ZNP szuka pomysłu na protest
Po symbolicznej podwyżce wynagrodzeń, zaledwie ok. 100 zł, wśród nauczycieli zawrzało. Nastrój jest bardzo bojowy. Szkoda, że mamy czerwiec, wakacje mogą ostudzić ten zapał do sprzeciwu.
Po wakacjach ZNP chce coś zorganizować: strajk, manifestację, inny rodzaj protestu? Trudno powiedzieć, do czego są zdolni nauczyciele. Dlatego Związek pyta, jaki rodzaj sprzeciwu by nam odpowiadał. W czym weźmiemy aktywny udział?
Pyta jednak dzisiaj, a ewentualny bunt odbyłby się za kilka miesięcy. Wtedy wszystko może się zmienić. Jedni rzucą pracę w szkole, a inni ustawią się w kilku miejscach. Kto zostanie, będzie orał na dwóch etatach, inaczej nie wyżyje. Tym, co tak ciężko pracują, nie będzie się chciało ani strajkować, ani jeździć do Warszawy na manifestację.
Potrzebny jest oryginalny pomysł. Taki, który spotkałby się z powszechnym odzewem nauczycieli. I bardzo widowiskowy, aby było o nim głośno w mediach. Jeśli ZNP zechce działać po staremu, rezultat też będzie „po staremu”, czyli nic. Związek musi naprawdę mocno pomyśleć, inaczej gniew nauczycieli może skupić się na nim.
Komentarze
To już było…. I co? I nic.
Nauczyciele nie są w stanie nic zrobić bez powszechnego poparcia społecznego.
A jakie jest społeczeństwo każdy widzi.
Ten kraj stacza się po równi pochyłej.
Proponuję strajk włoski w wersji turbo. Przykłady: 1. nauczyciel nie jedzie na wycieczkę z uczniami, bo oświadcza, że go nie stać. Rada rodziców proponuje sfinansowanie wycieczki panu profesorowi. Pan profesor oświadcza, że skarbówka uzna to za jego przychód i każe odprowadzić podatek, a jego nie stać na płacenie dodatkowych podatków. Ponadto całodobowa opieka nad młodzieżą to konkretna praca a pan profesor nie zgadza się na nieodpłatne wykonywanie pracy polegającej na dodatkowej 16-godzinnej opiece nad uczniami (za pozostałe 8 godzin szkoła coś tam płaci). Ma przecież już nieodpłatną godzinę co tydzień na „rozmowy pedagogiczne” z rodzicami i w tym czasie musi siedzieć „w robocie”. Można by się tak dalej wyszczególać ale to już pozostawię inwencji zainteresowanych. Jak mawiał mój śp. kolega z pracy, „żadna praca nie hańbi z wyjątkiem źle opłacanej, a źle opłacana hańbi pracodawcę”. 2. Podobne sposoby można zastosować choćby do wyposażenia szkół w pomoce dydaktyczne. Szkoła ma je sfinansować, a nie dziadujący nauczyciel. Koniec np. z kupowaniem papieru do ksero za pieniądze grona pedagogicznego. 3. Starannie pilnujemy czasu pracy, przerw na drugie śniadanie (chyba coś takiego jeszcze istnieje), zastępstw (trzeba się przecież do takiej lekcji przygotować, a to wymaga jakiegoś czasu), prowadzenia dokumentacji (to też wymaga czasu i papieru). 4. Pracujemy wyłącznie na sprzęcie szkolnym (sprawnym!). Niech szkoła i tzw. organ prowadzący zapewnią odpowiedni sprzęt i legalne oprogramowanie (przypadki używania nielegalnego oprogramowania zgłaszamy organom ścigania). 5. W/w organom zgłaszamy też przypadki niegospodarności np. wydanie ciężkich pieniędzy na zakup pomocy naukowych o śladowej przydatności (dotyczy to w szczególności przedmiotów matematyczno-przyrodniczych). Brak rozeznania (dotyczy to również ludzi z ministerstwa) powoduje, że publiczne pieniądze wydawane są po prostu na badziewie. I to badziewie wciskają szkołom ludzie mający dar przekonywania i dostęp do ucha min. Czarnka. A potem w szkolnych szafach i składzikach leżą i pokrywają się kurzem różna osobliwe przedmioty, które miały w zamyśle urzędników „przenieść edukację na wyższy poziom”. Nie przeniosły, ale podatniczy grosz został wydany…
Akcje typu zwykły strajk lub protest nie ruszają już tej władzy. Jej trzeba uświadomić organoleptycznie, jak absurdalny i głupi jest system edukacji w Polsce. A organizacje nauczycielskie zamiast wymyślać bezproduktywne formy protestu (np. pikieta przed kuratorium czy też ministerstwem, ha, ha!) powinny obmyśleć inne sposoby. Np. sprawdzić czy katechetka prowadząca w zastępstwie zajęcia z biologii ma odpowiednią znajomość przedmiotu. Z tego co wiem, na maturze z biologii nie ma pytań nt. kreacjonizmu (na razie). Rodzice chcący posłać pociechę na medycynę też powinni się tym zainteresować. Ewentualny protest powinien zaangażować również rodziców. Nie może powtórzyć się sytuacja w której rodzice stwierdzają, że „belfrom poprzewracało się w głowach i zachciewa im się nie wiadomo czego”. Rodzice powinni być rzetelnie informowani nie tylko o postępach w nauce swoich dzieci, ale też o sytuacji materialnej szkoły i nauczycieli, o ich pracy i wymaganiach ministerstwa. Im więcej będą o pracy nauczycieli wiedzieć, tym mniej będzie głupich i niesprawiedliwych opinii. Tyle tylko, że nie jest to zadanie do wykonania w tydzień czy miesiąc ani nawet w rok.
