Dżentelmeńska umowa egzaminatorów
Podobno egzaminatorzy umawiają się, że przepuszczą wszystkich maturzystów. Chodzi o umowę na zasadach dżentelmeńskich, czyli bez interesu własnego. Uczniowie bardzo liczą, że to nie plotka, lecz fakt.
Rzekomo umawiają się tak wszyscy egzaminatorzy: zarówno ci, którzy będą sprawdzać matury pisemne, jak i ci, którzy zostali powołani, aby oceniać wypowiedzi na egzaminie ustnym. Byłaby więc to zmowa powszechna.
Nikt mi jeszcze nie zaproponował tej umowy, więc nie mogę potwierdzić, że faktycznie ona istnieje. A nawet gdy ktoś mi w końcu zaproponuje, będę miał opory, aby do niej przystąpić. Myślę, że wiele osób również odmówi. Na miejscu maturzystów nie liczyłbym więc na żadną zmowę egzaminatorów.
Potwierdzam jedynie, że wielu nauczycieli ubolewa nad tym, iż matura 2023 została źle przygotowana, więc skrzywdzi uczniów. Jednak odpowiedzialność za to powinni ponieść twórcy tej matury, czyli CKE. Chęć przepuszczenia wszystkich zdających, choć motywowane troską o uczniów, jest zachętą do przestępstwa oraz próbą ukrycia wad egzaminu maturalnego. Nie powinno się czegoś takiego nawet proponować.
Komentarze
@gospodarz
Gospodarzu a ma Pan poczucie, że rzeczywiście Pana uczniowie zostali dobrze przygotowani do matury w uczciwych dla nich warunkach?
Podobno matury nie będzie, podobno Mickiewicz zakochał się w Japonce, podobno w Afryce jedzą kotlety schabowe zrobione z plastrów miodu.
Ale fakt, że ludzie wierzą w istnienie takiej umowy raczej niedobrze świadczy o Polsce. Kolejny raz…
@Róża
Moim zdaniem do tej matury nie da się dobrze przygotować – wystarczy spojrzeć na pytania do egzaminu ustnego z języka polskiego.
Chce wierzyc, ze egzaminatorzy nie sa grupa skorumpowana i do takiej umowy nie przystapia. W zadnym wypadku taka umowa nie moze byc nazwana „umowa dzentelmenska”. Niezaleznie od tego jak pytania maturalne sa sformulowane, to egzaminator powinien potrafic ocenic wiedze ucznia z danego przedmiotu egzaminacyjnego. Niekoniecznie poprawnosc odpowiedzi na dane pytanie – ktore moze byc zle sformulowane – ale ogolna wiedze w danym przedmiocie. Tylko trzeba chciec, szczegolnie na egzaminie ustnym, kiedy to egzaminator ma duzo swobody w sposobie zadawania pytan.
@PR
PR to o czym my mówimy, jeżeli nie jest możliwe dobre przygotowanie do niej w szkole i jej warunki były najpierw b.długo nieznane, a potem zmieniane. Jeszcze na 2 miesiące przed maturą. Kto poniesie odpowiedzialność? Twórcy czy uczniowie? W takich warunkach najuczciwsze wobec uczniów by było zadanie im tylko pytania z pytań jawnych, na które odpowiedzi mogą wykuć z repetytorium albo przyznanie, że Paweł Lęcki ma rację. Bo w tych warunkach w jakich odbywa się ten cyrk z maturą z polskiego, to jest to egzamin z dostępu do korepetytora. I oblewanie uczniów nie wykaże jaka ta CKE niedobra (Smolik zresztą powiedział, że to min.nauczyciele polskiego ją opracowali).
– Policja, policja!
– Słucham, co się stało?
– Okradli mnie! Tamten, który biegnie po drugiej stronie ulicy ukradł mi kilo pomidorów!
– Przyjąłem zgłoszenie. Pańskie nazwisko?
– Panie władzo, ale on ucieka z moimi pomidorami… Broniarz…Sławomir Broniarz.
– Zawód?
– Nauczyciel. Prezes – nauczyciel…k… takie były ładne, a jakie pachnące.
– Przyjąłem zgłoszenie.
– No a moje pomidory? Co z nimi?
– Widzi Pan, wy, nauczyciele umówiliście się, że przepuszczacie wszystkich maturzystów, a my, z kolegami policjantami uzgodniliśmy, że nie łapiemy żadnego złodzieja.
Panie Psorze drogi!
Czy te plotki o pobłażliwości egzaminatorów w nadchodzących egzaminach maturalnych nie oznaczają czasem nadciągającego zmierzchu INSTYTUCJI matur?
Bo taki zapaszek sie czuje
Najważniejsza matura od 1939 roku? Państwo polskie przygotowuje plany zarządzania Krajem na wypadek wojny na jego terytorium – info radio Zet. Większa władza dla premiera RP
Setki tysięcy straumatyzowanych przez system szkolnictwa w Kanadzie. Nędza i śmierć od igły na ulicach Vancouver, ponad 1000 takich zgonów rocznie, mieszkańcy mówią stop it!
Dzentemenska umowa nie przewiduje sankcji dla stron, czyli oparta jest na pewnej elegancji stron.
Kazik Ratajzer – bohater okupowanej Warszawy, lektura na dziś
@PR
Na ustnej jest możliwość zadania pytania o własne zdanie ucznia na temat czegoś tam. I Paweł Lęcki (bardzo niebetonowy nauczyciel) napisał, że można zadawać po prostu tylko to jedno pytanie. Nauczyciele betonowi uważają, że sam pomysł pytania ucznia o jego zdanie w kontekście czegokolwiek, obniża rangę matury. Gdyby było więcej nauczycieli jak Lęcki, to mniej by było potrzebnych psychiatrów, za to znacznie więcej młodych ludzi czytających książki.
Na marginesie to Albin Siwak 21 wieku
Wraz ze zblizajaca sie rocznica czerwca 1989 (circa 60 do 40 proc wynik był, bez historii) będziemy studiować tamte czasy.
Czytam bestseller dr. G Matę z Vancouver. Tam wzmiankuje m in jak gapienie się dzieci w smartph nie daje oksytocyny, Pani Cieślak pisze w P że młodzi słabi psych. My hypermarginalized patients from Vancouver Eastside…
Lewica z piątego awansuje na trzecie w najnowszym sondażu. The Power of Wdowie.
Wdowie od Lewicy warte artykułu, to największy ruch tego roku…
30latki znajdują rówieśników nieoczytanymi itp, wybierają więc samotność lub przy lucie szczęścia wolnego starszego vide Kazimierz Marcinkiewicz i obecna partnerka
W The Myth of Normal G. Mate wspomina znajomą z Vancouver Eva Hoffman z Polski. Autorka napisała książkę o imigracji swej do Canady. I wyjechała do Anglii
5 godzin internetu i telewizji plus 0,5h literatury, tak mija dzień dzieciarni, podaje Mate
Jeszcze jedno ostrzeżenie do czego mogłyby prowadzić rządy PO. Giertych pisze że tacy jak red.G Sroczyński winni zniknąć z przestrzeni publicznej po wyborach. Wielki skandal i jasne wskazanie dla nas…
Głos na czołówce zabrał sam naczelny gazeta.pl Rafal, tytuł jest na ustach Kraju, broni ich Wielowieyska z Wyborczej.
