Czy szkoły katolickie mogą łamać prawo?
Elżbieta Radziszewska, minister ds. równego traktowania, uważa, że szkoła katolicka może odmówić zatrudnienia nauczyciela homoseksualisty. Radziszewska stwierdziła, że szkoła ma prawo tak postąpić, gdyż jako katolicka może decydować o tym, że ludzi z pewnymi cechami nie zatrudnia i już (zob. materiał).
Niestety, minister najwyraźniej utożsamiła szkołę z Kościołem, a to przecież całkiem różne instytucje, kierujące się zupełnie innymi prawami. Szkoły publiczne oraz niepubliczne, nie wyłączając katolickich, mają obowiązek kierować się w swojej działalności statutem, który zatwierdza kurator. Jeśli jakaś szkoła wpadnie na pomysł, że nie mogą u niej pracować łysi, grubi czy garbaci, to musi to zapisać w statucie. Oczywiście, taki statut nie przejdzie w kuratorium, gdyż instytucja ta dba, aby szkoły nie wymyślały przepisów, które nie są zgodne z prawami człowieka. Przeczytałem kilka statutów szkół katolickich i w żadnym nic nie ma o zakazie pracy dla homoseksualistów. Jest w nich za to taki paragraf:
Nauczycieli oraz innych pracowników szkoły zatrudnia dyrektor szkoły zgodnie z przepisami Kodeksu Pracy i regulaminem pracy i wynagradzania (zobacz – § 49)
A zatem w szkołach katolickich nie zatrudnia się wg nauk Kościoła czy encyklik papieskich, lecz zgodnie z Kodeksem Pracy.
Szkoły katolickie, podobnie jak inne placówki edukacyjne, działają wg Ustawy z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty i innych aktów prawnych dotyczących szkół publicznych (zob. Ustawę). Szkoła katolicka może uzyskać uprawnienia szkoły publicznej (wtedy jej świadectwa będą ważne), jeśli działa zgodnie z polskim prawem. Podkreślam, że nie należy mylić szkoły katolickiej z Kościołem katolickim. Otóż Kościół może sobie nie wyświęcać na duchownych homoseksualistów albo wprowadzać inne przepisy niezgodne z prawem polskim, np. dyskryminujące kobiety, jednak szkoła nawet najbardziej ultrakatolicka tak postępować nie może. Gdyby tak postępowała, grozi jej cofnięcie uprawnień szkoły publicznej. Minister Radziszewska powinna o tym pamiętać, w końcu zajmuje się kwestiami równouprawnienia ludzi, a nie warunkami życia żubrów.
Oczywiście praktyka może nie iść w parze z prawem. Nazywa się to wtedy wykroczeniem lub przestępstwem. Pracowałem kiedyś w szkole prywatnej o uprawnieniach szkoły publicznej, której dyrektor ostrzegł mnie, że jeśli na lekcji wychowawczej zainicjuję dyskusję o zachowaniu księży pedofilów (był planowany taki podpunkt w temacie), to wylecę. No i wyleciałem, jakkolwiek oficjalnym powodem był brak godzin, bo przecież szkoła nie może zwalniać nauczycieli za poglądy, które nie są sprzeczne z prawem. Wszyscy dobrze wiemy, że szkoły katolickie robią, co chcą, w tym łamią polskie prawo, jednak nie znaczy, że mogą to robić. Minister Radziszewska, udzielając poparcia dyrekcji, która bezprawnie nie zatrudniłaby homoseksualisty, chce usankcjonować samowolę szkół katolickich.
Mogą nam się nie podobać homoseksualiści w roli nauczycieli naszych dzieci, jednak żadne prawo nie pozwala na niezatrudnianie tych osób w szkołach z powodu ich orientacji seksualnej. Mnie też nie podobają się różni ludzie, niektórzy nawet bardzo, ale to nie znaczy, że mogę wg własnej woli ograniczać ich prawa. Mogę tych ludzi obgadywać i wymyślać dowcipy na ich temat, ale nie mogę odmawiać im prawa do pracy. Chyba że Sejm, Konstytucja, Sąd postanowią inaczej. Dyrekcja żadnej szkoły nie może tworzyć państwa w państwie. Jedynym kryterium są kwalifikacje, a nie orientacja.
Dyrekcja szkoły powinna nie tylko znać prawo, ale też dawać przykład szacunku do niego. Co się jednak dziwić dyrekcji szkoły, gdy minister polskiego rządu też nie zna się na prawie i publicznie w telewizji sankcjonuje bezprawie (zob. tekst).
