Kiedy nauczyciel jest stary?
Życie jest takie krótkie, a nauka kunsztu tak długa, że trzeba się zdecydować: albo życie, albo nauka. Ideałem byłaby nauka dla życia, ale to się rzadko zdarza. Dziś miałem przyjemność uczestniczyć w szkoleniu rady pedagogicznej, które otarło się o ideał. Było przyjemnie i pożytecznie. Trochę się spieszyłem, ponieważ po szkoleniu mieliśmy konsultacje dla rodziców, dlatego nie zdążyłem podziękować prowadzącemu za sensownie wykorzystany czas, za fachowość, doskonałe poczucie humoru i piękną polszczyznę. Postaram się podziękować Panu Andrzejowi Melsonowi następnym razem, czyli niedługo, ponieważ dyrekcja zaplanowała dwukrotne spotkanie z Mistrzem. Naprawdę fajny Nauczyciel z niego.
Tyle było ważnych treści na szkoleniu, że nie byłbym w stanie wszystkiego opisać. Prowadzący podał m. in. wskazówkę, po czym poznać starego nauczyciela (skupię się na nauczycielu płci męskiej). Otóż po tym, że zaczynają mu się podobać uczennice. Trochę mnie to poruszyło, ponieważ uczennice podobały mi się, gdy miałem praktyki w szkole jeszcze jako student. Zdarzało się, że jakaś nastolatka wpadła do akademika, do mnie lub do kolegi, bo innym studentom też się uczennice podobały. Było w tym sporo szaleństwa, ale nie myślałem, że to objaw starości. No cóż, widocznie byłem stary już w młodości, podobnie moi koledzy. Potem jednak dopadła mnie taka chandra w pracy, że nie tylko uczennice przestały mi się podobać, ale ludzie w ogóle. Klasyczny przykład depresji belferskiej, oznaki wypalenia zawodowego.
Przed starością nie ma ucieczki, więc prędzej czy później każdego nauczyciela dopadnie ta przypadłość, że mu się zaczną podobać uczennice. Jedni boją się tego, co jest nieuchronne, a inni czekają na ten stan z utęsknieniem. Gdy przypomnę sobie swoich nauczycieli, którzy wodzili oczami za uczennicami, to zbiera mi się na wymioty. Pamiętam ze studniówki, że mój nauczyciel, stary wapniak, przyssał się w tańcu do mojej dziewczyny i nie zamierzał jej puścić. Patrzyłem i nie wiedziałem, co robić. Normalnie, gdyby nie różnica wieku i funkcji, to powinienem facetowi dać w mordę. Nie dałem, bo to w końcu mój nauczyciel. Gdyby jednak mnie na starość tak odbiło, że zacząłbym podrywać uczennice, to proszę, aby nie tylko dać mi w mordę, ale nawet uczciwie zastrzelić (po oddaniu dwóch strzałów ostrzegawczych).
Komentarze
A mnie się dotąd wydawało, że stary nauczyciel to taki, który w czasie lekcji nie może utrzymać kredy i moczu.
Otóż odpowiedź jest prosta – stary jest wtedy gdy zaczyna pieprzyć robotę
„Potem jednak dopadła mnie taka chandra w pracy, że nie tylko uczennice przestały mi się podobać, ale ludzie w ogóle.” Chyba nie jest z Panem aż tak źle…. Albo dobrze Pan udaje….
Pozdrawiam 🙂
Najbardziej karykaturalnie wyglada stara nauczycielka w przedszkolu,czyz nie?
Po 24 latach pracy w jednej szkole stwierdzam, że u nauczycieli płci żeńskiej występuje odwrotna sytuacja. Uczniowie coraz bardziej robią wrażenie…. no…. niedojrzałych. Czubki na głowie, żelik, kolczyki w nosie, uszach, brwiach (i dalej nie zaglądamy), kapturki dresów wystające spod grzecznego szkolnego mundurka – i ten wszechobecny tradzik młodzienczy! Stanowczo dziewczyny w tym wieku prezentuja sie lepiej. Czyli – nauczycielka jest narażona na mniej pokus stanowczo.