Poza Mate Myth kupiłem do czytania Monografie Miłości zbiór naukowy z UJ pod red. Alicji Helman
lela22
18 KWIETNIA 2023
13:46
„I najnowsze -” Polska to amerykański OSIOŁ TROJAŃSKI w Europie”.
Tak głupie, że chyba na Kremlu wymyślone; czy w Berlinie/Paryżu? A może już nie ma różnicy?
Na fali rewolucji kulturowej 68 roku, pewna pani Amerykanka (ale nie amerykanka 2 osobowa rozkładana, czyli rodzaj mebla) oznajmiła w formie dosyć poważnej propozycji ideowo-programowej , że tylko silne upośledzenie może dyskwalifikować młodego Amerykanina przed podjęciem studiów na amerykańskiej uczelni.
Nie wiem jak jest w USA, ale w Polsce warunkiem otrzymania indeksu jest zdana matura.
A poza tym Polska jest członkiem NATO.
@Mauro
Nie wiem, czy Polska jest amerykańskim osłem trojańskim, ale na pewno swoje historycznie uzasadnioną niechęć do Rosji przenosi w czasy dzisiejsze.
A jeżeli dołoży się do tego fascynację chłopa polskiego wszystkim co związane z Ameryką i ewidentne interesy geostrategiczne strony amerykańskiej, a szczególnie tamtejszego biznesu to wychodzi to, co wychodzi.
Kisiel kiedyś napisał, że Polacy są tak proamerykańscy, że gdyby komunizm w Polsce Amerykanie instalowali to panowałby w Polsce do Sadu Ostatecznego.
Skończyłem „Sklepy”. Myślałem, że będzie gorzej. Trzeba jednak czytać powoli (ale nie sylabizować) i wskazana po jakimś czasie powtórna lektura. Akcji raczej nie ma, dlatego opowiadania można czytać w dowolnej kolejności.
Mnie ujęła Ulica krokodyli, a szczególnie ten fragment:
„Mieszkańcy miasta dumni są z tego odoru zepsucia, którym tchnie Ulica Krokodyli. Nie mamy potrzeby sobie niczego odmawiać – myślą z dumą – stać nas i na prawdziwą wielkomiejską rozpustę. Twierdzą oni, że każda kobieta w tej dzielnicy jest kokotą. W istocie wystarczy zwrócić uwagę na którąś – a natychmiast spotyka się to uporczywe, lepkie, łaskocące spojrzenie, które nas zmraża rozkoszną pewnością. Nawet dziewczęta szkolne noszą tu w pewien charakterystyczny sposób kokardy, stawiają swoistą manierą smukłe nogi i mają tę nieczystą skazę w spojrzeniu, w której leży preformowane przyszłe zepsucie”.
Za krokodylami raczej nie przepadam , ale taką ulicę chyba bym polubił.
Ważka a nie dostrzegana potrzeba gwarancji przestrzegania Konstytucji przez PO. Ogromne wątpliwości co do tego piętrza się…
Następne u Schulza to Sanatorium pod Klepsydrą. Sanatorium raczej bez problemu, ale ta Klepsydra budzi wiadome skojarzenia. Poczeka na lepsze czasy.
Kontynuuje rekonesans po Houellebecqu. Do tej pory brałem co było pod ręką, ale ten tytuł jest nieprzypadkowy. Czytający moje komentarze dostrzegają ich neutralność polityczną, z dyskretną predylekcją na odcinku kulturowym w kierunku obecnego obozu władzy.
A tytuł tej książki to ukłon w stronę tych, którym serce mocniej bije na samą myśl o Donaldzie Tusku i jego drużynie, bo czyż takich emocji nie wywołuje tytuł „Platforma”.
Nie jest to rzecz najnowsza, ale jak zwykle u tego autora, uniwersalizm przesłania zostawia w cieniu jego fabularny kontekst.
Tym razem akcja powieści – po krótkim wahaniu – rozgrywa się w Tajlandii. Bohater jest uczestnikiem wycieczki krajoznawczej, w której programie uwzględniono dogłębne poznanie uroków tego pięknego kraju.
Do lektury powieści zachęca na okładce Adam Szostkiewicz, co jest jej niewątpliwym atutem, jak wszystko co przybliża Adam Szostkiewicz.
satrustequi
19 KWIETNIA 2023
13:14
Jakies 25 lat temu przeczytalem ‚Lost in Translation’ Evy Hoffman. Dosc ciekawa intro- i retrospekcja w proces akwizycji obcego jezyka, z ktorym musiala sie zmierzyc 13 letnia dziewczyna z Krakowa.
Ksiazka zdobyla niemaly rozglos, bo to temat bardzo rzadko poruszany w literaturze. Pani Eva, doktor z Harvardu, zrobila potem znaczaca akademicka kariere w USA jako wykladowca literatury i ‚creative writing’ na wielu uczelniach.
Bunuel i Denevue dziś o 20 w TVP Kultura, będzie się dzialo
Act, świetnie że o tym piszesz. W ogóle nie wiedziałem o istnieniu pani Ewy przed lektura książki G. Mate, a być może jej Lost in stała na półce w domu panstwa Coppola, jaki ten świat mały.
@Róża
Ja powtórzę swój argument odnośnie matury. Jestem całkowicie pewien, że byłbym w stanie z marszu zdobyć choć kilka punktów na maturze z historii, matmy, fizy, chemii, gegry i co tam jeszcze jest, a co sam miałem w szkole średniej (więc informatyka odpada), ale pytania do matury ustnej z polskiego to ściana nie do przebycia. Z marszu nie znam odpowiedzi na ŻADNE pytanie. Albo coś nie tak ze mną, albo ze sposobem formułowania tych pytań. Oczywiście mogę poważnie brać pod uwagę tylko drugą z powyższych możliwości.
Te pytania są ściśle powiązane z lekturami obowiązkowymi, których jest mnóstwo, jednak pytania te sformułowano tak, że można na nie odpowiedzieć „z marszu” tylko kilka dni po przeczytaniu lektur. Przy czym to nie są pytania z treści lektur, to się pamięta dłużej, lecz problemowe, a odpowiedź na pytanie problemowe wymaga umiejętności analizy i syntezy, a przede wszystkim wymaga czasu. Być może można do nich przygotować, organizując w szkole lekcje polegające na dyskusji w klasie na dany temat tuż po lekturze danej książki, ale czy w szkole jest aż tyle czasu? Niemniej, ja i tak po tygodniu bym zapomniał, o czym była ta dyskusja, zostałaby tylko ogólna wiedza o tym, jak takie dyskusje się prowadzi, jakie są jej typowe wątki i to ułatwiłoby późniejszą wypowiedź ustną.