Komentarze
Pod tekstem dotyczącym nagłego odwołania prof Konarzewskiego z CKE zasugerowałem, że na mój nich naruszył interesy jakiejś grupy żyjącej z CKE. No i GW podaje trop
http://wyborcza.pl/1,75478,8418679,Kto_napisze_zadania_za_45_mln_zl_.html
Co do dzisiejszego tematu – współczuję Wam. Prowadzicie życie pod potworną presją. Co krok to zasadzka – pioruny na wycieczkach górskich, nożownicy na korytarzach szkolnych i co najgorsze pełna jawność życia seksualnego. Faktycznie w takiej sytuacji kariera nauczycielska i egzystencja oparta na tej karierze jawi się jak kruchy domek z kart.
Pozdrawiam
Zagram role wrednej dyrekcji. Gdybym był taką wredną dyrekcją nazwał bym odmienną orientację „brakiem odpowiednich kwalifikacji wychowawczych”. Można takiego nauczyciela do pracy po prostu nie przyjąć, znajdzie się paragraf.
Pomijajac kłamstwa jak to do którego uciekł się pracodawca zwalniając Gospodarza, oprę się na podlinkowanym przez Gospodarza statucie:
§ 48
1. Od nauczycieli i wychowawców zatrudnionych w szkole, oprócz kwalifikacji do zajmowania danego stanowiska określonych w odrębnych przepisach, wymaga się świadectwa wartości chrześcijańskich w życiu osobistym i w pracy dydaktyczno ? wychowawczej.
O ile Kodeks Pracy faktycznie zakazuje dyskryminacji w art. 18 3a (pewna ciekawostka bo stosuje się tu Kodeks Pracy choć jeszcze stosunku pracy nie mamy) trudno udowodnić że nie zostało się przyjętym ze względu na dyskryminację, trochę inaczej ma się sprawa ze zwolnieniami które jakąś podstawę mieć muszą czy płacami które wraz z obowiązkami pracownika figurują na papierze.
Kodeks Pracy zawiera też art. 18 3b który w § 2 stanowi:
Zasady równego traktowania w zatrudnieniu nie naruszają działania, proporcjonalne do osiągnięcia zgodnego z prawem celu różnicowania sytuacji pracownika, polegające na:
1) niezatrudnianiu pracownika z jednej lub kilku przyczyn określonych w art. 18 3a § 1, jeżeli rodzaj pracy lub warunki jej wykonywania powodują, że przyczyna lub przyczyny wymienione w tym przepisie są rzeczywistym i decydującym wymaganiem zawodowym stawianym pracownikowi.
Ponieważ jak zauważył Gospodarz szkoła działa w oparciu o statut który w tym przypadku zawiera przytoczony paragraf o życiu osobistym nauczyciela można uznać to za niezbędną kwalifikację do pracy w tej szkole, a co za tym idzie można wysnuć nawet skrajny wniosek że ta szkoła zatrudniając homoseksualistę dyskryminuje heteroseksualistów gdyż przy tych samych kwalifikacjach merytorycznych lepiej spełniają oni wymagania zawarte w statucie!
„Jeśli jakaś szkoła wpadnie na pomysł, że nie mogą u niej pracować łysi, grubi czy garbaci, to musi to zapisać w statucie. Oczywiście, taki statut nie przejdzie w kuratorium,” w tym miejscu Gospodarz się jak widać srogo pomylił w dodatku zrobił gafę dając zaprzeczający jego tezom przykład.
Ponadto – już ode mnie a nie od złej dyrekcji – wydaje mi sie że sprawa nie jest taka oczywista. W wielu zawodach wymagających wysiłku niechętnie zatrudnia się kobiety. Nie uważam tego za dyskryminację. Są też zawody gdzie wada wzroku, otyłość czy łysina (np. model do reklamy stroju sportowego) zmniejszają szanse zatrudnienia niemal do 0 choc nie jest ono w prawie wykluczone. Sensem szkoły katolickiej wydaje mi się nauczanie w niej i wychowywanie zgodnie z naukami Kościoła. Jeśli akceptujemy istnienie takiej szkoły powinniśmy jej to umożliwić, a wtedy taka jej decyzja przy przyjmowaniu do pracy może byc w pewien sposób zrozumiała. Jeśli akceptujemy istnienie klubu ze striptizem nie karzemy za dyskryminację właściciela który nie przyjmie dziewczyny która się nie chce rozbierać.
Zgadzam się z Oen.
Poza tym, zakładając, że taki nauczyciel zostałby zatrudniony, walczyłby potem, żeby w tej szkole katolickiej nie nauczano o widzeniu homoseksualizmu przez katolików? Czy udawałby, że nie słyszy? Prędzej czy później pewnie wniósłby oskarżenia, że łamane są jego prawa i urażane uczucia… I zaczęłaby się walka o niedopuszczenie do nauczania religii w szkole wyznaniowej.
