Podniecające zarobki nauczycieli
Nieźle muszą się napocić nauczyciele, aby wytłumaczyć swoim małżonkom, ile naprawdę zarabiają. Z dzisiejszej prasy wynika bowiem, że nawet 8,5 tysiąca (zob. info). Po czymś takim trudno mi będzie zadowolić żonę wczasami na Suwalszczyźnie, muszę zabrać rodzinę na Karaiby. Przecież mnie stać.
Nauczyciele zapewniają, że zarabiają dużo mniej. Przypomnę kolegom, aby przyznali się, przecież prasa nie kłamie. Skoro tak, to z prawdą muszą się mijać nauczyciele. Jak podaje etyk I. Lazari-Pawłowska, kłamstwo najbardziej obciąża nauczyciela. W innych zawodach uchodzi, zawsze bowiem można się usprawiedliwić, że chodzi o wyższe cele. Dlatego nie atakujmy dziennikarzy – muszą przyświecać im wyższe cele, że podają, iż nauczyciele zarabiają nieomal trzykrotność średniej krajowej. Cieszmy się, w końcu to komplement.
Zawód nauczyciela robi się coraz bardziej atrakcyjny. Wprawdzie tylko w mediach, ale zawsze coś. Jedne z najwyższych w kraju zarobki, śmiesznie niski czas pracy, nieustające wolne, szkoła bogata i wyposażona w liczne pomoce, nieliczne klasy, fantastyczny komfort pracy, szacunek społeczeństwa. Po prostu idealny zawód. Każdego dnia dziękuję Bogu, rodzinie i krajowi, że mogę być nauczycielem, czyli krezusem. A przecież to dopiero początek radości, jaka mnie czeka. Jak się dziennikarze rozkręcą, to jeszcze zobaczymy, jak bardzo podniecające są dochody nauczycieli.
Komentarze
Przerażające jest to, że takie teksty pojawiły się w pierwszej połowie lipca, zwykle atak na nauczycieli GW i GP przypuszczała dopiero w drugiej połowie sierpnia. Z troski o stan swoich nerwów postanawiam do końca urlopu nie sięgać po te dwie gazety. Tego bloga tez sobie odpuszczę.
Panie Gospodarzu, konstrukcja Pana wypowiedzi jest niesłychanie czytelna.
Wychodzi Pan z przesłanki prawdziwej (artykuł), parafrazuje Pan ją już w sposób mniej wyrazisty, a następnie wyciąga garść wniosków sugerujących zupełnie odmienny od rzeczywistego sens przesłanki.
Po takim wstępie można już bez żadnych oporów (etycznych i logicznych) jechać bez trzymanki. Wnioski emocjonalne, zwłaszcza podkreślone ironią są najlepiej przyswajalne.
Więc się rozkręcajmy, nauczyciele.
A teraz, jak się czyta Pana tekst bez emocji.
Pisze Pan, że nauczyciele zarabiają „nawet 8,5 tysiąca”, artykuł pisze to jeszcze dosadniej: „Rekordzista zarabia 8,5 tys. zł”. Oznacza to kwotę mniejszą lub równą 8,5 tys. Czyli np. 2,5 lub 4,2. Albo jeszcze inną.
Nie ma mowy o nauczycielu przeciętnym, o średniej, o większości. Mowa o rekordziście.
Myślę, że kwota jako rekord nie jest zawyżona.
Jakieś cztery lata temu miałem możliwość poznać z bezpośredniego źródła zarobki grupy nauczycieli; nie była to jakaś populacja szczególna a zarobki miesięczne powyżej sześciu tys. nie należały do rzadkości.
A od tego czasu parę corocznych podwyżek się było zdarzyło.
Zaś wracając do sedna, które chciał Pan zilustrować, dyskusja na ten temat w obecnej sytuacji to jak rozprawianie, czy 3 m głębokości w rzece to mało czy dużo.
Jeżeli mówimy o za-robkach (proszę o zwrócenie uwagi na etymologię słowa) to dokąd w przypadku nauczyciela „robota, za którą” będzie zależała od jego dobraj woli i częściowo przypadkowych warunków lokalnych a zarobki od metryki, każdą kwotę jaka zmieści się na picie można uznać za zbyt małą lub zbyt dużą.
I można dowodzić racji do upadku ostatniej szkoły.
A teraz zapraszam do licytacji.
Też to czytałem… Widzisz, nie masz co narzekać… Dobrze jest… ;-)))
@zet
8 lipca o godz. 22:32
„Erato,? a prowincja to nie miejsce tylko stan umysłu?, takich bon-motów na kopy. Sam wymyśliłem parę, par. Piotr Wielki był tylko jeden, kazał bojarom golić brody, chyba się trochę zagalopowałaś, jak tam tętno?”
Twoje bon moty pozbawione są finezji. A tętno czasami przyspiesza, jak czytuję takie wpisy.
Takie informacje były już o:
Górnikach
Lekarzach
Związkowcach
Pielęgniarkach
Nauczycielach
….
I to za każdym razem, kiedy chce się „podnieść efektywność” ich pracy. Tylko o politykach niezależna prasa ani słowa.
@ corleone
Do Twojego komentarza nic dodać, nic ująć.
Mnie zastanawia, jak Gospodarz może mienić się kwalifikowanym etykiem (zdaje się jakieś papiery wyciągał na to z szuflady) z taką dezynwolturą miotając kłamliwe oskarżenia o kłamstwa…
Zapewne reprezentuje również ruch „oburzonych” nieprzystającymi do nauczycielskiej rzeczywistości archaicznymi normami?
Myślę, że warto, aby młodzi arywiści etatów nauczycielskich przyjrzeli się, co ich czeka po kilku(nastu) latach deprawacji na publicznej posadce.
Niezależnie od papierów – żadne pieniądze nie łagodzą takiej upadłości, czego dowodzi niestety przykład zacnej niegdyś firmy „Chętkowski”. A już była nadzieja.
Naprawdę czytać ten wpis hadko i wstyd za podwójnie dyplomowanego inteligenta.
Dzieci narażonych szkoda jeszcze i tym bardziej.
Myślę,że najwięcej do powiedzenia mają ci,którzy nigdy w szkole nie pracowali.Sama uczę j.polskiego i jeszcze nigy nie zdarzyło mi się pracowaś 4 godz.dziennie.Porawa prac to codziennie ok.3godz. , przygotowanie się do lekcji to kolejne 2. Na każdej lekcji zmiana kolejnych 30 ucznióe ,którym należy przekazywać wiedzę,na przerwach dyżury z kolejnymi 200osobami.Nie skarżę się,bo kocham to co robię ,ale mam dość tych ,którzy wciąż się nas czepiają.Kończcie studia i …do szkoły-też nie będziecie pracowali a dostaniecie kupę kasy i będziecie mieć wakacje. boguska123
Corleone, kto jak kto, ale ty powiniens wiedziec, ze Twoj kolega Capone tak naprawde nie poszedl siedziec za podatki. Podobnie pani dzinnikarka GW nie dlatego, mowiac delikatnie, nie budzi sympatii, ze napisala cos niezgodnego ze stanem faktycznym, a z upelnie innego powodu.
I Ty, ktory prezentujesz sie jako wnikliwy znawca erystycznych sztuczek, powinienes dokladnie wiedziec, dlaczego tekst tej pani wywolal taka, a nie inna reakcje Gospodarza. Jako Corleone
powinienes rowniez wiedziec, ze nawet gangsterzy maja swoj kodeks honorowy. Jedna z jego zasad mowi, ze winie ten, kto sie zaczal. Tym kims nie byl na pewno Gospodarz.
