźć jakieś obiektywne zarzuty. Większość z nich dotyczy rozwiązań systemowych, na które wbrew pozorom poszczególni nauczyciele mają niewielki wpływ.
Pod wyliczenia Corleone można podstawić też lekarzy i urzędników – liczne grupy zawodowe, wybór równie ograniczony, opinia klienta w równym poważaniu. Co nie zmienia faktu, że niestety do ludzi nie dociera, że odpowiadają za edukację swoich dzieci. I ta odpowiedzialność nie polega na komentowaniu wpisów na belferblogu, lecz na realnych działaniach. Obawiam się, że liczba takich rodziców wcale nie jest większa od liczby nauczycieli-entuzjastów.
@ urzędniczka 18 lipca o godz. 21:30
1.To,że ta pani, nie znalazłszy pracy, pisze źle o swoich byłych kolegach wcale nie znaczy, że pisze prawdę…;-) Ona tylko wyładowuje frustrację, a to nie sprzyja obiektywizmowi!!!
2.Doktorat (praca z baaaardzo wąskiego obszaru danej nauki!) wcale nie oznacza,że taka osoba jest lepszym nauczycielem od magistra – decyduje całościowa(!) znajomość przedmiotu,zaangażowanie oraz umiejętność dotarcia do uczniów, również wychowawczego. Powiem więcej – znałem(niestety już nie żyją) dwóch licealnych nauczycieli fizyki, którzy, będąc najlepszymi w stolicy i jednymi z najlepszych w kraju, nawet magisterium nie zrobili albo wcale albo na parę lat przed śmiercią, pracując do końca…
@Alla
19 lipca o godz. 9:17
Masz świętą rację. Ja jednak wierzę, że mimo pozornego nie przyjmowania do wiadomości i wypierania oczywistych nonsensów, ziarno gorzkiej prawdy gdzieś tam zakiełkuje.
@Zazu
19 lipca o godz. 18:15
„I co z tym zrobiła? Co z tym zrobili Jej rodzice nauczyciele, którzy być może pracowali w tej samej szkole? Czy oprócz wylewania żalów i słusznego gniewu wyrażanego w gronie znajomych i na anonimowym blogu podjęli jakieś kroki? Czy może łatwiej postukać w klawiaturę i ponarzekać, jak to jest źle?”
Owszem, podejmowali nie raz, i nie dwa… Pisałam już o tym. Nie chcieli rodzice, aby ich dzieci uczyła matematyki pani Y, to zamieniono paniom klasy, bo w tej drugiej, ‚wiejskiej’ (dzieci dowożone z okolicy) byli mniej roszczeniowi rodzice…
@Zazu, przecież to nie tajemnica, że prędzej byk się ocieli, niż złego belfra zwolni się z pracy. Wszak chroni go branżowa hydra – KN.
Przeczytaj sobie list młodej nauczycielki, to może coś do Ciebie dotrze.
Dziś wyselekcjonować dobrych nauczycieli byłoby bardzo prosto. Konkurs, okres próbny… Osobista odpowiedzialność za wyniki egzaminu…Jest z czego wybierać…
Poczytaj sobie artykuły o fińskich nauczycielach.
Nie miejcie zatem, szanowni, wiecznie niezadowoleni i wypaleni często już na starcie, Pedagodzy, pretensji do rodziców, że dochodzą praw dzieci i swoich…
***
@grażka
19 lipca o godz. 12:52
„Urzędniczko ? znak cytowania zamknęłaś po tytule wpisu. Fragment, o którym piszesz teraz, jest następnym nieoznaczonym akapitem.”
Ot, i masz, @grażko, problem… Znak cytowania narozrabiał… Jako nauczyciel powinnaś być wyrozumiała dla dyletanta, który gubi się w skomplikowanej interpunkcji.
Poza tym atakowanie za najdrobniejsze literówki jest łamaniem zasad netykiety.
A wystarczyło tylko przeczytać podlinkowany artykuł, i nie byłoby wielkiej sprawy BRAKU ZNAKU…
„Ale przecież nie o dyskusję chodzi w Twoich wpisach, prawda? Ważne, aby ?krwi napsuć żałosnym belfrom?.
Przeczytaj zarekomendowany przeze mnie list młodej bezrobotnej nauczycielki z doktoratem, która przegrała wyścig o etat z zasłużoną emerytką – specjalnie dla Ciebie – jeszcze raz
:http://wyborcza.pl/1,126764,12151900,Widok_pan__ktore_po_lekcjach_szybko_uciekaja_ze_szkoly.html,
to może zrozumiesz, kto, komu i dlaczego psuje krew (bez ZNAKU CYTOWANIA)
http://www.rp.pl/artykul/19,912744-E-podrecznik-dla-znajomych-wiceministra.html
Nauczyciele na urlopie, ale w MEN pracują [na siebie;-)] …;-)
Urzędniczko – ja nie mam żadnego problemu. Ty Ty na podstawie uwagi odnośnie tego wpisu zarzuciłaś innemu userowi tworzenie spiskowych teorii. Linków na GW i inne portale akurat mnie nie musisz specjalnie podsyłać 🙂 Czytałam zanim zalinkowałaś tutaj, także wypowiedzi samorządowców.
A ponieważ nie praktykuję „flame war” – ach, ta netykieta 😉 – dla mnie tej naszej wymiany zdań wystarczy.
@S-21
„To,że ta pani, nie znalazłszy pracy, pisze źle o swoich byłych kolegach wcale nie znaczy, że pisze prawdę?;-) Ona tylko wyładowuje frustrację, a to nie sprzyja obiektywizmowi!!!”