@ Oen – można tak uzasadnić decyzję o zwolnieniu lub niezatrudnianiu. Jest tylko jedno ALE – nikt do dziś nie pokusił się o jasne zdefiniowanie wartości chrześcijańskich (podobnie, jak nikt nie wie, co to takiego uczucia religijne). Idąc dalej tym tropem można uznać, że katolicka szkoła POWINNA zatrudnić geja czy lesbijkę, bo powinna się kierować miłością dla bliźniego. Taki nauczyciel mógłby odwołać się do ww. wartości chrześcijańskich i podać przykład Jezusa, który jadał z grzesznikami i jakoś na tym nie ucierpiał. Poruszyłem temat Pani Radziszewskiej na swoim blogu i chyba popełniłem błąd, bo dyskusja zaczyna się przeradzać w prezentowanie nienawiści wobec odmienności i stosuje się ataki ad personam – czego nie lubię.
Nie rozumiem zasadności rozpatrywania kwestii orientacji seksualnej w żadnej firmie, w szkole również. Co kogo obchodzi, czy mam męża, żonę, (czy w ogóle ,,kogoś” mam), ile mam psów, kotów i jakie są moje poglądy polityczne. Ważne jest, że powinno się po prostu respektować prawo.Przecież żaden nauczyciel nie wprowadza uczniów w swoje życie prywatne, a przynajmniej nie powinien. Powinien za to być przyzwoitym człowiekiem, a jest to niezależne od tego, czy jest homo, czy hetero…
Pani minister ma takie samo prawo do wypowiadania się na temat dyskryminacji i równouprawnienia jak minister Fotyga w sprawach polityki zagranicznej; niby tak, ale absolutnie nie ma o tym pojęcia… Nie należy traktować jej słów poważnie, bo nawet Rząd RP jej pomysłów nie poprze. I dzięki Bogu.
Mam pytanie, czy szkoły katolickie nie otrzymują od Państwa czyli nas wszystkich subwencji oświatowej? Bo jeśli rzeczywiście byłyby w 100% finansowane prze rodziców, Kościół Katolicki, Stowarzyszenia Obrońców Krzyża, to proszę bardzo niech sobie zapisują, że nie chcą u siebie kobiet, azjatów itd.
Azjata sie przyda. Do malowania.
Owszem dostają od 2002 r(poprawka Kracika) 100% tego na ucznia co szkoły publiczne na danym terenie.Dlatego KrK tak walczył o uprawanienia tego rodzaju dla szkół niepublicznych!!!Bo jego szkoły maja taki status;-)
Szkoła może sobie być katolicka,ateistyczna,buddyjska czy Świadków Jehowy.
nauczyciel jest zatrudniany na podstawie kodeksu pracy a ten zabrania dyskryminacji ze względu na pochodzenie,wyznanie czy orientację seksualna.
Katolicka szkoła nie może nie przyjąć do pracy muzułmanina jeśli by taki zechciał w katolickiej szkole nauczać i miał odpowiednie kwalifikacje.
A pomysły jak można prawo obejść prezentowane przez niektórych uczestników dyskusji są godnym potępienia cwaniactwem.
To jak mały druczek na umowach.
@j
Prawo antydyskryminacyjne obowiązuje w Polsce każdego niezależnie czy korzysta ze środków publicznych czy nie.
Ponieważ znowu obraża się Wiarę na tym blogu, czuję się więc w obowiązku do zabrania głosu. Jakkolwiek i ktokolwiek by na to nie patrzył, religia w szkole absolutnie nie zezwala na zatrudnianie w niej „innych”. Nie dajmy się nabrać na to cwane lobby, które tylnymi drzwiami stara sie wprowadzić homoseksualizm do polskich szkół.
Nie mam pewności czy ksiądz Norbert jest księdzem czy to kolejna karma Luty, ale odpowiem.
Tylnymi drzwiami to religie do szkół wprowadzono.
A którymi wrotami homoseksualizm do Kościoła Katolickiego trafił to ksiądz wie?
Jakby ksiądz nie wiedział to na wsi do dziś się mówi, że jak chłopak się dziewczynami nie interesuje to niech na księdza idzie.
Tolerancja dla gejów zaowocowała drastycznym spadkiem powołań kapłańskich.
To dlatego KK tak z tolerancja dla kochających inaczej walczy.
A ksiądz w konfesjonale też chłopców o myśli nieczyste pyta, jak mnie za każdym razem kiedy byłem u spowiedzi dzieckiem będąc?
Zawsze o to samo mnie nagabywano.