Gdzieś z zakamarków pamięci wypłynęła mi koncepcja z lat osiemdziesiątych, SPRZEDAŻY zakładom pracy absolwentów.
W zamian za wykształconego w jakimś fachu pracownika, firma miała częściowo refundować koszty jego kształcenia szkole…..
Pozytywy były w moim odczuciu dwa:
-firma inwestując w pracownika nie pozbywała się go lekko
-szkoły zarabiały na jakości kształcenia i renomie swych absolwentów
Koncepcja niestety upadła, wraz z kształceniem przyzakładowym…….
Koszt został jak zwykle przerzucony na Państwo- a teraz gminy.
Zyski jak zwykle zostały sprywatyzowane.
A była to ciekawa koncepcja.
I umożliwiająca wybitnym nauczycielom godziwe zarobki…..
wiesiek59 9 lipca o godz. 18:54
Ależ oczywiście, że koncept jest dobry. Tylko do jego funkcjonowania potrzeba tzw. popytu. W PRL bywał czasami rzeczywisty a czasami sztuczny. A teraz zastosowanie twojego pomysłu zatrzyma edukcję na poziomie gimnazjum. Bo na wyższe niż gimnazjalne wykształcenie zapotrzebowanie znikło. Tych pięciu zdolnych do wyjatkowo bardziej skomplikowanych rzeczy, jak administrowanie siecią (nauczony doświadczeniem wyjaśniam, że to złośliwy żart) wyuczy się samodzielnie. Zupełnie tak jak teraz. A ten jeden co otworzył ojca podręcznik mechaniki kwantowej i tak i tak wyjedzie.
W USA na zmiejszenie podniecających walorów nauczycielskich zarobków wpływa fakt jawności zarobków wszystkich urzędników stanowych i federalnych. Od czasu do czasu gazety publikują zestawienia zarobków najbardziej podniecających osób, ale od pewnego już czasu krajowa elita naukowo-techniczna może sobie na internecie wpisać nazwisko każdego nauczyciela w swoim stanie, powiecie, dystrykcie szkolnym czy wreszcie szkole i dokładnie zobaczyć ile zarobił. W pensji, w składce pracodawcy na fundusz emerytalny, etc.
Każdy rodzic może się więc przed wywiadówką przygotować ze szczególowych zarobków belfra jego dziecięcia i zadecydwać, czy ma tego belfra szanować czy może nim pomiatać.
Kapitalizm, jak wiemy, dużo lepiej zaspakaja ludzkie potrzeby.
„…Gdzieś z zakamarków pamięci wypłynęła mi koncepcja z lat osiemdziesiątych, SPRZEDAŻY zakładom pracy absolwentów…”
– – –
A może zakłady pracy mogłyby kupować nauczycieli?
Po co inwestować w rybkę, jak można w wędkę?
Była taka też koncepcja, z lat świetności 10-tej Potęgi Gospodarczej, aby belfrów polonistów zatrudniać na Mysiej (całe pokolenia się powieliły), wuefmenów w ZOMO, a panów od PO (ale nie tej obecnej) masowo desygnowały służby B.
Powspominajmy, a może jakiś sposób na zrozumienie otaczającego świata belfrzy wynajdą.
Najlepiej jednak sięgnąć do źródeł krynicznych – Krótkiej Historii WKP(B).
I komuch to przeszkadzało. Tak było dobrze a teraz to nawet jak przerwa, to belfer musi pracować ponad swoje 45 minut.
Czy to się wlicza do stażu na wysługę i do talonów na grzybobranie?
Ech, belferski Park Jurajski z kolejnymi pokoleniami chowu wsobnego…
„Koncepcja niestety upadła, wraz z kształceniem przyzakładowym??.”
Chyba wraz z zakładami którym ta koncepcja jakoś nie pomogła nie upaść. Czyli koncepcja dobra, tylko rzeczywistość do bani.
A była to ciekawa koncepcja.
I umożliwiająca wybitnym nauczycielom godziwe zarobki?..
Ciekawa bo umożliwiała zarobki?
Kafelkować się nauczyć, to jest ciekawa koncepcja, też umożliwia godziwe zarobki, tylko trzeba dobrze kafelkować.
I uczniom nie szkodzi, bo szkoła to dla ucznia jest, prawda?
Mnie gówno obchodzi co umożliwia koncepcja nauczycielowi.
Chciałbym w końcu przeczytać na nauczycielskim blogu co uczniowi służy, co służy nauczycielom dobrze wiem po trzyletniej lekturze tego bloga.
A, bym zapomniał, KN służy uczniom.
To znaczy nie bezpośrednio oczywiście.
Bezpośrednio to im nie służy, bo mu zapewnia marnych nauczycieli, ale pośrednio to im służy.
Służy tym, że ci marni nauczyciele są bardziej wypoczęci i pełni zapału do nauki dzięki tej Karcie. Do uczenia uczniów nauczycieli motywuje, a jej brak by ich demotywował więc by uczniowie na braku KN stracili.
@Erato, moje komentarze, to terapia, do tego darmowa. Co byś zrobiła ze swoją nieustająca traumą po sekretarską, gdybyś nie mogła dać jej upust, ja tylko ułatwiam ci to.
Z tą finezją, jako żywo przesadziłaś, jeszcze się nie otrząsnąłem po tym ciosie w samo sedno.
@corleone, kiedy do ciebie dotrze, że szkoła to nie przedsiębiorstwo działające na rynkowych zasadach, to taki społeczny darmozjad i do tego wiecznie głodny, i choćbyś chodził po suficie, jadł uszami, to i tak tego nie zmienisz, no chyba że zatańczysz polkę-galopkę z nożem w zębach. Poprawiacz oświaty i Archimedesa się znalazł.
Państwo komentujący oczywiście przeczytali cały artykuł i zapoznali się z zarobkami, na pewno też zwrócili uwagę na istotne szczegóły.
Uczniowi służy świeże powietrze, wakacje też służą uczniowi, komórka też może służyć, a jak kogo stać, to oczywiście służba, bo to jej zawód i jeszcze co kto chce, może mu służyć, to może sobie dopisać.
Uczniowi z założenia nie służy szkoła, bo jest duża i głośna więc uczeń ma prawo się stresować, no i jeszcze, te ludzie z dziennikami na biurkach, one to wybitnie nie służą uczniom.
Nie cieszmy się tak, koleżanki i koledzy. Dziennikarze zarabiają 50 tys. miesięcznie: http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/w-tvp-najwiecej-zatrudnionych-w-tvn-najwyzsze-zarobki
Tylko nie wiem dlaczego, rzadko o tym piszą. Cudze chwalicie, swego nie znacie …
Nauczyciel, który uczy czegoś, co nie jest potrzebne i nikt nie chce się tego uczyć, zawsze będzie zarabiał za dużo, bez względu na wysokość dochodu.
Panie dziennikarki z „Wyborczej”, po prostu (kolejny raz) klamia?
P.S. W nagonce na nauczycieli prowadzonej przez (niezbyt rozgarniete) dziennikareczki z GW wytoczono juz praktycznie wszystkie „dziala”, zaczeto od wypowiedzi pseudo-ekonomisty, prof. Balcerowicza, a zakonczono na poteznym naglowku
„jeden nauczyciel w Polsce zarobil osiem i pol tysiaca”!
„Gazeta Wyborcza” zebrała przykłady nauczycieli z miast i wsi, z różnym stażem pracy i doświadczeniem. Rekordzista zarabia 8,5 tys. zł. Są jednak tacy, którzy muszą przeżyć za ok. 1,5 tys. zł miesięcznie.”