Na egzaminie z mat-fiz-hist-geogr-chem jest wiele pytań pokrywających mniej więcej cały materiał. Tui zaś ma Pani loterię: albo uczeń trafi na pytanie dotyczące lektury, którą (a) przeczytał i (b) polubił na tyle, że utkwiła w jego pamięci, albo zero punktów. Czyli tu jest silny czynnik losowy wpływający na ocenę końcową. On jest i na innych przedmiotach, ale tam wkłady od pojedynczych zadań/pytań są mniejsze, gdzieś ma się pecha, gdzieś szczęście, przy odpowiednio dużej liczbie pytań to się powinno uśrednić. A tu – kicha. Alternatywą jest wykucie odpowiedzi z jakiejś ściągi. Ale – po pierwsze, nie chcemy na maturze oceniać uczniów-magnetofonów za wierność odtwarzania mentalnej taśmy, po drugie, liczba pytań jest makabryczna i wyklucza możliwość samodzielnego przygotowania się do każdego z nich bez szkody dla możliwości przygotowania się z innych przedmiotów.
To samo, ale krócej: każde z pytań na ustną maturę z polskiego jest tak naprawdę pytaniem o skali trudności właściwej dla rozprawki pisanej w domu (z dostępem do lektury i materiałów pomocniczych) lub egzaminu na studiach polonistycznych, ale w tym drugim przypadku egzamin dotyczy przecież semestru a nie 4 lat. Autor tej części egzaminu powinien się smażyć w edukacyjnym piekle.
@Gospodarz
Jeżeli forma prowadzenia egzaminu ustnego nie jest ustalona odgórnie, to sugerowałbym dogadanie się w gronie polonistycznym w sprawie redukcji liczby pytań i zorganizował ciche przekazanie tej wiedzy uczniom, tak jak nam mój polonista przekazał informację o rodzaju atramentu, którego on używał (np. podczas poprawiania arkuszy maturalnych). Inaczej będą państwo na egzaminie zastępowali komisję przy maszynie losującej Totalizatora Sportowego i takież będą wyniki matur ustnych. Zupełnie inną kwestią będzie też zdobycie wiedzy o typowym rzeczywistym poziomie odpowiedzi ustnej w nowej formule i dostosowanie do niej swojego systemu ocen. Masakra.
@Róża,
Dodam, że akcja wywołuję reakcję, a podaż podąża za popytem. Spodziewałbym się, że na rynku już są lub wkrótce pojawią się repetytoria z j. polskiego z kompletem odpowiedzi na wszystkie pytania z listy. I wtedy komisje oceniać będą nie tyle znajomość lektur, co repetytoriów. Czy minister co roku będzie zmieniał zestaw pytań, by tezę zabić antytezą? No to wtedy reakcja rynku całkowicie przeniesie się do internetu, minister nie ma szans, chyba że w tworzeniu fikcji.
Prasa donosi o tym, jak p. Witek opiekuje się od 13 lat chorym mężem pod respiratorem (imiona bohaterów zmienione):
Ze względu na Annę całe życie małżeństwa przeniosło się na parter.
– By karetka mogła w razie czego szybko ją zabrać. Po stromych schodach na piętro nie daliby rady z noszami – tłumaczy Marek.
On ma pokój tuż obok niej: – Drzwi mam zawsze uchylone, bo nieraz alarm respiratora wyrywa mnie ze snu.
Od 13 lat każdy jego dzień wygląda tak samo: – Cały czas jestem na czuwaniu. Mam ułożony harmonogram co do minuty.
Wstaję o siódmej rano – toaleta. Dzień zaczynam i kończę od mierzenia temperatury.
O ósmej – karmienie mieszanką do odżywiania dojelitowego, potem sam jem.
Myję żonę, trwa to do godz. 10.
O 10.30 znów karmienie.
Potem mam trochę luzu, bo następne karmienie o 13. Kolejne są o 17.45 i o 20.30.
Od czasu pandemii sam ją strzygę. Poza tym myję, odsysam, trzy razy dziennie oklepuję i przekładam z boku na bok, by wydzielina z dróg oddechowych wypłynęła, zmieniam pampersy.
O godz. 21 ostatni raz kładzenie na bok i oklepywanie.
Z domu Marek wychodzi na krótko i tylko wtedy, gdy przy łóżku żony zmienia go pielęgniarka. Przychodzi trzy razy w tygodniu na dwie-trzy godziny, bo tylko za tyle płaci Narodowy Fundusz Zdrowia.
– Załatwiam wtedy pilne sprawy i robię szybkie zakupy: pampersy, podkłady, maść na odleżyny. Najczęstszym sklepem, gdzie wpadam, jest apteka. Gdy starczy mi czasu, idę na krótki spacer – wylicza Marek.
Lekarz anestezjolog odwiedza Annę raz w tygodniu, dwa razy w tygodniu rehabilitant.
– Żona często ma infekcje moczowe, bo pampers jest zmoczony. Odleżyny na kości krzyżowej jej się zrobiły. Dwa lata trwało, nim udało się je wyleczyć. Okropne to było, dziura w ciele – mówi Marek.
Prawda, że piękny temat na lekcję polskiego? Toż to lepsze niż sklep jubilera. Są książki, polskie, czyli narodowe, współczesna literatura piękna, o odchodzeniu, jedną nawet mam w domu. Ale nie, trzeba młodzież kamiennym kanonem ciosać.
@PR
Te repetytorium już jest. Nie wiem od kiedy, widziałam je w grudniu. Poza tym w internecie jest cała masa ofert sprzedaży opracowanych odpowiedzi. Z tymi maturami z pozostałych przedmiotów trochę się Pan myli. Matematyka podstawowa jest łatwa. Ale fizyka, chemia, biologia rozszerzone są b.trudne. Z tych przedmiotów nie ma wersji podstawowej matury. Kolejki do korepetytorów są ogromne, po pierwszych próbnych, których wyniki były b.słabe, na korepetycjach jest niewyobrażalna ilość uczniów. Studenci żyją z korków do matury. Uczniowie z klas ścisłych potrzebują jak najwyższego wyniku z tych rozszerzeń. W polskim są pogubieni po tych wszystkich zmianach. Niektórzy nastawiali się na wykucie repetytorium, co ma im dać tyle, że zdadzą ustną, bo jedno pytanie z dwóch wystarczy, żeby tylko zdać. Plus korki z wypracowania, bo w szkole pisali za mało. Mówienie przez niektórych o niskich wymaganiach wobec maturzystów, jakieś bajki, że trzeba przywrócić rangę matury itp., jest odklejeniem. Tj.egzamin, do którego większość uczniów musi przygotować się na korepetycjach, kursach i nie jest to wiedza tajemna, tylko fakt powszechnie akceptowany w obecnym systemie. Niech Pan wejdzie w te próbne z rozszerzeń i zobaczy czy rzeczywiście by je napisał. Nie znam lekarza, który by dał radę napisać biologię, matura jest dużo trudniejsza niż kiedyś wstępny na medycynę. A musi ją pisać ogromna liczba uczniów biol/chemów, którzy na medycynę się nigdy nie wybierali. Ostatnio prof.biologii napisał, że nie zdałby matury z biologii:)) Na chemii i fizyce brakuje czasu, na korkach, kursach trenują pisanie na czas. Mówienie o wymaganiach wobec młodzieży i uczciwości w takim systemie to obłuda, bo najpierw należałoby zbadać jaki procent z nich uczył się na korepetycjach. Dla niewielu rodziców te korepetycje to coś nieodczuwalnego w skali dochodów. Dla większości to jest naprawdę duży problem finansowy.
satrustequi
19 KWIETNIA 2023
12:02
„Na marginesie to Albin Siwak 21 wieku”.
