Czyja to zasługa, że matura z angielskiego wypada najlepiej?
Od lat matura z języka angielskiego wypada najlepiej. Dzisiaj też było łatwo i przyjemnie. Angliści i anglistki znowu będą zasypywani pochwałami przez dyrekcję i stawiani za wzór innym nauczycielom. Jeżeli z angielskiego osiąga się tak wysokie wyniki, to znaczy – rozumuje dyrektor szkoły – że z innych przedmiotów też można. Dlaczego więc sukces udaje się osiągnąć tylko anglistom?
Po pierwsze, działa motywacja wewnętrzna. Uczniowie chcą się uczyć angielskiego. Żaden inny przedmiot nie cieszy się podobnym zainteresowaniem. Nawet wychowanie fizyczne jest daleko w tyle.
Po drugie, nauka angielskiego odbywa się nie tylko w szkole. Często lekcje to tylko dodatek do samokształcenia, konwersacji z korepetytorem, kursów i innych zajęć. Żaden inny przedmiot nie jest nauczany przez tak wiele podmiotów. Nauczyciele szkolni nie są jedyni w tym procesie.
Po trzecie, nauka angielskiego zaczyna się bardzo wcześnie. Jak dziecko zaczyna w przedszkolu, to jest to dość późno. Odpowiedzialni rodzice oswajają dziecko z melodią języka obcego już od niemowlęctwa. W ambitnych rodzinach dzieci wręcz stają się dwujęzyczne.
Po czwarte, angliści i anglistki są często najlepszymi fachowcami w dydaktyce i metodyce. Szkolą się na potęgę. Pod tym względem nauczyciele innych przedmiotów do pięt im nie dorastają. Nauczyciele angielskiego często też są bardzo młodzi, więc łatwo nawiązują kontakt z uczniami. Gdy się trochę zestarzeją, odchodzą do innej pracy. Rotacja wśród anglistów jest największa.
Po piąte, jest to najbardziej potrzebny przedmiot w życiu. Bez matematyki, chemii, biologii, geografii da się żyć. A bez angielskiego nie. Każda wycieczka zagraniczna, każda wymiana z uczniami z innych krajów przekonują, że trzeba się uczyć angielskiego. Moda na ten język też robi swoje.
Po szóste, do matury przystępują przeważnie uczniowie, szczególnie w liceum, którzy zdobyli certyfikaty z angielskiego. Często są one trudniejsze niż egzamin maturalny.
A to przecież nie wszystkie powody, które składają się na sukces matury z języka angielskiego. Nauczyciele innych przedmiotów zazdroszczą anglistom. Nigdy wam nie dorównamy.
Komentarze
Kurza twarz! Jeśli nauka angielskiego jest obowiązkowa od pierwszej kasy szkoły podstawowej (dobrze kojarzę?), to jak wy sobie wyobrażacie, żeby angielski na maturze nie wypadał śpiewająco? Jak by to świadczyło o polskiej szkole?
Ja napiszę coś innego. Język angielski jest dość lubiany przez uczniów. Z jednej prostej przyczyny, Tam nie ma spiny. Jak nie zdasz matury z fizyki, to pociągniesz szkołę ku przepaści. A angielskim nikt się nie przejmuje. Szczerze, to nawet nie wiem, dlaczego. Może wyników z angielskiego nie uwzględniają w Perspektywach? To jest nie lada zagadka. Znam przypadki, że młodzież w chwili decyzji o tym, co będzie zdawać na rozszerzeniu, dostaje wybór: lufa (=powtarzanie klasy maturalnej) albo inny przedmiot, ale to nigdy nie dotyczyło anglika (ani polskiego)!
A może angliści to humaniści z humanistycznym podejściem do życia, a matematycy i fizycy to %^~&! świrusy i tu leży klucz do tej zagadki?
@Grzerysz
Dlaczego polska sztuka filmowa jest tak nędzna? A może dlatego:
https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/9504017,sienkiewicz-smigulski-sluzbowa-karta-placil-w-klubie-nocnym-w-los-ang.html ?
„Toy Room w Mumbaju” – co to może być?
Jedyne (oprócz młodości!) czego zazdroszczę obecnym maturzystom, to możliwość nauki języka obcego przez tyle lat. Ja znam angielski poprzez kursy prywatne, kilkuletnie pobyty zagraniczne i „pracę nad sobą „. W liceum uczyłem się francuskiego. Poziom nauczania był tam wyśmienity. Na tyle, że na studiach, niestety, nudziłem się niemiłosiernie. Te stracone lata nadrabiałem lekturą książek i gazet francuskich, słuchaniem radia… W sumie niby 9 lat, a tak realnie z 5-6. No i „ruski”. Bezproblemowo, ale traktowaliśmy go jak język narzucony siłą. Bez miłości. Mnie się nigdy w życiu nie przydał…
Angielskiego uczą się też mimowolnie – grając w gry, oglądając filmy i seriale.