Brakuje w tym zdaniu jednego słowa – „może”.
Może ta pani pisze prawdę, a może półprawdę.
W każdym razie ja jestem w bardzo podobnej sytuacji, czyli po dwóch latach pracy w szkole znalazłem się na bruku. Mnie nie chroni KN, bo nie mam tego czarodziejskiego mianowania.
Za to dwie niezastąpione panie emerytki, które nie potrafią korzystać z dobrodziejstw techniki, od nowego roku znów raźno przydrepcą do szkoły, żeby męczyć dzieci i narzekać na rodziców.
Pozdrawiam wszystkich, co rozumieją problemy młodych nauczycieli, którym dostępu do szkół broni KN.
I nie wrzucajcie wszystkich nauczycieli do jednego worka. Między ich talentami, zaangażowaniem w pracę i poglądami bywają przepaście.
@grażka
20 lipca o godz. 16:16
„A ponieważ nie praktykuję ?flame war? ? ach, ta netykieta 😉 ? dla mnie tej naszej wymiany zdań wystarczy.”
To nie ja zaczęłam wymieniać z Tobą zdania – to po pierwsze.
Po drugie – skoro nie praktykujesz flame war, to co się czepiasz cudzysłowu czy jego braku, tym bardziej, że wpis nie był skierowany do Ciebie. Może lepiej zapoznaj się z definicją pojęcia, a potem go używaj w odpowiednim kontekście.
Po trzecie – to, co zarzuciłam komu innemu (zresztą słusznie) w żadnym wypadku nie dotyczyło Ciebie, chyba, że nie zauważyłaś.
Najpierw sama wciskasz się między wódkę a zakąskę, a później się obrażasz, jak ktoś Ci dowali.
P.S. Warto chyba zapamiętać przestrogę sformułowaną przez Witolda Doroszewskiego:
” Nie należy używać wyrazów obcych dla ozdoby stylu, dla popisania się ich znajomością i w celu wywarcia wrażenia na słuchaczu lub czytelniku.”
* user, flame war – np. moi rodzice nie znali tych określeń, a często korzystają z internetu
No i aż dwie buźki w krótkim tekście.
@KONTRAKTOWY
To nie KN Ci broni dostępu do szkoły tylko fakt, że nikt efektów(tzn.biorąc również pod uwagę uczniów, jacy do nich trafiają!) pracy szkół nawet nie próbuje mierzyć i porównywać, nie mówiąc już o wyciąganiu z tych porównań wniosków (zarówno pozytywnych jak i negatywnych!) w stosunku do dyrektorów…:-( To nie jest kwestia istnienia KN czy relacji starzy-młodzi!!! Łatwo się przekonasz jak Cię wyprze jakiś stażysta czy inny kontraktowy ale z plecami albo lepszy w zdobywaniu względów dyrekcji…;-)
@grażka
19 lipca o godz. 12:52
Zajęłam się cudzysłowem, a przegapiłam ważniejszą rzecz. Dumnie podkreślasz, że nie praktykujesz flame war… A to ciekawe.
W takim razie czym jest zdanie:
„Ale przecież nie o dyskusję chodzi w Twoich wpisach, prawda? Ważne, aby ?krwi napsuć żałosnym belfrom?.
Czy to aby nie PROWOKACJA w najbardziej prymitywnym wydaniu?
Ty jesteś cacy, bo to ja zacznę atakować ??? Tak zachowuje się pospolity troll:
*Trollowanie polega na zamierzonym wpływaniu na innych użytkowników w celu ich ośmieszenia lub obrażenia (czego następstwem jest wywołanie kłótni) poprzez wysyłanie napastliwych, kontrowersyjnych, często nieprawdziwych przekazów (wikipedia)
*trolling ? świadome prowokowanie innych do flame war,
Czyżby zacytowane przeze mnie TWOJE retoryczne pytanie nie było napastliwe i nie miało na celu wywołania kłótni?
I jeszcze o netykiecie:
*Pisz w sposób zrozumiały (niekoniecznie ściśle poprawny gramatycznie, ale przynajmniej tak, żeby inni internauci nie mieli kłopotów ze zrozumieniem wiadomości).
*Nie nadużywaj emotikon
Czepiając się cudzysłowu i wstawiając durne uśmieszki pasujące do całości jak pięść do nosa, po raz kolejny postąpiłaś niezgodnie z netykietą.
http://lunarbird.salon24.pl/411838,netykieta
P. S. Nie próbuj dyskredytować mnie w tak prymitywny sposób, bo tylko się pogrążysz. Nie wiem, czy zauważyłaś, że ja nie wymieniam z Tobą zdań, tylko odpieram Twój niczym nieuzasadniony, obrzydliwie ugrzeczniony atak.
A ja proponuję odnieść się do nauczycielskich przywilejów, 18 godzin pensum i drenowanych tymi pensjami samorządowych budżetów w kontekście ostatnich rewelacji z taśmami PSL-u i zarobkami niejakiego Grada:
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/aleksander-grad-zarabia-110-tys-zl-miesiecznie,1,5195340,wiadomosc.html
Czy nie odnosicie wrażenia, że ktoś tu próbuje od czegoś odwracać uwagę?:-)
@Urzędniczko
Przeczytaj mój wpis raz jeszcze, „to może coś do Ciebie dotrze”. Ja nie pisałam o interwencji na poziomie zmiany nauczyciela w klasie. Poza tym równie dobrze mogę mieć pretensje do Pani o to, że KN działa, jak Pani do mnie. A na temat prostej „selekcji” nauczycieli proszę napisać list do minister Szumilas, bo chyba się Pani zakres kompetencji pomylił.