Nie wiadomo nawet, czy do momentu uświadomienia sobie przez obywateli faktycznego stanu oświaty w RP szkoły przetrwają…
wacław falczak
5 CZERWCA 2022
23:36
Bardzo nieśmiało przypominam, że zgodnie z Ustawą samorządową za edukację publiczną odpowiada nie rząd w Warszawie (jaki by nie był: z PO, PiS itd.), a SAMORZĄD.
W Polsce dziś władza samorządowa należy głównie do PO.
Samorząd decyduje, ile zarabia nauczyciel, ile dostanie dodatku motywacyjnego, ile za wychowawstwo, nawet ile nagrody.
Subwencja oświatowa to dochód Samorządu, o jej przeznaczeniu poprzez budżet gminy decyduje Rada Gminy i Wójt (burmistrz, prezydent).
Powtórzę, choć wiem, że na darmo: pensja nauczyciela zależy nie od ministra ani premiera. Zależy od Rady Gminy.
Śmiało powiem zaś, że ani ZNP, ani żaden nauczyciel nie zaprotestują przeciwko tym, od których zależy nauczycielska wypłata, nie zaprotestują więc przeciwko PO, które rządzi w samorządach.
Ustawa: Rozdział 2, artykuł 7.1, punkt 8.
https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20220000559/T/D20220559L.pdf
A teraz Karta nauczyciela:
Art. 30 precyzuje dokładnie, co w sprawie wynagrodzeń nauczycieli zależy od ministra (rządu), a co od samorządu. Minister określa głównie minimalną pensję, właściwe zaś zarobki zależą od samorządu.
Dwie ustawy (o samorządzie i KN) określają bardzo dokładnie zadania rządu i samorządu. Nikt nie zabrania samorządowi podnieść pensji nauczyciela nawet o 300 %.
Samorząd zaś czyni wiele, aby nauczyciel zarabiał jak najmniej, ma bowiem w tym polityczny interes: rządzi PO w samorządach, gniew ludu nauczycielskiego łatwo więc obrócić przeciwko rządowi. I tak się dzieje kosztem nauczycieli.
Ontario
Myślę,że jesteś w mylnym błędzie.
Tu masz link https://samorzad.pap.pl/kategoria/wybory/wybory-w-gminach-wyniki-wyborow-w-poszczegolnych-gminach-pis-wygrywa-w-93-proc
Cytat z tego linku :,,Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory do Sejmu w 2292 gminach w Polsce (93 proc.), Koalicja Obywatelska – w 175 (7 proc.), a Mniejszość Niemiecka – w 10. Polskie Stronnictwo Ludowe odniosło zwycięstwo w jednej gminie – Dąbie w woj. lubuskim.,,
Jeśli myślisz,że gmina ze swoich dochodów własnych jest w stanie pokryć wszystkie wydatki na oświatę to chyba myślisz,że w każdej gminie jest taki Glapinski i drukuje ,,piniondze,,! Chłopie! Jeżeli mieszkasz tam gdzie wskazuje Twój nick to niewiele wiesz o naszych cudotwórczej rządowych!
JA48
6 CZERWCA 2022
14:35
Nieśmiało przypomnę, że pisałem o samorządowcach, a rządzą samorządowcy przede wszystkim z PO. Twój link? Dziękuję ci. Proszę bardzo, cytuję: „PiS wygrało wybory do Sejmu w 2292 gminach”. Do SEJMU. Nie do samorządów. A o samorządach pisałem, możesz sobie sprawdzić, jeśli łaska.
Nie wiem, skąd samorządy mające ustawowy obowiązek odpowiadać za edukację publiczną wezmą pieniądze. Pisałem, śmiem przypomnieć, że aż dwie ustawy określają dokładnie, precyzyjnie, kto i ile ma płacić nauczycielom. A pensję nauczyciele dostają od samorządu.