Matura z j.angielskiego jest niestety bardzo łatwa. Po prostu. Jestem anglistą i wiem co mówię.
@aniarat
Tyle, że matury z innych przedmiotów też nie należą do trudnych.
@Deschanell
Za moich młodych lat był tylko jeden kanał telewizyjny, potem dwa. Netflixa, HBO i PlayStation nie było… Ale słuchaliśmy dużo muzyki. Beatles, Stonesi, Doors. I Radio Luxemburg. Sporo później Radio One i John Peel. Byłem też wiernym słuchaczem Bernarda Lenoir (France International). Były czasy!
Uczniowie mówią, że do matury z angielskiego nie trzeba się uczyć.
A co w końcu jest z tymi maturami? Są one przeżytkiem w większym od nas świecie czy nie są?
Tak, ale nie. Spore miasto wojewódzkie, nienajgorsze liceum. Uczniowie motywację mają, owszem, ale do siedzenia w telefonach; maturzyści po ilu – dziesięciu? latach nauki całkiem sprawnie generują zdania z podstawowymi błędami językowymi. Niejednokrotnie mam wrażenie, że jedyną osobą w klasie której zależy, jestem ja. Seriale po angielsku….tak, pod warunkiem, że nie da się włączyć polskiej wersji. Młodzi nauczyciele – hehe, tak, mniej więcej między czterdziestką a pięćdziesiątką 🙂
W temacie ograniczenia dostępu do matur, a więc i do wykształcenia pomaturalnego i wyższego, dane Banku Światowego:
https://data.worldbank.org/indicator/SP.POP.SCIE.RD.P6?locations=DE-PL-FI-KR-BG-UA
Znajomosc angielskiego jest bardzo pomocna ale nie jest konieczna. Okolo 18% ludnosci swiata potrafi sie poslugiwac jezykiem angielskim. Sa rozne dialekty mowionego angielskiego. Niektorzy „native speakers” z jednych stron swiata maja trudnosci ze zrozumieniem niektorych „native speakers” z innych stron swiata. Zakladajac, ze „native speakers” potrafia czytac i pisac, to jezyk pisany jest na ogol zrozumialy dla wszystkich „native speakers”. Poprawna gramatyka i ortografia jezyka angielskiego sprawia spora trudnosc wielkiej liczbie „native speakers”. Wydaje sie, ze statystycznie w skali swiatowej, mlodzi polacy wypadaja zupelnie niezle ze swoja znajomoscia jezyka angielskiego. Troche gorzej wypadaja w porownaniu z mlodymi ludzmi z Europy Zachodniej.
Podczas ostatniej wizyty w Serbii prezydent Chin Xi Jinping potępił USA i NATO za zbombardowanie ambasady Pekinu w Belgradzie w Jugosławii w 1999 roku. Dlaczego Waszyngton przeprowadził atak i ukryl news na ten temat? Stosunki Chiny-Serbia i „Inicjatywa Pasa i Szlaku” mogą mieć z tym coś wspólnego.
https://www.youtube.com/watch?v=MILgSmiBLA8
Po prostu jakość nauczania języków obcych w szkole publicznej jest tak fatalna bo jak jeden człowiek ma nauczyć grupę 20-30 rozbrykanych dzieciaków? Dlatego KAŻDY w miarę świadomy rodzic inwestuje w naukę angielskiego. Swoje robi też popkultura i internet gdzie angielski jest lingua franca.
Tylko nauka matematyki jast na niższym (śmiem twierdzić skandalicznie) niskim poziomie.
To nie nauczyciele zapewniają te wyniki ale rodzice płacący za wszelkiej maści kursy jęz. angielskiego
* piszę to widząc poprawę wyników swojej córki, gdy ją wysłałem na prywatny kurs gdzie lekcje odbywają się po 1,5h 2x tyg w grupie max. 8 osób.
Matury wciaz są wspominane na tym blogu.
Z wcześniejszych uwag Gospodarza na ten temat można było odnieść wrażenie ze egzaminy tzw. dojrzałości przemijają na naszych oczach.
