Gorąca matura
Przepisy podobno zabraniają wnoszenia na maturę jedzenia i picia. Piszę „podobno”, ponieważ zakaz nie jest jednoznaczny. Brzmi on tak:
„Zdający w trakcie części pisemnej egzaminu może korzystać wyłącznie z materiałów i przyborów pomocniczych, których wykaz ogłasza dyrektor CKE dwa miesiące przed terminem części pisemnej egzaminu na stronie www.cke.edu.pl; zdający nie może wnosić do sali innych materiałów i przyborów pomocniczych.” (zob. źródło, s. 10)
W szkołach interpretuje się to jako absolutny zakaz wnoszenia na maturę czegokolwiek do jedzenia i picia (zob. info dla maturzystów przykładowej szkoły). Wydaje się to rozsądne, w końcu egzamin nie trwa długo, więc można wytrzymać o suchym pysku.
Jednak czas matur jest w tym roku wyjątkowo gorący (przynajmniej na razie). Wczoraj czuwałem nad maturą z języka angielskiego. W sali było ponad 30 stopni, parno i duszno, mimo że okna były otwarte. Na sali ani kropli wody, ponieważ nie wolno. Gdy tak prażyliśmy się w słońcu, jedna z uczennic zgłosiła, iż może za chwilę być z nią niedobrze. Uratowałaby ją szklanka wody.
Co było dalej, czy wniosłem na salę tę szklankę, czy nie, musi pozostać tajemnicą. Przecież nie mogę złożyć donosu na siebie i zachęcić prokuratury, aby przyjrzała się, czy nie popełniłem zbrodni. Piszę o tym tylko dlatego, aby zaprotestować przeciwko durnym procedurom. Jeśli temperatura na zewnątrz przekracza 20 stopni, obowiązkowo na sali powinna znaleźć się woda dla każdego – zarówno dla zdających, jak i nadzorujących. Uważam, że przepisy należy zmienić natychmiast, inaczej dojdzie do tragedii. Oczywiście, można nie zmieniać niczego, a przepisy mieć zwyczajnie w głębokim poważaniu, co w naszej ojczyźnie występuje najczęściej: prawo idiotyczne, ale ludzie z głową na karku.
Komentarze
zafsze mie fascynowała diagnostyka idiotyzmu.
czasami sam się obrazuje, że szczena opada.
A kto zabrania empatycznemu belfrowi zaopatrzyć salę egzaminacyjną w wodę?
Czytać co cytuje umie?
Czy woli paczeć na mglejocom matuszystke?
„A kto zabrania empatycznemu belfrowi zaopatrzyć salę egzaminacyjną w wodę?”
Kto? Po kolei: dyrekcja, cke, ministerstwo? Nie ma nigdzie zezwolenia na takie działanie więc profilaktycznie dyrekcja nie zezwala. Wraz z wejściem nowej matury zniknęły kanapki i napoje. To już chyba będzie z 10 lat jak jest taki stan rzeczy.
Kolejnym durnym przepisem jest to, że nauczyciel nie może przez cały egzamin ruszyć tyłka z krzesła na którym siedzi.
Nie rozumiem- w obu szkołach, gdzie bywam na egzaminach, w każdej sali jest woda i plastikowe kubki. Obowiązkiem przewodniczącego w danym dniu jest sprawdzić, czy woda jest. W dziwnej szkole pracuje Gospodarz. Apteczki też tam u Was nie ma?
Woda obowiązkowo powinna stać na każdym stoliku. Zabranianie jest niehumanitarne.
A widziałaś w regulaminie apteczkę, w regulaminie nie ma i apteczki nie ma.
Jak ktoś musi połknąć lekarstwo bo się źle poczuje, musi sobie śliny nazbierać.
Ale skąd ma wziąć lekarstwo skoro w regulaminie nie ma apteczki.
Przepisy są po to, żeby ich przestrzegać.
Na prowincji od lat robimy to po swojemu. Młode lwy wcześniej składają się , potem na ich stolikach od rana czekają kartonik soku oraz butelka wody mineralnej.
Ja rozumiem, że Gospodarz, ten praworządny, choć współczujący Zdający, usunął z sali krzesła.
Nigdzie w regulaminie nie wymieniono krzeseł jako dopuszczalnych DO WNOSZENIA PRZEZ ZDAJĄCYCH materiałów pomocniczych, tak samo, jak wody. Podobnie, nigdzie nie napisano, że można otwierać okna, więc nie można.
Więc niech piszą w kucki, bez dopływu tlenu.
Dwa lata temu, przed marketem, w 30 st. upale (a tyle było wczoraj w Łodzi), policja zatrzymała kobietę, która zostawiła w samochodzie psa; pies zdechł.
Za znęcanie się nad zwierzętami zatrzymano.
Nie wiem, jak można nazwać to, o czym pisze Gospodarz inaczej, niż sadystyczny cynizm (absurdalne zasłanianie się nieumiejętnością czytania przez polonistę) i zezwierzęcenie (regulamin, jako rzekome narzędzie nakazu fizycznych tortur wobec dzieci).
Zacytuję więc prof Hartmana, filozofa (bo do filozofa), z jego blogu, komentującego analogiczną postawę w komentarzu:
„rzygać mi się chce na takie wpisy”.
– – –
@ cvb – ten sam komentarz do Twoich „interpretacji”, równie uprawnionych co wyzutych z intelektu i przyzwoitości, skoro pisze to belfer.
@cvb
„Kolejnym durnym przepisem jest to, że nauczyciel nie może przez cały egzamin ruszyć tyłka z krzesła na którym siedzi.”
To jest akurat przepis znakomity. Popieram z całego serca.
Łażenie nauczycieli po sali, aby złapać na ściąganiu, zaglądanie uczniom w kartki było zarówno dla maturzystów jak i później gimnazjalistów dodatkowym stresem.
Z własnego doświadczenia wiem, jak czuje się uczeń, któremu przez godzinę belfer stoi nad głową i zagląda w pracę, a nawet kartki przewraca (matura – lata 70 – te).