@Zazu
21 lipca o godz. 22:08
„Przeczytaj mój wpis raz jeszcze, ?to może coś do Ciebie dotrze?.
Zgodnie z sugestią przeczytałam. Oprócz przykładu z rodzimej łączki jest też w moim wpisie zdanie mające charakter uniwersalny:
„@Zazu, przecież to nie tajemnica, że prędzej byk się ocieli, niż złego belfra zwolni się z pracy. Wszak chroni go branżowa hydra ? KN.”
Chyba temu nie zaprzeczysz?
***
„A na temat prostej ?selekcji? nauczycieli proszę napisać list do minister Szumilas, bo chyba się Pani zakres kompetencji pomylił.”
Mam prawo mieć swoje zdanie. Tym bardziej jako rodzic. I to Pani coś się myli – np. pomysł z w………em się w czyjeś kompetencje.
Przypominam, że przy MEN rozpoczęło działalność Forum Rodziców, więc może z tym omyłkowym zakresem kompetencji rodzica może się na razie Pani wstrzyma.
Minister edukacji Krystyna Szumilas na pierwszym spotkaniu z organizacjami tworzącymi Forum Rodziców:
„Rodzice są bardzo ważnym partnerem szkoły, ich głos jest bardzo ważny w dyskusji na temat edukacji”
http://www.oswiata.abc.com.pl/czytaj/-/artykul/szumilas-rodzice-bardzo-waznym-partnerem-szkoly
@Urzędniczko
Ta wymiana zdań robi się coraz bardziej absurdalna. Wygląda na to, że raz jeszcze przeczytała Pani swój własny wpis a nie moje słowa.
Przywołana do odpowiedzi odpowiadam: złego nauczyciela nie chroni KN jako taka (KN chroni nauczycieli mianowanych i dyplomowanych pracujących w pełnym wymiarze godzin), chroni go sposób zarządzania oświatą – dyrektor, który przyjął go do pracy, wydał mu pozytywną opinię, władze (kuratorium, OP), które nadały mu kolejne stopnie awansu, system, który nie daje odpowiednich narzędzi do kierowania zespołem i wiele innych czynników.
Maniera pouczania rozmówców poprzez wklejanie linków raczej nie działa na korzyść wywodu, zwłaszcza jeśli to linki do materiałów propagandowych (podkreślanie roli głosu rodziców w ramach Forum miało wybielić wizerunek MEN po tym, jak potraktowało rodziców z fundacji Ratuj Maluchy). Nigdzie nie pisałam, że rodzic nie ma prawa głosu. Przeciwnie – domagam się aktywności rodziców i uczniów, świadomego uczestnictwa w życiu społecznym.
Ma Pani prawo mieć własne zdanie – ja także. Proszę zastanowić się tylko, do kogo kieruje Pani swoje pretensje.
Poza tym aż przykro czytać takie wpisy, w których zamiast argumentów znaleźć można wykropkowane wulgaryzmy.
@urzędniczka
Mają rację, proponuję energię i złość spożytkować na zmiany w szkole swoich dzieci. Rodzic może najwięcej.
Znam takich rodziców, którzy na szkoły nasyłali OP kuratoria a nawet MEN. Jeżeli w/w organy nie postąpiły po myśli rodzica, to „on i tak miał rację”. Trzeba przyznać jednak, że takich rodziców jest bardzo mało
@KONTRAKTOWY
Z tego co wiem, mnóstwo nauczycieli jest teraz zwalnianych. Radzę przestawić się na pracę w MEN lub kuratorium, tam zwiekszają ilość etatów
Nawet wyborcza zarzuciła juz nagonkę na nauczycieli. Są dwie możliwości:
– przestali już im płacić
– wyszli z założenia, że otumanili już wystarczo dużo osób
No i dałaś się nabrać na te ogólniki, rozumiem pierwsze koty za płoty, ale jak to zwykle bywa w „Polszcze” tłumaczenie będzie; no, chcieliśmy dobrze, ale wiecie, rozumiecie, wyszło jak wyszło. Czyli, reasumując; nie wiązał bym takich nadziei z tym, co będzie w praktyce, to jedno ,a drugie nie mniej ważne, od takich spotkań nie przybywa kompetencji, jeżeli kompetencje rozumiemy jako; „zbiór wiadomości, umiejętności i możliwości” potrzebnych do realizacji jakiegoś zadania.
@urzędniczka
>Przypominam, że przy MEN rozpoczęło działalność Forum Rodziców, więc może z tym omyłkowym zakresem kompetencji rodzica może się na razie Pani wstrzyma.
Minister edukacji Krystyna Szumilas na pierwszym spotkaniu z organizacjami tworzącymi Forum Rodziców:
?Rodzice są bardzo ważnym partnerem szkoły, ich głos jest bardzo ważny w dyskusji na temat edukacji?<
1.No i sprawa jasna!!!;-) Jedyne pytanie to czy pracujesz w gabinecie ministra czy w biurze prasowym MEN oraz czy robisz to w ramach podstawowych obowiązków czy ci płacą dodatkowo…;-)
2.Pani Hall sobie mianowała "Forum Rodziców", którego członkowie na ogół reprezentują swoje własne osoby jedynie…;-) Pani Szumilas wytworzyła przy jego pomocy "fakt medialny" pt."Ministra interesuje zdanie rodziców"
Na początku, zgodnie z zasadą "Słowa są tańsze od kartofli" wypowiedziała nic nieznaczący ogólnik. I to by było na tyle, jak mawiał klasyk…;-)
http://www.oswiata.abc.com.pl/czytaj/-/artykul/szumilas-rodzice-bardzo-waznym-partnerem-szkoly
@Zazu
23 lipca o godz. 15:15
„Maniera pouczania rozmówców poprzez wklejanie linków raczej nie działa na korzyść wywodu…”
Wklejanie linków jako dowodów na poparcie swojej wypowiedzi nie jest manierą pouczania, jest wręcz wskazane. Jeśli się na coś lub na kogoś powołuje, powinno się w miarę możliwości udokumentować swoją wypowiedź, inaczej może być ona uznana za niewiarygodną lub wręcz plotkę.