Ostatnio jednakże jakaś niepewność się pojawia. Pewnie znowu coś uwadze umknęło myk myk
Gospodarz sam sobie odpowiedział na pytanie o matematykę i j. polski: wcześniej za krótka tzw. zerówka, później jej likwidacja i rodzice, bez obowiązkowej matury z matematyki, nieoczytani rodzice z dyplomami prywatnych uczelni.
Płynna rzeczywistość 9 MAJA 2024 18:57
„Dlaczego polska sztuka filmowa jest tak nędzna?”
A co przeszkadza „Polityce” robić tygodnik – a „Gazecie Wyborczej” dziennik – na europejskim poziomie?
Gospodarz stawia żartobliwie prowokacyjną tezę, że angielski „jest to najbardziej potrzebny przedmiot w życiu” i podaje kilka powodów.
Dodam do tego jeszcze jeden, moim zdaniem szalenie istotny, szczególnie w dzisiejszych czasach – dobra znajomość angielskiego, ale też niemieckiego, francuskiego, hiszpańskiego czy włoskiego, pozwala mieć dostęp do rzetelnej informacji, do profesjonalnego dziennikarstwa na najwyższym poziomie.
A ja myślałem, że to matematyka wypadła najlepiej. Z okna trzeciego piętra ministerstwa edukacji Narodowej.
Jakby ktoś trochę zanalizował egzamin z języka i kryteria oceniania to by się nie zdziwił dobrym wynikom. Zadań różnego rodzaju wyboru oraz prawda – fałsz jest tak duża, że wystarczy poznać schemat krótkiej wypowiedzi pisemnej i w dłuższej parę punktów dostać, a resztę na zasadzie prawdopodobieństwa rozwiązać, aby zdać. Czasami może się udać bez znajomości języka. Jeśliby złą odpowiedź minusowano, a tak jest prawda w niektórych krajach, to byłoby ciekawie.
Matura na poziomie podstawowym jest bardzo prosta. Żenująco prosta i to wyjaśnia dobre wyniki. Z rozszerzonym angielskim już nie jest tak dobrze.
@grzerysz – polecenie „przetłumacz stronę” załatwia ten dostęp do rzetelnych informacji w każdym języku świata. Znajomość języka jeszcze się przydaje, żeby pogadać z drugim człowiekiem, ale myślę, że dożyję jeszcze momentu, kiedy dwie rozmawiające ze sobą osoby, każda mówiąca swoim językiem, będą porozumiewały się doskonale za pomocą małej słuchawki w uchu i urządzenia (tzn. telefonu) w kieszeni.
@KC
Strona 19, Tabela 5, „Hasła programowe kolejnych programów nauczania matematyki z lat 1981/1982 – 1986/1987 (klasy VII i VIII)”
10-lataka, klasa VIII:
– Projekt niezrealizowany, planowany od 1982/1983 r. w wymiarze 3 godz./tyg.
Funkcja wykładnicza i logarytmiczna. Przekształcenia geometryczne. Funkcje trygonometryczne. Zmienna losowa.
– Program realizowany w roku 1982/1983 w wymiarze 5 godz./tyg. Potęgi i logarytmy. Przekształcenia geometryczne. Funkcje trygonometryczne. Pola i objętości.
10-latka zmodyfikowana:
Program realizowany w latach 1983/1984-1984/1985 w wymiarze 4 godz./tyg.
Potęgi. Przystawanie i podobieństwo figur. Związki między bokami i kątami w trójkącie. Pola i objętości.
str 22:
w klasach.VII i VIII program [12, 13] uległ nieco większym zmianom, gdyż musiał przejąć częściowo tematy z klas niższych i dlatego wobec nadmiaru materiału – został pozbawiony pewnych tematów obowiązujących wcześniej (m. in. przykłady logarytmów w klasie VIII czy funkcje trygonometryczne w przedziale od pi/2 do pi). Oprócz redukcji nieco korzystniej rozłożono materiał na poszczególne klasy. Poza tym w dużym stopniu wyeliminowano terminologię i sformułowania właściwe dla liceum, nie ma terminów takich, jak wielomian, funkcja wymierna, izometria, przekształcenie geometryczne. Program jest kontynuacją programu opracowanego dla klas początkowych. Ponadto zostały wydzielone tematy nieobowiązkowe, które można realizować w układzie tematów obowiązkowych, nie są one odizolowane, ale nie są też konieczne do nauki w klasach wyższych. Na szczęście upada więc pomysł 10-latki.
Zauważył Pan, że jakiś dureń planował wprowadzić te logarytmy w klasie VIII przy 3 godz. matematyki w tygodniu? I że wycofano się z nich po roku?