Miałam już zamilknąć, ale jak czytam wpisy niektórych osób mieniących się nauczycielami, to wstyd mi, że kiedyś sama reprezentowałam to środowisko. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że wówczas było więcej nauczycieli z powołania, niż niedouczonych osobników przypadkowo trafiających do zawodu.
Pod poprzednim wpisem Gospodarza blogu znalazłam prawdziwe ‚perełki’ nauczycielskiej erudycji. Nie będę wymieniać ‚po nicku’, o kogo mi chodzi. To aż nadto jasne. I przykre.
Niektórzy zapominają o etyce zawodu nauczyciela i wynikających z tego tytułu powinnościach wobec ucznia i wymaganiach w stosunku do siebie.
„Spośród wielu społeczności zawodowych nauczyciele stanowią jedną z kilku grup, dla których bezpośrednie relacje z człowiekiem oraz praca dydaktyczna i wychowawcza szczególnie wiążą się z realizacją podstawowych wartości moralnych. (…) Wykonywanie zawodu nauczyciela ma wymiar powołania, służby drugiemu człowiekowi w miejscu pracy i poza nią.
Brak sprzyjających warunków w oświacie i nauce nie jest usprawiedliwieniem dla nieprzestrzegania przez nauczycieli etosu zawodowego.
Etyka zawodowa nauczycieli dotyczy postawy nauczyciela, jego kultury, osobistej odpowiedzialności, wrażliwości, samokrytycyzmu, uczciwości, hierarchii wartości, światopoglądu, wiedzy i kompetencji.”
http://www.publikacje.edu.pl/publikacje.php?nr=4536
@Erato
„Łażenie nauczycieli po sali, aby złapać na ściąganiu, zaglądanie uczniom w kartki było zarówno dla maturzystów jak i później gimnazjalistów dodatkowym stresem.”
no i nie musi się taki uczeń stresować, że nauczyciel zauważy mikro-słuchawkę w uchu, albo telefon z którego prosi przez internet o rozwiązanie zadania, prawda?
@Gekko – twoje wypociny są dla mnie bez znaczenia, nie wysilaj się
Erato
12 maja o godz. 11:18
– – –
Nie ma takiego przepisu, przeciwnie, belfrzy z komisji są zobowiązani do pilnowania przebiegu samodzielnej pracy i zapobieganiu ściąganiu.
Dyskusja z dowodami w przepisach miała tu miejsce w zeszłym roku, oczywiście, belferscy kłamcy kłamią jak im wygodnie – nadal.
Oczywiście także, jak dowodzi każda historia małpy z brzytwą, sposób wykonywana przepisów może być zgodny z ich intencją i rzetelny, albo karykaturalnie debilny, stając się zaprzeczeniem sensu regulacji.
Zgadzam się z Tobą, że nadzór nie może przeszkadzać w pracy, ale to już kwestia poziomu intelektualnego, rzetelności zawodowej i stopnia demoralizacji czy deprawacji pracownika – tu: belfra.
Kontestowanie i sabotaż przepisów to typowy objaw psychopatologii wypalenia zawodowego i tyle te wpisy i dyskusja mówią o rzeczywistości szkoły i sensie praworządności, nic więcej.
Pozdrawiam, muzo 😉
cvb
12 maja o godz. 11:54
– – –
Faktycznie, nie zasługujesz do zatrudnienia nawet na stanowisku odpowiedzialnym za utrzymanie higieny osobistej, czego dowodzi aromat Twoich wypowiedzi.
@cvb
„…no i nie musi się taki uczeń stresować, że nauczyciel zauważy mikro-słuchawkę w uchu, albo telefon z którego prosi przez internet o rozwiązanie zadania, prawda?”
Takie rzeczy, proszę nauczyciela, należy zauważyć przed wpuszczeniem uczniów na salę. Macie na to sporo czasu.
Tylko tego brakowało, żeby pilnujący chodził podczas egzaminu po sali, zaglądał do uszu i może jeszcze gdzieś. To by uwłaczało godności ucznia, ale przede wszystkim nauczyciela.
Butelka wody na stoliku powinna być standardem. I nie uczniowie powinni się na nią składać. Jest chyba jakaś rada Rodziców, która powinna się tym zająć.
„A widziałaś w regulaminie apteczkę, w regulaminie nie ma i apteczki nie ma.
Jak ktoś musi połknąć lekarstwo bo się źle poczuje, musi sobie śliny nazbierać.”
W apteczce nie może być żadnych lekarstw; tylko materiały opatrunkowe.
Jedna z moich ulubionych myśli http://www.sentens.pl/showthread.php?tid=1077
Naprawdę poziom niektórych komentujących tutaj jest straszny, aż szkoda to czytać. Dedykacja wiadomo dla kogo.
„Butelka wody na stoliku powinna być standardem. I nie uczniowie powinni się na nią składać. Jest chyba jakaś rada Rodziców, która powinna się tym zająć.”
– – –
Butelka wody (no, może poczęstunek wodą) jest standardem nawet dla odwiedzających łodzkie bazary w upalny dzień.
Co stwierdziłem wczoraj empirycznie i organoleptycznie.
Nie kazano mi, w zamian za udostępnienie oferty usługowej, przynieść sobie wody kupionej za rodzinną składkę.
Różnica polega na tym, że nawet na bazarze klient pojawia się dobrowolnie, w szkole, przy takiej jej kondycji, jak widać konieczny jest przymus.
To właśnie cała lekcja wychowawcza naszej szkoły, jakiej skutki merytoryczne demonstrują absolwenci.
„Butelka wody na stoliku powinna być standardem. I nie uczniowie powinni się na nią składać. Jest chyba jakaś rada Rodziców, która powinna się tym zająć.”
– – –
Butelka wody (no, może poczęstunek wodą) jest standardem nawet dla odwiedzających łodzkie bazary w upalny dzień.
Co stwierdziłem wczoraj empirycznie i organoleptycznie.
Nie kazano mi, w zamian za udostępnienie oferty usługowej, przynieść sobie wody kupionej za rodzinną składkę.
Różnica polega na tym, że nawet na bazarze klient pojawia się dobrowolnie, w szkole, przy takiej jej kondycji, jak widać konieczny jest przymus.
