Zakazy maturalne z czekoladą w tle

Zakazów na maturze jest tyle, że aż się prosi, aby je obchodzić. Jak uczeń chce, to wszystko mu wolno, choć oficjalnie nic a nic.

Dawniej na egzaminie maturalnym można było jeść i pić. Uprzyjemniała sobie w ten sposób życie komisja maturalna, posilali się maturzyści. Dzisiaj wolno mieć butelkę wody, a na ząb nic. Chyba że lekarz wyda zaświadczenie, iż człowiek musi jeść. Wtedy je się do woli.

Dzisiaj dostałem parę takich zaświadczeń, m. in. o konieczności wniesienia na salę egzaminacyjną czekolady. Z lekarzem nie ma dyskusji. Cała sala, a szczególnie komisja, patrzyła z zazdrością na koleżankę.

Mnie tak skręcało, iż maturzystka zaproponowała, abym się poczęstował. Niestety, mnie nie wolno. Ja nie mam zaświadczenia lekarskiego. Poza tym czekolada była jedna (tylko 100 g), a chętnych do poczęstowania się cała sala gimnastyczna. Musiałem odmówić.

Za rok będę bardziej przygotowany do matury. Tylko jaki lekarz wyda mi zaświadczenie, iż bez czekolady nie dam rady pracować?