Żebym ze szczegółami opowiadał.
@ parker – to o obchodzeniu prawa to do mnie? Jak można obejść Kodeks Pracy stosując Kodeks Pracy? To „obejście” jest legalne, nie wykrzywiam go, nie naciągam, naprawdę uważam że zatwierdzony statut i Kodeks Pracy może wystarczyć żeby w obecnej sytuacji takiej osoby w pełni legalnie nie zatrudnić.
Mam takie pytanie do tych którzy tak płaczą nad łamanym prawem – pokażcie mi to prawo. Konkretną podstawę prawną której nie uchyli art. 18 3b § 2 Kodeksu Pracy na który tak chętnie się widzę wszyscy powołują. Która będzie dość mocna i konkretna żeby ten artykuł uchylić. Walcie śmiało, uciesze się nawet jak znajdziecie. A jak nie macie nic takiego to po co wypisujecie bzdury o czymś o czym nie macie pojęcia?
Parker, o co cię pytał, jeżeli można wiedzieć, co ci ten ksiądz zaszkodził, że tak wiernie ujadasz? O chłopcach to chyba ty tylko myślisz, że tak za przeproszeniem napiszę, bo o tym wspominasz. Większość Episkopatu jest czysta, a ja nie jestem księdzem, tylko nauczycielem religii, może trochę bardziej zangażowanym, dlatego mi się ciągle za to dostaje…
Jakiej osoby @ Oen?
Homoseksualnej?
Przecież niezatrudnienie kogoś za to, że ma taka a nie inną orientacje seksualna to dyskryminacja ze względu na orientację seksualną.
Przecież to jest naruszenie prawa.
O czym tu mówić?
Że znalazłeś sposób żeby łamanie prawa było nie do udowodnienia?
Napadnij staruszkę w ciemnej ulicy i przedstaw jak zrobić żeby cię nie złapano.
Masz u mnie za to mentosy.
Pamiętasz reklamę?
To takie właśnie cukierki cwaniaczków.
Norbert Krzecz,
Przecież napisałem, że o myśli nieczyste.
I o czyny nieczyste.
Konkretnie czy się onanizuję,w jakich okolicznościach,jakie wtedy mam fantazje itd.
Za każdym razem byłem na taka spowiedź wyciągany bo się wstydziłem o tak intymnych sprawach w konfesjonale mówić.
Nawet sobie grzechy wymyślałem żeby ich dużo było i o intymnych sprawach nie rozmawiać.
Ale zawsze na te same tematy przy spowiedzi schodziło.
A do spowiedzi chodziłem do dużego kościoła w Warszawie.
Miałem szeroki wybór księży ale dziwnym zbiegiem okoliczności zawsze do tego samego tematu dochodziliśmy.
A co znaczy, że większość episkopatu jest czysta?
Że ponad 50% seksu nie uprawia z chłopakami?
No może i nie ale wielu to homoseksualiści w przeciwieństwie do reszty społeczeństwa gdzie ten odsetek oscyluje wokół 5%.
Może się założymy, że wśród kleru jest nadreprezentacja osób o homoseksualnych preferencjach?
A jakby doliczyć osoby biseksualne,aseksualne i inne nie w stu procentach hetero to byśmy moim zdaniem większość mieli.
@ parker – Uważam że Twój przykład z okradaniem staruszki(pomijając już nacechowanie emocjonalne) jest kompletnie nietrafiony. Ja uważam, na podstawie szeroko tu przytaczanego Kodeksu Pracy i statutu innej katolickiej szkoły że jest możliwa sytuacja w której np. ja będąc dyrektorem takiej placówki nie zatrudniam geja bo jest gejem i idę z tym do Państwowej Inspekcji Pracy a oni mówią: „nie widzimy problemu, proszę tak robić dalej”. Teraz dla odmiany Ty okradaj staruszki i idź zapytać na komisariacie co sądzą o legalności Twoich działań. Znów napisałeś „to jest naruszenie prawa”. Jakiego prawa? Czyjego, przez kogo stanowionego, kto je gwarantuje i jaka jest jego treść? Prawa do równego traktowania zawartego w KP? Są od niego znaczące wyjątki a tak skonstruowany statut (nie ja go pisałem przecież! to link Gospodarza!) może sprawić że będziemy mieli do czynienia właśnie z takim wyjątkiem – czy się nam to podoba czy nie TO JEST W PRAWIE MOŻLIWE. LEGALNIE. Ja nie szukam żadnych luk w prawie. Luka jest jak się narkotyki nazywa „towarami kolekcjonerskimi”, ja wprost i bardzo prostolinijnie wskazuję że mają tu wg. mnie zastosowanie przepisy uzasadniające nierówne traktowanie ze względu na orientację seksualną.