To właśnie cała lekcja wychowawcza naszej szkoły, jakiej skutki merytoryczne demonstrują absolwenci.
@Erato
>Takie rzeczy, proszę nauczyciela, należy zauważyć przed wpuszczeniem uczniów na salę. Macie na to sporo czasu.<
Uczeń może włożyć słuchawkę na sali…;-)
Coś na temat nowoczesnego ściągania:
http://wyborcza.pl/1,75478,11698873,Matura_przez_telefon__Pluskwa_i_sluchasz.html
Ciekawe w jaki sposób komisja pilnująca kilkudziesięciu maturzystów na sali gimnastycznej może dostrzec tego typu mikroskopijne słuchawki w uchu, zwłaszcza zakrytym dłuższymi włosami?
Teoretycznie można by bacznie obserwować maturzystę podczas wpuszczania, ale samo wpuszczanie kilkudziesięciu maturzystów trwa dobrych kilkanaście minut, w czasie których zanim rozpocznie się egzamin jest jeszcze czas na niezauważalne dla innych – zwłaszcza dla komisji zajętej sprawami proceduralnymi – włożenie owej mikrosłuchawki do ucha.
Na marginesie tej dyskusji o nagminnym u nas procederze ściągania –
rozmawiałam z bratanicą, która urodziła się i całe swoje szkolne życie spędziła w Kanadzie. Opowiedziała mi wiele interesujących rzeczy dotyczących tamtejszego systemu szkolnictwa. Zapytałam ją też min. o ściąganie w czasie egzaminów. Z początku w ogóle nie zrozumiała o co mi chodzi.
Po moich wyjaśnieniach stwierdziła, że w Kanadzie nikt nie odważyłby się ściągać, ponieważ grozi to natychmiastowym wyrzuceniem z uczelni.
Poza tym w czasie egzaminów i testów uczniowie / studenci są bardzo dobrze pilnowani – pilnujący chodzą w czasie egzaminu i nikomu nie przyjdzie do głowy oskarżanie ich o zakłócanie spokoju czy też poniżanie studentów.
Nie rozumiem dlaczego u nas nie wolno w czasie egzaminu przemieszczać się członkom komisji. To naprawdę jakiś bzdurny przepis uniemożliwiający czy też znacznie utrudniający wyeliminowanie procederu ściągania.
W dobie dzisiejszych nowinek technologicznych przemieszczanie się członków komisji między zdającymi w celu dopilnowania by zdający nie dopuścili się oszustwa powinno być wręcz zalecane w procedurach OKE.
Może na czas trwania egzaminu powinny w szkołach faktycznie zostać zainstalowane jakieś urządzenia zagłuszające?
Nie wydaje mi się bowiem możliwym, by można było dopilnować przepisu dotyczącego zakazu wnoszenia na salę telefonów lub innych urządzeń elektronicznych.
No chyba, że za pomocą jakiś wykrywaczy czy skanerów 😀
@hilda, daję głowę, że @Gekko zaraz napisze, że to wina nauczycieli, bo ich obowiązkiem jest mieć rentgen w oku.
„Może na czas trwania egzaminu powinny w szkołach faktycznie zostać zainstalowane jakieś urządzenia zagłuszające?”
To jest jakaś myśl.
Ale najlepiej byłoby zmieniać mentalność ucznia już od najmłodszych lat, pokazywać, że nieuczciwość nie popłaca, że spisanie od kolegi to rodzaj kradzieży.
Niestety, i w tej kwestii od zachodnich standardów dzieli nas przepaść.
Cwaniactwo, nieuczciwość, kupowanie prac – to nasz rodzimy standard.
@Erato
>Ale najlepiej byłoby zmieniać mentalność ucznia już od najmłodszych lat, pokazywać, że nieuczciwość nie popłaca, że spisanie od kolegi to rodzaj kradzieży.
Niestety, i w tej kwestii od zachodnich standardów dzieli nas przepaść.
Cwaniactwo, nieuczciwość, kupowanie prac ? to nasz rodzimy standard.<
Nie żebym uważał nasze realia za 7 cud świata, ale ostatnio paru polityków(i to nie polskich!!!) pożegnało się ze stołkami bo doktoraty tych ludzi z najwyższej w swoich krajach półki były plagiatami. Więc … wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma…;-)
„Kolejnym durnym przepisem jest to, że nauczyciel nie może przez cały egzamin ruszyć tyłka z krzesła na którym siedzi.
Nieprawda, nie ma takiego przepisu.
Nauczyciel choćby musi podejść do uczniów, którzy zgłaszając jakiś problem np. błąd w arkuszu, podchodzi, gdy uczeń skończy przed czasem pracę (może przecież wyjść przed czasem), gdy widzi się, że ściąga/ma tel. kom, też trzeba zareagować.
Co do wody, brak jej to oczywiście idiotyzm, no ale znowu, system jest pełen takich absurdów, których sami nauczyciele mają dosyć (choć coś o czym gospodarz już pisał kiedyś, organizowanie matur w maju, zamiast po zakończeniu roku szkolnego)
No ale MEN tego nie zmieni, lepiej gdy jest tak jak teraz, etatowi wrogowie nauczycieli mają argument, że nauczyciele mają dużo wolnego:)
A matury w maju dezorganizują nauczanie i wkurzają większość nauczycieli.
Mój syn ma cukrzyce i na każdym egzaminie musi mieć sok w razie spadku poziom,gdy zdawał egzamin w szóstej klasie musiał mieć specjalne zaświadczenie od lekarza mówiące o konieczności posiadania glukometru,pompy insulinowej,glukagonu i kartonika soku.Za rok będzie zdawał egzamin gimnazjalny i pewnie będzie tak samo.Żeby nie było na sali butelki wody to przesada.
Erato
Zaraz od zachodnich, od protestanckich:)
Tam nawet katolicy zaadoptowali do warunków i cnót mieszczańskich.
U nas cnoty inne się liczyły, cwaniactwo popłacało, mniejsze społeczności, bardziej podzielone między sobą.
Mieszczaństwo wymuszało strukturę, współpracę i co za tym idzie, uczciwość w takich warunkach popłaca.
To empirycznie wyszło.