Tam są ciekawe dywagacje na temat sporów o to, jak uczyć dzieci matematyki. Jedni, „konserwatyści”, zalecali podejście historyczne, czyli wprowadzanie kolejnych pojęć mniej więcej w takiej kolejności, w jakiej one pojawiały się historycznie. Inni, nowocześni, proponowali od razu przejście do funkcji i zbiorów. Ja się nie znam, ale tak sobie myślę, że biologia zaczynająca się od genetyki i fizyka zaczynająca się od mechaniki kwantowej to byłby bardzo ciekawy eksperyment pedagogiczny, a nawet pedagogiczna innowacja.
Tu wracamy do roli nauczania matematyki. Czy Jerzemu Stuhrowi, albo i Gospodarzowi, potrzebne są do czegoś logarytmy? No może do rozpoznawania wykresów logarytmicznych (których jednak w prasie codziennej nikt nie odważa się publikować – bo to nie są „funkcje i zbiory”, więc w szkole tego nie ma) i jakiegoś pojęcia o skalach logarytmicznych, np. czy 100 decybeli jest dwa razy „głośniejsze” niż 50 decybeli. Do tego wystarczyłoby wprowadzić w szkole podstawowej logarytmy dziesiętne z potęg dziesiątki. Bierzemy 10000, liczymy zera – cztery, i już mamy log(10000) = 4, a nawet log(1) = 0, dziecko dostaje piątkę albo i szóstkę, odzyskuje wiarę w siebie i nawet zaczyna lubić matematykę.
Program dziesięciolatki upadł, bo nie był pisany pod przysłowiowego Stuhra, tylko pod wyobrażenia i potrzeby matematyków uniwersyteckich.
Problem z dobrej jakości publikatorami rzeczywiście jest. Przyczyn jest sporo, ale jedną z nich jest przemożna chęć kupowania wszystkiego po taniości. Zarówno jedzenia, jak i ciuchów oraz kultury, wypoczynku itp. Wyborcza i Polityka to niezłe gazety, choć chyba Rzplita ciut lepsza, ale wiążą ledwo koniec z końcem, wspierając się pozaprasową działalnością. A tam, gdzie się pieniędzy trochę zarabia, na portalach internetowych, ludzi traktuje się jak głupków. Oczywiście, oszczędza się też na tłumaczeniach i korekcie. No, ale suweren i jego głosy są najważniejsze, więc nie ma powodu inwestować w rzeczy, które mu są niepotrzebne.
@Gostek Przelotem 10 MAJA 2024 10:25
„polecenie „przetłumacz stronę” załatwia ten dostęp do rzetelnych informacji w każdym języku świata.”
Oczywiście nie.
Po pierwsze, takie tłumaczenie dobrych, wyrafinowanych tekstów – a o takich przecież mówię – wygląda dość blado i jeszcze długo tak będzie.
Po drugie, sporo ambitnych artykułów i prac, które warto uważnie przeczytać, nie jest dostępnych on line.
@Azefalista 10 MAJA 2024 11:22
„Wyborcza i Polityka to niezłe gazety, choć chyba Rzplita ciut lepsza”
Nie wiem, czy dzisiaj nazwę „Gazetę Wyborczą”, „Rzeczpospolitą” i „Politykę” niezłymi gazetami…
W każdym razie do czołówki europejskiej im bardzo, ale to bardzo brakuje.
Świetnie to ujął kilka lat temu w wywiadzie dla tygodnika „Przegląd” znany dziennikarz Jacek Żakowski :
„… dziś najlepsze polskie media są jakościowo zbliżone do ambitniejszych tabloidów zachodnich….
To nie przypadek, że wielu moich znajomych i ja sam wiedzę o świecie, w tym o Polsce, w dużym stopniu czerpiemy z zagranicznych mediów”.
Trzeba jednak przyznać, że wszystkie w/w gazety wiele lat temu były nawet sporo lepsze niż „niezłe”…
@Płynna rzeczywistość
Cieszę się, że wreszcie Pan to staranniej przeczytał.
Ten program nauczania matematyki miałem w SP: 1967/68 – 1975/1976. Oczywiście, jak zawsze, wygrali ci „nowocześni” i mamy to, co mamy, ale i „starzy” mają sporo na sumieniu.
Moją właściwą specjalizacją jest ergonomia procesu nauczania w ogóle,
a propedeutyki matematyki w szczególności. Np. objaśnienie strategii rozwiązywania równań logarytmicznych wymaganych na maturze podstawowej uczniowi kl. 8. SP zajmuje od 4 minut do 9, plus 2 x 45 minut ćwiczeń własnych ucznia. Ponieważ rozwiązują ze zrozumieniem, stąd napawa ich to naprawdę wielką dozą przyjemności i ogromną satysfakcją, a nawet sporą dumą:” przecież to zadania maturalne!” Nie ma przy tym znaczenia czy to chłopcy czy dziewczęta.
