Dobro wspólne
Szkoła jest wspólnym dobrem i nikt nie może jej zawłaszczyć, ani dyrekcja, ani nauczyciele, ani też uczniowie. Zdarza się, że pedagodzy mają tak beznadziejnie przestarzałe poglądy, iż wręcz prowokują młodzież do sprzeciwu. Zdarza się też, że młodzież ma tak fatalnie nowoczesne zapatrywania, iż po prostu nauczyciele nie mogą przejść wobec tego obojętnie. Konflikt jednych z drugimi prędzej czy później nastąpi. Nie chodzi i o to, aby konfliktu nie było, lecz o to, aby umieć w nim uczestniczyć. Martwią mnie poglądy, że konflikt można prowadzić tylko wtedy, gdy już się opuści szkołę, to miejsce walki, i nic nam nie może zagrażać. Co to za konflikt, w którym jedna strona zapewnia sobie wygodną pozycję, a druga musi wystawiać się na uderzenia?
Ci, którzy zadają ciosy z daleka, a nie mieli nigdy śmiałości podnieść głowy, gdy byli wśród nas, nie traktują szkoły jako dobra wspólnego, tylko jak śmietnik, do którego chcą wrzucać swoje brudy. Szkoła nie jest śmietnikiem, do którego można przynosić brudy. Szkoła to, cytując mojego przełożonego, sacrum, a nie profanum. Niech więc każdy trzyma własne brudy przy sobie i pierze je własnym wysiłkiem, a nie podrzuca swojej szkole, która jest dobrem, a nie złem. Jeśli z jakichś powodów uczniowie bądź nauczyciele czują, że szkoła zmierza ku złemu, sygnalizujcie to. Od czego jest Samorząd Szkolny, od czego Rada Rodziców, od czego Rada Pedagogiczna?
Zgadzam się, że my nauczyciele nie potrafimy często zmienić sposobu patrzenia na problemy ucznia, że bywamy tyrańscy, czasem niesprawiedliwi. Można wyliczać wiele naszych wad; i proszę, mówmy o cechach pedagogicznych, a nie politycznych, wulgarnych bądź narodowych, np. że ktoś jest komuchem, masonem, gejem, Cyganem i Żydem. Niechże nauczyciel będzie, kim chce, o ile to nie wpływa negatywnie na jego pracę z uczniami. A jeśli wpływa źle, to – w imię troski o dobro wspólne, a nie z zemsty – mówmy o tym, ale konkretnie, bez wykręcania się sianem, że mógłbym powiedzieć, ale nie chcę, więc wolę rzucać przezwiskami jak zgniłymi pomidorami.
Tylko że przystępując do dialogu, trzeba brać pod uwagę, że rację może mieć każdy rozmówca. A to jest trudne, prawda? Żeby dyskutować, trzeba umieć nie tylko wygrywać, ale także przegrywać. Gdy się rzuca pomidorami, jest się zawsze wygranym. Można nie mieć ani wiedzy, ani rozumu, ani wyobraźni, wystarczy mieć celne oko i ofiarę przed sobą. Rozmawiajmy o faktach i na podstawie faktów formułujmy opinie. Bardzo łatwo jest niszczyć, dużo gorzej budować. A co, drogi uczniu i absolwencie, jeśli (cytuję Biblię): „będziesz musiał powiedzieć: ‚Jakże nienawidziłem karcenia, a moje serce wzgardziło upomnieniem! I nie słuchałem głosu tych, którzy mnie pouczali, a ku mym nauczycielom nie nakłaniałem swego ucha. Łatwo uwikłałem się we wszelkie zło pośród zgromadzenia’.”?
Komentarze
Witam,
Czytam panskiego bloga juz od dosyc dawa ale dzisiaj postanowilem napisac i ja. Zdecydowalem sie dlatego, ze to juz nie pierwszy raz napisal pan opinie i uwagi, z ktorymi, albo pod ktorymi chetnie sie podpisuje. Troche gornolotnie ale jednak napisze, ze my Polacy, a moze powinno byc Slowianie, dyskusje tolerujemy tylko do czasu kiedy sie z nami zgadzaja, popierajac nasz punkt widzenia. Natomiast nie umiemy sie odnalezc, kiedy ktos ma inne zdanie. Jek mi sie wydaje jest to dla nas problem (mowie to rowniez na podstawie obserwacji samego siebie), trudno nam przyznac racje innemu uczestnikowi dyskusji i niestety graja tu role emocje, te negatywne. Lubie go czy nie, z mojej opcji czy z obcej. To bardzo niskie i chyba dalekie wiekszosci europejczykow. Widze jednak pewna pozytywna ewolucje i w tej dziedzinie. Pan moze byc przykladem, tym pardziej jako nauczyciel.