Reformacja nas nie zmieniła, zapóźnienie, byliśmy do tysiąc lat temu poza granica cywilizacji, to wszystko robi swoje.
Ja bym nie dramatyzował, trzeba pracować nad wzajemnym zaufaniem.
To można zrobić tylko przez większe zaufanie do uczniów, przez zwiększenie znaczenia pracy zespołowej, może też można ściągać zespołowo, ale zawsze łatwiej o przyjęcie zasad w grupie.
Trzeba zmienić zasady, skończyć z rywalizacja o dobrą szkołę, o bezpłatne studia. Studia płatne a dla najzdolniejszych, powtarzam najzdolniejszych fundowane stypendia, państwowe ale i prywatne, są firmy które by ufundowały w zamian za przyszłą pracę, nie tylko na bezpłatnych stażystach co nic nie umieją, nawet kawy zaparzyć im zależy. A płatne, nie znaczy komercyjne, szkoły powinny być dotowane, nie mniej płatne. Nie jestem za zmniejszeniem nakładów, wręcz przeciwnie, za zwiększaniem publicznych i dołożeniem prywatnych aby szkoły wyższe mogły lepiej uczyć, więcej płacić, więcej zatrudnić jak trzeba i zdolniejszych naukowców. A koszty powinny być ponoszone sprawiedliwiej, nie że bogaci nie płacą a biedni i owszem za siebie i bogatych.
Jak już wzmiankowałem, snując się po maturalnej Łodzi, natrafiłem na zaułek wypisz-wymaluj zaludniony społecznością belfer-bloga.
Przez wrodzoną złośliwą perwersję, skojarzył mi się z deszczem w Krakowie i zacząłem z tego upału podśpiewywać tak:
– – –
chwacka, róg maturalnej
o poranku, gdy kac
belfrem wzdraga od prac
dniem powszednim się męka zaczyna
budzik zdechły od drgań
rzuca wilkiem się nań
to powszechnej matury godzina
na ulicach już gwar
pośpieszają choć skwar
w obce mury by pasek wyrobić
to komisji członkowie
co im trudniej, niż tobie
egzystencji mieć sens zawodowy
na maturze nie wzrośnie przecież wieszcz
a produkcją einsteina nie błysł reżym husajna
komisyjnie zasiądźmy sobie więc
przyklejeni do stołka, przepuszczając matołka
– nie od pracy wynik, teraz wiesz.
w regulaminu moc
chowasz dupę jak w koc
i zasypiasz i sprawa jest czysta
dłonie zapleć i złóż
nie poruszysz się już
lecz przynajmniej nikt nic ci nie przysra
czy pragnienie czy głód
ty pokażesz im wschód
niech syberię, saharę wytrzyma
belfra standard pozwoli byś uczciwość chromolił
ale wody nie poda gadzina
na maturze nie spadnie przecież deszcz
przybądź niepunktualnie a i tak będzie fajnie
belfer co rok jak mysz się poci też
byś po brzytwie-maturze zsunął się jak na sznurze
wprost w cykuty napój z własnych łez
czas matury to nie umysłów dreszcz
choć ustrojstwo systema zwalnia belfra od chcenia
w kompetencji ludzkiej więdnie też
przyklejona do krzesła, trwa belferska molesta
?aż po karty naznaczonej kres.
– – –
PS Proszę tych refleksji nie uogólniać nadmiernie, jak pisałem, odnoszą się wyłącznie do genius loci et temporis.
Chwała rzetelnym maturzystom i ludzkim, kompetentnym egzaminatorom. Skądinąd.
🙂
Panie Gospodarzu,
Przeczytałem uważnie oba teksty, oto bezpośredni link do drugiego:
http://www.cke.edu.pl/images/stories/0000000_Matura_2012/mm1_2012.pdf
W obydwu mowa jest o materiałach i przyborach pomocniczych. (Być może istnieją inne dokumenty, ale zakładam, że nie, bo by je Pan przytoczył; trzeci tekst dotyczy już konkretnej szkoły).
Co mniej więcej CKE rozumie przez materiały i przybory pomocnicze drugi z dokumentów z grubsza określa.
Do której z tych grup zaliczyć można szklankę, czy butelkę wody, nie bardzo potrafię sobie wyobrazić.
Wiem, że głupota jest nieogarniona.
Być może CKE nie wie do kogo adresuje swoje dokumenty.
Może więc warto poinformować ją o faktach, zanim dojdzie do nieszczęścia.
Może już za rok jakaś OKE może na wszelki wypadek zinterpretować, że na salę można wejść tylko nago (ubrania są w całości z m a t e r i a ł u), nie wspomnę o przyborach w rodzaju sztucznej szczęki, soczewek kontaktowych, sznurowadeł czy guzików – pole do popisu jest naprawdę szerokie.
Natomiast co do wody i temperatury, istnieją przepisy BHP z o b o w i ą z u j ą c e pracodawcę do dostarczania pracownikowi napojów w określonych warunkach.
np.
http://www.infor.pl/prawo/artykuly/328078,kiedy_napoje_naleza_sie_pracownikom.html
Być może nie dotyczą one z mocy prawa belfrów a tym bardziej maturzystów, ale nie trzeba szczególnie intensywnie używać mózgu, żeby zauważyć, ze mają oni organizmy z grubsza podobne do urzędników, prawników, tokarzy, magazynierów i księgowych.
„- Bo, widzisz, mości Kowalski, żeby to było nie wolno, tobyś miał rozkaz nie dawać, a że nie masz rozkazu, więc dawaj.” 😉
Corleone,
zgadzam się, że woda się należy, a przepisy niczego takiego nie zakazują. Jednak w szkołach interpretuje się istniejące przepisy jako zakaz wnoszenia na salę jedzenia i picia. Dyrekcja zabrania i koniec. Stracili zarówno nauczyciele, jak i uczniowie. Nikt nie otrzymuje nic. W szkołach dość powszechnie zakazuje się wody, o czym świadczy link do szkoły, który zamieściłem we wpisie. Opisałem swoją przygodę właśnie dlatego, aby zaprotestować przeciwko owym zakazom. Rok temu wzywałem do abiturienta pogotowie, gdyż zasłabł (nie z braku wody, tylko z ogólnego osłabienia). W każdym razie licho nie śpi.