Ustawodawca nie pomyślał o tym, skąd brać forsę na edukację publiczną i na pensje nauczycieli, to ja mam myśleć? Raczysz sobie żarty stroić?
Ps. Bardzo ci dziękuję za subtelne odniesienia do mojego nicku i do mojej wiedzy. Gdybym chciał ci się zrewanżować, to bym zapytał o jakość i zakres twojej wiedzy. Ale mam to w nosie.
JA48
6 CZERWCA 2022
14:35
Jeden z licznych przykładów tego, za co odpowiada i za co płaci samorząd:
Ustawa określa minimalną (300 zł) wysokość dodatku za wychowawstwo uczniów. Samorząd zaś w drodze uchwały ustala wysokość tej stawki, ma prawo podnieść ją nawet do 2 000 zł albo i więcej.
W Karpaczu stawka tego dodatku 600 zł. W Warszawie – 480 zł. A w ilu samorządach tylko 300? Czy Warszawy rządzonej przez PO nie stać na to, by dać nauczycielom 1 000 zł.?
Proszę i nawet bardzo: pierwszy z brzegu przykład tego, że pensja nauczyciela zależy od samorządu. Rząd (jaki by nie był, czy z PO, czy z SLD, czy z PiS-u itd.) – od dziesiątków lat zgodnie z ustawami wyznacza MINIMALNE stawki. Samorząd zaś nie został ograniczony w podwyżkach, może zatem MAKSYMALIZOWAĆ zarobki nauczycieli. Nikt mu tego nie broni.
Oto ten przykład, Łęknica, woj. lubuskie, uchwała rady miasta:
– „4. Dodatek motywacyjny przyznawany jest w wysokości od 1,5 % do 40% wynagrodzenia zasadniczego nauczyciela”;
– dodatek funkcyjny dla dyrektora zespołu szkół publicznych „15% – 60% wynagrodzenia zasadniczego”.
A przecież rada (samorząd) może przyznać 100 %, 200 % dodatku… Rządzi w samorządach PO. Czy korzysta ze swojego prawa do tego, aby dobrze płacić nauczycielom?
W ilu samorządach dodatek motywacyjny dla nauczyciela może wynieść aż 40 %, w ilu to mniej niż 10 %?
Czy nauczyciele będą protestować przed siedzibami tych, którzy im płacą? Nie… Pójdą tam, gdzie im nie płacą, bo to jest sprawa polityki, a nie realnej walki o pensje nauczycieli.
http://dzienniki.luw.pl/WDU_F/2018/1539/oryginal/akt.pdf
To bardzo ciekawy trop (stawki wynagrodzeń ustalane są przez samorządy, płaci samorząd, bo prowadzi szkoły publiczne i ustawowo odpowiada także za płace).
Przykład dodatku motywacyjnego dla nauczycieli podaję wartość maksymalną określona przez uchwałę samorządu):
– Łęknica – 40 %
– Trzebiel – 10 %
– Lipinki – 10 %
– Sieniawa – 5 %
– Żary – 20 %
– Lubsko – 20 %
Dane odnoszą się do aktualnych uchwał.
I tak jest ze wszystkimi składnikami nauczycielskiej pensji. Samorząd nie ma limitu, natomiast rząd określa minimum.
To samorząd jako organ prowadzący – stale przypominam – płaci, decyduje o płacach nauczycieli.
Skąd samorząd ma pieniądze? Z dochodu, a ten jest pochodną polityki samorządu, kompetencji władz samorządowych. Słowem, gospodarki określonej w budżecie gminy przyjmowanej co roku.
Jeśli miałbym (mógłbym) radzić nauczycielom, to jedno: weźcie się za samorządy, bądźcie radnymi, miejcie kilku swoich radnych-nauczycieli w każdej Radzie Gminy. Inaczej was wykolegują ja zawsze…
Zmienić pracę
ontario
6 CZERWCA 2022
9:57
Skoro pensje nauczycieli zależą od samorządu, to samorząd pierwszy poczuje skutki protestu. I tu tzw. zjednoczona prawica nie musi się nawet schylać po argument, że za chaos w oświacie odpowiada opozycja. Mam nadzieję, że spowoduje to, że opozycja weźmie się wreszcie w garść i zaproponuje coś sensownego a nie tylko wariacje na temat „Precz z PiS-em”. Bo to, co jest, jest już nudne.
ontario
6 CZERWCA 2022
18:11
Bardzo dobry pomysł. Popieram.
ontario,
Awokado sobie waść tu robisz. Gmina biedna ma bieda-budżet, gmina z kopalnią miedzi może sobie pozwolić na kosmiczne fanaberie niezależnie od tego, czy samorządowcy gospodarzą się dobrze, czy źle.