Zadanie 1. Na podstawie powyższego tekstu, które wnioski są uzasadnione:
1) Nauczyciele zarabiają nieomal trzykrotność średniej krajowej (średnia krajowa 3,7 tys. zł brutto)
2) Przy założeniu że prasa nie kłamie. Nauczyciele zapewniający, że zarabiają dużo mniej niż 8,5 tys. zł mijają się z prawdą.
3) Nauczyciel rekordzista zarabia 8,5 tys. miesięcznie.
4) Czas pracy nauczycieli jest śmiesznie niski.
5) Nauczyciele mają nieustające wolne.
6) Szkoły są świetnie wyposażone.
7) Zawód nauczyciela związany obdarzany jest szacunkiem społecznym.
8) Nauczycielskie zarobki należą do jednych z najwyższych w kraju.
9) Czas pracy nauczycieli jest śmiesznie niski.
10) Część nauczycieli zarabia około 1,5 tys. miesięcznie.
11) Zarobki nauczycieli mieszczą się w przedziale od ok. 1,5 tys. do 8,5 tys. miesięcznie.
http://miedzy-slupkami.blogspot.com/ podsumowanie meczów Euro, całego turnieju kto zostanie selekcjonerem reprezentacji ? polecam!
@boguska123
9 lipca o godz. 17:16
„Myślę,że najwięcej do powiedzenia mają ci,którzy nigdy w szkole nie pracowali.Sama uczę j.polskiego i jeszcze nigy nie zdarzyło mi się pracowaś 4 godz.dziennie.Porawa prac to codziennie ok.3godz. , przygotowanie się do lekcji to kolejne 2. Na każdej lekcji zmiana kolejnych 30 ucznióe ,którym należy przekazywać wiedzę,na przerwach dyżury z kolejnymi 200osobami.Nie skarżę się,bo kocham to co robię ,ale mam dość tych ,którzy wciąż się nas czepiają.Kończcie studia i ?do szkoły-też nie będziecie pracowali a dostaniecie kupę kasy i będziecie mieć wakacje.”
Zacytowałam cały wpis polonistki @boguski123, bo mam poważne wątpliwości co do tego, czy polonistka jest na pewno polonistką. A oto dowód, że moje podejrzenia mogą okazać się słuszne:
– nigy
– pracowaś
– porawa
– ucznióe
– 200osobami
1) Polonistka nie orientuje się, do czego służy spacja.
2) Jeśli uznać, że wymienione ‚neologizmy’ to tylko literówki, to w przypadku polonistki i w tak krótkim tekście to jakby ich trochę za dużo.
3) Styl godny egzaltowanej gimnazjalistki
W poście polonistki wystąpiło bardzo ciekawe zdanie:
” – Sama uczę j.polskiego i jeszcze nigy nie zdarzyło mi się pracowaś 4 godz.dziennie.”
Dalej, co prawda następuje jakieś tłumaczenie, ale nijak ma się ono do zdania poprzedzającego.
Jakoś trudno uwierzyć w to, że CODZIENNIE polonistka @boguska123 poświęca 3 (!!!) godziny na poprawę prac.
Podsumowując – jestem skłonna uwierzyć, że wpis polonistki to raczej grubymi nićmi szyta prowokacja zamieszczona po to, by wścibskie osobniki typu @Erato miały powód do zaczepki.
Bo jeśli nie – to post @boguski123 jest kolejnym dowodem na to, jaki poziom reprezentują ci, którzy bezkarnie ‚edukują’.
***************************************************
@zet
9 lipca o godz. 22:43
„Uczniowi z założenia nie służy szkoła, bo jest duża i głośna więc uczeń ma prawo się stresować, no i jeszcze, te ludzie z dziennikami na biurkach, one to wybitnie nie służą uczniom.”
Kolejny nauczycielski głos wyrażający głęboki szacunek dla ucznia…
Po jaką cholerę te ucznie przyłażą do tej szkoły i zakłócają należny nauczycielom spokój…
Czyżby wyścig blogowy o to, jak bardzo m n i e j zarabiają nauczyciele to komunikat do urzędu skarbowego?
Czy też ranking nieudacznej obłudy, szczycącej się indolencją?
A może raczej przybrany i niedopasowany kostium rzekomych ofiar, skrywający wygodę luźnego etaciku pozwalającego na nieopodatkowane dorobki…
Badania socjologów donoszą, że Polacy cenią sobie w swej pracy najbardziej… dobrą atmosferę 🙂 🙂
Potwierdzam (z doświadczeń z firmami publicznymi).
Najgorszą i nie do zniesienia szykaną jest tam próba ujawnienia i zmierzenia wyników pracy załogi.
To zabójcza atmosfera dla beztlenowców, co widać jak na dłoni po artykule GW o zarobkach nauczycieli…hihi 🙂
Wakacje…
Biura podróży upadają pod naporem nauczycielskich zamówień na płatny z kiesy podatnika wypoczynek, reszta społeczeństwa zapie…nicza by związać koniec z końcem.
Relaksacyjne i edukujące.
Od pewnego czasu czytam wpisy Gospodarza i Wasze komentarze do niego i dochodzę do wniosku, że socjalizująca siła nowych mediów jest ogromna.
Oto jeden człowiek (Gospodarz) systematycznie ujawnia kolejne niedogodności i upokorzenia swego zawodu/powołania; z kolei stałe grono komentatorów (zazwyczaj nieżyczliwie) próbuje mu udowodnić, że kłamie.
Dlaczego On i Wy to robicie?
Jemu nie idzie (do czego się przyznaje), a Wam? Albo potrzebujecie podleczyć kompleksy, albo uzależniliście się od tego kółka wzajemnej adoracji, w którym nie jesteście już całkiem anonimowi, a choćby Was i ktoś w nim obraził, to przecież przynajmniej zwraca na Was uwagę, nieprawdaż?
Gospodarzu – Przystanek: Gombrowicz 😉
Zawsze można dziecko zabrać od tych wstrętnych nauczycieli i uczyć ich w domu, wykazując się swoimi talentami.
Panie Gospodarzu, zmienię temat, bo nie mam, gdzie go poruszyć! Mam ogromną prośbę, którą jest Pan w stanie spełnić. Sprawa wygląda tak, że od 1 września w szkołach średnich następuje nowa reforma, w myśl której zmienia się siatka godzin (także jeśli chodzi o język polski), co tajemnicą nie jest. O ile na poziomie rozszerzonym liczba godzin języka polskiego nie zmienia się, o tyle na podstawie już tak (jest ich odrobinę mniej). Logicznie sprawę ujmując, musiało się to odbyć kosztem literatury, prawda? Czy byłby Pan tak łaskawy i podał teksty literackie (poezja, proza, dramaty), które „wylatują” z kanonu lektur omawianych w liceach i technikach (nie jest to istotne, czy wylatują całkiem, czy są teraz omawiane w gimnazjum)? Pan jako nauczyciel z pewnością jest w posiadaniu takowej informacji. Osobiście nigdzie tego nie mogę znaleźć, a pilnie potrzebuję. Czekam niecierpliwie na odzew z Pana strony. POZDRAWIAM!
Balcerowicz locuta est causa finita est. Nauczyciele to lobbyści niszczący zieleń na naszej Zielonej Wyspie. Ale to się zmieni. Tylko hunwejbini Wolnego Rynku wezmą się za oświatę i ta również zapłonie zielenią…
@Reformer, 9 lipca o godz. 18:45
Wyobraź sobie, że Al z Chicago naprawdę poszedł siedzieć za podatki.