A ciebie nazywali u Passenta „sra tu steki”, czy cìę z Kaganem pomyliłem?
@Róża
Fakt, zajrzałem do arkuszy, z chemii dostałbym może 1 punkt, ale z historii kilkanaście procent dałoby się uciułać.
Laptop wyborczy dla ucznia – za 2900 z ogonkiem Asus z dyskiem 256 GB, 8 GB RAM, nie wiadomo, czy Intel i3, i5 czy i 7. Ekran HD o jasności 250 nitów. Oczywiście AMD wyeliminowane z powodu wydumanego warunku przetargu. No, ale ma logo i godło. Obstawiam, że przynajmniej na 1000 zł wycenione. Bo za 2000 można znaleźć bez problemów zbliżoną specyfikację z procesorem i3. I ekranem full HD. I to w detalu, a nie w przypadku tak wielkiego zamówienia. Ciekawe, czy ekran IPS, czy TN. Cieszyński specjalistą od przetargów. Nic nie mam do X-Kom, to dobry sklep, ale ten przetarg śmierdzi.
Swoją drogą polecam książkę Manfreda Spitzera „Cyfrowa demencja”. Nie mam nic przeciwko komputerom, jak też sztucznej inteligencji. To bardzo pożyteczne i pomocne rzeczy. Poza tym i tak będą się rozwijać i nie da się tego uniknąć. Poglądy pana Spitzera jednakowoż podzielam.
Czyżbyśmy namiętnie pamietali Albina Siwaka? To byli latka, nieprawdaż, burcyku?
On w terenie tez nieźle znany był. Nie tylko w Centrali
„W porównaniu z 2021 r. pensje urzędników Ministerstwa Edukacji i Nauki wzrosły od 28,13 do 34,45 proc. W tym czasie wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela dyplomowanego poszło w górę zaledwie o 12,46 proc. ”
https://glos.pl/jakie-podwyzki-dla-urzednika-w-mein-a-jakie-dla-nauczyciela-w-szkole-szokujace-dane
Płynna rzeczywistość
20 KWIETNIA 2023 10:40
Płynna rzeczywistość z rozrzewnieniem wspomina tworzenie fikcji przez dżentelmenów, robienie ministra w balona, gdy na maturze z polskiego uczniowie mieli prezentację.
To były piękne czasy i piękne zarobki dżentelmenów, za kasiorkę pisali prezentacje uczniom.
Brawo, Płynna rzeczywistość.
Azefalista
20 KWIETNIA 2023
20:50
„Laptop wyborczy dla ucznia – za 2900 z ogonkiem Asus z dyskiem 256 GB, 8 GB RAM, nie wiadomo, czy Intel i3, i5 czy i 7”.
Dysk 256 GB będzie SSD. i9 chciałeś? To se kup. 🙂
Czy może tęsknisz za poziomem technicznym laptopów wyborczych Tuska dla uczniów, które ― co za pech ― nie trafiły do uczniów?
wp.pl: „Szok! Premier Donald Tusk (…) obiecywał, że każdy uczeń w Polsce dostanie laptopa. Miało być nowocześnie i z pompą. Skończyło się na obietnicy. Nie ma laptopów na lekcjach, są na posiedzeniach rządu. Jak ustalił Fakt, nowiutkie laptopy dla ministrów kosztowały 180 tysięcy złotych”.
„Ekran HD o jasności 250 nitów. Oczywiście AMD wyeliminowane z powodu wydumanego warunku przetargu”.
Albo Intel (i3 i5 i7 i9) albo AMD. O uczciwości przetargu świadczy to ― tak na logikę ― że przegrała amerykańska firma AMD i wygrał tajwański ASUS. Bo ASUS jest największy (w świecie) i dlatego mógł najtaniej.
Płynna rzeczywistość
20 KWIETNIA 2023 21:35
Płynna rzeczywistość przypomina swoim wpisem starą, idealną zasadę o równych żołądkach, przy okazji podaje przykład ignoranta ministra Grada z PO, który dostał pensyjkę ok. 100 000 zł.
@Płynna Rzeczywistość
1.Problem z matematyką jest konsekwencją zniesienia obowiązkowej matury z matematyki w latach 90: rodzice nie są w stanie pomóc dzieciom już w klasie 4. SP.
2.Problem z umiejętnością uczenia się jest brak wzorców z domu rodzinnego: rodzice to gimnazjaliści, 80% populacji upchniętej do liceów. Lubi Pan statystyki: proszę porównać do Niemiec, Szwajcarii, Francji.
3.Ogrom materiałów w internecie (darmowe lub b. niskie opłaty) czyni korepetycje zbędnymi. W pandemii zwycięzcą Olimpiady Chemicznej był licealista z Zabrza. Zacząłem drążyć temat. Okazało się, że bez żadnych korepetycji i specjalnego wsparcia szkoły sam się przygotował. Od gimnazjum oglądał „Białe Fartuchy”, czytał, rozwiązywał zadania: przepis na uczenie się stary, jak świat.
4.Nauczyciele j. polskiego, z jednej strony zobaczą własną pracę, która „popłynie z ust ich maturzystów”, i … sami ją ocenią. Skoro wcześniej nie dawali „poprawek” to i teraz nie będą szukali kłopotów.
5.Nie ma Pan pojęcia, jak trudno jest uzyskać „powtarzanie roku”, a wielu uczniom umożliwiłoby „doskoczenie z poziomu analfabety do poziomu przynajmniej słabego ucznia.
6.Chemia i biologia to przedmioty dające przepustkę do elity, również zarobkowej w przyszłości. Na medycynę zawsze było trudno się dostać. Znałem przypadki licealistów (wtedy 10% populacji !) z pięcioma i więcej podejściami do egzaminów „na tą wymarzoną medycynę”.Polecam lekturę tych egzaminów.
7.W Belgii na stomatologię np. na 1 rok studiów przyjmuje się 1200 studentów, a na drugim roku jest 100 miejsc. Komu zależy ten się nauczy.
Przerobiłem już wielu szefów resortu edukacji. Pierwszym, którego poznałem, był prof. Henryk Samsonowicz. Gdy przyjechał do naszej szkoły, powiedział wprost, że nie zna się na szkołach średnich i pytał nas, jakby tę szkołę po 1989 r. urządzić. Każdy kolejny minister nie miał żadnej wizji. Potem z oporami weszły gimnazja. Z czasem zaczęło to dobrze funkcjonować, choć ja zawsze byłem zwolennikiem czteroletniego liceum. W końcu pani minister Zalewska wszystko zmieniła. Efekty widzimy. Przez tyle lat pracy mogę porównać roczniki, które uczyłem po ósmej klasie, po gimnazjum i teraz znów po ósmej klasie. Ręce opadają, co z tymi dziećmi robi się w podstawówce. Mają piękne świadectwa, ale do pracy, która jest w liceum, w małym stopniu się nadają. I to jest tragedia.