Przepraszam za trzcionke. Takie czasy.
Wala
Dusza dyskusji jest w koncu echem starozytnej Grecji, a nie poglosem slowianstwa. Mimo to nie ma co ograniczac sie do obyczajow, te trzeba ksztaltowac. Bo jak wiemy, Eurpa po czesci jest juz nawet obecna w Ameryce przybierajac coraz to nowsze jakosci.
Nasza klasa już parę razy próbowała dyskutowac….. (długo myśleliśmy, składaliśmy argumenty zanim szliśmy do Wychowawczyni lub Dyrektora…) Jednak w naszej szkole z uczniami się nie dyskutuje…..zawsze była nasza wina, nie potrafiliśmy sobie poradzic sami, zawracaliśmy głowę…. Wiem, że piszę zbyt ogólnie, ale wolę nie ujawniac szczegółow i nazwisk….Sygnalizuję tylko po raz kolejny, że w 21 uczniowie są masą, którą szczególnie Dyrektor ale też Rada Pedagogiczna formuują wg. własnych potrzeb. Czy tego naprawdę nie widac? 🙁
Ja bym nie przesadzał z sakralizacją szkoły…
Moim zdaniem fajnie mieć rację, ale jeszcze fajniejsza jest umiętność wyciagania wniosków i nauki od współdyskutanta.
Podejmowanie jakich kolwiek dyskusji z naszą wychowawczynią mija się z celem, ponieważ albo się zacietrzewia, albo zbywa nas jakże wygodnym stwierdzeniem charakterystycznym dla zahukanych młodych matek – „bo nie”, w najlepszym wypadku donosi na nas do dyrektora – rzekomo terroryzujemy ją i klasę. Z całym szacunkiem, ale jakikolwiek dialog między uczniami a pedagogami w naszej szkole to marzenie ściętej głowy. Oczywiście, są chlubne wyjątki, ale osoby do których teoretycznie w pierwszej kolejności powinniśmy zgłaszać się z ewentualnymi zastrzeżeniami, nie potrafią podjąć dyskusji i uszanować racji „drugiej strony”. Łatwiej jest zarzucić uczniowi „postawę roszczeniową” niż wysłuchać krytyki i wyciągnąć z niej wnioski. Niedługo uczniów niezgadzających się z założenia bezbłęnymi decyzjami dyrekcji zacznie nazywać się wrogami postępu.
Wolna Szkoła!
http://iu.bzzz.net/
http://www.edukatorzy.bzzz.net/
>> Trickster Niestety masz wiele racji… Ludzie ,którzy mają świetne umiejętności komunikacyjne z innymi ludźmi bedą szukać (szukają) pracy tam gdzie są pieniądze…Gdy ja byłem wychowawcą i rozmawiałem z moimi uczniami to inni nauczyciele (a ściślej same nauczycielki) mówiły mi ,że za Dużo rozmawiam z uczniami ( a przecież to ja byłem ich wychowawcą ,a nie koleżanki – tylko ,że inni uczniowie też chcieli abym ja z nimi rozmawiał!!! Pieniądze są ważne ( nie „misja”) ,ponieważ podstawowym obowiązkiem rodziców jest utrzymać rodzinę ( a przecież ciągle są podwyżki !!!) Utalentowani ludzie rzadko trafiają do oświaty ( w ostateczności ) chyba ,że ktoś wyżej stawia ideały niż byt własnej rodziny !!!Zresztą co tu dużo gadać ….Pozdrawiam!!!
A nawet jak utalentowani ,zdolni ludzie popracują w oświacie to szybko z niej uciekają ( i nie tylko chodzi o zarobki…)jeżeli ktoś wyróżnia się pozytywnie spośród innych nauczycieli to często w różny sposób mu się przeszkadza…Po prostu chodzi o zwykłą zawiść i tyle… Mobing najczęściej występuje przecież w oświacie ( ale to jest tajemnica poliszynela- różnie to bywa w różnych szkołach -ale mam wielu znajomych w różnych szkołach całego Pomorza i często słyszę o niechętnym traktowaniu nauczycieli przez innych nauczycieli i dyrekcję- zresztą odkąd zaczęłem uczęszczać do szkoły to pamiętam jak NAUCZYCIELKI CIĄGLE SIĘ KŁÓCIŁY MIĘDZY SOBĄ TYLKO ,że mnie to nie obchodziło ( zresztą niby dlaczego ?…. )Pozdrawiam !!!