Proszę o przytoczenie danych statystycznych, jaki procent budżetów poszczególnych gmin stanowią wydatki na prowadzenie szkół oraz Oświecenie niewiernych Tomaszów, czy (i dlaczego) obserwuje się jakiekolwiek systematyczne różnice w pensjach nauczycieli zatrudnionych w gminach rządzonych przez PiS, PO, Tęczowych i Bezpłciowych.
Och, ontario, tu masz masz dane do 2017 r:
https://portalstatystyczny.pl/publiczne-wydatki-na-oswiate-i-wychowanie-w-polsce/
Czy Twoje wnioski mają oparcie w faktach? Ja tego nie widzę, widzę wnioski dokładnie przeciwne, ale oświeć mnie, proszę, jeślim ślepy.
japs
6 CZERWCA 2022
18:32
Zmień. Na wolny etat w edukacji czeka bardzo wielu w Polsce wiejskiej, nie tylko na wolny etat nauczyciela czekają, ale i na etat sprzątaczki, palacza, woźnego. Gdy u nas sekretarka odchodziła na emeryturę, dyrektor otrzymał ponad 20 podań…
Na wsi nauczyciele przyjmują nawet 3/4 etatu, nawet pół etatu…
Zmień więc jak najszybciej, wdzięcznych będzie wielu, bo otrzymają pracę, stały zarobek itd.
Prasa donosi.
Że czerwcowe wakaty w szkołach porażająco przerażające.
No to ja hyc, na stronę mazowieckiego banku ofert tego i owego.
Klikam „Wychowanie do życia w rodzinie socjalistycznej”, dramatu nie ma.
Polonistów na wakat, a nie zastępstwo, w całym województwie może 30, to się pewnie da wypełnić.
Aż klikam fizykę. Ustawiam filtr „wakat”, bo kto normalny chciałby prowadzić zastępstwo za koleżankę na wychowawczym, a potem na bruk?
Zliczam tylko poważne oferty, czyli od 18 godz. w górę, te na 5 godzin to przecież śmieszne są, podkładki pod przekazanie ich jako nadgodziny już zatrudnionym nauczycielom.
33 poważne oferty i z 10 prawie poważnych, z ofertą 15-16 godzin.
Szczęka na podłodze.
33 na całe województwo to może nie jest „porażająca” liczba, ale prędzej mi kaktus na ręce wyrośnie, niż UW wykształci teraz rocznie 33 magistrów fizyki ze specjalnością nauczycielską. Jeśli ich jest 10 rocznie, to cud. I nie każdy absolwent musi zaraz iść do pracy w oświacie.
Z ciekawości ustawiam kolejny filtr, „liceum”, bo wiadomo, prestiż i korepetycje.
10 poważnych ofert i kilka prawie poważnych.
To się nie bilansuje, zwłaszcza że ktoś te „mniejsze dziury” też musi pracą swą wypełnić.
Kto w szkołach uczy fizy, chemii, gegry, biologii i innych przedmiotów specjalistycznych? Wuefiści po kursach? Emeryci?
Płynna rzeczywistość
6 CZERWCA 2022
21:18
Katecheci, szczególnie ci w sutannach. Dla nich praca w szkole to dodatkowy zarobek, coraz ważniejszy przy ostro ewoluującym ostatnio modelu biznesowym KRK. Księdza katechety nikt nie zwolni, nawet jeżeli na fizyce opowiada rzeczy obrażające rozum…
Płynna rzeczywistość
6 CZERWCA 2022
20:25
Och, Płynna rzeczywistość, popisujesz się swą ślepotą? Przecież nie pisałem o wydatkach na oświatę, ale pisałem o tym, kto może podwyższać zarobki nauczycieli.
Zgodnie z ustawami, które przytaczałem, pensje nauczycielskie mogą podnosić (mają do tego prawo, a nawet obowiązek) – samorządy.
Fakty są takie, że np. samorząd w Karpaczu daje za wychowawstwo 600 zł., a samorząd PO w Warszawie – 480 zł., a mógłby np. 1 000, ma takie prawo.
Fakty są takie, że samorząd w Łęknicy daje dodatek motywacyjny do 40 % nauczycielskiej pensji, a samorząd PO w Warszawie – 8 %…, a mógłby 55 % lub jeszcze więcej, bo ma takie prawo…
Nawet nie próbuj mnie oświetlać, nie masz żadnych dowodów, możesz tylko pisać że pisałem o czymś, o czym nie pisałem
Płynna rzeczywistość
6 CZERWCA 2022
21:18
Gdy brakuje nauczyciela, np. fizyki, to wówczas samorząd (jako organ prowadzący) ma prawo i obowiązek w uchwale określić, że np. dodatek motywacyjny będzie wynosić np. 300 %.