Cała wypowiedź nauczyciela HiT-u i Wosu we wrocławskim IX LO,
https://www.onet.pl/informacje/onetwroclaw/nauczyciel-morawieckiego-okreslenie-pinokio-nie-wzielo-sie-z-powietrza/8lml78v,79cfc278
Gdyby premier któregoś dnia w końcu odwiedził swoją byłą szkołę, to co by usłyszał od nauczycieli? Co pan by mu powiedział?
Chciałbym odbyć z premierem dwie rozmowy. Jedną na temat oświaty, a drugą na temat polityki i tych wszystkich jego kłamstw. Trochę już jest tego za dużo. W kraju bez przerwy mamy kryzys. Teraz zbożowy. O środkach z KPO premier najpierw mówił jak o drugim planie Marshalla. Później ta narracja się zmieniała i pieniędzy z UE wciąż nie ma. Gdybym był premierem i miałbym w rządzie takiego szkodnika jak Zbigniew Ziobro, to dla własnego honoru postawiłbym sprawę jasno. Albo on, albo ja. Gdyby Ziobro sam nie zrezygnował, to bym go odwołał albo sam odszedł i ogłosił, że to, co on robi, szkodzi Polsce. Gdyby Morawiecki tak postąpił, to inaczej byłby zapisany w historii.
A jak będzie zapisany?
Bardzo negatywnie. Określenie „Pinokio” nie wzięło się z powietrza. Jest ono pewnym kodem kulturowym. To był notoryczny kłamca. I taka jest prawda o polskim premierze.
Wygląda na to, ze wciąż fetysz maturalny nami kieruje. Co nakazuje nic, tylko przygotowywać i gonić ostatnie klasy szkól średnich do zdawania ulubionych historycznie tzw. egzaminów dojrzałości.
Czy rzeczywiście nie ma na świecie skuteczniejszych niz matury metod sprawdzania skuteczności nauczania maluczkich?
Tak tylko pytam szanowne gremium. Nieśmiało się wtrącając
Szanowny panie Mauro. Rozumiem, że wszystko jest winą Tuska, więc ten passus pominę milczeniem. AMD nie produkuje laptopów. Produkuje procesory do laptopów. Też. Asus nie produkuje procesorów, tylko laptopy. Z procesorami AMD też. Więc trzeba się troszkę więcej dowiedzieć, zanim się wymyśli argumenty. Wszystkie one nie odnoszą się do jednego – ceny. Ta konfiguracja jest znacznie przepłacona.
A w ogóle to cały projekt jest trochę chory. Do tych celów wystarczyłyby przeciętne chromebooki. Edukacyjnie byłoby to znacznie lepsze rozwiązanie, a przy tym za pół lub jedną trzecią ceny. Wiara w sluszność tezy nie zastąpi argumentów. No, oczywiście są i inne motywacje określonych wypowiedzi, ale musiałbym zgadywać, a to byłby totolotek. Chyba.
@KC,
Jeżeli rodzic nie jest w stanie pomóc dziecku z matematyką w 4. klasie szkoły podstawowej, to przyczyną nie jest rodziców słaba edukacja matematyczna, tylko polonistyczna lub ogólna. Przecież jak się czegoś nie wie, to wystarczy wziąć TFM (the f… manual), czyli szkolny podręcznik, i przypomnieć sobie to, co się zapomniało oraz zrozumieć, jakiego rodzaju rozwiązania wymaga szkoła. Mimo że nigdy nie byłem w stanie zdać matury z chemii czy biologii, to bez problemu mogłem awaryjnie pomagać swoim dzieciom co najmniej do końca gimnazjum z nauką każdego przedmiotu z wyjątkiem WF-u, bo do WF-u nie ma podręczników. Jak się czegoś nie rozumie, co w takiej chemii nie jest trudne, to czyta się TFM kilka rozdziałów wcześniej, to prawie zawsze działa, a w skrajnych przypadkach szuka się dodatkowych informacji w internecie (to głównie na j. polski). W gimnazjum. A Pan pisze o 4. klasie SP. To znaczy, że rodziców tych dzieci szkoła nie nauczyła czytać / wyszukiwać informacji / pracy projektowej. Albo że rżną głupa i na dawną szkołę zrzucają odpowiedzialność za swoje lenistwo umysłowe.
@Płynna Rzeczywistość
„Jeżeli rodzic nie jest w stanie pomóc dziecku z matematyką w 4. klasie szkoły podstawowej, to przyczyną nie jest rodziców słaba edukacja matematyczna, tylko polonistyczna lub ogólna.”
Wszystkie trzy: ułamki, kolejność wykonywania działań, geometria, czytanie ze zrozumieniem, kultura osobista w budowaniu relacji z własnym dzieckiem (krzyk, wyzwiska, brak wspólnych zabaw),etc. plus brak czasu dla dziecka w przedszkolu i i kl.1-3, tak aby w dziecku wykształcić umiejętność i chęć samodzielnej nauki. Własny dom + samochód dobrej marki (wszystko na kredyt), a więc brak czasu dla własnego dziecka ponieważ na to wszystko trzeba „zarobić „, własne lenistwo intelektualne lub niewiedza. W Szwajcarii od odpowiednika naszej klasy 1. SP edukuje się rodziców – jak mają w klasach 1-3 wspierać dzieci i angażować się w ich proces edukacji. Do tego rozkład ilorazu inteligencji (pisał o tym @lela 22), który dokładnie pokrywa się w tym wieku z tym co można by uznawać za zdolności matematyczne.
Książę de La Rochefoucauld: „Wprawdzie nikt nie jest zadowolony ze swojej fortuny, za to każdy – ze swego rozumu“ – @Gospodarz pisał o tym, jak rodzic kształtuje szacunek do nauczyciela: „Darek, pomóż! Zobacz, co ta idiotka kazała im zrobić!”
Niech Pan zwróci uwagę na to co dzieje się na forach w dyskusji i spróbuje sobie wyobrazić, co piszący mówią o nauczycielach w domu. Jak jest akcja, to jest też i reakcja: permanentna, podskórna agresja.
No i jeszcze różny od szwedzkiego model obostrzeń pandemicznych: nauczyciele wielu przedmiotów mają na wiele lat zapewniony dobrostan (korepetycje)
Azefalista
Tego rodzaju błędy, jak mylenie producenta laptopów z producentem procesorów, świadczą o tym, że rozmawia Pan z Chatem GTP w wersji z wyłączonym modułem kultury osobistej.
Zainteresowały mnie te chromebooki. Skoro ChromeOS jest systemem otwartoźródłowym to już tylko z tego powodu chromebooki powinny być preferowane; co więcej, zainstalowanie oprogramowania o wolnym dostępie powinno być wpisane w specyfikację przetargową. Podobnie jak wymóg dostępności części zamiennych przez co najmniej 5 lat. Alternatywą byłby jakiś czysty Linux lub coś podobnego, sporo tego jest na rynku. Tu z kolei pojawia się problem, co takie dziecko ma z tym zrobić, i co – nauczyciel. Bez programów i wspomagania metodycznego Pinokio rozda dzieciom gadżety do gier, a dorosłym kiełbasę wyborczą na wzięty w imieniu nas wszystkich kredyt. Innymi słowy, rozwiązanie powinno być kompleksowe: nowy sprzęt wraz z preinstalowanym oprogramowaniem, wydłużoną gwarancją oraz wsparciem metodycznym ułatwiającym efektywne wykorzystanie tego miliarda+ na coś innego niż gry.