Pozdrawiam
Gospodarz
@ Dariusz Chętkowski
12 maja o godz. 22:33
– – –
Jaka szkoda, że pisze Pan konsekwentnie nieprawdę, Panie Profesorze.
Przepisy mówią wyłącznie o zakazie wnoszenia przez ZDAJĄCYCH. Nie przygotowania przez organizatorów.
Czego rzekomo wnoszenia a nie przygotowania – to już parker także Panu wyjaśnił.
Pan brnie jednak dalej.
Co gorsza, nieludzkie wręcz i urągające jakimkolwiek standardom postępowanie BELFRÓW (tak, tak, to komisja, a nie dyrektor, też zresztą belfer jest odpowiedzialna za właściwa organizację egzaminów) usiłuje Pan złożyć na karb przepisów, władz czy zarządzających oświatą.
Nawet jednak, gdyby tak było o tej wodzie w lokalnych ukazach derekcji, to śpieszę Pana zawiadomić, że ukazy sprzeczne z prawem z mocy tego prawa właśnie – nie obwiązują, tak jest w Rzeczypospolitej, państwie praworządnym i demokratycznym.
Wodę można i trzeba przygotować a kto twierdzi, że prawo zabrania, jest albo głupcem albo łajdakiem, lub jednym i drugim.
Jeśli Pisze Pan to poważnie, to urągałoby to Pana kompetencjom osobistym do kontaktu zawodowego z jakimikolwiek istotami żywymi.
W co obaj nie wierzymy, jak sądzę.
Jak się Pan czuje, jako wspierający batalię uczniów o dwudniowy egzamin w imię humanitarnych warunków pracy maturzysty, jeśli rzekomo usiłuje Pan trzymać ich tam DWA dni bez wody?
Dlatego sądzę jednak, że blog po prostu posłużył Panu, jak poprzednio uczniowie, za narzędzie załatwiania lokalnych absurdów, przeciw którym Pan osobistą postawa i inicjatywą, z otwartą przyłbicą i stając twarzą w twarz nie miał odwagi się zmierzyć.
Jak zresztą żaden z belfrów, ochoczo tłumaczących „głupotą przepisów” własny, niski oportunizm, nieświadomy jawnego absurdu rzekomej, prawnej zasadności tegoż, lub do tego stopnia arogancki, że lekceważący patrzące na to społeczeństwo.
Szkoda, że doświadczając tych praktyk na ledwie co byłych dzieciach.
Szkoda także, że wprowadzając je w błąd co do prawnych uregulowań w wypadku spóźnienia na egzamin.
Prawda?
Proszę odpowiedzieć na to tym, którzy mają prawo i obowiązek Panu ufać – swoim uczniom i studentom.
Broń boże, przez pomyłkę, mnie, ja odpowiedź już znam.
Kapitalny wpis!
Potyczki zdrowego rozsądku z przepisami. Wysokokontekstualnego starego świata z niskokontekstualnym nowym. Przepyszne interpretacje i zderzenia rozwiązujace nieistniejące gdzie indziej problemy.
Pomyśleć, że są kraje, gdzie najlepiej sprzedającą się wodą butelkowaną jest Poland Spring…
Porzucam też pomysł na nowinkę techniczną.
Z roku 1902-go.
W masowym użytku domowym od lat pięćdziesiątych.
Klimatryzator.
Są kraje, o wielkości plus minus całej Europy, gdzie w/g dyrektorów szkół niedostatki klimatyzacji przeszkadzały w prowadzeniu nauczania w stopniu znaczącym w 6% a w stopniu umiarkowanym w 10% szkół. (dane za rok 2007) Wliczając w te 16% szkół miasteczka takie jak Huston, z 5 miesiącami powyżej 30 stopni C i nie wiem nawet iloma miesiącami z wilgotnością powyżej 90%.
O punkcie rosy jeszcze uczy się w polskiej szkole?
Czy to za „techniczne”?
>? nie obwiązują, tak jest w Rzeczypospolitej, państwie praworządnym i demokratycznym.<
Lepszego kawału dawno nie słyszałem;-)))))))))))))))))))))))))))
Dla wyleczenia tym, którzy jeszcze tak sądzą, proponuję np.program Polsatu "Państwo w państwie"!!!M.in. o tym jak w tym praworządnym i demokratycznym państwie prokurator(za zgodą sądu, a jakże, praworządność musi być!!!) zamknął w areszcie faceta, który od 22 lat mógł ruszać tylko głową, tak był sparaliżowany. Podobno kierował mafią paliwową…;-)
Gekko, Twoja wierszowana wypowiedż obraża nauczycieli, a swoim poziomem nie wykracza poza poetykę napisów w publiczanych toaletach za czasów głębokiego PRL-u. Wpisuje się także w tonację niedawnej wypowiedzi Stefana Niesiołowskiego. A może, drodzy blogowicze, to tylko moje odczucie?
w czym problem?
13 maja o godz. 1:00
– – –
Nie ma żadnej potyczki z przepisami.
Jest odwrotnie.
Podłe praktyki belfrów (mam na myśli nie zapewnienie humanitarnych warunków pracy maturzystów na egzaminie) , niezgodne z prawem i cywilizowanymi standardami usiłują przykryć przepisami, które nie istnieją.
Ciekawe, kiedy Gospodarz ujawni rzekome instrukcje Derekcyj, jakoby belfrzy (komisje) nie mogli przynieść czy podać wody maturzystom.
Blogo-bluzgi obnażonych kłamców z sali egzaminacyjnej nie zmienią ich wizerunku, jaki sami obnoszą z fałszywą, do cna zakłamaną troską… o przestrzeganie nieistniejących przepisów, kosztem zdrowia a może i życia dzieci (patrz wpis inicjalny o niemal tracących na oczach belfrów przytomność maturzystkach.)
PS Córka znajomej, zdająca maturę, miała na sali do dyspozycji baniak z wodą, przygotowany zawczasu przez organizatorów. Jej matka, pomagająca przygotować salę nie mogła pojąć, o co mi chodzi, gdy pytałem czy derekcja na to pozwoliła. Otóż derekcja tego wręcz zażądała od komisji!