Nie mówię że prawo jest takie jakie być powinno. Ponieważ prawo (akurat Kodeks Pracy) dość dobrze znam to jestem tym bardziej świadom jego brudów. Chętnie podyskutuję jakie prawo być powinno, gdzie się kończy wolność pracodawcy w doborze pracowników a gdzie zaczynają prawa kandydata do równego traktowania. To jest bardzo poważny temat na wielu płaszczyznach, nie tylko szkół, nie tylko homoseksualistów. Ale sam argument „prawo tego zabrania” wymaga uzasadnienia a ja wskazuje że o klarowne i bezsporne może byc trudno.
Oen,
A jest coś złego w emocjach?
No ale jak lubisz nie emocjonalnie to się dostosuję.
Prawo zabrania dyskryminacji ze względu na orientację.Co do tego nie ma chyba sporu?
I mamy przypadek kiedy dyrektor szkoły nie chce przyjąć kogoś ze względu na tę orientacje czyli go dyskryminuje ze względu na orientację.
Ty radzisz cytuję: Gdybym był taką wredną dyrekcją nazwał bym odmienną orientację ?brakiem odpowiednich kwalifikacji wychowawczych?. Można takiego nauczyciela do pracy po prostu nie przyjąć, znajdzie się paragraf.
Czyli przyznajesz, że radzisz jak obejść przepis zabraniający dyskryminacji.
Tak bez emocji to macie Oen kwalifikacje do pracy w stalinowskiej prokuraturze.
Im tez wystarczyło dać człowieka a paragraf już oni znaleźli.
Prokurator Wyszyński byłby z was dumny.
Parker, to czy się onanizujesz i w jakich okolicznościach i czy staruszki napadasz bo prawo ci na to pozwala… mnie takie szczegóły z twojego życia nie interesują. Pragnę ci tylko wskazać iż Prawo Kanoniczne przewiduje zadawanie pytań o każdą sferę życia grzesznika, co ma na celu doprowadzenie do ujawnienia poczucia winy/grzechu po to, aby oczyszczenie mogło się w pełni dokonać. Jest oczywiście klauzula dotycząca nieletnich, którym pewnych pytań zadawać nie wolno. Czy twoja ostatnia spowiedź nie odbyła się przypadkiem tuż po ukończeniu przez ciebie pełnoletności, a teraz sobie tak tylko dorabiasz sensację? Jeżeli chodzi o udział homoseksualistów w życiu laickim, to procent ten jest wyższy, jakieś 10% na górkę, od tego co ty nam tu przedstawiasz, a i tak niższy niż średnia europejska. Skoro proponujesz zakład o to, czy w polskim klerze jest nadreprezentacja homoseksualistów, to ja już nie wiem czy się z tego śmiać czy płakać.
Norbert Krzecz,
A ta klauzula to mnie bardzo zainteresowała.
Mógłbyś więcej szczegółów nam na ten temat napisać?
Jakich pytań nie wolno zadawać nieletnim?
Moja ostatnia spowiedź miała miejsce już po ukończeniu osiemnastu lat.
Stopniowo od wiary odchodziłem.
Mam maturę z religii z czasów kiedy jej jeszcze w szkołach nie było i trzeba się było w tej sprawie do kościoła fatygować.
Nawet miło wspominam księdza z którym mieliśmy zajęcia.
Potem go zmienili i taki zakuty łeb do nas trafił, że z trudem ostatnie dwa lata wytrzymałem a on ze mną.
Ale te spowiedzi które opisuję to z czasów licealnych.
Potem pytania były o cudzołożenie nie o onanizm.
Ale jedno się nie zmieniło.
Cały czas na ten sam temat ksiądz chciał rozmowę skierować.
I często o szczegóły pytał.
A to czy dochodziło do penetracji czy tylko do pieszczot,czy były wśród moich partnerek mężatki itd.
To mnie dzisiaj nie dziwi.
Wszak tematami które zajmują najbardziej KK są sprawy związane z naszą sferą erotyczno-prokreacyjną.
In vitro, antykoncepcja, homoseksualizm, aborcja.
A od krzyża się episkopat zdystansował 🙂
Parker, wydajesz mi sie interesujacym kolesiem, czy mozemy sie jakos spotkac, albo zblizyc? Popieram Cie w stu procentach , nienawidze kleru, a mam z nimi na pienku od zawsze.
Mysia,
Brysia też będzie?
@ parker, obrażasz mnie, a w zasadzie próbujesz obrazić. Tak czy inaczej dotąd na podstawie twoich komentarzy miałem cie za osobę dość inteligentną i wolałbym żeby tak zostało bo dyskusja z kretynem zawsze pozostawia pewien niesmak.
