Poloniści i polonistki sprawdzają wypracowania i mają problem

Choć czwartek i piątek w wielu szkołach były dniami wolnymi od zajęć dydaktycznych, to nauczyciele nie próżnowali. Nie wiem, czy wszyscy, ale na pewno poloniści mieli co robić. Oceniali wypracowania.

Koleżanki polonistki z mojego liceum zajmują się sprawdzaniem również w weekendy. Poświęcają na to albo sobotę, albo niedzielę. Też tak kiedyś postępowałem, ale musiałem zrezygnować, aby ratować małżeństwo. Robota nie zając, a żona tak. Ponieważ nie żyję tylko pracą, moi uczniowie muszą dłużej czekać na wyniki.

W statucie mojej szkoły jest napisane, że nauczyciel ma dwa tygodnie, a polonista trzy, licząc od daty sprawdzianu, na oddanie prac. Jeżeli termin zostanie przekroczony, uczeń może nie zgodzić się na wpisanie oceny do dziennika. Innych kar dla nauczyciela za zbyt długie sprawdzanie nie ma. 

Został mi jeszcze jeden komplet wypracowań. Zastanawiam się, czy poświęcić na jego sprawdzenie jeden dzień długiego weekendu, np. świąteczny poniedziałek, czy też przekroczyć termin i potem ze stoickim spokojem poddać się karze, czyli nie wstawić złych ocen do dziennika? Co byłoby najlepsze dla uczniów?