Najczęściej zmiana lub dodanie jednego słowa w definicji czy twierdzeniu, nie wspominając już o „objaśnieniach” (metamatematyka) czyni treść tryumfalnie zrozumiałą: „aaa…, to o to chodzi!”
Problem ergonomii dydaktyki propedeutyki matematyki zaczyna się już w przedszkolu, a nauka w klasach 1-3 to jej pogrzeb. Co przeciętny nauczyciel w 4. klasie SP może zrobić, kiedy dzieci już mają 5-letnie zaległości, wykształconą nieporadność, a nawet traumę i nienawiść do dorosłych. Problem, dla 80% dzieci, nie leży w stopniu trudności przedmiotu, ale ergonomii podawania wiedzy.
A teraz niech Pan zerknie na klasę 5. i 6.: 6 lekcji matematyki tygodniowo na ten sam materiał co obecnie, tyle tylko, że współcześnie dzieci i nauczyciel mają 4 lekcje tygodniowo. To jest właśnie przepis na katastrofę i zapaść nauczania przedmiotu.
@grzerysz
Nie tylko wyrafinowanych tekstów. Niedawno kupiłem do kolekcji album wydawnictwa Taschen „Extraordinary records”. Rzecz o płytach winylowych. Na stronie wydawnictwa translator nadał tytuł „Nadzwyczajne rekordy”…
@PR 18.57
Jaki związek ma problem poruszany w tekście do którego link podałeś z tym, o czym pisze @ grzerysz ?
@bois 10 MAJA 2024 13:11
No właśnie.
Nie pisałem – bo to przecież oczywiste – o niezbędności dobrej znajomości języka angielskiego w przypadku chęci podjęcia studiów wyższych za granicą.
Szczególnie, gdy studia te mają koncentrować się na naukach społecznych albo humanistycznych; zwłaszcza gdy mają odbywać się w Wielkiej Brytanii lub w USA…
Pomijając już to, że angielskiego – jak wszyscy tu piszą – maturzyści uczą się wszędzie, nie tylko w szkole, zasady oceniania matury są takie, że trzeba mieć naprawdę wyjątkowego pecha albo bardzo się postarać, żeby nie zdać. Uznajemy im byle co, domyślamy się sensu w najgorszych bełkotach, a w zadaniach otwartych tolerujemy odpowiedzi, które są pełne błędów. I jeśli dojdzie do dalszego okrojenia podstaw programowych z języków obcych nowożytnych, nie potrafię już sobie nawet wyobrazić, jak te egzaminy będą wyglądać.
A maturą z kacapskiego to już nawet pies z kulawą nogą się nie zainteresuje.
@grzerysz
Online. A gdzie zapach farby drukarskiej, szelest papieru? I dla wzroku przyjaźniejsze… Szkoda tradycyjnych gazet.
lela22
10 maja 2024
14:40
https://pl.wikipedia.org/wiki/Polski_Instytut_Sztuki_Filmowej
Dlatego najważniejsza jest umiejętność czytania ze zrozumieniem. Język polski pany!
@bois 10 MAJA 2024 15:47
Bałem się tego napisać…
W takich Niemczech wszystkie bardziej znane dzienniki opiniotwórcze („Süddeutsche Zeitung”, „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, „Die Welt”) ciągle wychodzą w formacie wielkiej płachty gazetowej. Taki sam format ma bardzo prestiżowy i ambitny tygodnik „Die Zeit”.
Bardzo dobre gazety francuskie („Le Monde”, „Le Figaro”) czy włoskie („Corriere della Serra”, „La Stampa”) też mają też stosunkowo duży format, ale wyraźnie mniejszy niż w/w gazety niemieckie (format ten nosi nazwę Berliner…).
„Gazeta Wyborcza” ma najmniejszy format zwany tabloid; „Rzeczpospolita” – nieco większy zwany compact…
@Płynna rzeczywistość – 15:39
To matura z ‚kacapskiego’ mogłaby być jeszcze być punktem zainteresowania dla czworonogów?
Czyżbyśmy zatem mówili tu jednak o jakiejś dobrowolności matur, dla ludzi czy zwierząt domowych? Bo ta niby swoboda w sprawie obowiązkowości matur nie została chyba w pełni wyłożona jak krowie na rowie
One way or the other, biedne te zwierzaki, dwu i czworonożne, oj biedne.