Link do hasła lub artykułu działa tylko i wyłącznie na korzyść wywodu i świadczy o odpowiedzialności autora za słowo.
Wszak szkoła już uczy, że argument nie może być wyssany z palca, tylko poparty dowodem, np. cytatem.
Jeśli zatem traktuje Pani wklejanie rzeczowych linków jako manierę pouczania interlokutora, to ma Pani z tym jakiś problem. A właściwie nie jakiś, tylko typowo belferski.
Wszak tylko nauczyciele mają monopol na pouczanie, nieprawdaż?
Aż nadto doświadczyłam tego na wywiadówkach. Czułam się tam nie jak równorzędny partner do rozmowy, lecz jak nielubiana uczennica, która zadaje kłopotliwe pytania i oczekuje na nie konkretnej odpowiedzi.
***
(…) złego nauczyciela nie chroni KN jako taka (KN chroni nauczycieli mianowanych i dyplomowanych pracujących w pełnym wymiarze godzin)”
A ci mianowani i dyplomowani są, jak sama nazwa sugeruje, sami najlepsi (mianowani) i najlepsi z najlepszych (dyplomowani)…
Brak słów! Czy Pani naprawdę uważa nie nauczycieli za kupę idiotów, którym można każdy kit wcisnąć?
***
A co do Pani nadwrażliwości na wulgaryzmy – nie powinno Pani nawet przyjść do głowy, że autor miał na myśli krwiste określenie. Skoro jest Pani taka wyczulona na brzydkie słowa, mogła Pani sobie wykropkowany wyraz odczytać jako ‚wtrącaniem’, ‚wkręcaniem’, itp. Skąd Pani wie, że nie o taki właśnie wyraz autorowi chodziło?
To prawie tak, jak w tym kawale o Jasiu i nauczycielce…
Na kozetkę, belfrze. Nie dość, żeś belfrem podszyty i rzeczowych [sic!] linków nie rozpoznajesz, to jeszcze same brzydkie myśli masz w głowie. Na pewno chodziło wszak o „wtrącanie”. Poza tym wszyscy dyplomowani to szuje, a mianowanie – krętacze. I sprawa jest jasna.
@stary
23 lipca o godz. 15:29
„Z tego co wiem, mnóstwo nauczycieli jest teraz zwalnianych. Radzę przestawić się na pracę w MEN lub kuratorium, tam zwiekszają ilość etatów”
Nie mylisz się, @stary.
Z tym, że zwalniani są nauczyciele młodzi, zaledwie po stażu. Trudno nawet powiedzieć, że są zwalniani – po prostu nie przedłuża im się umów. Pracowali przeważnie na zastępstwach za wypalonych i schorowanych, ale ‚zasłużonych’ dyplomowanych.
Twoja ‚rada’, @stary, jest zwyczajnie chamska. Ciekawe, czy swemu dziecku też byś tak doradził.
Nie zdążyłem jeszcze na dobre przesiąknąć tym środowiskiem, ale jak czytam komentarze niektórych nauczycieli, to jest mi zwyczajnie za nich wstyd.
Żeby móc rzetelnie ocenić to specyficzne środowisko, potrzebny jest dystans.
Do niedawna byłem idealistą, całe życie marzyłem o pracy z młodzieżą. Miałem niedościgniony wzór w osobie mego Wychowawcy, nauczyciela tak pogardzanego wf – u, człowieka bez reszty oddanego swemu zawodowi, który był też jego pasją. W szkole siedział od rana do wieczora. Prowadził SKS – y i Dyskusyjny Klub Filmowy. Miałem wrażenie, że On wie wszystko. Chciałem być taki, jak On.
Teraz już wiem, że jeżeli nawet jakimś cudem uda mi się dostać wymarzoną pracę, to moje ideały muszę głęboko schować, bo, aby przetrwać wśród sępów, muszę zostać jednym z nich.
@urzędniczko, nie we wszystkim z Tobą się zgadzam, nie jestem aż tak bezceremonialny, ale większość Twoich spostrzeżeń dotyczących nauczycieli, jest słuszna.
@KONTRAKTOWY
Masz rację, zwalniani są młodzi tzn nie przedłuża się z nimi umów.
NIe każdy stary jest wypalony i schorowany. Troszeczkę szacunku dla osób, które swoje już w życiu przepracowały. Powinieneś ich zrozumieć. Tobie wystarczył rok aby „schować swoje ideały”.
Moje dzieci mają pracę. Nie wszystkie pracują w swoich wymarzonych zawodach, ale nikogo za to nie winią.
@KONTRAKTOWY
Także z życia wzięte – i dotyczy młodego nauczyciela:
http://oskko.edu.pl/forum/watek.php?w=48882&ux=66&pst=7#pst1
„Moje dzieci mają pracę. Nie wszystkie pracują w swoich wymarzonych zawodach, ale nikogo za to nie winią.”