Bardzo ciekawy temat Pan poruszył. Zastanawia mnie relacja nauczyciel-uczennica. Jak Pan sobie z tym radzi, radził? Bo wiadomo, że problem raczej nie istnieje (a przynajmniej byłoby dobrze, gdyby nie istniał) w podstawówce, w gimnazjum też zwykle nie, ale liceum…? Co radzi Pan młodym nauczycielom lub dojrzałym uczennicom? Jak uniknąć sytuacji rodem z Nabokova czy ostatniej powieści Piekary („Alicja”) ?
I jak tu się nie starzeć, skoro na świecie chodzi tyle piękności;d
Tak się zastanawiam ilu Pana uczniów śledzi ten blog i komentuje Pana posty…? Mam pytanie: co to znaczy być dobrym nauczycielem języka polskiego. Co robić, by za takiego się uważać? Myślę o tej pracy, aby ją być może podjąć (kończę studia polonistyczne), i szukam odpowiedzi na to pytanie. Bo jak być nauczycielem to tylko dobrym, myślę sobie. Pozdrawiam!!!!
tych uczniow sie paru znajdzie 😉 odnosnie Pana postu. zapamietamy, my uczniowie, ze gdy bedzie Pan podrywal uczennice to:
a) damy Panu po prostu (uzyje ladnego slowa :P) w twarz;
b) bedziemy probowac zastrzelic Pana, oczywiscie uprzednio oddawszy 2 strzaly ostrzegawcze i okrzyk: „stoj! prosze te pania zsotawic, bo bede strzelal!” 😛
coz… dziwna oznaka starzenia sie nauczycieli plci meskiej… czy ta starosc opisana przez Pana objawia sie w kazdym wieku – tzn. jesli nauczycielowi 30 letniemu zaczna podobac sie uczennice to jest stary? no bo przeciez jak 50 latkowi… – to juz wtedy sie rozumie, bo sam w sobie – wyglad – jest stary wiekiem, oczywiscie, a nie ‚wypaleniem zawodowym’…
pozdrawiam sedecznie,
didos
Profesorze prosze odnieść sie do notatki Krzysztofa. Chciałabym wiedzieć jaki jest Pana stosunek do tego problemu, który bez względu na to, co się mówi, istnieje…
Pozdrawiam…
Krzysztofie, Rose,
pracuję nad odpowiedzią na to bardzo trudne pytanie. Zastanawiam się, na ile można odkryć rąbek zawodowej tajemnicy. Efekty decyzji niebawem.
Pozdrawiam
DCH
Człowiek jest istotą seksualną.
Jeżeli popęd seksualny jest miara starości, to ja już nic nie rozumiem 😉
„Zastanawiam się, na ile można odkryć rąbek zawodowej tajemnicy.”. Czy to znaczy, że jest jednak coś do ukrycia? Jeśli jest to zbyt osobista kwestia, nie musi Pan odpowiadać…
Dyskusja zeszla na manowce a ja zapytalbym tak na powaznie mlodych adwersarzy Szanownego autora:
– Gdzie jest granica starosci nauczyciela ?
Krede trzymam jeszcze krzepko i to drugie rowniez. Gdy jeden z korespondentow zglosil problem zabierania mlodym szans przez starych, kurczowo trzymajacych sie stolkow to zrobilo mi sie jakos nieswojo. Moze ktos pomoze mi w rozstrzygnieciu tej kwestii ?
@ Gospodarz:
Czekam cierpliwie na wynik tych przemyśleń. Jako młody nauczyciel sam z czasem będę musiał stanąć na przeciw takich problemów. I o ile nie napotkałem ich w szkole podstawowej, o tyle w liceum, gdzie różnica wieku między najstarszymi uczennicami a mną wynosi jakieś 5-6 lat, sprawa wydaje się komplikować.
Mam świadomość tego, że potrzebne jest tu podejście profesjonalne, pytanie tylko – jak je wypracować. Zdrowo i bezpiecznie.
@ Czeslaw:
Jeśli chodzi o perspektywę młodych nauczycieli, sprawa wygląda tak: jeśli starszy nauczyciel MOŻE iść już na emeryturę, to POWINIEN pójść 🙂
pozdrawiam serdecznie.