@PR
PR jeżeli rodzic do wytłumaczenia matematyki w 4 kl. sp potrzebuje podręcznika, to naprawdę lepiej, żeby nie tłumaczył. Sam pomysł, że winni problemów z matematyką są rodzice, bo nie potrafią wytłumaczyć matematyki na poziomie 4 kl. jest kuriozalny. Problem polega na tym, że taki sam poziom matematyki jaki reprezentują rodzice, reprezentują nauczyciele kl.1-3. Wg badań międzynarodowych polscy studenci kierunków, po których uczy się w 1-3 mają znacznie niższe wyniki w zakresie wiedzy matematycznej. Były też różne badania polskie (prowadzone od wielu lat), z których wynika, że studenci tych kierunków, to są w większości osoby, które same miały problem z matematyką w szkole. Nie rozumieją pojęć matematycznych, nie odróżniają rozumienia pojęć od opanowania schematu (jak ten Pana rodzic z podręcznikiem). Z badań uczniów kl.4 wynikało, że różnice w ich umiejętnościach matematycznych pokrywały się z różnicami w wykształceniu rodziców. 1/3 nauczycieli kl.1-3 uważa, że z tego, iż suma dwóch liczb jest podzielna przez 3, wynika, że każda z tych liczb jest podzielna przez 3. Wg 90 proc. badanych nauczycieli jedyną figurą, która ma wszystkie kąty równe i wszystkie boki równej długości jest kwadrat. Ale przecież zawsze uczeń może się nauczyć z internetu, no to chyba dobrze, że Czarnek rozdaje te laptopy czwartoklasistom, nadrobią braki z kl.1-3.
@Róża
Najpierw
” Sam pomysł, że winni problemów z matematyką są rodzice, bo nie potrafią wytłumaczyć matematyki na poziomie 4 kl. jest kuriozalny.”
A kilka wersów dalej:
„Z badań uczniów kl.4 wynikało, że różnice w ich umiejętnościach matematycznych pokrywały się z różnicami w wykształceniu rodziców.”
To jest realny problem w tzw. czytaniu ze zrozumieniem, a wygląda na to, że również w pisaniu tekstu spójnego logicznie. Zarówno ja, jak i @PR pisaliśmy o pomocy, czyli wsparciu edukacji szkolnej ze strony rodzica, a nie zastępowaniu nauczyciela. Co jest w tym kuriozalnego? Proszę jeszcze raz przeczytać mój wpis. Pisałem o odpowiedzialności rodzica w przygotowaniu dziecka do nauki w szkole od przedszkola do klasy 3 . SP włącznie, tak by mogło być samodzielne w klasie 4. i następnych. Materiał kl. 4 SP to nie jest matematyka, a jedynie pewne aspekty propedeutyki matematyki. Oczywiście ewidentne braki, które Pani wskazuje w wykształceniu niektórych nauczycieli są bezdyskusyjne.
Jeszcze parę słów o laptopach dla uczniów. Chromebook wydaje się najlepszy nie tylko ze względu na cenę. Laptop dla ucznia bez dostępu do internetu jest bardzo mało sensowny. Chromebook jest oparty o Internet, choć bez dostępu też działa, jakkolwiek z ograniczeniami. System oparty jest o Androida i przeglądarkę. To uczniowie bardzo dobrze znają, każdy ma smartfona. Z bazą dydaktyczną jest faktycznie problem. Znajomi uczący języka polskiego dobrze oceniają epodręczniki, choć wiele materiałów jest stamtąd usuwanych. Z przedmiotami ścisłymi jest problem. Nie ma kompleksowych rozwiązań do żadnego z przedmiotów – z tego, co wiem – choć mam nadzieję się mylić. Jak się wydaje, potrzebna jest tu przede wszystkim wizualizacji przebiegu różnych zjawisk i zależności, pozwalająca je lepiej i szybciej zrozumieć i przyswoić bez nadmiernego opierania się o abstrakcyjny metajęzyk dla tych przedmiotów właściwych. Na dodatek dobrze by było, gdyby to konsekwentnie i całościowo wpisywało się w podstawę programową. Do tego oczywiście różnego rodzaju ćwiczenia i testy pozwalające automatyzować praktyczne umiejętności rozwiązywania różnego rodzaju zadań, typowych i mniej typowych. Czyli, na dobrą sprawę, interaktywny podręcznik korzystający z możliwości, jakie daje dobry program i ekran. Zdaje się, że incydentalnie zdarzają się takie programy, dość wycinkowo. Kto ma to zrobić? Kto ma zapłacić? Państwo? Wydawnictwa? Hobbyści? Płatna edukacja? Czy mają być bezpłatne, czy płatne, tak jak papierowe podręczniki? W perspektywie rozwoju sztucznej inteligencji całkiem realny staje się inny problem – zmierzch zawodu nauczyciela. No, może nie akademickiego. W takim przypadku szkoła straciłaby swoją funkcję socjalizacji i jednocześnie petryfikacji obowiązującego paradygmatu szeroko rozumianych relacji społecznych, w skrócie mówiąc, systemu porządkującego życie obywateli. No, ale to już gdybanie.
Płynna rzeczywistość
21 KWIETNIA 2023 10:53
Po owocach poznacie ich…
Nauczyciel premiera z PiS-u tępi w czambuł swego wychowanka, doprawdy, tak go wychował, więc w istocie ów nauczyciel (raczej „nauczyciel”) obnaża i demaskuje swoje nauczycielskie i wychowawcze partactwo.
Azefalista
21 KWIETNIA 2023
11:05
„Szanowny panie Mauro. Rozumiem, że wszystko jest winą Tuska”.
Gdzieś tak pisałem? Z mojego punktu widzenia Tusk ma same zalety. Choćby to, że obiecał uczniom laptopy w myśl zasady, jak mówię, że daję to mówię. 🙂 Uczniowie to przyszli wyborcy.
„AMD nie produkuje laptopów”.
Gdzieś tak pisałem, że produkuje? Chciałeś jakiś procesor, zastanawiając się nad Intelem. Poradziłem ci i9 i nie podziękowałeś. Sam od 10 lat męczę się z i7 (wówczas super-duper, nowoczesny), więc mógłbym ci zazdrościć.
„Asus nie produkuje procesorów”.
Gdzieś tak pisałem, że produkuje?
„ … trzeba się troszkę więcej dowiedzieć, zanim się wymyśli argumenty. Wszystkie one nie odnoszą się do jednego – ceny. Ta konfiguracja jest znacznie przepłacona”.
Skąd wiesz ile będzie zapłacone i z jakim rabatem?
„A w ogóle to cały projekt jest trochę chory. Do tych celów wystarczyłyby przeciętne chromebooki”.
Przeciętny komputer do sieci, co tam przeciętny ― z wielordzeniowm procesorem, uczniowie mają w kieszeni. To smartfon. Należy im się coś porządnego.
Chromebook to trochę atrapa prawdziwego komputera.
Ale lobbuj dalej. 🙂 Może twój głos będzie wysłuchany.