– – –
Niech obrażeni czują się ci, co skłamanymi przepisami zasłaniają własną, osobistą podłość.
Pozostałym żadne zmyślone przepisy w rzetelnej pracy nie przeszkadzają.
– – –
Ino, lepiej ignorować chamskie grafomaństwa frustratów, o czym niedawno pisała tu też Mada (pozdrowienia:)
zdaje sie, ze w ministerstwie edukacji pracuja kretyni
Droga Redakcjo; uprzejmie donoszę, że Kartaginę zburzono już jakiś czas temu, więc chodzenie po okręgu jest bezpłodnym zajęciem; nie umożliwia bowiem osiągnięcie jakiegokolwiek celu.
Jedynym spodziewanym efektem może być nadepnięcie ?ja-szczurzego? ogona ( to taka metafora). Czynność ta, może też świadczyć o uszkodzeniu części układu nerwowego odpowiedzialnego za koordynację ruchową i postrzeganie świata. cdn?
Ino, pełna zgoda!
@Mister z Utrechtu
A po co ten czasownik na początku?:P
Mój mąż jest nauczycielem. W jego liceum, w każdej sali , w której zdają maturzyści znajduje się kontener z wodą i kubki jednorazowe. Jeśli uczeń poprosi, nauczyciel podaje mu kubek wody. Kwestia interpretacji przepisów. Ponoć rzadko kto prosi o wodę, ale nikt jeszcze nie zasłabł z braku nawodnienia.
@Dariusz Chętkowski
12 maja o godz. 22:33,
Panie Gospodarzu, jeżeli już zgadzamy się co do tego, że przepisy na szczeblu centralnym nie zabraniają picia wody, przejdźmy krok dalej.
Pisze Pan, że „w szkołach interpretuje się istniejące przepisy jako zakaz (…)”. Otóż to się nie interpretuje samo (podmiot domyślny albo nieokreślony) ale interpretują konkretne osoby. A tymi osobami są przewodniczący i zastępca zespołu egzaminacyjnego, członkowie zespołów oraz zespołu nadzorującego – w sumie spora grupa osób. Owszem, przewodniczący – dyrektor ma głos decydujący, ale pozostałe osoby nie mają zasznurowanych ust i głów i nie muszą bezwiednie i bezmyślnie wykonywać, co najmniej mogą wnioskować przed albo po.
Jeżeli pisze Pan, że to praktyka „dość powszechna”, to stawia pod znakiem zapytania kompetencje tych osób – nie tylko do organizacji egzaminu, ale do zarządzania w ogóle. Umiejętność czytania, rozumienia i interpretowania przepisów oraz wyobraźnia warunkująca przewidywanie skutków własnych decyzji to kompetencje dość podstawowe dla osoby zajmującej się zarządzaniem na jakimkolwiek poziomie i miejscu.
Obawiam się nie tylko o parę tygodni matur, ale o pozostałe trzysta parredziesiąt dni roku, bo wyobraźni nie nabywa się ani nie traci nagle na kilka dni.
@Mister z Utrechtu
13 maja o godz. 14:06
Tak jest!
MEN – a za nim CKE powinna napisać regulamin dla każdej szkoły w 75 tomach i opisać wszystko do najdrobniejszych szczegółach, żeby wchodzić na salę drzwiami a nie przez komin, czy wolno kichnąć, jak się ma katar i jak się nie ma oraz ile razy, ile okien można otworzyć, że można oddychać powietrzem – a na koniec zamieścić skorowidz i wyszukiwarkę.
Wszystko to przewidując, że egzamin może organizować szympans a w komisji zasiądą dmuchane manekiny.
@S-21
13 maja o godz. 10:36
S-21, żeby kierować mafią (nie tylko paliwową) wcale nie trzeba mieć łap jak bochny i kija bejsbolowego w garści.
Natomiast słusznie zauważyłeś, że należy umieć ruszać głową. Jest to umiejętność podstawowa na tym stanowisku.
Można to robić (jak uczy historia wybitnych Donów) z powodzeniem z wózka, łóżka szpitalnego lub z więzienia w Lozano.
Saluti dalla famiglia!
corleone
13 maja o godz. 21:16
– – –
Dodam do Dona tyle, że praworządność to rządy prawa a nie brak łamiących je przestępców. Oczywiście, są tacy, dla których łamanie prawa i korzystanie z tego jest źródłem niewyczerpanych satysfakcji.
Do tego stopnia, że wymyślają przepisy, wobec których, za podanie kubka wody maturzystce jak partyzanci i bojownicy mieliby być ścigani przez prokuraturę 😉
A to już droga do kariery w IPN (zamiast w IBN).
Oczywiście, że dobrą zabawę można mieć też dezawuując na poważnie (te kompetencje zarządcze!) infantylne ściemy, jakoby intelektowi belfra niedostępne było pojęcie przepisów dotyczących literalnie osób z d a j ą c y c h maturę, a nie organizatorów.
Podoba mi się Twoja satyryczna i n t e r p r e t a c j a tego groteskowego kabaretu 🙂
Interpretujmyż!
(A dzieci posyłajmy do szkół a nie małpich gajów).
@hilda 12 maja o godz. 14:40
> Nie rozumiem dlaczego u nas nie wolno w czasie egzaminu
> przemieszczać się członkom komisji. To naprawdę jakiś bzdurny
> przepis uniemożliwiający czy też znacznie utrudniający
> wyeliminowanie procederu ściągania.
Hah, skąd te zdumienia, zresztą nie tylko w twoim poście? Czy ktokolwiek ze zdumionych mieszka w Polsce? Przecież ten przepis został wprowadzony właśnie po to, by ukrócić ściąganie! A dlaczego, domyślcie się sami.
@corleone
Akurat w przypadku tego sparaliżowanego raczej ojcem chrzestnym to on nie jest, żaden sąd go,póki co, nie skazał, a w areszcie nie ma warunków do życia dla ludzi w takim stanie!!!Więc posłanie go tam na 3 miesiące to raczej znęcanie się…;-) Zresztą warto było obejrzeć program zamiast teoretyzować…;-)
@Marylek
Czyli jak się chce i trochę myśli, to można.
rs_
13 maja o godz. 22:57
– – –
Nie ma takiego przepisu.