Dlaczego tak nie postępują samorządy, które zgodnie z prawem (ustawami) odpowiadają za edukację publiczną? Np. dlatego, że taniej dać zastępstwo choćby katechetce, a zwłaszcza temu, kto jest stażystą…
Jeśli były wakaty, to samorządy za komuny kusiły nauczycielami mieszkaniami (bardzo wielu nauczycieli potem, po 1989, się uwłaszczyło!!!). Teraz też samorządy mają prawo postąpić tak samo, jak za komuny.
Dlaczego tak nie robią, dlaczego nie korzystają z prawa, bo taniej dać nadgodziny stażyście…
Chociaż za komuny nie trzeba było mieć mgr, to i tak brakowało nauczycieli, zwłaszcza polonistów, matematyków, fizyków. Dlatego samorządy budowały domy nauczycielskie, w ten sposób udawało się pozyskać nauczycieli.
Po 1989 nauczyciele mogli wykupić te mieszkania, nawet jednorodzinne domy, wykupić za 10 % ich wartości.
Np. u nas uwłaszczyło się w ten sposób 70 % nauczycieli.
Oczywiście, w ten sposób nauczyciele zyskali dodatkowo po kilkaset tysięcy zł. Po 5 latach mogli sprzedawać te wykupione mieszkania, domy. Na rynku miały wartość od 100 000 do 500 000 tys.
U nas połowa nauczycieli, którzy się uwłaszczyli, sprzedała swe mieszkania dawniej należące do oświaty i gminy.
Oczywiście, piszę o tym, że samorząd ma możliwości, aby na różne sposoby wynagradzać nauczycieli. Dlaczego tego nie robi, warto by zapytać samorządowców z PO, która głównie rządzi w samorządach.
Panie i panowie, panie autorze, gdy zapytałem pana wójta, dlaczego gmina odpowiadająca za edukację publiczną nie zbuduje mieszkań dla nauczycieli, choć brakuje anglistów, chemików, matematyków (akurat polonistek nadmiar), odparł rozbrajająco, że jeśli chcą pracować w szkole, niech sobie wynajmą albo niech dojeżdżają, nie jego problem.
Oczywiście, wynajmowali, dojeżdżali, a najlepsi, najbardziej zaradni tylko czekali na to, aż zwolni się etat w mieście.
Oczywiście, piszę o tym, ze samorządy mogą i mają prawo na różne sposoby pozyskiwać nauczycieli i odpowiednio ich wynagradzać.
Dlaczego tego nie czynią (choć nie wszystkie)? Warto by zapytać samorządowców z PO, którzy głównie rządzą w Polsce.
Kto was tak urządził, że niektórzy mają dość, a inni zaciskają zęby i pięści?
Ci was tak urządzili, którym daliście władzę nad sobą, których wybraliście i będziecie wybierać wbrew rozumowi, który macie w nadmiarze.
Nauczyciele mieli prawo do ziemi, do mieszkań, do opału, do przeróżnych dodatków. Gwarantowała to KN.
Kto was tak urządził, kto z KN uczynił świstek? Zrobili to wasi przyjaciele, nie wrogowie, zrobili to ci, na których postawiliście.
Oczywiście, nie wszyscy was tak urządzili, są samorządy, które potrafią dbać o dobro nauczyciela, np. dając gwarancję dodatku motywacyjnego aż 40 %.
Ale sobie nadal wybierajcie tych, którzy jawnie wam szkodzą, ale nadal nie kandydujcie do Rad Gmin, które to rady decydują o waszym losie.
Panie autorze, przepraszam, że się rozpisuję, ale zebrało mi się na gniew, a żal czasu na zbędne pisanie.
Do Rady Gminy wybraliśmy nauczyciela. Na pytanie, dlaczego głosował przeciwko szkole, przeciw nauczycielom, odpowiedział, że nie ma moralnego prawa walczyć o nauczycieli, bo jest nauczycielem.
Nie fantazjuję.
Nie strajk, nie protest, to na nic. Realna władza jest w samorządach, w każdej Radzie Gminy powinniście mieć najmniej jednego nauczyciela, który będzie się bić o to, co wam się należy.
I NA OSTATEK (bo szkoda czasu na syzyfowe pisanie).
Zbliżają się wybory do samorządów (na radnych, wójtów itd.), zatem zostaną na nowo rozdane karty dla tych, którzy z racji ustaw odpowiadają za edukację publiczną, mają taki obowiązek prawny.
Otóż, wójt wie (sam o tym mówił), że trzeba mu pozyskać głosy nauczycieli, a to sporo, może zaważyć na wyniku, zwłaszcza że nauczyciele mają rodziny, przyjaciół, są elitą w gminie.