Nie przesadzajmy, nadal ta matura to bzdura! Zda ją przeciętniak, bo tak jest stworzona. Uczniowie nieczytający, leniwi, mają fory. Przestańmy legalizować cwaniactwo i nieuctwo. Taka forma umowy między nauczycielami( jeżeli jest) świadczy o tym, że etos nauczyciela nie istnieje! Wielu tych maturzystów- przeciętniaków, zdających maturę, trafi do szkoły jako nauczyciele, a może już pracują. Żal nowego pokolenia!
A propos laptopa wyborczego. Właśnie byłem w Media Expercie i tam sobie leżał laptop Asus – intel i3, 8GB RAM, dysk 256 GB. Praktycznie to samo, co laptop wyborczy – choć może czymś tam w środku się różni. Cena – 1709 zł. Czyli cena za napis i logo wynosiłaby już jakieś 1250 zł. Multum też innych, z lepszą konfiguracją, parę stówek tańszych od laptopa wyborczego. Jak pan Mauro chce bronić rządowego przetargu prowadzonego przez pana Respiratora Cieszyńskiego, niech sobie broni. Dyskutować z nim nie ma sensu. A przetarg zaczyna coraz bardziej śmierdzieć.
belferzyca61
„zda ją przeciętniak”
Dokładnie tak ustalany jest próg zdawalności matury. Chyba nie chcemy, by edukacja pomaturalna dostępna była w Polsce wyłącznie dla młodzieży z nieprzeciętnie bogatych domów z listkiem figowym młodzieży nieprzeciętnie zdolnej?
Azefalista
22 KWIETNIA 2023
14:01
„A propos laptopa wyborczego. Właśnie byłem w Media Expercie i tam sobie leżał laptop Asus – intel i3, 8GB RAM, dysk 256 GB”.
Niby co z tego ma wynikać? Znasz szczegóły przetargu? Nie znasz. Zanim zacznie się jazgotać może warto wcześniej zapoznać się z projektem ustawy o wspieraniu rozwoju cyfrowego uczniów i nauczycieli. Projekt ustawy wisi na stronie Ministerstwa Cyfryzacji. Wynika z niego, że również nauczyciele otrzymają laptopy.
To dobrze, czy niedobrze? Moze to też przkręt?
„Jak pan Mauro chce bronić rządowego przetargu prowadzonego przez pana Respiratora Cieszyńskiego, niech sobie broni. Dyskutować z nim nie ma sensu. A przetarg zaczyna coraz bardziej śmierdzieć”.
Dla formacji politycznej, której już 12 ministrów i wiceministrów ma kłopoty prokuratorskie lub już sądowe z racji zajmowanych stanowisk, wszystko śmierdzi, bo chyba taki jest ich świat polityki ― okazją do robienia lewych interesów.
Opozycjoniści w PRL, którym zdążyło się w latach 70. Lub 80. siedzieć w areszcie lub więzieniu ze złodziejami dowiadywali się ciekawych rzeczy na temat moralności. Zdaniem „kolegów spod celi”, czyli czasem złodziei, kradną absolutnie wszyscy, poza tymi, którzy są na to za głupi. Różnica jest taka, że tylko niektórych łapią, to znaczy łapią wyłącznie ich, złodziei. Reszta jest bezkarna.
Portal Cyberdefance24: „Prezes Polskiego Towarzystwa Informatycznego Wiesław Paluszyński najpierw stwierdził, że laptopy ze wskazanego programu „zostały sprzedane przez dzieci i rodziców do lombardów”, a następnie – po liście otwartym ministra Janusza Cieszyńskiego – za swoje słowa przeprosił”.
Mam ci w liście otwartym poprosić, abyś przeprosił?
„W ubiegłym roku ok. 218 tys. uczniów z terenów popegeerowskich zostało wyposażonych w komputery. „Granty PPGR” zostało przekazanych 200 941 laptopów, 13 925 komputerów i 3 204 tabletów. Program „laptopów dla szkół z terenów byłych PGR-ów” był finansowany z Funduszy Europejskich w ramach Europejskiej Agendy 2020. Nabór wniosków trwał od października 2021 roku do początku listopada 2021 roku. Wartość projektu wynosiła dokładnie 586 mln 222 tys. 806 zł. Program był całkowicie finansowany ze środków unijnych”.
Słyszałeś coś o tym, aby agendy UE jak np. OLAF coś wspominały, że ten przetarg był skręcony? Wówczas zażądałyby zwrotu kasy i jeszcze ukarały. Jak nie słyszałeś to zachowaj prawo do milczenia i wstydu.
Ustawa, o której wyżej wspomniałem, przewiduje możliwość przekazania nauczycielom szkół publicznych bonów o wartości 2500 zł brutto z przeznaczeniem na zakup laptopa. Nauczyciel będzie mógł zakupić dowolny sprzęt spełniający wymogi opisane w rozporządzeniu Ministra Edukacji i Nauki. Zainteresowani będą także mieli możliwość dopłacenia do droższego modelu sprzętu – w tym przypadku wartość bonu pomniejszy cenę zakupu. „W przypadku uczniów postawiliśmy na jednolity standard dla wszystkich w klasie, ale nauczyciele mają różne potrzeby i ustawa daje im możliwość wyboru takiego sprzętu, jaki najlepiej przyda im się w pracy. Dopuszczamy zarówno tradycyjne komputery przenośne, jak i sprzęt oparty o chmurę” – powiedział minister.
Ze względu na dostępność sprzętu bony będą przyznawane w turach, a kryteria kwalifikacji w kolejnych rozdaniach określać będzie Ministerstwo Edukacji i Nauki. Pierwsza partia trafi do nauczycieli, którzy będą prowadzić zajęcia dla uczniów klas czwartych. Organ prowadzący szkołę lub placówkę będzie mógł złożyć wniosek o bon dla uprawnionego nauczyciela przez platformę, która zostanie udostępniona przez ministerstwo cyfryzacji. „Chcemy wykorzystać mechanizm podobny do tego, który zastosowaliśmy przy dofinansowaniu zakupów dekoderów i telewizorów. W programie będzie mógł wziąć udział każdy sklep z elektroniką – ich lista będzie zamieszczona na stronach Ministerstwa Cyfryzacji” – wyjaśnił Janusz Cieszyński.
Nauczyciel będzie mógł otrzymać bon na zakup sprzętu raz na 5 lat. Sprzęt będzie objęty okresem trwałości, co oznacza, że przez trzy lata od zakupu nie będzie można go sprzedać. Bonu nie będzie można wymienić na gotówkę”.
1623 burczyk
Za mało wnosisz po tym nickiem do obrad forum pod blogiem byś liczył się, na pewno znow oblesnie poszedłeś do tych czytelników którzy nisko cenią sobie, sugerujesz ..obsranie w kontakcie z treścią, jesteś obleśny, nie lubimy Cię.
Hołownia pięknie na jakimś kongresie we Wrocławiu. Pokazuje cala nicosc polityki Tuska. Hołownia i Zandberg myślę przestrzegaliby Konstytucji.