Instytucje wymienione przez Pana funkcjonują jedynie na papierze. A co mają do powiedzenia? Nic. Więc nie twórzmy systemu fikcyjnego, bo wtedy nastąpi chocholi taniec.
A nie dopuścił Pan do siebie możliwości, że w XXI LO może istnieć uczciwa pracowitość i szacunek między nauczycielami a uczniami? Że uczniów nie trzeba traktować jak bydło? Panu zdaje się nie muszę tego tłumaczyć ale dyrektorowi….
Maniek na pewno wyrażał się zbyt dosadnie ale miał rację.
Jeszcze raz podejmę się arbitrażu tej szkoły.
Porównując komentarze z wypowiedziami Pana Profesora stwierdzam jedno: Szkoła bnrdzo dobrze uczy ale źle wychowuje to jest nie wychowuje wcale. Wychowywać to nie znaczy trzymać uczniów za przysłowiową mordę tylko uczyć ich odpowiedzialności poprzez motywację i karanie za POWAŻNE uchybienia a nie za byle co. Efet jest taki, że uczniowie wychodzą bardzo dobrze wyedukowani, ale wściekli.
I to jest błąd. Zwracam się do Pana Profesora (gdyż mam do Pana pewną sympatię czytając Pańskie komentarze) o to by działał Pan w XXI LO na rzecz przywrócenia normalności wychowawczej.
Werdykt mój jest taki: XXI LO spełnia swoje obowiązki połowicznie.
Rolman,
przyjmuję werdykt z pokorą. Miałem podejrzenia, że tak właśnie w mojej szkole jest, ale nie śmiałem sądzić. Sprawiedliwy, wyważony wyrok. Warto byłoby zasłużyć na lepszą ocenę, ale nad tym musimy jeszcze popracować.
Pozdrawiam
DCH
Dziękuję za ocenę mojego wyroku. Nie ma w nim obrzucania błotem nie ma też i kadzenia. Zwykle tak jest że jedna strona ma swoje racje i druga też. A prawda siedzi cichutko pośrodku i się uśmiecha…..
Drogi Rolmanie, Drogi Gospodarzu wszystko to ładnie, pięknie wygląda w teorii tylko problem jest jeden: Nie jest Pan, Gospodarzu, dyrektorem tej szkoły. A od niego zależy wszystko. Jeśli władza nawala trzeba ją zmienić na nową a najlepiej młodszą. Jest przykład Jarosława Kaczyńskiego. Coś już się trzęsie w PiS-ie bo jest źle rządzony a władza jest skostniała. Rotacja władzy nie jest niczym złym a może realnie poprawić relacje w szkole.
Święku,
pragnę przypomnieć, że szef wygrał w tym roku konkurs na dyrektora, było to tuż przed wakacjami. A po wakacjach wszystkie klasy złożyły mu listy gratulacyjne, tzn. pisemne wyrazy radości podpisywane przez wszystkich uczniów wszystkich klas. I naprawdę cała szkoła się cieszyła, że szef pozostał na kolejną kadencję. Mnie zresztą też się miło zrobiło. Tłumy waliły do szefa z tymi gratulacjami. I co ja mam powiedzieć na tę krytykę? Wygląda na to, że uczniowie jedną ręką bili brawo, a drugą rzucali błotem. Mam kompletną pustkę w głowie. Nigdy w swoim życiu nie widziałem tak spontanicznych i masowych gratulacji, jakie otrzymał nasz szef. Więc o co tu chodzi?
Pozdrawiam
DCH
Wie Pan 😉 na to chyba sam Pan może sobie odpowiedzieć. A geneza tej odpowiedzi leży jeszcze w latach 30. ubiegłego wieku za naszą wschodnią granicą ;). Już był taki jeden człowiek….
Panie Profesorze, żeby było jasne, nie rzucam błotem. Ale jako żywo przypomina mi to obłudę rodem z ZSRR. Niestety wtedy nie było Internetu (cenzura była łatwiejsza) i towarzysze nie mieli gdzie wyrazić swych prawdziwych uczuć.
Sz. P. Profesorze przykro mi że użyłem takiego przykładu ale bardziej trafnego nie znam.