Nasza komisja oświatowa wykorzysta czas wyborów, przeorzemy uchwały, aby podnieść przeróżne dodatki dla nauczycieli, mogą zyskać bardzo wiele, znaczną podwyżkę. W ten sposób wesprzemy wójta, aby wygrał, bo zasługuje za to, co zrobił dla szkoły.
Na próżno jednak zachęcam nauczycieli, tych, o których wiem, że mają żyłkę działaczy, zachęcam do tego, aby kandydowali do Rady Gminy. Mają szansę wygrania. Na darmo, nie będą bowiem – tak tłumaczą – się bić o swoje, nie wypada walczyć o swoje.
Proszę bardzo.
@wacław falczak
Ten rodzaj protestu, który Pan proponuje będzie miał odwrotny skutek jeżeli chodzi o poparcie rodziców. Naprawdę. Rodzice i nauczyciele żyją w swoich bańkach. Rodzic zawsze w pierwszej kolejności będzie widział problemy swojego dziecka, nie nauczyciela. A nauczyciel swoje, a nie dziecka i rodzica. To jest naturalne. Uprzedzam wszystkich nauczycieli, że taki protest będzie miał w 2022 r mniejsze poparcie niż było w 2019. Zmieniła się sytuacja gospodarcza, rodzice jak wszyscy w pierwszej kolejności myślą o swoich problemach, cenach gazu, prądu, benzyny, jedzenia. Nawet ci bogatsi rodzice odczuwają zmianę, bo się boją, że zimą nie ogrzeją swoich dużych domów, bo nie będzie po prostu gazu. Nikt nie poprze postulatów ograniczonych wyłącznie do kwestii zarobków innej grupy zawodowej. Pisze Pan np., żeby nauczyciele nie jeździli na wycieczki, ale w ten sposób nie zdobędą poparcia rodziców i nie skierują ich złości w stronę Czarnka, tylko swoją. W 2019 w strajku popełniono błąd, o którym PiS wiedział (bo mają swoje badania, duże pieniądze na to przeznaczają) i wykorzystał go do nakręcenia nagonki przeciwko nauczycielom. Tym błędem było grożenie, że nauczyciele nie przyjdą na egzaminy. Naturalny odruch jest taki, że staje się po stronie słabszego. Dopóki strajk polegał na braku lekcji (było ciepło, dzieci mogły biegać po podwórku), to miał duże poparcie, bo stroną słabszą byli źle wynagradzani nauczyciele, silniejszą rząd. Ale groźba odwołania egzaminów, do których dzieci uczą się długo, często na korkach, bo od tego zależy dalszy etap edukacji, spowodowała, że społeczeństwo uznało te dzieci za stronę słabszą (i rząd widział to w zlecanych po cichu badaniach opinii). Gdyby strajk zaczął się w październiku, listopadzie, dzieci by siedziały w domu (brzydka pogoda, do tego czasy przed covidem czyli trochę dziwne, że zamiast w szkole siedzą w domu) i nie obejmował grożenia na ostatnią chwilę nieprzeprowadzeniem egzaminów, miałby wtedy większe szanse. Jeżeli w przyszłym roku nauczyciele chcieliby nie przyjść na egzaminy albo ich nie sprawdzać, to powinni ogłosić to już teraz. Wtedy nie są pod ścianą na ostatnią chwilę stawiane dzieci, tylko rząd dostaje jasny sygnał: za rok nikt nie będzie sprawdzał egzaminów, nikt, więc musicie coś z tym zrobić. A społeczeństwo widzi, że ewentualne problemy to wina rządu, bo wiedzieli z dużym wyprzedzeniem i nic nie zrobili. Zwłaszcza gdy uzasadnieniem odmowy sprawdzania matur będzie również to, że ma ona być zmieniona od przyszłego roku na taką, do której nauczyciele nie są w stanie uczniów przygotować. Czyli poza uzasadnieniem materialnym nawiązanie do sytuacji uczniów, to jedyne co może zyskać poparcie.
No, OK, jeszcze nie koniec, bo to złości bardzo.
Pola.
Komuna dała nauczycielom prawo do pól. Po 1989 ten ogromny majątek przejęły gminy. Oczywiście, wyprzedały, ale u nas żaden nauczyciel nie chciał wykupić swojego za grosze.
Teraz te pola mają ogromną wartość rynkową, ci, którzy je wykupili (nie nauczyciele), sprzedają jako działki budowlane, pola uprawne, a na gorszych gruntach posadzili las, tak czy owak zagarniają forsę, nie kiwnąwszy palcem.
Gdzie były związki zawodowe nauczycieli? Dlaczego przystały na to, aby edukacja publiczna utraciła na zawsze tak ogromny majątek?