Przeciwnie, regulamin matur nakazuje członkom komisji czynny nadzór nad samodzielną pracą maturzystów i egzekwowanie zakazu używania niedozwolonych narzędzi.
Była o tym dyskusja rok temu, wraz z dowodami z regulaminów. Można sobie posprawdzać.
Zasłanianie się wymyślonymi przepisami i absurdalnymi interpretacjami w celu nieróbstwa i partactwa, to po prostu podręcznikowa taktyka sabotażu znienawidzonej pracy przez wypaleńców.
Szkoda nawet o tym dyskutować, to wymaga jedynie/aż terapii, w tym wypadku – dyscyplinarnej i systemowej.
I na to się zanosi, thx God.
@S-21
13 maja o godz. 23:31
S-21, myślisz, że tak łatwo ojca chrzestnego posadzić? Ho, ho! Ala z Chicago ledwie na podatkach udało sie złapać po wielu, wielu latach.
A tak poważniej: ja nie komentuję programu, tylko Twoją wypowiedź.
Sąd go nie skazał, bo sąd skazuje zwykle po procesie a nie przed, zaś w sprawach dotyczących przestępczości zorganizowanej zwykle prokuratura zatrzymuje podejrzanych z wiadomych względów, Art. 258 kk nie zwalnia z odpowiedzialności za względu na chorobę.
Nic w Twojej wypowiedzi nie ilustruje nie-praworządności, tak jak byś to chciał.
Jeszcze raz powtarzam: komentuję Twój tekst a nie program.
Wg Twoich słów prokuratura i sąd zrobiły więc akurat to do czego zostały powołane przez prawo.
Jak wygląda zaś praworządność wg Twojej wizji?
Ogłosiłeś na B-B, że ‚on raczej ojcem chrzestnym nie jest”, więc nie jest.
Jeżeli polsat pokazał, to pokazał. Prokuratura do domu, sąd niech idzie spać.
Kolejna sprawa (z Twojego tekstu).
Skoro (wg Ciebie) gdzieś w jakimś miejscu przworządności nie ma, to doskonały powód, aby obok Ciebie jej nie szukać, nie wymagać, nie realizować.
Ostatnio z takim myśleniem spotkałem się w piaskownicy, gdy moje dzieci chodziły do przedszkola i z piaskownicą miałem częsty kontakt.
– Dlaczego sypisz piaskiem Isię?
– A Lolek przywalił Dudusiowi łopatką, to co?!
P.S. A skąd wziąłeś ten cytat w [S-21 13 maja o godz. 10:36]?
Przecież ty Gekko nie czytasz, bo to mętne, tendencyjne, chamskie i idiotyczne.
Czyżbyś owoc zakazany ukradkiem podczytywał?
@Gekko
A propos, według jakiej deklinacji się Ciebie odmienia, czy też może jesteś nieodmienny? 😉
@corleone
Napisałeś,że Polska jest krajem praworządnym i demokratycznym. Wszystko ocenia się przez porównanie – na pewno jest takim krajem na tle np.Sudanu…;-) Co do innych krajów – taki np.areszt wydobywczy to polski demokratyczny wynalazek;-) Podobnie jak dwa akty oskarżenia o to samo morderstwo dwóch prokuratur, w których głównymi oskarżonymi w jednej sprawie są główni świadkowie w drugiej…;-)
To w Polsce zastrzeliła się(?) Blida [była minister i poseł] i nie ma ani odpowiedzialnych ani winnych zacierania śladów,…;-)
To w Polsce spadły 2 w podobnych okolicznościach (Mirosławiec, Smoleńsk) z wojskowo-polityczną elitą na pokładzie – winnych brak…;-) I nikt się nie podał do dymisji… W takiej Belgii uciekł na …4 godziny słynny przestępca. Minister spraw wewnętrznych podał się natychmiast do dymisji i została ona przyjęta…… A poza tym Polska to oczywiście demokratyczny praworządny kraj…;-) Bo o tym dyskutujemy!;-)
@ corleone:
„On July 28, 2009, Cardinal Tarcisio Bertone cited Gekko’s ‚greed is good’ slogan in a speech to the Italian senate…”
http://en.wikipedia.org/wiki/Gordon_Gekko
Pozdrawiam 😉
Matura nie-obywatelska [list]
prof. Jerzy Regulski
„Kiedy przeczytałem tekst tegorocznego egzaminu maturalnego z Wiedzy o Społeczeństwie, kolejny raz zadałem sobie pytanie: Czy szkoła kształci świadomych obywateli? I po raz kolejny odpowiedziałem sobie, że nie.”
http://wyborcza.pl/1,95892,11717138,Matura_nie_obywatelska__list_.html
„Można napisać, że ”Romeo i Julia” to powieść, i nie stracić za to punktu.
– Za duża jest pobłażliwość w ocenianiu egzaminu gimnazjalnego. I to jest krzywdzące dla dobrych uczniów – alarmują egzaminatorzy, którzy właśnie sprawdzają prace gimnazjalistów.”
http://wyborcza.pl/1,75248,11723571,Egzamin_nie_za_surowy.html
@S-21
14 maja o godz. 18:15
Twoje argumenty są nie do odparcia. Blida, a zwłaszcza Smoleńsk. Z tym się nie dyskutuje.
Są to wystarczające argumenty aby wytłumaczyć, że skoro prawo nie zabrania picia, oddychania i otwierania okien na maturze, to najlepiej na wszelki wypadek tego samozwańczo zakazać, bo koleżanka słyszała, że w „Fakcie” napisali, że w „B jak Belfer” ktoś powiedział, że ktoś inny przeczytał na tablicy ogłoszeń, że to o to chodzi MEN.
No bo przecież i tak nie ma praworządności.