Pozdrawiam
Święku,
nie odbieram Twoich słów, że to rzucanie błotem. Próbuję zrozumieć zjawisko. Ja też w życiu dostałem sporo uczniowskich wyrazów wdzięczności, tzw. laurek, i życzeń, abym uczył ich po wsze czasy. Coś podobnego otrzymał mój szef. Czy obydwaj wymuszamy na uczniach takie zachowania? Internet to wielkie cudo, które pozwoliło mi poznać wiele głosów krytycznych. Bardzo doceniam to źródło wiedzy o sobie. Zwykle człowiek dowiaduje się, jaki jest wstrętny np. przy rozwodzie, przy jakiejś sprawie karnej, a ja mam szczęście wiedzieć to samo w okolicznościach bardzo łagodnych. Wiedzieć i mieć szansę przemyśleć. Może się poprawić, zmienić, a może upewnić, że dobrze robię. Nie wiem, czy mój szef ceni te głosy, które tu się uajwniają, i czy je w ogóle zna. W każdym razie Internet daje szansę. Dla mnie te wpisy to jak głos z nieba, a obrzucanie blotem to jak głos z piekła. Tak czy siak, wszystkie bardzo cenne.
Pozdrawiam
DCH
Gospodarzu,
Myślę, że wobec Pana jest to szczere. Jeśli ktoś Pana lubi to pisze to a jeśli nie to nie. Nie znam przykładu (osobiście) by ktoś Pana nie lubił i wmawiał Panu że Pana lubi. Natomiast wobec dyrektora była to akcja czysto propagandowa. Uczniowie chcieli zapewnić sobie spokój. Tak naprawdę lubi go mało kto (osobiście nie dziwię się ale to moje prywatne zdanie). Trzeba stanąć twarzą w twarz z problemem – wobec dyrektora nie wolno okazywać uczuć szczerych bo szkoła uszczupliłaby się o połowę. Tak więc niech ta komedia trwa dalej, najważniejsze żeby nauczyciele żyli w świadomości. Co do Pana można być pewnym – to nie tylko dyplomacja. Podobnie jest ze wszystkimi innymi nauczycielami. Dyrektor i pani vice – nie bójmy się tego powiedzieć – to dyplomacja. Jeśli ktoś składa im gratulacje to z chęci zapewnienia sobie ciepłych 3 lat w szkole. Maniek i Lepik są tego najlepszym przykładem.
Nie, chyba nie tylko po to, żeby zapewnić sobie spokojne 3 lata. Z mojego punktu siedzenia wygląda to tak, że za każdym razem, gdy dyrektor ma urodziny, imieniny czy wygrał konkurs, dostajemy o tym cynk od jakiegoś nauczyciela i jednocześnie radę: ‚Weźcie się tam złóżcie na jakieś kwiaty czy coś, bo wszyscy do niego idą z gratulacjami/życzeniami’. Po prostu najwyraźniej jest taki zwyczaj. Gdybyśmy takiego porządku nie zastali będąc pierwszakami i nie został nam ten zwyczaj przekazany przez starszych, pewnie by nam to nie przyszło do głowy. Gra tu też rolę to, że wmawia się nam że jesteśmy najgorszą klasą, że dyrektor nas nie lubi i w ogóle to mamy wszy. Dla świętego spokoju, żeby znowu nie mówili, że my to zawsze coś, żeby znowu wychowawcy nie było przykro, że się go czepiają, idziemy z tymi kwiatkami gdzie nam każą, czy, bardziej aktualny przykład, bierzemy udział w durnym konkursie, żeby nie było na korytarzu wołami wypisane, że taka to a taka klasa ZNOWU się leni i nie popiera inicjatyw szkolnych. Więc poniekąd chodzi o to, żeby mieć spokój, żeby się nie czepiali. Ale z drugiej strony to też podporządkowanie się obyczajom szkolnym- nikt nie chce być tą czarną owcą.
aha Panie Profesorze, ja bynajmniej nie uważam żeby 21 zaliczało się do sacrum (żeby było jasne heh). Nie jest także dobrem wcielonym. Jest normalną instytucją ze swoimi zaletami i wadami którą trzeba ulepszać.
Pozdrawiam
Wiesz cassandro kiedy mi powiedziałaś o tej tablicy przypomniały mi się przykłady z Alternatywy 4. I sobie pomyślałem że właśnie tak jest prowadzona szkoła. I chyba to mi w niej nie odpowiadało. Nie jest źle ale może być lepiej 😉
Nie przeczę że niektórzy mogą się w niej dobrze czuć. Chociaż dziwi mnie to co napisałaś. Ja się nigdy nie angażowałem i żadne sankcje represyjne nie spotykały mnei z tego powodu. No ale może coś się od moich czasów zmieniło.
Pozdrawiam