No, jak tu się nie złościć? Forsa leżała na ulicy, nadal leży…
Kler wywalczył u komuny ziemię wartą wtedy 100 mld (dziś to chyba z bilion), komuniści Rakowski i Jaruzelski dali ziemię klerowi.
Dlaczego nauczyciele nie wzięli swojej ziemi? Dlaczego nie uwłaszczyli się na tym, co z racji komunistycznego prawa im się należało. Mieliby w kieszonce z pół biliona, na drobne wydatki, że ha.
@ontario
Dokładnie tak było ale na prowincji czyli na wsi i w małych miasteczkach i to w czasach PRL, gdzie państwo dbało o rozwój edukacji. Obecne władze – te lokalne i centralne maja to gdzieś. Bardziej skupiają się na „lasowaniu mózgów” dzieci i młodzieży bzdurnymi ideami niż pragmatycznym wykorzystaniem możliwości każdego z nich z korzyścią dla całego społeczeństwa i gospodarki państwa.
Szkoły stały się upiornymi miejscami i dla nauczycieli i dla uczniów. Protest, który by dotyczył wyłącznie sytuacji nauczycieli już nie będzie miał poparcia rodziców. Problemy uczniów i rodziców były w ciągu roku opisywane w wielu artykułach, wielu mediach, to nie są tylko prywatne rozmowy rodziców między sobą. Problem braku nauczycieli nie jest jeszcze powszechnie odczuwany przez rodziców, w większości szkół lekcje się odbywają, są nauczyciele np.fizyki w wieku emerytalnym albo mający b.dużo nadgodzin, ale z punktu widzenia rodzica lekcja jest i nauczyciel jest. Z punktu widzenia rodzica widoczne jest jego dziecko, zmęczone, po ośmiu lekcjach biegnące na korepetycje, potem uczące się do testów. Przykładowy tytuł art.: „Nasze szkolne Quantanamo. Najbogatsi ewakuowali swoje dzieci”. Było mnóstwo artykułów o nadmiarze lekcji, testów, masowych korepetycjach, były artykuły, że przed egazaminami dzieci przestają chodzić do szkoły, bo w szkole nadal trwa festiwal klasówek z przedmiotów nieegzaminacyjnych, a do egzaminacyjnych uczą się na korkach i już nie wyrabiają się czasowo. Na rynek korepetycji weszli studenci, absolwenci elitarnych liceów, pokazują na fejsie wyniki swoich matur, olimpiad, ogłaszają się w sposób, który pewnie by nie zachwycił nauczycieli, ale podobno są świetni. Korzystają z korepetycji i najsłabsi leniwi uczniowie wysłani przez rodziców i najlepsi najambitniejsi. Protest ZNP może dotyczyć tylko warunków pracy i płacy nauczycieli, ale żeby miał poparcie społeczeństwa, to musi być jednak jakaś propozycja dająca nadzieję na zmianę też dla tego społeczeństwa. Zwłaszcza w warunkach, w których wszyscy mają znacznie więcej problemów czy obaw dotyczących własnej sytuacji niż w 2019. O cenach, gazie, benzynie, inflacji, kredytach i propozycji zbierania chrustu itp. mówią już wszystkie grupy społeczne. Samorządy wbrew radom Ontario nie rozwiążą same problemów, bo też odczuwają brak kasy, za mniejsze wpływy do samorządu i wyższe ceny odpowiada polityka rządu, RPP itp., a nie samorząd. Samorząd mógłby próbować coś zrobić, żeby przyciągnąć młodych nauczycieli, bo żaden absolwent nie przyjdzie teraz pracować w szkole, ale to mogłoby wywołać sprzeciw pozostałych nauczycieli.
kaesjot
7 CZERWCA 2022
11:59
Właśnie tak.
O warunkach pracy i płac nauczycieli decyduje głównie samorząd, a w samorządach rządzą głównie ci z PO.
Samorząd może zgodnie z prawem decydować o zarobkach nauczycieli, ma duże pole do popisu poprzez uchwały.
Np. dodatek motywacyjny:
– Łódź – do 900 zł.
– Warszawa – 8 %.
– Sopot – 900 zł.
– Lublin – 20 %
– Krosno Odrzańskie – 30 %
– Łęknica – 40 %
– Komorniki – 35 %
Itd.
Podaję stawki maksymalne, jakie uchwalono, a przecież samorządy nie mają górnego limitu, mogą dać 100 % dodatku.
Dlaczego tego nie robią? Dlaczego nauczyciele nie protestują przed urzędami samorządów – samorządy wszak decydują o zarobkach nauczycieli, a protestują przeciwko tym, którzy niewiele w sprawie ich zarobków mają do powiedzenia?