Ostatnio doszła możliwość uzyskania podwójnej matury (tzw. Dual Diploma). W Polsce i USA. Oprócz dyplomu polskiego, można zdobyć uznawany przez większość światowych uczelni, amerykański dyplom ukończenia High School (warto poguglać). Kiedyś – bez niezłej znajomości angielskiego – zupełnie nierealne.
Zapytajmy jeszcze raz
Czy te ‚Diploma’, lub ‚Dual Diploma’ w szkołach średnich w Polsce są wciaz związane z pisaniem, czy innym zdawaniem, dawnych obowiązkowych egzaminów dojrzałości?
Stare ramole pozapominały takie detale życiowe
Obowiązkowość pozytywnego zdania matury związana była z prawem zdawania egzaminów wstępnych na studia, na wyższych uczelniach
Matury z języków obcych są tak łatwe, że = nie znając i nie ucząc się nigdy niemieckiego -. zdaję podstawową maturę z tego języka, Wiem, bo próbowalem
Ogólne Zgromadzenie ONZ się odważyło
https://www.youtube.com/watch?v=d2w9szXXQ28
„Zgromadzenie Ogólne ONZ zagłosowało za członkostwem Palestyny”
@grzerysz
Umiejętność czytania jest jak angielski trawnik. Por. https://www.reddit.com/r/europe/comments/jekbxr/literacy_in_europe_1900/
Jeśli, jak zwraca na to uwagę autor artykułu, dyrektor nie rozumie, dlaczego wyniki na maturze z j.ang. są tak wysokie i sądzi, że z innych przedmiotów powinny być równie wysokie, to oznacza, że jest osobą niekompetentną i nie rozumie tematu. Co do metodycznej sprawności anglistów- łatwo potwierdzić – jesteśmy świetnie szkoleni przez najlepsze wydawnictwa – OUP., Pearson Macmillan, itp.
Warto też dodać, że jest to chyba najlepiej przygotowany egzamin maturalny jeśli chodzi o zadania w arkuszu oraz system oceniania. Brałam udział w pierwszych szkoleniach egzaminatorów, w ramach których konstruowaliśmy zadania np. do zestawów w części ustnej, prowadzone były przez licencjonowanych egzaminatorów j.ang. British Council. To, że ten przedmiot wypada jak wypada jest też zasługą ucznia i nauczyciela potrafiącego motywować i przykładać się do pracy – bo do tanga trzeba dwojga. Nie padło tu też tak oczywiste stwierdzenie jak to, że j. angielski od dawna pełni rolę jaką niegdyś pełniła łacina. Bez jego znajomości trudno dziś funkcjonować w zglobalizowanej rzeczywistości i to jest to, co uczniowie doskonale rozumieją. Tyle tylko, że sama znajomość j.ang. już nie wystarczy, żeby odnieść sukces – trzeba jeszcze coś umieć, bo j.ang. jest tu tylko narzędziem. Dlaczego po lekturze niektórych komentarzy mam jakieś dziwne wrażenie, że niektórzy chcieliby wywołać jakąś nagonkę na anglistów, coby się zemścić za te wyniki 😀 A przecież powinniśmy się cieszyć z tego, że nasza młodzież cieszy się w świecie opinią dobrze znających ten język – nie mamy się czego wstydzić. A ja np. niezmiennie od lat jestem pełna podziwu np. dla matematyków, którzy są w stanie osiągnąć zdawalność nawet np. na poziomie powyżej 50% … Tu bowiem żarty się kończą.
Co do matury z j.polskiego i kryteriów oceniania prac maturalnych – to fakt, że stała się obiektem żartów w związku z anegdotycznymi historiami takimi jak choćby ta o Szymborskiej, która oblałaby maturę z interpretacji własnego wiersza itp.
Nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie poliszglotę:
https://www.youtube.com/watch?v=T5IRbr2dBZg
filologini
Czy ma Pani jakieś informacjo odnośnie tego, czy (i jak) polska matura z j. angielskiego odpowiada poziomowi B2 z tego języka? B2 chyba zwalnia z lektoratu na uczelniach wyższych, zaoszczędzone w ten sposób pieniążki minister powinien przesunąć ze szkół wyższych do niższych 🙂
I czy poziom polskiej matury z angielskiego odpowiada standardom międzynarodowym? Moim zdaniem w EFL nie mamy żadnych powodów do wstydu. Ja sam zaczynałem się uczyć angielskiego w wieku, w którym spora część polskiej teraz dawno osiągnęła to B2. Pierwszego komputera dotknąłem z 15 lat później niż obecna młodzież, ze smartfonami, snapczatami itp to już nigdy nie nadgonię. Jestem tu na tym blogu chyba jedynym obrońcą tezy, że they’ll learn much more than I’ll ever know and I think to myself what a wonderful world.