Czesławie,
problem pojawia się, gdy stary nauczyciel uczy przez wszystkie te lata tego, czego jego nauczyli- to się niestety zdarza. Wiadomo, że w każdej dziedzinie nauki coś się co parę lat zmienia, czasem radykalnie (mimo że mam bardzo młodych rodziców, to, czego oni byli uczeni diametralnie czasem różni się od tego, co mi wbijają do głowy w szkole). Jeśli belfer się ciągle kształci, rozwija, nadąża nie tylko z pogłębianiem wiedzy w danej dziedzinie, ale też za nowymi metodami nauczania i wychowania uczniów (teraz się już raczej nie ciągnie dzieci za ucho do kąta), to wszystko jest ok. Młodzi nauczyciele może lepiej rozumieją uczniów, ale przydaje się też doświadczenie i mądrość tych starszych. Nie ma nic złego w staruszkach za katedrą (dopóki trzymają co trzeba :)). Pozdrawiam.
Mój ojciec (polonista pracujący w latach 1933-80) twierdził, że jeśli wejdę nie do tej klasy, co trzeba, z dziennikiem nie tym, co trzeba, i z niedopiętym rozporkiem – to już pora… A serio- pracuję trzydziesty pierwszy rok i ani mi w głowie odejście. Niewielkie grono to w większości moi byli uczniowie, a wiekowo – młokosy. Najstarsza osoba – dyrektorka – ma 36 lat. Czuję się wśród nich fantastycznie. I chyba prawdą jest, że życie zaczyna się po pięćdziesiątce, jak mawiał ojciec, który ostatecznie odszedł ze szkoły w wieku sześćdziesięciu siedmiu lat.
>>Czesław
Moim zdaniem nie ‚kurczowe trzymanie sie stołków’ przez starszych nauczycieli jest problemem. Jeżeli świetnie radzi sobie z pracą, niech pracuje jak najdłużej. Jego autorytet docenią i uczniowie, i młodsi koledzy po fachu. Problemem jest ‚nadprodukcja’ nauczycieli. Potrzeba zmian w systemie kształcenia nauczycieli i dostosowywania ‚podaży do popytu’.
Dziekuje serdecznie za odpowiedzi na zadane pytanie. Spodziewam sie zajecia stanowiska w tej sprawie rowniez przez . Dodam jeszcze, ze staram sie byc nowoczoczesnym nauczycielem i robie wszystko aby moje lekcje byly atrakcyjne.
Show must go on – jak w piosence Freddy`s lidera zespolu Queen. Musi byc zabawnie
aby pomiedzy wierszami udalo sie przemycic tresci programowe. Mlodzi to doceniaja.
Przyznaje jednak, ze moglbym juz odejsc. Krzysztof sugeruje, ze taka bylaby podpowiedz mlodych. Czy zyska na tym szkola, mlodziez, edukacja nasza ????
Maszyna zjadla nick Demona oswiaty. To jego zachecam do wypowiedzi. Z gory dziekuje.
Jak się ma nóż na gardle … Ja bym nie patrzył na nic…. Podejrzewam,że inni też…. Niestety łacińskie przysłowie Homo homini lupus jest ciągle aktualne…Po prostu Byt określa świadomość – Bardzo łatwo z człowieka stać się wilkiem,gdy walczy się o byt swój i własnej rodziny.Chyba , że można popełnić samobójstwo…Znałem ludzi,którzy popełnili samobójstwo z przyczyn ekonomicznych.Zresztą człowiek z wyższym wykształceniem inaczej odbiera pewne sprawy ,wszak kształcił się po to aby zajmować wysokie miejsce w hierarchii społecznej….. a bezrobotny w Polsce to prawie „śmieć” potrzebny po to aby mogły istnieć urzędy pracy.Bolesne było gdy chodziłem po podpis a tam siedziała dziewczyna bez matury (w urzędach pracy też są „sami swoi” )Zresztą młodym nauczycielom chodzi oto aby mieli etaty ,starsi nauczyciele choćby nie wiem jak byli dobrzy to są uważani za „blokady” oświatowe….To jest bardzo przykre,powiem tylko,że ja miałem tego świadomość dosyć dawno – niestety nie wygrałem w totka,aby to wszystko za przeproszeniem „pieprzy…” Teraz sytuacja na rynku pracy błyskawicznie się zmienia -jest o wiele łatwiej nie być wilkiem!!!Otworzyły się nowe możliwości -Europa stoi otworem!!! Ale dawniej,przed wstąpieniem Polski do UE??? Jak wspomniałem poprzednio ,wielu młodych nauczycieli dawno już wyjechało za granicę-reszta zależy od lokalnego rynku pracy w Polsce i lokalnej sytuacji szkół ,która jest przecież bardzo różna…. i od tego ilu młodych będzie chciało robić za grosze ( wykonywać misję)Pozdrawiam!!!