Został skazany z paragrafu „dotyczącego podatków”, zasądzona kara odnosiła się do tegoż paragrafu i nawet gdyby było to jego jedyne przestępstwo w życiu, zostałby również osądzony i skazany.
Praworządność wbrew Twoim sugestiom nie polega na tym, że jeżeli kogoś nie lubimy – powszechnie, indywidualnie lub zbiorowo, (choćby był ku temu realny powód) to można i trzeba wynaleźć dowolny paragraf, żeby go pod pretekstem udupić.
Zaś idąc Twoim tokiem: podobnie publicystyka nie polega na tym, że jeśli ktoś nie budzi sympatii, bo np. mu brzydko z buzi pachnie, to można i należy napisać, że jest wredny, obleśny i do tego rudy, a rudzi – wiadomo… – jedynie dlatego, że to skuteczniej dotrze do czytelnika.
Jeżeli postrzegasz świat i rzeczy jedynie na płaszczyźnie „zaczynania się” to przykre.
Gospodarz po prostu pisząc o czymś chciał jako argument przytoczyć czyjś artykuł.
Ładnie się komponowało, ale to naprawdę trudno dowodzić, że Ziemia jest wklęsła. Dlatego wyszło jak w anegdocie o słoniu i robakach. (może znasz, bo anegdota stara, może ze sto lat liczy a ze szkołą związana trochę)
P.S. Złowrogo brzmi Twój nick ? w świetle rozumienia przez Ciebie praworządności. Erystyki też.
@zet, 9 lipca o godz. 22:07
?,szkoła (?) to taki społeczny darmozjad i do tego wiecznie głodny?
Rewalacja.
Można by w wikipedii zamieścić.
A społeczeństwo sobie takiego darmozjada wymyśliło, apetyt mu rozbuchało i się nim poszczuło?
Dlatego sam, będąc kiedyś wiernym czytelnikiem Wyborczej, przestałem teraz kupować tego szmatławca. Co polecam tez innym.
Przyznaję rację @Corleone, że każdy tekst nie podkreślający upokarzającej biedy nauczyciela polskiego jest odbierany jako celowy i brutalny atak w pedagogów.
Podanie rekordowych zarobków to iście zagrywka w stylu Goebbels’a
Podczas studiów miałem przyjemność poznać przyszłych nauczycieli i przyszłych wojskowych. Mieli bardzo dużo cech wspólnych.
Byli systematyczni, uporządkowani, zrównoważeni ale także bierni, roszczeniowi i mało ambitni.
Niestety te cechy przekładają się obecnie na postawę związków zawodowych nauczycieli
@ cybbis
10 lipca o godz. 8:46
– – –
Otóż, jedyny problem polega na tym, że „nie idzie” belfrom, na których niekompetencję i nieróbstwo narażone są przymusowo (!) dzieci a płacą za to przymusowo (!) rodzice, czyli społeczeństwo.
Nie mam nic przeciwko niekompetentnym nieudacznikom, sprzedającym swoje żale na własny rachunek. Zweryfikuje ich rynek.
Taka możliwość weryfikacji dla wielu obywateli istnieje, można uczyć w domu (istotnie) a prościej i lepiej w wybranej szkole niepublicznej.
Tyle, że większość społeczeństwa, na skutek regulowanego, a nie wolnego rynku usług edukacyjnych takiego dostępu nie ma.
Ja wręcz namawiam obolałych na publicznym etacie belfrów (a Gospodarza pierwszego) – weźcie i przejmijcie szkoły np. w ramach stowarzyszeń, żyjcie pełnią życia zawodowego, ku obopólnemu szczęściu.
Ale dla uwłaszczonych na publicznym groszu taka odpowiedzialność za własne życie jest nie do pomyślenia.
Korzystniejsze jest zgrywanie ofiary i żerowanie na przymusie podatnika.
I właśnie to budzi słuszny sprzeciw w dojrzałym i obywatelskim społeczeństwie praworządnego i demokratycznego kraju.
No, chyba, że demokracja „posuwa się za daleko”, o czym wieszczy zarówno zapiekła mentalna komuna (np. belferska czy ‚prawicowa’) jak i kościół (słowami biskupa).
Dwie Polski, dwie przyszłości, a i tak, przy takiej kondycji naszego pogańskiego plemienia przyjdzie gajowy i towarzycho rozgoni 😉
Tyle lekcji na dziś, w wakacje – gratis.
@Errata, nudna jesteś w swoich reakcjach, już się nie będę czepiał. Życzę spokoju i mniej komputera a więcej powietrza.
Ha, ha, jaka demagogiczna słabiutka manipulacyjka 🙂
Nie rozumiem, jak POLONISTA może takie bzdety wypisywać: „Nieźle muszą się napocić nauczyciele, aby wytłumaczyć swoim małżonkom, ile naprawdę zarabiają. Z dzisiejszej prasy wynika bowiem, że nawet 8,5 tysiąca”?!
W tym tekście w GW nie ma mowy, że NAUCZYCIELE zarabiają nawet 8,5 tys, tylko REKORDZISTA. Jest tam też mowa o 1,7 tys na rękę, tego już się nie zauważyło.
To była kwestia formalna a teraz meritum:
Prawie wszyscy nauczyciele są w dwóch najwyższych grupach (mianowany i dyplomowany). A połowa w najwyższym. Już w 2008 było to odpowiednio: 80 i 40 procent:
praca.gazetaprawna.pl/artykuly/99817,40_proc_nauczycieli_nie_moze_juz_awansowac.html
To wynik kolejnego idiotycznego (ale jakże korzystnego dla nauczycieli!) systemu awansów, polegajacego na: czy się stoi czy się leży, po paru latkach awans się należy (opisane też w powyższym linku).
A średnie płace w tych grupach (od 1 września), to:
– mianowany: 3913,33 zł (co daje 2793 netto),
– dyplomowany: 5000,31 (czyli 3551 netto!).
Do tego dochodzą rozliczne dodatki. Oraz łatwa możliwość dorabiania (korepetycje), których porównywalny urzędnik (bo do innych urzędniczych/publicznych pensji należy to porównywać) nie ma.
Czyli biorąc pod uwagę zwykłego nauczyciela (prawie wszystkich!), średnio zarabia on nie tylko więcej niż zwykły urzędnik (przytłaczajaca większość) ale również więcej niż średnia pensja w Polsce!
Tutaj o (już wydanym) odpowiednim rozporządzeniu:
praca.wp.pl/title,Podwyzki-dla-nauczyciel-o-83-114-zl-zwiazki-chca-rozmawiac-o-2013-r,wid,14382108,wiadomosc.html?ticaid=1ea59&_ticrsn=5
TO SĄ FAKTY a nie demagogia polonisty u cioci na imieninach.
PS
Co do czasu pracy, to już to zbadano i PORÓWNANO z nauczycielami w innych krajach – polski nauczyciel jest najbardziej leniwy!
„Polscy nauczyciele pracują najkrócej na świecie. Rocznie spędzają przy tablicy 489 godzin. Daje to dziennie zegarowo dwie godziny i 42 minuty, czyli trzy i pół godziny lekcyjne. Średnia dla krajów UE to 779 godzin, czyli blisko pięć godzin dziennie.”
praca.gazetaprawna.pl/artykuly/549621,polski_nauczyciel_pracuje_tylko_trzy_godziny_dziennie.html
I plizd! Odpuście sobie nauciele te brednie o godzinnych przygotowaniach do lekcji, na któreych (w rzeczywistosci) dukacie od lat te same rzeczy. Nie wspominając o WF-istach.