Co do meritum – Prawo co do zasady zabrania dyskryminacji, ale nie jest tak że od tego nie ma wyjątków. Napisałem już jak one wyglądają i dlaczego myślę że mogą tutaj mieć zastosowanie.
Owszem, poprawnie mnie zacytowałeś, choć wcale tego nie „radzę”. To jest zabronione. A dalej piszę „Pomijając kłamstwa jak to do którego uciekł się pracodawca zwalniając Gospodarza, oprę się na podlinkowanym przez Gospodarza statucie.” Jak byś nie zauważył chodzi mi tu o to że przy takim statucie szkoły wcale nie trzeba kłamać, naciągać prawa, „szukać paragrafu” – wystarczy po prostu prawo zastosować, takie jakie jest obecnie. Dlatego nie ma tu łamania prawa.
Prawo zabrania też dyskryminacji ze względu na płeć, ale jak ktoś szuka ładnej hostessy to może mnie nie zatrudnić.
Oen,
Nie ma wyjątków od zasady zakazu dyskryminacji.
Czasami pewne ograniczenia w dostępie do zawodu nie są po prostu dyskryminacją.
Gdybyś wykazał, że jako host spełniasz kryteria rekrutacji i nadajesz się do namawiania na zakup kawy w hipermarkecie, a jedynym powodem odrzucenia twojej kandydatury jest twoja płeć, to byś sprawę w sądzie wygrał.
Statut szkoły który sankcjonuje dyskryminację jest niezgodny z prawem.
Takim statutem można się podetrzeć a zwolnienie z pracy na jego podstawie jest nielegalne i do obalenia w sądzie.
Co do obrażania, to jak byś ujął moje skojarzenie twojej argumentacji ze stalinowskim podejściem do prawa żeby nie obrażało.
Mam się powstrzymać od takiego porównania?
Ale ono jest bardzo na miejscu.
W Polsce za komuny była wolność słowa, zgromadzeń i sądy były.
Tylko wolności nie było a stosujący prawo bardzo podobna do twojej retorykę stosowali.
Z obrażalskimi nie dyskutuje,a raczej oni ze mną.
Parker, nie obrazaj mnie!
Mysia,
Nie chciałem cie obrazić.
Myślałem, że tak jak ja, lubisz Brysię.
Szkoda wielka, ze gospodarzowi uniemozliwiono przeprowadzenie pogadanki na temat pedofilii- byc moze pare dzieci byloby ostrzezonych i wiedzialyby jak nalezy interpretowac zachowania doroslych i jak sie wtakich sytuacjach zachowac.
Sa zawody do ktorych garna sie pedofile – sa wszedzie tam, gdzie jest mlodziez i gdzie i gdzie funkcja pedofila zwiazana jest z autorytem.
Ponad 45 lat temu, mialam 13 lat i lezalam w szpitalu dzieciecym w Poznaniu. Co tydzien przychodzil bardzo mily ksiadz i spowiadal dzieci w gabinecie ordynatora.
Dziewczynki sadzal sobie na kolana – sapal, dyszal i co dziwnego dzialo sie pod moja pupa – co to bylo uswiadomilam sobie dopiero jakies 6 lat pozniej. Wtedy czulam sie nieswojo, zle bardzo, ale nie smialam zaprotestowac. Do dzis to pamietam.
Jak rowniez lekarza okuliste, ktory jak mialam 15 lat kazal mi zdjac majtki i badal ponoc pachwinowe wezly chlonne. I tez sie na to zgodzilam, bo przeciez to lekarz wiec nie smialam protestowac. Niemniej jednak znowu bylo mi psychicznie bardzo zle i natychmiast po powrocie opowiedzialam rodzicom. Nie uwierzyli, bo ten lekarz to ich znajomy byl i posiadal przeciez dwie corki, wiec ja to sobie z cala pewnoscia wymyslilam. Gwoli prawdzie moj ojciec pozniej go o to zdarzenie zapytal, a pan doktor oczywiscie zaprzeczyl.
Swiadomosc spoleczna istnienia pedofili byla wowczas zadna – a i dzis w niektorych srodowiskach jest niewielka. Niemniej jednak zdarzenia takie zapadaja w pamiec i jezeli nawet po przeszlo 50 latach nie bardzo mozna o tym zapomniec, to nalezy zrobic wszystko, zeby chronic nasze dzieci i uczyc asertywnosci, rowniez wobec czlonkow najblizszej rodziny.
A Pan, Panie Norbercie, jest bardzo naiwny- odsetek homoseksualistow i pedofili jest wsrod ksiezy zatrwazajaco wysoki – wiem to od ksiezy.