W kwestii kiedy nauczyciel jest stary to uważam,że to wiek 50-60 lat- zależy jak człowiek się czuje i jak nadąża za zmianami w życiu i w społeczeństwie,ale nie zastanawiałem się nad tym… Można przecież już po roku pracy w szkole mieć dosyć…Wszystko zależy od człowieka,a każdy człowiek jest inny-ja w każdym razie uprawiam sport – od dawna( nie podam dyscypliny,ponieważ większość powiatu sławieńskiego od razu będzie wiedziała o kogo chodzi -zresztą wszyscy w szkole mi niedawno gratulowali-Ci co znają mój mail -od razu będą wiedzieć – o ile będzie chciało im się zajrzeć na google (czy inną wyszukiwarkę )wpisując moje imię i nazwisko.Powiem tylko,że dałem młodzieży i dzieciom piękny przykład .Ale to już chwalenie się – to nie są jeszcze osiągnięcia o jakie mi chodzi…..Pozdrawiam !!!
Oczywiście trochę przesadziłem,że powiat będzie wiedział (wszak ,tylko nieliczni nauczyciele z powiatu mogą czytać te moje „teksty”(może się mylę…) i oni mogą już szybko się zorientować o kogo chodzi…podałem już właściwie takie namiary ,że można już podać tylko własne imię i nazwisko.Ale tego nie zrobię ,ponieważ dla mnie ważne są sukcesy realne a nie wirtualne- pod własnymi danymi podpisuję się na forum sportowym.W szkole się nie chwaliłem,po prostu napisali o mnie pół strony w regionalnej gazecie, którą rozprowadzają uczniowie…. CO DO SPORTU:nauczyciele,którzy uprawiają jakiś sport ,również trenerzy np .siatkówki ,czy piłki nożnej cieszą się dużym autorytetem wśród uczniów-wszak sport łączy pokolenia!!!Także kobietom,które uprawiają sport jest znacznie łatwiej w kontaktach z różnymi buntownikami- tym bardziej,iż sporo uczniów uprawia jakiś sport.SPORT pełni niebagatelną funkcję Wychowawczą!!! Bardzo łatwo prowadzi się pogadankę na temat szkodliwości palenia,alkoholu,czy narkotyków- wszak sportowiec wiadomo……inna sprawa czy rzeczywiście prowadzi sportowy tryb życia….ale dla ludzi „laików” nie ma to większego znaczenia -po prostu sportowiec i mistrz !!!Najwyżej (dosyć często) zarzucą Ci branie dopingu !!!Oczywiście ja często odpowiadam,że biorę …. np kofeinę…W każdym razie wiedza „chemiczna”jest u uczniów dosyć spora….mogą nie znać tlenków ale wspomagacze to tak….Ponadto jak z różnych przyczyn mam paru uczniów na lekcji (np reszta poszła przygotowywać apel itd) to mówię o sprawach biologiczno-chemicznych typu kwas mlekowy,pierwiastki niezbędne do funkcjonowania organizmu czy ćwiczeniach np „mięśnie brzucha” uczniowie są tym bardzo zainteresowani -dużo uczniów wie co to jest ścięgno achillesa – zresztą często mi pokazują ,gzie owe ścięgno jest – tak więc i z anatomią nie jest tak żle….JESTEŚ PO PROSTU AUTORYTETEM w tych sprawach-I TO BARDZIEJ niż pani od biologii,która sportu nie uprawia….!!!Uczniowie,którzy mają wiele „pał” z biologii ,nie potrafią nic napisać na sprawdzianie (może im się nie chce…)z biologii czy chemii to jednocześnie niezłe spece od takich spraw ( oczywiście nie mowiąc już o petardach czy materiałach wybuchowych….Zresztą lepiej żeby o tym nie wiedzieli- Niektórzy mówią nawet,że wysadzą szkołę w powietrze…Lepiej dmuchać na zimne…)Tak to w ogólnych zarysach wygląda…- a jaki przykład da Pani czy Pan,który pali ???? Owszem robią pogadanki na temat szkodliwośc tych nałogów- tylko czy będą uważnie słuchani???Pozdrawiam!!!