Wielkie wypalenie intelektualne, emocjonalne A nawet konstytucyjne to cecha wielu powtarzających za tym starym liderem…
Ważny sondaz dla Interii. Większość przeciw podnoszeniu wieku emeryt w Kraju. Większość za…jego obniżeniem. Przy tym kobiety biją mężczyzn niechęcią do pracy zawodowej vs emerytura, one są szczególnie przeciw linii PO
Babki oprotestowaly też zrównanie wieku em plci
Trzeba pamiętać że we Francji duża frakcja żąda powrotu do 60 lat em. Nie 62 jak chcą umiarkowani przeciwnicy Macrona.
Skąd w ogóle te pomysły na 67 w dobie kryzysu klimatycznego, sztucznej inteligencji i sztucznych kasjerow w marketach.
Reasumując, zainteresowanie wczesnymi em wśród nauczycielek tylko potwierdza preferencje Polek w ogóle. Domatorki
Nieprzygotowane i nieogarniajace, tak widzę przywództwo wyskakujace z 67 lat w sytuacji strategicznej wymagającej cięcia emisji…
@PR
PR a co to ma być edukacja pomaturalna? To coś z wiedzą na przyzwoitym poziomie przekładające się potem jakoś na pracę zawodową? Czy tylko źródło zarobku dla edukujących, dające niewielką korzyść dla edukowanych? Bo może to taki kolejny element tej układanki niby edukacji, w którym rolą rodzica jest płacić. To może lepiej zastanowić się, na którym etapie zainwestowanie pieniędzy przyniesie większe spodziewane korzyści. Może w podstawówce.
Wielki nacisk na znaczenie Konstytucji w ostatnich latach, także znaczenie afer, każe nie głosować na PO…
Potworny uprzedmiatawiajacy stosunek mediów do kobiet w dobie promocji 67 kilka lat temu: miast publikacji sondaży czego chcą nasze Panie, czego nie chcą…67
Przemocowa ustawa 67 lat!
Najnowszy sondaz plasuje holownia2050 na ostatnim szóstym miejscu biorącym czyli za PSL Kosiniaka…
Nawet co piąta pracujące Pani Polka nie zgodziła się i nie godzi na 67!
Ponad 80 proc Polek przeciw 67!
Róża
Studia wyższe też wymagają matury. A do tego istnieje cała masa szkół 1- i 2- letnich.
Wskaźnik scholaryzacji (GER) definiowany jest jako „Gross enrollment ratio is the ratio of total enrollment, regardless of age, to the population of the age group that officially corresponds to the level of education shown.”, czyli jako iloraz liczby studentów wszystkich szkół, które wymagają od kandydatów ukończenia edukacji na poziomie drugim (w Polsce: zdanej matury) do liczby osób w wieku, w którym normalnie tę naukę się pobiera.
Dla krajów Unii Europekjskiej w 1970 r. wynosił on 17%, w 2020 r. – 75%. W Polsce w 1971 r. wynosił on 13%, wartość szczytową, 75%, osiągnął w 2010, a w 2020 wynosił 70%. Dla Korei Południowej wzrósł on w okresie 1971-2020 z 7% do 102%. W Australii w 2020 – 114%. Wyniki bliskie lub większe od 100% oznaczają, że coraz większe znaczenie zaczyna nabierać LLL (long-life learning), czyli że na studia (np. podyplomowe) przychodzą osoby dojrzałe.
Chyba że chcemy podążać ścieżką rozwoju Turkmenistanu (16%, 2020), Uzbekistanu (16%, 2020), Azerbejdżanu (35%, 2020), Bośni i Hercegowiny (38%, 2020) lub nawet Mozambiku (7%, 2017). W Mozambiku to dopiero muszą mieć porządną maturę!
Dlaczego Legutko z jednej strony, a Hartman vel „prefestytutka” z drugiej nie rozumieją, że współczesna młodzież żyje w zupełnie innym świecie niż ten z czasów ich młodości – pojęcia nie mam.
Douczenie sie zaleciła dr Mucha z Holowni2050 wcześniej z PO dr. Mentzenowi z Konfeder na antenie Polsatu. Poseł Poncyliusz dawniej PiS dziś piastuje wysokie stanowisko w KO, vice…
Chcieli zniewolic nasze Panie do 67r życia…
Dwie ważne idee są reprezentatywne dla naszego spoleczenstwa bardziej niż inne: brak akceptacji dla emki 67 i uznanie dla autorytetu JP2. Kto z obiema jest na bakier statystycznie plasuje się na koniuszku…
Szymon Hołownia uważa szesnastolatków za dojrzałe emocjonalnie osoby, zdolne do uczestniczenia w politycznych wyborach parlamentarnych. Nie wiem czy to byłby dobry wybór, skoro doświadczeni obywatele też błądzą i wydaje się, że nie bardzo wiedzą na kogo powinni głosować.
Po pierwsze liczy się zbiorowa mądrość, a pojedyńczy polityk, taki jak Jarosław Kaczyński, nie często się zdarza, więc wybór lidera na opozycji będzie trudny. Dwa roczniki więcej to spora liczba. Nawet jak część zbojkotuje wybory, to i tak frekwencja się zwiększy, nawet o pół miliona wyborców. Chyba jeszcze nie tym razem. Jeśli jednak do takiej zmiany kiedyś by doszło, to jaką wiedzę będą mieli ci młodzi wyborcy, którzy jak słychać mają kłopoty ze zdaniem matury, a przecież znaczna grupa to byliby uczniowie szkół zawodowych o jeszcze mniejszej wiedzy niż licealiści po maturze.
Czy zatem nie powinno wprowadzić się obowiązkowego przeszkolenia z wiedzy politycznej i wydawania stosownego certyfikatu uprawniającego tych najmłodszych do prawa wybierania kandydatów na posłów, senatorów czy nawet przedstawicieli władz samorządowych.
To rodzi kolejne wyzwania, bo należałoby powołać komisje egzaminacyjne i ustalić zasady egzaminowania. Dochodzą koszty. W tej sytuacji niewarta skórka wyprawki.
Na świecie jest całkiem dużo platform e-learningowych, mających dawać zarówno tytuły, jak i kwalifikacje. Płatnych, w większości. Ciekawe, co z ich jakością i skutecznością. Jeśli ludzie za to płacą, to prawdopodobne, że to dość skutecznie działa. Pytanie, czy w Polsce się da. Mamy świadomość, że większość różnego rodzaju szkoleń w Polsce to odwalanie pańszczyzny, szczególnie gdy szkolenia są dla budżetówki i pożytek z nich niewielki, tak więc i szacunek dla LLL jest raczej podobny. Nie biorę tu pod uwagę przysłowiowych już szkół seksu i makijażu oraz wszystkiego. Wydaje się, że jest to problem strukturalny, więc rozwiązanie go wymaga działań długotrwałych i być może kosztownych. Zarówno ze strony systemu edukacji, jak też uczących się. Co ciekawe, może się okazać, że wcale nie ma zbyt wielu fachowców, którzy potrafiliby na poziomie, nazwijmy to przez analogię, uniwersyteckim, wykształcić i przygotować do pracy korzystające z ich pomocy osoby. No, chyba że powołamy Centralny Narodowy Instytut Kształcenia Ustawicznego. Na pewno da radę. Oczywiście, przy odpowiednim budżecie.