Kosciol sluzy im jako schronienie przed brakiem tolerancji spolecznej dla homoseksualistow, a w przypadku pedofili stwarza mozliwosci wykorzystania autorytetu do wladania dzieckiem a jednoczesnie chroni przed sankcjami.
Ciekawe, jak wyglądała rozmowa kwalifikacyjna nieprzyjętej nauczycielki:
1.Spytano ją o preferencje seksualne wprost?
2.Oparto się na obiegowej opinii w miejscu zamieszkania (np „Ta Jadźka to pewnie lesba, bo faceta nie ma”).
3.Oparto się na „wywiadzie środowiskowym” łącznie z ukrytą kamerą w sypialni?
O ile mi wiadomo szkoła (nawet katulicka) nie ma prawa do gromadzenia takich informacji o osobach prywatnych.
Czy pracodawca ma prawo w ogóle wiedzieć takie szczegóły na temat pracowników?
Czy statut szkoły może być w sprzeczności do obowiązujących przepisów?
Jeśli ktoś chce to przetestować, niech w statucie szkoły nałoży jakieś restrykcje na uczniów, wychodzące ponad obowiązujące prawo.
Zdaje się, że zaszło pewne nieporozumienie już na początku dyskusji. Ale to też i dlatego, że wywiad dla „GN” pani minister był przeprowadzony i zredagowany tak dosyć po łebkach.
Otóż – zapalna kwestia zatrudniania bądź nie nauczycielki w szkole katolickiej, którą pani ministerka wygłosiła ze swadą i pewnością siebie dotyczyła PROJEKTU ustawy o równości, która to ustawa ma dostosować nasze prawo do dyrektywy UE. Oczywiście, w wywiadzie nikt się nie zająknął, że to dopiero PROJEKT, w dodatku przemyślnie ukryty, przynajmniej na stronie urzędu równościowego. Zaś pani minister też dosyć brzmienie projektowanych przepisów przeinaczyła.
A o co dokładnie chodzi? Ano, o to, że ustawa te przewiduje kilka wyjątków od zasady niedyskrymiancji i równego traktowania. Jeden z nich dotyczy szkół wyznaniowych – można będzie nie zatrudnić osoby, której WYZNANIE lub ŚWIATOPOGLĄD nie jest zgodny z wyznaniem szkoły. Czyli – w szkole katolickiej można nie zatrudnić buddysty lub ateisty (boć ateizm wyznaniem nie jest, a jeno światopoglądem).
Sprawą dyskusyjną pozostaje czy homoseksualizm może być światopoglądem (boć wyznaniem raczej nie) – ale od tego właśnie byłby sąd i wcale nie jest pewne, czy nie przyznałby racji właśnie tej hipotetycznej „lesbijce”.
Poza dyskusją pozostaje natomiast, że:
a.) w obecnym stanie prawnym w Polsce hipotetyczny dyrektor szkoły „katolickiej” racji nie ma
b.) funkcjonariusz państwowy Elżbieta R. dopuściła się nadużycia przedstawiając projektowany przepis, który nawet nie jest jeszcze na etapie legislatury (znaczy w Sejmie) jako obowiązujący
c.) oraz dokonała nadinterpretacji nawet tego dopiero projektowanego przepisu – ale w zasadzie to może i dobrze, bo jeżeli by nawet ustawa została uchwalona w zaprojektowanym kształcie (co nie jest pewne, bo dyrektywa pozostawia dość sporo swobody w takich szczegółach – czyli można zrobić wyjątek dla szkół wyznaniowych, ale niekoniecznie) nadaje się od razu do Trybunału Konstytucyjnego.
Pozdrawiam wszystkich dyskutantów, zaś Gospodarza w szczególności
Rozumiem, że szkoła może określać, jak nauczyciel ma postępować w jej murach. Ale czy ma prawo określać, jak postępuje poza nimi? Fragment o ‚wartościach chrześcijańskich w życiu osobistym’ budzi moje wątpliwości.
To jest kwestia, która u nas kuleje — rozróżnienia sfery prywatnej i publicznej, jak też prywatnej i zawodowej. Piszę ‚kuleje’, bo nie chodzi tylko o postrzeganie nauczyciela, ale i w drugą stronę — o wprowadzanie poglądów prywatnych tam, gdzie reprezentuje się instytucję. Jak w przypadku pani minister Elżbiety Radziszewskiej. Bo czym jest jej wypowiedź? Projekcją osobistych przekonań, jak być powinno, wyrazem starań urzędu, którym kieruje, programem partii, do której należy, czy też prezentacją stanu prawnego dla zainteresowanych szkół katolickich. Mam wrażenie, że tym pierwszym, jedynie.
