Grozi nam powrót do szkoły

Nie ma sensu udawać, że chcemy wrócić do szkoły. Przed wakacjami nie chcemy. No chyba że symbolicznie, najlepiej dopiero w czerwcu. I to tak pół na pół, hybrydowo. Prawdziwy powrót powinien nastąpić dopiero we wrześniu.

Nauczyciele przedszkoli już wrócili do pracy stacjonarnej. Za kilka dni wrócą nauczyciele klas 1-3 podstawówek. I co dalej? Pewnie co poniedziałek będzie wracać kolejna grupa, a wraz z nią pedagodzy. Nadejdzie chwila, kiedy wrócą też nauczyciele szkół średnich. Wszyscy. Kończy się nauczanie zdalne. Niby dobrze, a jednak źle.

Przyzwyczaiłem się, że pracuję w domu. Tak sobie zorganizowałem życie, że robię kilka rzeczy jednocześnie. Prowadzę lekcję i zajmuję się psem – to z rana. Prowadzę lekcję i robię sobie śniadanie – to ok. godziny 9:00. Prowadzę lekcję i czuwam nad niesamodzielnym członkiem rodziny – to non stop. Prowadzę lekcję i piję kawę – to akurat nic nowego, w szkole na lekcjach też piłem kawę.

Innych rzeczy za to nie robiłem. Nie obierałem ziemniaków na lekcji, nie kroiłem ogórka na surówkę. Nie gotowałem też zupy. A teraz gotuję. Mam podzielną uwagę, więc robię kilka rzeczy jednocześnie. Teraz to wszystko się skończy. Nie jestem na to przygotowany, dlatego zaczynam się denerwować.

A przede wszystkim odzwyczaiłem się od bezpośredniego kontaktu z uczniami. Odzwyczaiłem się, że muszę nie tylko uczyć, ale też pilnować na lekcji porządku. Uczenie na odległość weszło mi w krew. Wiem, że nic nie trwa wiecznie, także edukacja zdalna musi się skończyć. Mogłaby jednak jeszcze trochę potrwać. Najlepiej do wakacji.