A jak cała zawartość sali padnie pod stoliki (łącznie z komisją), do godziny ZERO dotrwa tylko maturzystka o wdzięcznym nicku „As-prana” i maturzysta znany w środowisku jako „Hard-Grylls” powiemy: (cytuję) „zdaje sie, ze w ministerstwie edukacji pracuja kretyni” a ktoś obok podchwyci zgrabnie (cytuję) „A po co ten czasownik na początku?”
I się uchachamy aż po pachy.
Edukacyjne oszustwo
„Polska transformacja zaowocowała niesłychanym ? pięciokrotnym ? wzrostem liczby studentów.
? Przez te 20 lat ogromnie wzrosło zapotrzebowanie na wiedzę. W odpowiedzi na popyt powstało mnóstwo uczelni ? mówi prof. Tomasz Szapiro, nowy rektor SGH, specjalista od polityki edukacyjnej. Badania naukowe są kosztowne, więc tam, gdzie chodzi jedynie o zaspokojenie popytu na kształcenie, jest pokusa, by ich nie prowadzić.
Nieuchronnie prowadzi to do inflacji wiedzy i zaniżenia poziomu nauczania, na co zwraca uwagę profesor Andrzej Kajetan Wróblewski, fizyk, teoretyk nauki.
? Ludzie zostali nabici w butelkę ? mówi o studentach. ? Uczelnie prywatne przy przyzwoleniu władz wmawiają im, że dostają wyższe wykształcenie. Pani minister popiera te uczelnie, bo sama jedną założyła ? dodaje. ? Chce je rozwijać, nie rozumiejąc mechanizmów, które kierują szkolnictwem akademickim.
Na uczelniach imitujących kształcenie wyższe obok bardzo słabych nauczycieli uczą lepsi, którzy mają jednocześnie etaty w uczelniach publicznych…”
http://www.przekroj.pl/artykul/815910,874125-Szkolnictwo-coraz-nizsze.html
@corleone
Zaczęło się od tego, że pewien osobnik napisał, iż w kraju praworządnym i demokratycznym, jakim jest Polska (wg niego!) można nie wykonać niesłusznego polecenia zwierzchników! Oczywiście nie wykonać można, ale konsekwencji uniknąć raczej się nie da!!!(no może po rocznym albo dłuższym procesie, co też jest b.przykrą konsekwencją!!!). Jeśli więc władze szkoły Gospodarza czy lokalne oświatowe (a może OKE) czegoś zakazują, to uwagi i krytykę trzeba kierować do nich, a nie domagać się masowego heroizmu ich podwładnych!!! Skądinąd u mnie w stolicy woda jest, przy stoliku komisji i tam sobie można do kubeczka nalać. Pamiętam jednak,że przy pierwszych maturach 2005,2006 władze i MEN i CKE silnie akcentowały zakaz konsumpcji czegokolwiek na maturze!!!Ja bym po prostu chciał,żeby każdy odpowiadał za to co leży w jego realnych kompetencjach. Nauczyciel odpowiada moralnie za swoją pracę i swoje działania w ramach prawnych(!) jakie stworzyli mu przełożeni od dyrektora do ministra. Domaganie się by je przekraczał czy krytykowanie go za to,że tego nie robi uważam za po pierwsze przeciwskuteczny utopizm typu pisania „Satyr na leniwych chłopów”, po drugie – za niemoralne i tchórzliwe uchylanie się od krytyki prawdziwych sprawców negatywnych zjawisk!!!
Ktoś, kto nie rozumie pojęciowej i leksykalnej różnicy pomiędzy „słusznością” a „praworządnością”, pomiędzy „konsekwencją” a „karą”, pomiędzy wymagającym jaj przestrzeganiem prawa a nagradzanym w zboczonej społeczności oportunizmem wobec jego łamania, nie powinien być ani nauczycielem, ani nawet belfrem.
Ktoś, kto nie rozumie, co tu napisano – też.
A ktoś, kto własne dzieci naraża na zepsucie w takim małpim gaju, zaludnionym przez troglodytów, sam sobie winien konsekwencji tego, czego żadne studia ich potem już nie nauczą.
Prawdziwym sprawcą niepodania mdlejącej maturzystce wody jest Tusk, neoliberalizm, kapitalizm, komuna, żydzi i szczające do źródeł ‚polonizmu’ krasnoludki oraz masoni i cykliści jak również cywilizacja śmierci.
Hej, kto belfer – pod namioty na Krakowskim Przedmieściu i Trwajmyż po wsze czasy, Polonio, jakiej dzieci bez wstydne chowanie.
Hihi, uhaha, ojdadana i koko 🙂
(A leków znowu nie zamówiono w ministerstwie i to prawdziwa sprawca tej dyskusji).
>Prawdziwym sprawcą niepodania mdlejącej maturzystce wody jest Tusk, <
Oczywiście!!!Tusk zrobił ministrą edukacji p.Hall w poprzedniej kadencji, a w obecnej – p.Szumilas(poprzednio I zastepczynię Hall). Obie panie sobie dobrały (bądź nie wymieniły!)personel w MEN i CKE, a ten personel zrobił to samo w dół. Obie panie stworzyły(bądź utrzymały!), wraz z dobranym przez siebie personelem, szereg regulacji prawnych w edukacji. No i właśnie ta maturzystka doznała sumarycznego efektu działania dobranego przez Tuska personelu kierowniczego w oświacie oraz wytworzonych przez ten personel regulacji. W cywilizowanym świecie jest tak, że jak się jakaś większa czy głośniejsza afera wydarzy w obszarze działania jakiegoś ministra, to on albo sam rezygnuje albo go premier i partyjni koledzy(w trosce o głosy!) spuszczają ze stołka. U nas Tusk ani Hall ani Szumilas, mimo licznych afer, nie zdymisjonował. No to on odpowiada…;-)
A tu jest piękna egzemplifikacja jak się przekłada działalność (głownie kadrowa!)Tuska na to co się realnie w szkołach dzieje:
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,66725,11700071,Szkola_absurdu.html
Rzeczywiście to nie CKE tylko dyrektorzy LO zabraniają wnosić wody? Może zmienią zdanie, jeśli dotrą do nich te badania naukowe: http://www.portalmaturzysty.pl/aktualnosci/chcesz-lepiej-zdac-egzamin-pij-wode,1552,1.html