Kurka, ten gość zarabia te 8,5 tysia w 3 miejscach. Ja, informatyk w bigkorpo zarabiam swoje, ale jak robię fuchy w domu po pracy, to się do tego wtrąca jedynie skarbówka, jeśli się jej przyznam. A tu Gazeta W. robi dramat z faktu, że gość dorabia.
Gekko
10 lipca o godz. 11:26
Rynkowa weryfikacja polegać będzie na prostym mechanizmie.
Państwu bez pieniędzy dziękujemy….
Tak będzie w opiece zdrowotnej, oświacie, zasobach mieszkaniowych.
Automatycznie, dzieci zaczną dziedziczyć pozycję społeczną rodziców.
Córka kurwy- kurwą, lokaja- pokojówką, mecenasa- sędzią?
Ten wyśniony czas nadchodzi szybkim krokiem, wraz z redukcją zaangażowania Państwa w sferę socjalną i praw pracowniczych.
@corleone
>Wyobraź sobie, że Al z Chicago naprawdę poszedł siedzieć za podatki.
Wyobrazam sobie, choc z trudem, gdyz biedny Al wcale nie poszedl (pewnie go odwiezli jaka kibitka) , ani tez przez caly czas pobytu na rajskiej wyspie Al (nomen omen) Catraz nie siedzial, bo na przyklad od czasu do czasu wyprowadzano go na spacer.
Czyli, drogi corleone, jestes klamczuszkiem, prawie tak jak p. red. P.
To by bylo tyle, gdy chodzi o Twoje udawanie, ze nie wiesz, o co chodzi (nie o chodzenie bynajmnie, ani nie o siedzenie).
Ale prosze bardzo moge wyzrazic to samo w sposob niezaskarzalny: Istotnym powodem, dla ktorego uwieziono pana Capone nie byly bynajmniej jego uchybienia podatkowe. Pretekstem tym posluzono sie wobec niemoznosci skutecnego udowodnienia jego bezposredniego udzialu w planowaniu lub przeprowadzaniu operacji ewidentnie kryminalnych. Zastosowane wobec niego postepowanie przytaczane jest w literaturze , jak szczegolnie spektakularny przyklad
naduzycia prawa, ‚w dobrej wierze’, w celu zastosowania sankcji prawnej wobec przestepstwa innego niz faktycznie wymienione w akcie oskarzenia i wyroku, nawet jezeli to drugie w istocie
rowniez podlegalo wlasciwej mu penalizacji…
Moglbym tak jeszcze dlaej, ale kto mailaby w necie cierpliwosc do czegos takiego?
>Został skazany z paragrafu ?dotyczącego podatków?, zasądzona kara odnosiła się do tegoż >paragrafu i nawet gdyby było to jego jedyne przestępstwo w życiu, zostałby również osądzony i >skazany.
Nooo powiedzmy. Obawiam sie, ze gdyby faktycznie w US tak skrupulatnie skazywano kazdego za machloje podatkowe, to ptrzebowaliby nie jednego alcatraza, a caly archipelag!
>Praworządność wbrew Twoim sugestiom nie polega na tym, że jeżeli kogoś nie lubimy ? >powszechnie, indywidualnie lub zbiorowo, (choćby był ku temu realny powód) to można i trzeba >wynaleźć dowolny paragraf, żeby go pod pretekstem udupić.
A czemu nie? Skoro, jak sam piszesz – zasluzyl sobie do pierdla z tego paragrafu?
Dlaczegoz by zatem nie polaczyc przyjemnego z pozytecznym?
>Zaś idąc Twoim tokiem: podobnie publicystyka nie polega na tym, że jeśli ktoś nie budzi >sympatii, bo np. mu brzydko z buzi pachnie, to można i należy napisać, że jest wredny, obleśny i >do tego rudy, a rudzi ? wiadomo? ? jedynie dlatego, że to skuteczniej dotrze do czytelnika.
Nic mie pisalem o:
-zapachach (z dowolnego otworu ciala)
-o osobach wrednych, oblesnych i do tego rudych
-tym, ze mi cos wiadomo o rudych (tzn. wiem, ze jedna ruda ma calkiem do rzeczy nogi, ale to kwestia gustu, wiec nie podlegajaca dyskusji).
Prosze zatm niczego takiego mi nie imputowac, bo jeszcze sie znajdzie na to paragraf!
>Jeżeli postrzegasz świat i rzeczy jedynie na płaszczyźnie ?zaczynania się? to przykre.
Nie ja postrzegam – chyba wyraznie pisalem, ze chodzi o kodeks gangsterski. Czyzby znowu jakies imputowanie? Ze niby jestem gansterem. Nie jestem – nie pilno mi ani do polityki ani do biznesu!
>Gospodarz po prostu pisząc o czymś chciał jako argument przytoczyć czyjś artykuł.
>Ładnie się komponowało, ale to naprawdę trudno dowodzić, że Ziemia jest wklęsła. Dlatego >wyszło jak w anegdocie o słoniu i robakach. (może znasz, bo anegdota stara, może ze sto lat >liczy a ze szkołą związana trochę)
Nie znam, widocznie nie jestem jeszcze dostatecznie stary. Nawiasem mowiac, takie wypominanie wieku to bardzo nieladnie jest. Prawie jak pachniecie brzydko z buzi!
>P.S. Złowrogo brzmi Twój nick ? w świetle rozumienia przez Ciebie praworządności. Erystyki też.
A brzmi, brzmi! Co? Starch oblecial?
@ wiesiek59
10 lipca o godz. 14:06
– – –
Wieśku, rynkowa weryfikacja polega na tym, że o tym, kto będzie komu dziękował nie decydują pieniądze, ale oferta.
Z taką ofertą intelektualną, moralną czy profesjonalną, jaką reprezentują obecni publiczni belfrzy (najlepiej o tym świadczy Twoja wypowiedź) , mogą liczyć na przetrwanie tylko na państwowym, dopóki państwo ciupasem klientom pieniądze odbiera i szkolnym homosowietikusom za lojalność – rozdaje.
Co do reszty Twych wynurzeń – tak się mają do cywilizacji i wolnego rynku, jak opowieści braci Marx do źródła twej świadomości – Marksa, Karola.
Może z wyjątkiem tych wspomnianych przez Ciebie „ku..ew”, bo na ten temat ja akurat nie mam doświadczeń ani dostępu do genealogii.
Swoją drogą, ciekawe to Twoje skojarzenie w temacie wolnego rynku edukacji…wyznacza horyzont argumentów.
Ozdrowienia życzę.
@ corleone
Oj, Donie, dałeś się nabrać na wyziewy ‚ala’ spod kałuży jak Capone na IRS 😉
Zapaszek z tych nieprzebranych reformów znajomy i beztlenowy, nawet Ala oratora nie starczy tu na dezodora.
Pani dziennikarka jest świnka, bo świnkę z belferskimi płacami publicznie rozbiła.
Już widzę, jak w tle kolejnego belferskiego „wzmożenia z obrażenia” trwa branżowa krwawa nagonka na tego ekstremistę, co poniżył godność skrzywdzonych pobratymców urobkiem 8500,-
Boże, ile warta jest belferska godność! Dwie średnie – i już wróg publiczny, bo ujawniony!
Dobrze że takie Gekko incognito omija szkoły mknąc przez Bałuty! Musieliby mnie zabijać po wielokroć…hihi 🙂
A ja tam zarabiam w zaokrągleniu 1300 do ręki i ledwo starcza na przeżycie. Może media napiszą łaskawie i o takich przypadkach, zamiast zakłamywać obraz nauczyciela w Polsce?
invinoveritas
Jestem nauczycielem mianowanym. Z „licznymi dodatkami” zarabiam netto 2316 PLN miesięcznie. Ponieważ jesteś dobrze poinformowany, napisz, proszę, co dzieje się z resztą pieniędzy, które – Twoim zdaniem – otrzymuję?