Ha! Sam poszukałem:
B1:
– rozumie główne przesłanie prostych tekstów na znane sobie tematy, w tym dotyczących pracy, edukacji lub czasu wolnego
– radzi sobie z większością sytuacji zachodzących podczas podróży w miejsca, w których używa się angielskiego
– potrafi tworzyć proste i spójne teksty na tematy znane lub leżące we własnym obszarze zainteresowań
– potrafi opisywać doświadczenia, wydarzenia, pragnienia i aspiracje i zwięźle przedstawić swoje opinie i plany.
Matura na poziomie podstawowym na 30% spokojnie odpowiada poziomowi B1
B2:
– rozumie znaczenie głównych wątków zawartych w złożonych wypowiedziach na tematy konkretne i abstrakcyjne, w tym merytoryczne dyskusje z zakresu jej specjalności
– potrafi porozumiewać się na tyle płynnie i spontanicznie, by przeprowadzić rozmowę z rodzimym użytkownikiem danego języka, bez specjalnego wysiłku żadnej ze stron
– potrafi formułować przejrzyste, szczegółowe wypowiedzi, jednocześnie wyjaśniając swój punkt widzenia na dany temat oraz rozważając wady i zalety różnych możliwości.
Myślę, że angielski rozszerzony na 30%, a na pewno na 50%, to B2 jak w banku. Gratuluję polskim szkołom w ogólności, a anglistkom i anglistom w szczególności!
Warto przypomnieć taki drobiazg z niedawnej historii
Ukraina, jako niezależne państwo, jest ważna w obecnym świecie dlatego ze jej bogactwa naturalne są wielkie. To właśnie z tej racji jej niezależność od Rosji stała się tak istotna dla reszty dzisiejszego świata. Dziesięć lat temu było nieco inaczej
„Wojska brytyjskie w Ukrainie?
Wielka Brytania nie powinna wykluczać wysłania wojska na Ukrainę, ale wraz z Francją stosować „strategiczną dwuznaczność” – pisze Keir Giles, ekspert Królewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (Chatham House) w Londynie, na portalu tego think tanku.”
Nareszcie Zachód zaczyna rozumieć, że dobry Kacap to „Gruz 2000”
Jestem egzaminatorem języka angielskiego od 19 lat i widzę jak niski jest poziom zadań w arkuszu zarówno podstawowym, jak i rozszerzonym. Przypuszczam, że to jest główny powód bardzo dobrych wyników egzaminacyjnych z tego przedmiotu. Po prostu żenująco niski poziom. Nie porównywałbym egzaminu z języka obcego do egzaminu z polskiego, bo ten drugi wymaga znajomości literatury, a nie jest po prostu sprawdzeniem praktycznej znajomości języka. Zawsze powtarzam: żeby nie zdać matury z angielskiego, trzeba się mocno postarać , ale są tacy, którym się nawet to udaje. Niestety niski poziom arkusza z angielskiego przekłada się na niższą motywację do nauki tego języka, szczególnie, gdy ktoś nie planuje rozszerzenia. I na koniec chciałbym zapewnić, że uzyskanie 30% punktów na maturze z angielskiego absolutnie nie oznacza, że taki abiturient potrafi się tym językiem swobodnie posługiwać i jest to porażka systemu, bo po kilkunastu latach nauki prawie każdy uczeń powinien płynnie rozmawiać i pisać, a tak niestety nie jest.
Wczoraj była kolejna miesięcznica! Narodzie, obudź się!
Kaczyński może krzyczeć w sejmie: „Zabiliście mi brata”, może mówić o zamachu, może obwiniać DT za śmierć brata. Bez dowodów. Tymczasem obywatel nie może wyrazić opinii, że to Lech Kaczyński przyczynił się do katastrofy, wymuszając lądowanie. Czego narodzie nie rozumiesz?
W sumie to ciekawe, czy Kaczyński był świadom powagi sytuacji. Tę świadomość z pewnością miał domniemany dowódca statku powietrznego, niejaki Błasik generał. No ale ktoś go na tym stanowisku trzymał.