Jak można sobie taki zawód wybrać?
Czemu nie pracują w wymarzonym?
Czegoś im brakuje?
@stary
25 lipca o godz. 14:25
Są tacy, których szanuję i wiek nie ma tu nic do rzeczy.
Fakt, że ktoś już swoje przepracował, nie daje mu z rozdzielnika prawa do szacunku. Z rozdzielnika są przeważnie nagrody dyrektora i dodatek ‚motywacyjny’ (jak zresztą sama nazwa wskazuje). Na szacunek trzeba sobie zapracować.
A pracowałem nie rok, tylko dwa. I nie mówię tu o nauczycielach wszystkich z pokaźnym stażem. Są wśród nich znakomici pedagodzy i wspaniali ludzie. Niestety, jest ich jak na lekarstwo. Większość jest kompletnie bierna. Jest, bo jest. Nie robią nic, poza odbębnieniem swoich etatowych godzin, uaktywniają się, jeśli na oku pojawią się zastępstwa.
@stary, dobrze wiesz, że tak to wygląda.
Przez ponad pół roku funkcję dyrektora ORE pełnił skazany prawomocnym wyrokiem za paserstwo mazowiecki działacz PSL:
http://www.rp.pl/artykul/10,918905-Byly-paser-z-agendy-MEN.html
Tak pracuje MEN;-)
parker 25 lipca o godz. 19:53
„Jak można sobie taki zawód wybrać?”
Taki niewymarzony?
Ano bardzo prosto. Ustawia się zawody w kolejności wymarzenia.
A potem się okazuje, że do Wyższej Szkoły Morskiej trzeba mieć wojskową kategorię zdrowia „A”. A tu okulary…
„Czemu nie pracują w wymarzonym?”
Ale łatwo odpowiada się na takie niemądre pytania. Otóż prawie wszyscy koledzy z roku rzeczywiście nie pracują. Oni nic a nic nie zawinili. Im, tak jak i mnie, państwo nasze obiecało ustami Wysokich Oficjeli, że nam przemysł półprzewodnikowy z prawdziwego zdarzenia w Polsce wybuduje. A zaraz potem wybuchła się nam niepodległość i kryzys nadszedł i szlag trafił robienie układów scalonych w Kraju. Wobec tego lwia wiekszość przerobiła się na informatyków aby móc pracowac w Kraju. A ci z nas, którzy nie chcieli zrezygnować z marzeń wyjechali w świat szukać miejsc, gdzie te scalaki się robi.
Takie to pytania, że o kant …. je potłuc. Jakby samo „pracowanie w wymarzonym zawodzie” było całym szczęściem i gwarancją sukcesu. Ten twój „wymarzony zawód” jeszcze musi się wydarzyć w odległości mniejszej niż parę tysięcy kilometrów od twojego domu.
Ja nie byłem idiotą, że kształciłem się w zawodzie, którego wtedy nie było w Polsce. On miał być. Tak samo jak szanowna waadza wyrzuciła za okno wykształcenie kolegów, przygotowujących się do pracy w elektrowni atomowej. Buraki, przenne i pastewne. Oraz centra telefoniczne. Zamiast scalaków i atomów.
„Czegoś im brakuje?”
Możliwości zagrania parkerom na nosie „z bardzo bliska”. Bo inaczej będzie taki parker z wysokości swojego szczęścia zupełnie ślepy zarówno na to, jak mu się udało w życiu, że nie musiał emigrować jak i na to, jakich poświęceń wymaga czasami praca w „wymarzonym zawodzie”.
@grażka
„Także z życia wzięte ? i dotyczy młodego nauczyciela”
I co to ma być? Czy mam przez to rozumieć, że wszyscy młodzi nauczyciele są nieodpowiedzialni, bo jednemu się zdarzyło?
Czy jak urodzi się biały słoń, to znaczy, że wszystkie słonie są białe?
Czytam Twoje wpisy i dochodzę do wniosku, że nie masz za wiele do powiedzenia chociażby w kwestii reformy oświaty. Powielasz jedynie branżowe stereotypy broniące przywilejów nauczycieli posiadających już posadki dożywotnie.
Ja, mimo wszystko, jestem optymistą i wierzę, że przyjdzie taki czas, że życie samo zweryfikuje te piramidalne oświatowe nonsensy i w szkołach zostaną tylko najlepsi z najlepszych.
Kontraktowy:
„A pracowałem nie rok, tylko dwa. I nie mówię tu o nauczycielach wszystkich z pokaźnym stażem. Są wśród nich znakomici pedagodzy i wspaniali ludzie. Niestety, jest ich jak na lekarstwo. Większość jest kompletnie bierna. Jest, bo jest. Nie robią nic, poza odbębnieniem swoich etatowych godzin, uaktywniają się, jeśli na oku pojawią się zastępstwa.”
„I co to ma być? Czy mam przez to rozumieć, że wszyscy młodzi nauczyciele są nieodpowiedzialni, bo jednemu się zdarzyło?”
Czy muszę to komentować………….
@Dil-Se
28 lipca o godz. 23:33
„Czy muszę to komentować????.”
Nie musisz. Tym bardziej, że wpis nie był do Ciebie adresowany.
@stary
25 lipca o godz. 14:25
„Moje dzieci mają pracę. Nie wszystkie pracują w swoich wymarzonych zawodach, ale nikogo za to nie winią.”
Fajnie, że Twoje dzieci mają pracę. Może nie marzyły o żadnym konkretnym zajęciu i dobrze im tak, jak jest.
W moim przypadku jest inaczej. Ja uparłem się, że będę nauczycielem, taki już mam uparty charakter.