@ontario
Wzrost subwencji oświatowej z budżetu państwa dla W-wy od roku 2014 do 2021 to 1,049 mld zł, a wzrost wydatków bieżących na edukację w tym okresie to 2,366 mld. Na wynagrodzenia nauczycieli miasto wydało 2,234 mld. Wysokość wynagrodzenia zasadniczego określa minister, a wysokość większości dodatków organ prowadzący. Dopłata do wynagrodzenia zasadniczego dla nauczyciela stażysty wyniosła 55 proc., kontraktowego 77 proc., mianowanego 74 proc., a dyplomowanego 88 proc. Subwencja oświatowa pokryła ok.połowy wydatków bieżących.
ontario,
Pisząc „Zgodnie z ustawami, które przytaczałem, pensje nauczycielskie mogą podnosić (mają do tego prawo, a nawet obowiązek) – samorządy” rżniesz głupa czy o drogę pytasz? A skąd w samorządach bierze się subwencja oświatowa? Czy starcza jej choćby na pensje podstawowe (gołe etaty i ustawowe dodatki) nauczycieli? Czy utrzymanie placówek oświatowych jest jedynym zadaniem samorządów? Czy zakres tych obowiązków się w ciągu ostatnich 30 lat zmieniał? Czy sposób finansowania samorządów był stały? Czy samorząd, który zwiększy swoim nauczycielom pensję (a nie dodatek, który za rok można cofnąć) ma gwarancję utrzymania finansowania zadań oświatowych na stałym poziomie w ciągu najbliższych 5 lat? Kto za to odpowiada? Ten pan, ta pani, głosując na kompletnych pacanów spod znaku turbo-TKM.
Proszę o dane, które udowodnią, lub choćby uprawdopodobnią tezę, że gminy zrządzane przez PiS lub Kukiza, lub Korwinowców płacą nauczycielom więcej niż gminy zarządzane przez obecną opozycję lub lokalne komitety wyborcze.
Gdy chodziłem do kl. 8-mej SP poszliśmy w ramach lekcji wychowania obywatelskiego na sesję Miejskiej Rady Narodowej. Był to rok 1968 albo 69 a sesja była poświęcona budżetowi miasteczka liczącego niespełna 3 tys. mieszkańców. Pamiętam, że kwota budżetu wynosiła 6 mln zł z tego na oświatę przeznaczone były 4 mln zł. czyli 2/3 całości. Z ciekawości wszedłem na stronę UMiG ( po reformie w czasach Gierka połączono miasto i „gromadę ” okolicznych wsi stanowiącą wtedy odrębną jednostkę terytorialną w gminę miejską) sprawdzić jak to wygląda dzisiaj.
Budżet MiG na 2022 wynosi 48 mln z tego na oświatę przeznaczono ok. 14 mln czyli ok. 30%. Liczba ludności wzrosła pond 2-krotnie – głównie wskutek przyłączenia okolicznych wsi. W przeliczeniu na mieszkańca budżet wzrósł 4-krotnie lecz wydatki na oświatę mniej niż 2-krotnie.
Kłopot był obecnie z lekarzem. Burmistrz zaoferował nowo wybudowany domek jednorodzinny z obietnicą, że po 20 latach nabędą do niego prawo własności. Udało się.
@KSJ
Litości! Jak można porównywać jeden do jeden zadania samorządów z roku 1968 i 2022? A o wyżach i niżach, np. demograficznych lub powojennych, też Acan coś słyszał? Chyba że Pan także Kaczyńskiego odróżniasz od Gomułki tylko po łysinie. A, to szacunek, witam w klubie.
@Róża
Pisałem to samo o strategii strajkowej kilka lat temu: nie wiem czy Pani popełnia plagiat czy odkrywa na nowo to, co publikowałem 🙂
Wtedy za te projekta zostałem mocno skrytykowany.
@Płynna rzeczywistość
Te Pańskie statystyki. Małe, biedne miejscowości przeznaczają na edukację nawet do 60% swoich dochodów. Bogata, wykształcona (i z pretensjami!) Warszawa: 10%.
Lubi Pan używać ostrych przymiotników w odniesieniu do polityków: czy „dupiarz” dobrze oddaje stosunek samorządu Warszawy do pensji nauczycielskich w tym mieście?
PS. Urzędnikom z PO próbowałem przekazać pewne pomysły, do tych z PiS-u nawet nie zamierzam próbować 🙂
@Płynna rzeczywistość
Ta bezlitosna matematyka, nieprawdaż?
Róża
7 CZERWCA 2022
9:47
Proszę sobie odpowiedzieć na następujące pytania: Jak zareagują rodzice, gdy nie będzie już miał kto uczyć ich dzieci? Nadal będą wkurzać się na nauczycieli? Co da to wkurzenie? Powiem Pani: nic. Nauczycieli to przestało ruszać i tyle.