Nawiasem mówiąc, sytuacja jest czysto hipotetyczna, bo można wątpić nie tylko w to, czy szkoła katolicka poważnie rozpatrywałaby zatrudnienie ‚zadeklarowanej lesbijki’ i odmówiła na piśmie przyjęcia do pracy na podstawie orientacji seksualnej, czy nawet działalności społecznej; ale także w to, by taka osoba ubiegała się o posadę w szkole katolickiej. Tym ważniejsze chyba, także w wymiarze edukacji społecznej, przedstawienie stanu prawnego. (I więcej — zasad funkcjonowania państwa prawa, bo minister Radziszewska nie stwierdziła, że szkoła wygra taką sprawę sądową, ale że nie można jej szkole wytoczyć. To o wiele więcej.)
I kolejny ‚nawias’, co my się dajemy tak wkręcić w ‚katolickość wartości’, akurat w podejściu do homoseksualistów? Jeśli przewertować katechizm, czy nauczanie papieskie (o Biblii nie wspominając nawet) jest tam o wiele więcej nakazów moralnych, ważniejszych, bardziej jednoznacznych. Oczywiście, to także pytanie do redakcji Gościa Niedzielnego, dlaczego nie pyta, czy szkoła katolicka może odmówić zatrudnienia ‚jawnemu antysemicie’? Jakoś dziwnym trafem jednak, podobnych wątpliwości po Gościu Niedzielnym bym się nie spodziewał…
@ divak2 – to jest bardzo dobre pytanie. Takie dane są danymi wrażliwymi, wiec nawet jeśli przyjąć że zostały pozyskane za zgoda kandydata to powinna być to zgoda na piśmie. Zadanie takiego pytania będzie o tyle legalne o ile możliwość wzięcia pod uwagę odpowiedzi w procesie zatrudniania – legalne jest pytanie o ciążę jeśli praca jest wzbroniona dla kobiet w ciąży, ale jeśli nie ma to znaczenia wtedy zarówno samo pytanie jak i niezatrudnienie ciężarnej będzie łamaniem prawa.
Pozwolę sobie zacytować bo jest to ciekawe na gruncie dyskusji co komu wolno:
Ciborowski Jakub „Kontratyp od zasady równego traktowania w zatrudnieniu w podmiotach o charakterze wyznaniowym.”
„Uzasadniony i usprawiedliwiony charakter religii jako wymogu zawodowego oznacza, że kryterium religijne ma konieczny i słuszny charakter. Musi ono być rzeczywiście nieodzowne dla zachowania ideologicznej tożsamości placówki zatrudniającej, a zatrudnienie osoby niepodzielającej odpowiednich zapatrywań religijnych mogłoby źle wpłynąć na atmosferę pracy w zakładzie oraz utrudnić realizację celów statutowych takiej placówki. […] Od pracowników, których obowiązki pracownicze mają charakter techniczny, porządkowy lub ściśle administracyjny, nie zawsze podmiot wyznaniowy może wymagać odpowiedniej postawy religijnej.”
„Nasza” szkoła w statucie poszła krok dalej i domaga się nie tylko religii ale i jej praktycznego stosowania. Niemniej powyższy cytat obrazuje, że w doktrynie już teraz uznaje się za fakt to co ma być sednem nowego projektu (@JacekD – dzięki za wyjaśnienie sprawy).
@parker – Kontratypy nazwałem „wyjątkami” bo nie każdy w słownictwie prawniczym się orientuje, tak samo zrobiła Pełnomocnik Rządu ds. Równego Traktowania na swojej stronie www.
Statut jest źródłem prawa, dopóki obowiązuje trzeba go stosować. Ponadto ten statut zatwierdziło kuratorium wiec jak rozumiem szkoła nie może go sobie zmieniać i ustanawiać od tak bez kontroli. Oczywiście ten punkt statutu mówiący wprost o „życiu osobistym” jest z wielu powodów niezgodny z aktami wyższej rangi, niemniej statut wciąż obowiązuje a punkt ten nie jest sam w sobie podstawą do przyjęcia bądź nie pracownika a jedynie umacnia stanowisko, że kryterium zatrudniania może być stosowanie się do nauk Kościoła.
Ja nie jestem zagorzałym zwolennikiem szkół wyznaniowych w ogóle, ale jak już są to mamy problem na ile wyznaniowe mogą być. Jak widać problem jest całkiem skomplikowany, a jakakolwiek granica zawsze po czyjejś stronie wzbudzi sprzeciw. Pozdrawiam tych którym chce się czytać komentarze 😉