To podobanie się uczennicom można twórczo wykorzystać o czym pan Darek nie pisze. Moim zdaniem nieco kokietuje pisze o konieczności zastrzelenia go w takiej sytuacji. Podtekst seksualny w gimnazjum i liceum bywa bardzo wyraźni i nieraz sprawia kłopot nauczycielowi jak go ominąć, potraktować. Ale nie sądzę by się dało uciec od tego. Temat taki w szkole jest może nieco jak tabu, ale jest. Z tym podobaniem się to faktycznie tak jest. I mnie samego to nieraz w sobie przerażało. Ale teraz chyba jestem na jakimś poziomie wypalenia, bo jakoś mnie to średnio interesuje. Moja recepta na uniknięcie kłopotów: dołóźcie sobie tyle obowiązków, że jedyną rzeczą o jakiej będziecie marzyć będzie powrót do domu i drzemka lub kawa. U mnie działa.
„Gdy przypomnę sobie swoich nauczycieli, którzy wodzili oczami za uczennicami, to zbiera mi się na wymioty” „Gdyby jednak mnie na starość tak odbiło, że zacząłbym podrywać uczennice, to proszę, aby nie tylko dać mi w mordę, ale nawet uczciwie zastrzelić (po oddaniu dwóch strzałów ostrzegawczych).”
no tak powinni wodzić oczami za swoimi 50letnimi rówieśnicami o pomarszczonych buziach.. i jeszcze czymś innym pomarszczonym, powinni do nich wzdychać i chcieć przekazać swoje geny im, bo to przecież one mają fizjologicznie największe procentowo szanse na urodzenie zdrowego potomstwa, prawda?
lub powinni nie wodzić wogóle na tymi młodymi, bo to przecież grzech, 300milionów lat ewolucji się myli , 300milionów lat ewolucji załatać plastrem protezą „nierozsądnego patrzenia się na młode kobiety bo to niedobrze” , i to że to uczucie które ich do tego wodzenia nakłania to popęd dzięki któremu tak naprawdę tylko tutaj jesteśmy my 7miliardów ludzi , bo czy miał dzieci grzecznie z żoną po ślubie , czy z młodą kochanką, to i tak z powodu tego samego mechanizmu, nakręcał ewolucję, więc to wszystko jest w nas, wojtek -setny przodek zgwałcił kobietę, piećdziesiąty zabił ojca, trzydziesty był nienormalny, ale miał syna – i tylko dlatego „janek” 101 pokolenie po wojtku żyje, świat nie jest doskonały, po co nam paznokcie? dla ozdoby? czy dlatego że nasi przodkowie nimi mordowali zwierzęta i rozrywali ich szpony? gdyby tego nie robili nie było by nas
każdy z nas ma około 100 obrotów ziemi wokół słońca na aktywność, po około 100 obrotach zamienia się w kupkę popiołu, i na cmentarzach są przeważnie dwa rodzaje kupek popiołu te które całe życie „żyły” i te które całe życie były splątane właśnie takimi stwierdzeniami „że to i tamto jest wstydem” czym się różnią od siebie te dwie kupki popiołu? chyba tylko tym że prawnuki tych pierwszych kupek popiołu kiedyś może za 1000 lat stworzą nanotechnologię i nie będą się wstydzić żyć w nieskończoność.