Nie musisz @Dil-Se, to się samo komentuje. Niektórzy tak mają, plują pod wiatr, a potem zdziwienie! Ot takie sobie myślenie plemienne; „ja i moi dobrzy, bo moi, ty i twoi źli, bo twoi”, już raz to wpisałem, nie dotarło widocznie, szkoda.
@parker
„w czym problem?” bardzo ładnie odpowiedział.
@KONTRAKTOWY
Nauczyciela z dużym stażem trzeba trochę inaczej oceniać. Sprawa jest bardziej złożona.
Nauczycielkę z 20letnim stażem chciano zwolnić za brak efektów, stała się też pyskata i nieznośna. Zanim ją zwolniono (redukcja etatów) – zmarła, rak żołądka. Znam przypadek belfra, który po pracy pędzi do domu i nic więcej go nie obchodzi. W domu opiekuje się niedołężnymi rodzicami. Za godzinę płaci opiekunce 15 zł.
Można wiele przykładów jeszcze podawać.
Nasze zaangażowanie weryfikuje życie. Nieetyczne jest zwalnianie ciężko chorych. Jak założysz rodzinę, to również się przekonasz, że to ona jest najważniejsza w życiu.
Tak sobie czytam Państwa komentarze i taka refleksja mi się nasunęła, że większość spraw, o które kruszycie kopie z takim zaangażowaniem nie ma obecnie żadnego istotnego znaczenia. Czy nauczyciel jest dobry czy zły, a może lepszy jest stary a może lepszy młody? Czy rację mają rodzice czy nauczyciele? A może MEN? Czy Kartę należy zlikwidować czy nie? Dzisiaj liczy się tylko czy organ prowadzący ma pieniądze. Jak ma jest OK. Ale ponieważ prawie zawsze nie ma to trzeba zwalniać. Nikogo nie obchodzi ani dobro dzieci ani jakość nauczania . Chodzi tylko o kasę. Ta cała dyskusja w mediach to tylko mydlenie oczu. Nie łudźmy się; dzieci, ich rodziców i nauczycieli państwo polskie ma głęboko gdzieś. Smutne to, ale prawdziwe.
KONTRAKTOWY: „Nie musisz. Tym bardziej, że wpis nie był do Ciebie adresowany.”
Wpisy pod blogiem adresowane są do wszystkich, każdy je czyta i ma prawo komentować. To dziwne, że ja, stary zgred z 20letnim stażem muszę młodego uświadamiać o netykiecie.
Jolu, obawiam się, że masz niestety rację………
w czym problem, zupełnie nie zrozumiałeś prowokacyjności pytania.
Ci co mają marzenia, pracują w wymarzonym.
Ci co marzeń nie mają, znaczy zawód wymarzony nie był.
Zresztą co znaczy w zawodzie dzisiaj? W szewskim? A i to jak ktoś szewcem chciał zostać, to sobie wyobrażał że będzie buty robił, a jak Bata przyszedł, to na taśmie ustawił. To czy taki szewc od Baty w wymarzonym zawodzie robi? Jakbym był szewcem wymarzonym, to bym robił pięknym pannom trzewiki na miarę a do Baty na taśmę nie poszedł. Robiłbym buty wymarzone.
Trzeba w ludziach marzenia budować od dzieciństwa, to będą w wymarzonych zawodach robić.
Bez względu na to co władza obieca i jak się świat zmieni.
Bo można mieć wymarzony zawód, robienie osiem godzin na taśmie, znam takich ludzi, oni mają w dupie wszystko, boja się świata, szkoła tak ich załatwiła, obniżyła samoocenę i pozostawiła samemu sobie, na pastwę radzenia sobie nie ucząc jak sobie radzić.
Niestety oni są pierwsi do zasilenia szeregów bezrobotnych, oni poza taśmą są bezradni.
„boja się świata, szkoła tak ich załatwiła, obniżyła samoocenę i pozostawiła samemu sobie, na pastwę radzenia sobie nie ucząc jak sobie radzić.”
Parker, sorry, ale ty masz problem, żeby nie powiedzieć obsesję. I do tego problemu dopasowujesz i pytania i odpowiedzi.
Kury się nie niosą?
Powódź zalała?
Niemiec napadł?
Żona z sąsiadem pod twoją nieobecność?
To wina szkoły, bo ocenę obniżyła.
Ach, żeby życie było takie proste!
A tak na marginesie, jak by wyglądał świat, w którym nie ma prac powtarzalnych, ściśle regulowanych przepisami, słabo płatnych bo niewymagających dużych kwalifikacji, czyli świat zautomatyzowany w 100%? Jak byś przekonał właściciela robotów aby ustanowił pensję socjalną, powszechną, płaconą z dochodów wypracowanych przez jego automaty?
Automaty zaprojektowane przez ciężko pracujących w szkole uczniów, tych, którzy chcieli się uczyć. Często-gęsto przez łzy i zagryzając zęby.
Tak jak adaptowany przez szwedzkich rodziców Etiopczyk, właściciel dwóch restauracji w Nowym Jorku i dwóch w Szwecji, najmłodszy chef jaki kiedykolwiek dostał trzy gwiazdki od New York Timesa, gotował dla prez. Obamy i premiera Indii, zbierał pieniądze dla Obamy wydając obiad, gdzie zebrał 1.5 mln doalrów, po 30 tys. za jedno miejsce przy stole, autor kilku zdobywających nagrody książek kucharskich. Praktykował w Szwajcarii i w Austrii. Rzucano w niego talerzami, wielokrotnie był oparzony rzucanymi w niego gorącymi muszlami ostryg, dla upokorzenia musiał gotować jedzenie dla psa właściciela, widział jak podobni do niego praktykanci byli bici w lodówce restauracji, zażywali narkotyki aby się uspokoić, któryś był tak „zmobingowany”, że odciął sobie palec nożem aby wydostac się z restauracji.