@Orteq: Ja na to właśnie chciałam zwrócić uwagę. Mamy do czynienia z jakościową różnicą. Wspomniałam o Dual Diploma jako formie, która nie byłaby możliwa bez powszechnej znajomości języka angielskiego. Jeszcze do niedawna, nie wyjeżdżając do USA, uzyskanie przez polskiego ucznia uprawnień absolwenta amerykańskiego liceum, to było „marzenie ściętej głowy”. Przychodzą do głowy takie formy jak Erasmus, wymiany międzynarodowe, transgraniczne projekty licealne. Wszystko w oparciu o fakt, że angielski zaczął pełnić rolę podobną do tej, jaką w szesnastym wieku pełniła łacina.
10 tysięcy nauczycieli do zwolnienia? Taki może być efekt reformy, którą szykuje resort edukacji
Płynna rzeczywistość
Moje dywagacje nt. egzaminu maturalnego z j.ang. są nieco poszerzone o dodatkowe wątki. Oczywiście panta rei, czasy się zmieniają i narzędzi do nauki języka jest teraz multum – tylko chcieć. Wypowiadam się z perspektywy podwójnego filologa – iranisty i anglisty (perski, arabski, łacina, rosyjski, angielski). Przypadek sprawił, że zostałam nauczycielem, teraz już emerytowanym. Przez wiele lat pracowałam w licealnym zespole do analizy wyników matury a od początku wprowadzenia egzaminów zewnętrznych (to był bdb pomysł) jako licencjonowany egzaminator egz. Maturalnego CKE z J.ang. oraz weryfikator. Połknęłam haczyk i polubiłam to, co robię. W szkole mogłam w swojej pracowni poszaleć – cyfrowy modem słuchawkowy, projektor multimedialny, szybki Internet, od czasu do czasu lekcje w tandemie z native speakerami. Miałam pełną swobodę w doborze podręczników, materiałów i metod. Z pewnością duża w tym wszystkim była zasługa dyrekcji i organu prowadzącego, który zainwestował w wyposażenie więc wyniki zawsze były z tych najwyższych w kraju na obu poziomach.
Co będzie działo się teraz? Przyznam, że niepokoją mnie zapowiadane zmiany, które IMHO, nie wpłyną dobrze na kondycję szkoły publicznej … A może o to chodzi? Zbyt dobrze pamiętam to, co niegdyś zaczęły serwować ministra K.Hall i jej następczynie. Mam wrażenie, że jesteśmy mistrzami od robienia bajzlu – co by tu jeszcze spieprzyć, Panowie …
Kiedy widzę, kto próbuje się brać za ‘naprawianie’ egzaminu maturalnego z j.obcego (maturalni.pl), to skóra mi cierpnie. IMO, szykuje się kolejna afera, jak niegdyś z fachowcami od e-podręcznika, za którą wyleciała z ministerstwa J.Berdzik.
Fakt, że ktoś w firmie maturalni.pl uzyskał status egzaminatora CKE, jeszcze o niczym nie świadczy – jako weryfikator miewałam smutne okazje do odsuwania niektórych egzaminatorów od poprawy prac – nie stosowali kryteriów (nie znali, nie rozumieli albo uważali, ze mogą to robić zgodnie z własnym ‘widzimisię’.
Owszem – ‘panta rei’ + punkt widzenia zależy od punktu siedzenia’ ale wypadałoby, aby o ważnych dla Polski sprawach nie decydowali dyletanci, a wiedza musi korespondować z doświadczeniem – nie stać nas na ‘eksperymenty’.
Btw., jeśli chodzi o j.ang. rozszerzony na maturze – nie ma progu zdawalności – niektórzy mogą zdać np. na 15 % ale z takim wynikiem nie powalczą. 30% to próg zdawalności na PP – IMO, powinien powrócić próg 50% – dla wszystkich przedmiotów – wtedy trudno byłoby już powiedzieć, że Matura to bzdura.
Matura na poziomie podstawowym to B1-B2 – fakt, że kolejne edycje utrzymują ten sam poziom świadczy o bdb standaryzacji arkuszy.
Poziom PP -Wymagania takie, jak B1/B2 – można porównać z CEFR – https://www.britishcouncil.pl/en/english/levels-adults; pamiętajmy, ze pandemia poskutkowała obniżeniem wymagań w związku z zawieszeniem zajęć stacjonarnych – były różnorakie problemy z zajęciami online – zarówno ze strony nauczycieli jak i uczniów. To był wyjątkowy czas więc chyba oczywistym jest, że nie należy się podniecać obniżonym poziomem zadań w arkuszach z tego okresu. Dla mnie akurat lekcje online nie były problemem, płynnie na nie przeszłam.
Sorry – nieprecyzyjnie coś sformułowałam – mowa o obniżonym poziomie trudności zadań.