Czytając te niesamowite historie o zarobków nauczycieli poprosiłem znajomego anglistę, żeby pokazał mi swój „pasek” (znam go od przedszkola, więc nie miał oporów). Chłop pracuje w szkole 17 lat, jest mianowany i ma jedynie „goły” etat. Jego magicznie wysokie zarobki to… 2065,26 PLN netto…
Jeśli ktoś uważa, że to dużo, to chyba mu od upałów obwody przegrzało.
Gekko
10 lipca o godz. 15:37
Przy odrobinie wiedzy, sam mógłbyś sobie odpowiedzieć KTO byłby zainteresowany prywatną szkołą o wysokim poziomie….
Klasy średnia i wyższa nie potrzebują konkurencji.
Zobacz, jak przebiega rekrutacja do Ecole Normale, Princeton, Yale, Cambrige i kto tam studiuje.
Tam tworzy się kadry dla korporacji, wysokich urzędów państwowych.
Najbardziej lukratywne stanowiska obsadza się dziećmi SWOICH.
Pan poseł Kłopotek w naszej pszenno- buraczanej, był szczery do bólu mówiąc ‚my też mamy dzieci, które muszą gdzieś pracować”…
Jedyną szansą dla tych „źle urodzonych” jest szkoła publiczna o dobrym poziomie. Pauperyzując nauczycieli, osiągnie się niski poziom w szkołach. I o to w tej nagonce moim zdaniem chodzi.
Do tego dochodzą rozliczne dodatki. Oraz łatwa możliwość dorabiania (korepetycje), których porównywalny urzędnik (bo do innych urzędniczych/publicznych pensji należy to porównywać) nie ma.
————————————————————————————
Kolejne bajeczki? Primo, sporo nauczycieli (szczegolnie tych ze szkol podtawowych) nigdy nie udzialalo i nie udziela korepetycji. Secundo, znalem osoby dorabiajace udzielaniem korepetycji, ktore to osoby nigdy w szkole nie pracowaly (studenci, inzynierowie, zawodowi tlumacze, itd.)!
Ciężki masz dowcip corleone, straciłeś nosa, czy co? Ironisto z bożej laski, tak mi się napisało, więc nie będę zmieniał.
To winojestfałszywe, a to co wypisuje takoż. Ludziska czytają wszystko, ale rozumieją już jakby trochę mniej, Jak to się nazywa taka dysfunkcja, bo są wakacje i zapomniałem. Nie doczytałem, by ktoś się czepiał pana 8500, Gekko weź lekarstwa, bo znowu konfabulujesz.
piotr 10 lipca o godz. 16:03
„A ja tam zarabiam w zaokrągleniu 1300 do ręki”
Dwa dni pracy amerykańskiego technika naprawiającego auta na stacji tzw. „dilerowskiej”. Albo jedna niedziela, bo wtedy płacą im podwójnie. No może takiego mądrzejszego, co to i komputer podłączy, kody odczyta i tłumik przyspawa. A koszta życia prawie takie same.
Proszę pamiętać, żę zarobki belfra moga pochodzić z różnych żródeł i są zależne od jego inwencji po godzinach pracy i miejsca zamieszkania. Mieszkam w duzym mieście wojewódzkim, mam wspólne konto z zoną, a więc są to dobre warunki, by dorobić sobie na swoje potrzeby i jako nauczyciel, i udzielając korepetycji lub robiąc fizycznie na różnych fuchach, jako pomocnik kolegi w branży budowlanej, taki od „przynieś, przytrzymaj, pozamiataj”. Policjanci mogą zarobić na dodatkowych patrolach, lekarze, biorąc dodatkowe prace, podobnie jak, np. hydraulicy. Jeżeli komuś zdrowie służy oraz np. ma liczną rodzinę, kochankę na boku i jest fachowcem i wie , gdzie się zaczepić,może mieć kasę. Nawet nauczyciel.
Zgadzam się z wpisem Wieśka 59.
Gekko, od rozmowy z paniami lekkich obyczajów nikt jeszcze nie umarł.
chirurgowi powinni płacić tylko za czas kiedy operuje , dziennikarzowi z tV tylko za czas w okienku,temu z radia za czas na antenie itd. a może im tak płacą i oni biedni i sfrustrowani są??
Nie jestem nauczycielem, więc może dlatego nie mam emocjonalnego stosunku wobec przytoczonego artykułu i nie rozumiem dlaczego miałby zostać odebrany jako atak. Brakuje mi w nim jedynie informacji o pracy. Tzn. skoro jest płaca, to jest i praca. Skoro jest średnia płaca to jest i średnia jakość (i ilość) pracy. Warto byłoby wiedzieć jaka jest ilość i jakość pracy rekordzisty płacowego, i dowrotnie. To naświetliłoby lepiej sytuację. Emocje zapewne też byłyby inne.
Jestem przeciwny rozpatrywaniu samej płacy w oderwaniu od pracy (chyba, że mówimy o zmianach potrzebnych ze względu na inflację/zmiany kursów walutowych).
Uważam, że wszyscy powinni zarabiać tyle samo. Jedna płaca dla wszystkich i będzie sprawiedliwie.
I nikt za dodatkowym zarobkiem nie będzie biegał, rodzinę zaniedbywał.
A co, różne żołądki mamy, dlaczego jedni zarabiają więcej a drudzy mniej, za te samą pracę.
Wszyscy pracujemy 40 godzin w tygodniu.
Weźmy takiego nauczyciela, czemu mianowany zarabia więcej niż dyplomowany czy odwrotnie?
Inną pracę wykonuje?
Lepiej ją wykonuje?
A sprzedawczyni w sklepie, w jednym zarabia tysiąc a w drugim tysiąc dwieście, to sprawiedliwe?
Wszyscy tyle samo.
Tylko po ile?
Myślę, że wszyscy powinni zarabiać średnią krajową.
A ta powinna być co roku podwyższana.
@invinoveritas
10 lipca o godz. 12:13
Znakomita analiza.
***
@zet
10 lipca o godz. 11:45
„@Errata, nudna jesteś w swoich reakcjach, już się nie będę czepiał. Życzę spokoju i mniej komputera a więcej powietrza.”
Mam wątpliwości, czy ten wpis jest adresowany do mnie, ale na wszelki wypadek dziękuję. Wzajemnie.
kott
Za czas, to się płaci nauczycielom i urzędnikom.
Inni pieniądze biorą za pracę.
Krewniak jest po maturze, ma długie wakacje i zachciało mu się pracować w kraju. Cymbał jakiś, koledzy na zachód na trzy miesiące jadą.
Zaczepił się przy pracach wykończeniowych w budownictwie. Za miesiąc pracy dostał 1800 na rękę i się cieszy.
O pracy nie miał wcześniej pojęcia, robi za typowego mięśniaka.
Właśnie mu tłumaczę, że po studiach więcej nie zarobi, a jeszcze będzie musiał ścierpieć dogryzania wszelakiego typu nieudaczników.
„Jeśli ktoś uważa, że to dużo, to chyba mu od upałów obwody przegrzało.”
Ten co zarabia tysiąc dwieście i tyra przez pięć dni w tygodniu po osiem godzin i ma dwa tygodnie urlopu uważa, że to dużo.
A te dwa tysiące na rękę to w Warszawie?
W Warszawie to mało.