Marcus Samuelsson.
To jest oczywiście przesada, ale musiałem o nim napisać jako o skrajności gdyż ty parker przesadzasz w drugą stronę. Ja nie namawiam do takiej wizji szkoły jak te piekielne restauracje, przez jakie przebrnął Samuelsson. Ale nie sądzisz, że przydałoby się polskiej młodzieży nieco więcej zagryzania zębów w wlace z własną słabością? I rodzicom nieco więcej pracy w domu z dzieckiem?
Najłatwiej zwalic na belfra. Nawet jak on nie jest dobry, to też nie jest w 100% winny.
P.S. Niestety nie zrozumiałeś mojego przykładu. Jaśniej nie potrafię.
Jedynym wydawnictwem, jakie nie oprotestowalo e-podrecznika, czyli biznesu GW, byl Operon. Najpierw odpowiedzcie sobie na pytanie dlaczego tylko ten wydawca jest promowany na lamach i bedziecie mieli odpowiedz na pytanie: kto i gdzie kreuje polityke edukacyjna w Polsce.
Może to i obsesja.
Zwracam uwage na problem. oczywiście nie tylko szkoła jest winna temu, że zabija w młodych ludziach marzenia, że ludzie pracę traktuja jak dopust boży, że byle do fajrantu albo emerytury, że całe życie pracuja w zawodzie którego nie lubią. Winne jest całe społeczeństwo. Tylko, że do społeczeństwa nie można mieć pretensji, do szkoły można, bo tylko ona jest w stanie to społeczeństwo zmienić.
Nie mam profetycznych zdolności, nie wiem jak bedzie wyglądał świat jak moje dzieci będa dorosłe, podejrzewam, że miejsca nie będzie dla ludzi niemyślących, pasywnych, niekreatywnych. Tego dom nie wykształci bo jak mówią, sowa sokoła nie urodzi. Raczej powielamy postawy życiowe rodziców więc jak mamy sie przystosowac do współczesności?
„jak by wyglądał świat, w którym nie ma prac powtarzalnych, ściśle regulowanych przepisami, słabo płatnych bo niewymagających dużych kwalifikacji, czyli świat zautomatyzowany w 100%?”
Nie wiem jak by wyglądał, ale jakoś bedzie wyglądał, bo taki bedzie. Więc lepiej sie do takiego świata szykować z optymizmem.
Jak mawia klasyk, jeszcze tak nie było, żeby jakoś nie było.
@Jola
Samo życie. Szczególnie widać to w małych gminach
Nawiązując do wpisu Joli, faktycznie mało jest miejsca w tzw. ‚debacie publicznej’ o sprawach fundamentalnych. Za duże skupienie na ruchach taktycznych, a za małe na strategicznych. Zdarzy się, że ktoś przedstawi trafną diagnozę (nawet w sposób błyskotliwy), jak to źle jest obecnie. Ale recept brak. A nawet jak są, to traktuje się je niepoważnie. Poważnie traktuje się tylko te ‚ruchy taktyczne’ dające tej czy innej grupie krótkoterminową korzyść. Tu są emocje. O ‚jutrze’ się nie myśli. Nie myśli się o fundamentach.
Postrzegam szkołę jako siedlisko niewyobrażalnych wprost absurdów. Długo by wymieniać. Nie wątpię, że zmiany są konieczne. Zmiany fundamentalne właśnie. Tylko tu stoi na przeszkodzie to o czym pisał parker. Bezradność, poddańczość, bierność, świadomość, że ‚tak ma być, bo tak zawsze było’. A kto się nie zgadza ten albo młody jeszcze i życia nie zna, albo dziwak.
Szkoła wpycha uczniom do głów mnóstwo wiedzy. Niestety zbędnej. Skoro już wpycha, to niech to chociaż ma sens. Niech to będzie rachunkowość, bo to potrzebne komuś kto firmę prowadzi, a i pracownik niech oceni jak przędzie jego pracodawca. Szkoły organizują wycieczki do bibliotek i uczą jak z nich korzystać. Niech uczą też korzystać z usług Urzędu Pracy, Skarbowego, sądów i w ogóle z wszelkich usług państwa. Niech uczą praw jakie ma obywatel, jak z nich korzystać, jak się ich domagać i o nie walczyć. Jak pisać pisma, jak radzić sobie z uporem urzędników, co robić w razie niesprawiedliwości. Jak ktoś tego nie wie, to potem powie, że czegoś się nie da, bo pani w okienku mu tak powiedziała. Albo wyda krocie na doradców, prawników. Albo machnie ręką i powie, że z molochami, korporacjami i tak się nie wygra. Powie też, że ‚szkoda zdrowia tracić’. I nie ma się co dziwić szerzącej się niesprawiedliwości i biedzie. A to przecież są proste sprawy. Podstawowe przepisy prawa i rachunkowość to wiedza do wykucia na pamięć. Tak samo jak mejoza, mitoza i retikulum endoplazmatyczne. Tylko o ileż przydatniejsza. Lepiej w szkole ją wchłonąć niż ‚zdrowie tracić’. Państwowe szkoły nie wychowują obywateli. Nie uczą jak korzystać z państwa. To jest absurd.