A w Bartoszycach, to dwie rodziny by wyżyły, bo ekspedientka w spożywczaku cały dzień na nogach za tysiąc robi i się cieszy jak pracę dostanie i jak ktoś ją na pół etatu ubezpieczy.
@Errata, ja żartowałem, wakacje są więc i nastroje ciekawsze.
http://gazetapraca.pl/gazetapraca/1,90440,12096631,Lista_plac_nauczycieli.html?as=4&startsz=x
Jakoś nie widać tutaj owego „rekordzisty” z zarobkami 8 500.
@invinoveritas
Bełkoczesz mocium Panie.
Sprawdź sobie tutaj http://www.eduforum.pl/modules.php?name=Kalkulator
Jestem polonistą i wiem, że ci, którzy pracują więcej niż 22h robią to źle, niedokładnie. Jeżeli dyrektorzy dają im więcej, to niestety cierpia na tym dzieci. Ponadto im wyższy poziom edukacji, tym mniej pracy samego nauczyciela. Stąd wynika, że w podstawówce musisz się naparocować, w gimnazjum mniej, a w liceum jeszcze mniej.
Wrzucanie wszystkich nauczycieli jest niesprawiedliwe. Awanse i przedmioty nauczane to wystarczający powód do (niestety) zawiści.
Jeśli chodzi o nagradzanie i awanse anuczycieli, cóż nietrudno zwalczć stereotyp, że dyplomowani mjaą w d…. wszystko. Boli że dodatki motywacyjne sa uzależnione od pensji zasadniczej (np 5-6%), w ten sposób jako kontraktowy, żebym nawet wyszedł z siebie dużo nie dostanę. Następna kwestia – dodatki wiejskie: oczywiście są, tylko często dodatek za wychowawstwo wynosi mniej więcej 50zł miesięcznie. Czy komuś z was by się chciało kontrolować papierki, rozmawiać z uczniami, rodzicami etc, za tyle? To przykre.
Pensje powinny bbyć uzalenione od wyników, a raczej efektów pracy, bo jak zrównać zawodówkę i liceum, ewd tego nie zrobi. Jak mierzyć pracę w szkołach specjalnych i intergracyjnych.
Co do dziennikarek. Żenada. Czemu nie piszą o nauczycielach kontraktowych, stażystach albo tych niezatrudnionych na kartę w stowarzyszeniach, kiedy sa konserwatorami, sprzątaczkami?
Czemu gazety nie piszą o szkołach, którym nie pozwala się otworzyć oddzialów pzez kolejne 3 lata, po to żeby je zamknąć? Czemu nikt nie upomni się o tworzenie większej liczby oddziałów. Zrobimy mniej, nie będzie etatu vice-dyrektora (np).
Czemu nikt nie zestawi problemu tworzenia zespołów szkół? Wszak to żadna oszczędność, a jakość spadnie (mniejsza konkurencja, prawda Gekkonie, Corleone?)
I czemu nikt nie napisze o młodych nauczycielach słyszących niejednokrotnie jesteś najlepszy i jakbyś nie pracował nie masz mianowania…
Hildo, on jest, ale widać dysproporcje i jego pracowitość. W publicznym gimnazjum uczy 27 godz/tyg. za 2,500, a w prywatnym -4godz/tyg. za 1000, ponadto korkami wyciaga do 5000. Ma 11 lat stażu, czyli znaczny bagaż doswiadczeń. Uczy matematyki, fizyki i chemii, a więc przedmiotów, na które jest zapotrzebowanie na rynku korepetycji w dużym mieście. Ponieważ nie uczy w szkole średniej, musi być pasjonatem, tego, co wykłada i dobrze się sprawdza, dając korepetycje, np. maturzystom lub studentom. Inaczej nie miałby za nie tyle kasy. Pragnę dodać, że na wielkomiejskim rynku korepetycji panuje ostra rywalizacja i zwyciężają naprawdę fachowcy. Ale to robota nerwowowa, rodzice chcą szybkich rezultatów swoich dzieci, które często są bardzo odporne na wiedzę. Po takim maratonie nasz bohater nie ma siły cieszyć się urokami życia. Ma jednak kasę i chyba satysfakcję, że jest zapotrzebowanie na jego pracę.
Belfer powinien być godziwie wynagradzany, nie mozna nauczycieli wtłaczać w ramy średniowiecznej hagiografii.
Dzieci w szkole są kilka lat. Coraz większa ilość nauczycieli jest zatrudniania na czas określony, zwalnia się ich po 10 miesiącach, potem są roszady. Dzieci w takich skandalicznych warunkach uczą sie że ludzie są nieważni, jak śmiecie. Same także czują się śmieciami. jesteśmy coraz bardziej narodem odpadów społecznych – co zresztą opinia o nauczycielach darmozjadach – jaka jest tu wyrażana powszechnie – potwierdza.
Nauczyciel powinien dzieciom wpoić wiarę w wartość nauki, inteligencji, odwagi intelektualnej chęci polepszenia swojego statusu w uczciwy sposób przez pracę i kwalifikacje. Jak ma to zrobić jak jest zastraszonym utrata pracy sługusem na umowie śmieciowej?
Sprzątaczka we szkole ma pod tum względem często lepszą i silniejszą pozycję. To jest coś co obserwuje chodząc na wywiadówki.
Oczywiście że to jest po myśli motłochu. Widzę jak „budowlany mięśniak” dogaduje nauczycielce po studiach od nierobów. I wiem dlaczego to robi. Nie ma to nic wspólnego z kulturą, rozliczaniem z wyników pracy itp. Dzieci bite biją swoje dzieci. Ludzie którzy są śmieciami – innych traktują jak śmieci. Większość głosów w tej dyskusji sprowadza się do jednego – jak nie tyrasz łopatą – to pewnie cała twoja praca to jedne wielkie wakacje.
W małych miasteczkach, na wsi – praca w szkole to często jedyna rzez jaką mogą wykonywać ludzie po studiach. W pobliskiej miejscowości właśnie zamknęli szkołę którą w 1936 roku mieszkańcy wsi wybudowali w czynie społecznym, wraz z mieszkaniami dla nauczycieli. Chodziło im – rozumiecie – o to by dzieci mogły się kształcić bo to była dla nich szansa – umieć czytać i pisać. Przekleństwem stałą się lokalizacja – szkołą jest położona w bardzo malowniczym otoczeniu więc na pewno zostanie sprywatyzowana i w budynku powstanie hotel. Pamiętajcie – w waszych miejscowościach szansa na ocalenie szkoły jest jej dewastacja – jeśli koszty remontu przewyższają spodziewane zyski z zrobienia tam np sklepu – szkoła ma szansę przetrwać np. poprzez fundacje założone przez rodziców. Jeśli szkołą jest w atrakcyjnym miejscu oraz została niedawno wyremontowana za państwowe pieniądze – w powiecie z pewnością już ktoś robi podchody by ją sprywatyzować.
Obawiam się że mogłem zostać źle zrozumiany. Zdanie: „jesteśmy coraz bardziej narodem odpadów społecznych ? co zresztą opinia o nauczycielach darmozjadach ? jaka jest tu wyrażana powszechnie ? potwierdza.” – miała oznaczać że to forum jest zdominowane przez głosy takich odpadów społecznych którzy nie rozumieją znaczenia i warunków pracy nauczyciela.
Zaznaczę dodatkowo że nie jetem nauczycielem, nie mam żadnego w rodzinie, a zwyczajnie mam dzieci i chciałbym by w szkole czuły się dobrze.
Polska to dziwny kraj. Gdyby w jakimś kraju istniała możliwość zdobycia pracy lekkiej, łatwej i przyjemnej, na dodatek za całkiem niezłe pieniądze w stosunku do włożonej pracy, to każdy rozsadnie myślacy zrobiłby wszystko, żeby taką pracę zdobyć. U nas wszyscy mówią, że nauczyciele to nieroby, zarabiają za dużo, a pracują za mało, na dodatek nie posiadają żadnych kwalifikacji, a mimo to nikt z tych krytykujących do zawodu się nie pcha. Dlaczego? Widać albo ta praca nie jest tak łatwa i przyjemna, albo oni sami nie są w stanie zdobyć nawet tych marnych kwalifikacji.
„U nas wszyscy mówią, że nauczyciele to nieroby, zarabiają za dużo, a pracują za mało, na dodatek nie posiadają żadnych kwalifikacji, a mimo to nikt z tych krytykujących do zawodu się nie pcha.”
Nie pacha się? O czym ty mówisz, pcha się i to jak.
Trudniej to się do drogówki było załapać, teraz łatwiej trochę, bo zarobki spadły na skutek działania Biura Spraw Wewnętrznych w policji i komputerowego rejestrowania wykroczeń.
@fenz, 11 lipca o godz. 10:23
Widzisz, pieniądze to nie wszystko. (Film nawet o tym był)
@kakaz, 11 lipca o godz. 9:57
„miała oznaczać że to forum jest zdominowane przez głosy takich odpadów społecznych którzy nie rozumieją znaczenia i warunków pracy nauczyciela.
Zaznaczę dodatkowo że nie jestem nauczycielem, nie mam żadnego w rodzinie, a zwyczajnie mam dzieci i chciałbym by w szkole czuły się dobrze.”
Nie wiem dalej, o kim w szczególności piszesz, ale jeśli masz na myśli nauczycieli, to rzeczywiście często nie rozumieją oni znaczenia swojej pracy.
Dobitnie wyraża to powszechne „wara wam od szkoły”, tylko nam płacić według potrzeb i się nie wtrącać.
Że ich praca, jej poziom, jej rezultat ma jakieś znaczenie? Dla dzieci, dla rodziców, dla społeczeństwa?
– Szkoła to nasza sprawa, wara wam!
Jeżeli masz dzieci i chciałbyś, żeby w szkole czuły się dobrze, to jeżeli nie mieszkasz w dużym mieście i nie masz w promieniu, powiedzmy, trzydziestu kilometrów kilkudziesięciu szkół do wyboru, będzie to wymagać od Ciebie dużo szczęścia, dużo czasu, dużo pracy i dużo pieniędzy.
Przerabiam to już naście lat.
Jakie rzeczy słyszałem przez ten czas z szacownych ust, książkę by można napisać.
Jakie „propozycje nie do odrzucenia” dostałem, to jekem Corleone, sam bym nie wymyślił.
Możesz w trakcie poszukiwań usłyszeć np.:
„Matematyki uczy pani S., ma cztery lata do emerytury, m u s i m y p o c z e k a ć” (znaczy: Twoje dzieci mają „poczekać”; to o nauczycielce, która w bogatej karierze jeszcze chyba nikogo niczego nie nauczyła, a którą absolwenci wspominaja jak zły sen)
„Nauczycieli przydzielamy losowo, żeby n i k t n i e b y ł p o k r z y w d z o n y. Bo mogłoby się zdarzyć, że wszyscy dobrzy nauczyciele znaleźliby się obsadzie jednej klasy”
„Pani J. ma małe dzieci, często chorują, ale na koniec nikomu n i e z r o b i k r z y w d y, każdemu wyciągnie ocenę” (na pytanie o lekcje, które się nie odbywały przez kilka tygodni i dzieci mają zaległości)
?N i e m a s e n s u uczyć się innych przedmiotów, tylko do matury, a z tych przedmiotów można zawsze wziąć parę korepetycji.” (życzliwy nauczyciel rekomendujący szkołę)
I można by tak do wieczora wspominać.
corleone
11 lipca o godz. 14:18
To ja zacytuje jednego z rodziców, wrażliwego społecznie.
Narzekał, że pani od angielskiego jest do dupy a taka im w grafiku przypadła.
Moje dziecko trafiło na tę dobrą, czego mi zazdrościł.
Na moje dictum, że powinna odejść z zawodu odpowiedział, że powinni się po półroczu zmieniać, żeby było sprawiedliwie.
@ parker, @ corleone
– – –
Czy nie odnosicie wrażenia, że bierzecie udział w rozmowie z kolejnym pokoleniem urodzonym i wychowanym w pegeerze, nie znającym innego poza gumnem świata?
Pełnym roszczeń i pretensji, wyzutym z wszelkich norm i wartości?
Bo ja mam i uważam dalsze dowodzenie, że czarne jest czarne za stratę czasu.
Tragedia polega jedynie (i aż) na tym, że umysłowe i kulturowe gumno się okopało akurat w edukacji, co ma destruktywny wpływ na substancję tego naszego plemienia (i wyklucza rozwój społeczeństwa).
Zastanawiające, że tyle skojarzeń belferskich z zawodem najstarszym i głoszona przy tem potrzeba z tymże …dialogu 🙂
Korelująca z wdrukowaną kulturowo dialektyką WKP(b).
Temat w swej innowacyjności na dyzertację (od: dyzenteria) 😉
Pozdrawiam.
@Kamil. Zajrzyj na stronę MENu. Tam znajdziesz nową podstawę programową z jęz. polskiego. Odszukaj kształcenie ponadgimnazjalne i tam będziesz miał pełny wykaz wszystkich lektur. Pozdrawiam.
NARESZCIE TROCHĘ „WAKACJI” !!!
@corleone
11 lipca o godz. 14:18
„Nauczycieli przydzielamy losowo, żeby n i k t n i e b y ł p o k r z y w d z o n y. Bo mogłoby się zdarzyć, że wszyscy dobrzy nauczyciele znaleźliby się obsadzie jednej klasy?
plus pozostała część wpisu – prawda, prawda i jeszcze raz PRAWDA !!!
W szkole moich dzieci rodzice szukają jakiś dojść, żeby przenieść dziecko do innego nauczyciela i przy dobrych układach z dyrekcją można to załatwić.
Wszyscy doskonale orientują się, jaki poziom reprezentują poszczególni nauczyciele.
Przykład z rodzimej szkolnej łączki – gimnazjum, 6 klas trzecich, troje matematyków. Problem co roku ten sam – klasy pani X znacznie powyżej średniej krajowej, klasy p. Y – w ubiegłym roku wynik przedostatni w województwie, w tym roku – ostatni…
Tak było jeszcze w czasach mojej podstawówkowej edukacji.
Pani Y jest już w wieku emerytalnym, dyplomowała się jako jedna z pierwszych.
Od ponad 30 lat jest zakałą szkoły, jej uczniowie już na starcie są przegrani…I co??? I nic !!!
Dalej to babsko bezkarnie taszczy ‚oświaty kaganiec’.
W dwóch dziedzinach jest bardzo aktywna – we współpracy z proboszczem i w działalności związkowej.
Nie wiem, ile zarabia, ale jako dyplomowana z ponad 30 – letnim stażem + zajęcia w liceum dla dorosłych i w dwuletniej szkole policealnej – informatyka (podyplomówka – ha, ha…, a jakże !) to chyba ze dwie średnie krajowe a może i więcej.
Aha, ani razu nie korzystała z urlopu na poratowanie zdrowia. A szkoda, bo akurat w tym przypadku byłoby to z korzyścią dla uczniów.
Niestety, takich pań Y jest znacznie więcej, ale opisana jest po prostu najpopularniejsza, bo najstarsza.