@Michał
1 sierpnia o godz. 10:46
„Szkoły organizują wycieczki do bibliotek i uczą jak z nich korzystać. Niech uczą też korzystać z usług Urzędu Pracy, Skarbowego, sądów i w ogóle z wszelkich usług państwa. Niech uczą praw jakie ma obywatel, jak z nich korzystać, jak się ich domagać i o nie walczyć.(…)
Państwowe szkoły nie wychowują obywateli. Nie uczą jak korzystać z państwa. To jest absurd.”
Może pokrótce przypomnę cechy dotychczasowych treści kształcenia (www. dydaktyka.pl) , od których się rzekomo odchodzi. Z tym, że to ‚odchodzenie’ odbywa się w iście ślimaczym tempie:
1) Przestarzałość.
2) Werbalizm ? w dokumentach są ujęte treści, które najlepiej wykorzystać w przekazie werbalnym
3) Historyzm ? najwięcej treści dotyczących przeszłości a mało teraźniejszości i przyszłości
4) Addytywizm ? dodawanie do dokumentów treści nowych, ale nie eliminowanie przestarzałych treści, powoduje to przeciążenie programów, na skutek niedostosowania się do wymagań naukowych
5) Uniformizm ? jednolitość treści dla wszystkich uczniów
6) Dysharmonia ? rozbieżność między stopniem trudności a możliwościami uczniów.
7) Jednostronność ? eksponowanie tylko jednej strony procesu kształcenia
8) Akademizm ? budowanie programów na wzór dyscypliny naukowej
9) Encyklopedyzm ? w programach nauczania znajdują się treści encyklopedyczne typu: ?Wiem, że??
10) Izolacjonizm ? brak związku treści kształcenia z życiem
Moja koleżanka przed paru laty nie dostała się na filologię angielską. Postanowiła więc podszkolić się u źródła.
Skorzystała z programu Au Pair, którego zasady gwarantują pobyt au pair w rodzinie goszczącej jako formę pośrednią między zagranicznym pobytem studenckim a pobytem związanym z wykonywaniem pracy.
Koleżanka przez rok uczęszczała do popołudniowej bezpłatnej (do 21 roku życia) międzynarodowej szkoły językowej, w której nauka polegała między innymi na zdobyciu umiejętności swobodnego funkcjonowania w kraju goszczącym. Jeden dzień w tygodniu był tzw. dniem wyjazdowym. Uczniowie uczyli się zakładania konta w banku, załatwiania formalności związanych z ubezpieczeniem i stałym pobytem, gromadzenia dokumentów do agencji pracy, pisania CV.
W naszych gimnazjach niby istnieje tzw. preorientacja zawodowa, ale to coś można o kant …. potłuc. Zawozi się dzieciaki na dzień otwarty do najbliższej szkoły średniej, albo szkoła sama ‚przyjedzie’ do gimnazjum i to cała orientacja. W średniej zapewne nie lepiej. Młodzież nie jest przygotowana do studiowania, do samodzielnego swobodnego funkcjonowania. Sprawy urzędowe są dla nich jakimś matrixem.
Nasz maturzysta najczęściej uczy się funkcjonować w gąszczu spraw urzędowych, dopiero, jeśli pójdzie na studia do odległego od rodziny miasta. Jeśli jednak pozostanie w rodzicielskim domu, a mama z tatą we wszystkim wyręczą, to nawet po studiach może mieć problem.
@kontraktowy
W Polsce załatwianie spraw urzędowych to kalejdoskop kolejnych gwałtownych zmian(zanim uczeń skończy szkołę wszystko się zmieni!), układów i łapówek!!!Czego chcesz uczyć???;-)
A tu ciekawa i złożona sprawa. Czy to nepotyzm?
http://www.e-wspolnota.com/Lukow/Wydarzenia/Lukow__Zaskakujaca_zmiana_na_stanowisku_dyrektora-4342/
KONTRAKTOWY 1 sierpnia o godz. 13:44
Ja bym jeszcze dzieciom w szkole zwracał uwagę, że w niektórych krajach cyfrę siedem pisze się z kreseczką w pasie a w innych bez tej kreseczki. I jedynkę bez daszka. Datę zaczyna się pisać od miesiąca a normalna temperatura ciała to około 98 stopni. Dzieci czasami mogą wyjechać za granicę i będą zupełnie zagubione. Co gorsze, w tamtych krajach zamiast jeść nożem i widelcem miejscowa ludność hamburgery żre gołymi łapami. I tak oto marnuje się jakże powszechna w Polsce rodzinna nauka wytwornych manier przy stole.
Tłumaczenie na język kontraktorski: Z jakiej jeszcze odpowiedzialności czy umiejętności należy zwolnić rodziców i same dzieci a przerzucić na szkołę? Z nauki podcierania się? Mycia rąk po podtarciu? Dyskretnego zjadania gilów z nosa?
Jeżeli szkoła będzie jeszcze bardziej obniżała poziom wymagań, trwoniła czas na jeszcze więcej durnowatych michałków, to za chwilkę w kontraktorskiej szkole trzeba będzie zatrudniać kontraktorów do nauki oddychania i dawać dzieciakom medale za samo pojawienie się w budzie. W ramach nauki o korzystaniu z państwa.
@KONTRAKTOWY
Czyli wiadomo co należy robić, tylko się tego nie robi. No właśnie. Dlaczego?
Nie mogę wejść na dydaktyka.pl .
@ Michał
3 sierpnia o godz. 22:39
Przepraszam, powinienem podać link:
http://www.dydaktyka.info/tresci-ksztalcenia-3.htm