Skaranie boskie z tym Jędraszewskim
Kiedy Marek Jędraszewski był arcybiskupem łódzkim, nieomal co niedziela księża czytali jego listy o gender czy LGBT. W kuluarach tłumaczyli się, że muszą to czytać, niektórzy nawet przepraszali swoich parafian za te listy. Budziły bowiem zdumienie.
Dzieci po mszy pytały, co to jest „gender”, więc trzeba było tłumaczyć. Właściwie żeby dzieci nie siedziały podczas mszy jak na tureckim kazaniu, należało je przygotować z filozofii, polityki, seksuologii, socjologii, psychologii, kulturoznawstwa… uff!
Bez znajomości „gender”, „LGBT”, „aborcji” itp. nie było sensu przychodzić na mszę. Moja córka miała 7 lat, gdy z powodu listów Jędraszewskiego poczuła potrzebę zaznajomienia się z tematem. Jako ojciec uważałem, że to trochę za wcześnie, ale nie było wyjścia.
Rodzice prosili proboszcza, aby przestał czytać te listy. Mamy bowiem dość. Proboszcz przyznał rodzicom rację – też ma dość. Niestety, służba nie drużba. Przełożonych sobie człowiek nie wybiera. A Jędraszewski to istne skaranie boskie. Na szczęście dla łodzian arcybiskupa zmieniono. Ten poszedł do Krakowa, a zastąpił go Grzegorz Ryś – różnica kolosalna.
Pamiętam akcję, jak Łódź przepraszała Kraków za Jędraszewskiego. Teraz krakowskie dzieci muszą słuchać listów o gender, LGBT, aborcji, ideologiach neomarksistowskich, ekologizmie i innych. Po każdej mszy rodzice mają pełne ręce roboty. Muszą wyjaśniać i wyjaśniać (info o listach arcybiskupa teraz krakowskiego tutaj). Sami widzicie, skaranie boskie.
Komentarze
Z arcybiskupem zgodziła się głośno większość biskupów Pozostała zgodziła sie cicho.
Rodzice nie mają pełnych rąk roboty po każdej mszy. Rodzice chcą, żeby szkoła uświadamiała, szkoła, że od tego są rodzice. Rodzice się nie znają, nie mają więc co robić z pustymi rękoma. Nie robią naprostszego i najwłaściwszego dla każdego, dziecka i dorosłego: nie wynoszą kościoła i jego religii na śmietnik.
Widać Kraków nabroił 🙂
O, ho, ho, polonista, a nie potrafi napisać dżęder.
Jak siedmioletniej córce wyjaśnić, co to ten dżęder?
Dżęder, powiadam, to nie żaden Smok Wawelski ani nawet, gdy córka nieco podrośnie, Jabberwocky czy ósmy pasażer Nostromo. Dżęder oznacza, że córka nigdy nie zostanie księdzem czy choćby ministrantką, a księdzu co najwyżej będzie mogła obiady gotować i gacie prać. I nawet w tak artystycznym dziele, jak „Miś”, zagrać będzie mogła co najwyżej ekspedientkę handlującą „Poradnikiem speleologicznym” lub „panowiepozwoląmojażonaZofię”.
Och, ja ten problem rozwiązałem mając ok. 14-15 lat i uznając, że są to kompletne brednie, które pozwalają grupie dziwnych facetów nieźle żyć. Ich ,,niezłe życie” expanduje i expanduje aż do stanu , na dziś”.
Ale wystarczy nie chodzić tam i wytwory intelektu ichniego przestają razić uszy. Dzieciom znika kilka problemów ale pojawiają się i nowe…
Warto przeczytać. To tak a propos zamordyzmu abp. Jędraszewskiego.
Na zachętę przytoczę ostatnie zdanie tego komentarza:
„W styczniu 2014 roku stowarzyszenie niemieckie Besorgte Eltern wskazało dziesięcioro rodziców, których uwięziono, gdyż odmówili posyłania swoich czteroletnich dzieci na zajęcia gender”
A teraz już wszystko po kolei
Jestem po lekturze na pierwszy rzut oka niepozornej książeczki ale po jej lekturze już tak krotochwilnie nie jest. Krótko o jej autorce. Chantal Delsol. Francuska. Autorka jest bowiem kobietą. Filozof. Profesor i Dyrektor Ośrodka Studiów Europejskich jednego z paryskich uniwersytetów (Marne – la – Vallee) Jest uczennicą Hannah Arendt ( autorki m. in. kultowych „Korzeni totalitaryzmu”). Piszę to wszystko aby pokazać, że autorka owej pozycji jest naprawdę kimś. Bo książka…
Książka jest o totalitaryzmie ( tytuł „Nienawiść do świata. Totalitaryzmy i ponowoczesność”) tylko jest jeden problem. Bohaterem nie jest totalitaryzm religijny, narodowo-socjalistyczny, komunistyczny ( w wydaniu koreańskim, radzieckim, chińskim) ale totalitaryzm ponowoczesności której uosobieniem czyni, a to fetysz postępu, a to trans- i posthumanizmy( można sprawdzić definicje pojęć), a to ( to jej szczególny antykonik) ideologię gender.
Istotą postnowoczesnych społeczeństw jest ich dychotomia. Z jednej strony mamy stanowiącą mniejszość społeczność ogrodników z drugiej będący w przewadze demiurdzy.
Ci pierwsi ( ogrodnicy) starają się kultywować świat który istnieje, cenią zdrowy rozsądek, zakorzeniają świat społecznych roślin w dobrze uprawionej glebie, odchwaszczają ją i chociaż wiedzą, że ich rośliny, czy owoce z tych roślin nie będą zachwycać wszystkich to cenią swoją pracę i jej efekty. Kultywują tradycję, cenią religie (l. mnoga), znają znaczenia pojęcia „ natura człowieka”
Ci drudzy (oni stanowią dzisiaj władzę) to demiurgowie których celem jest nie ulepszanie świata. Oni chcą ten świat radykalnie zmienić. Stworzyć go od nowa. I to co ich szczególnie różni od tych pierwszych to brak granic. Zmiany, emancypacja, brak jakichkolwiek tabu. Liczy się jednostka i jej wolność. A wokół nie pustka.
I sposoby realizacji, a więc ów tytułowy postnowoczesny totalitaryzm. Kiedyś dokonywano wrogów unicestwiając ich ciała, dzisiaj mord dokonywany jest na duchu, umysłach jednostki, grupy, całych społeczeństw. Sposoby są rożne od prześmiewczej ironii do administracyjnych procedur. Niszczy się właściwie wszystko co jest reliktem anachronicznej epoki nowoczesnej. Rodzinę, religię, tradycje, całe struktury społeczne i ich wzorce brane z przeszłości. Niszczy oczywiście przez media, serwilizm urzędników, naiwność dzieci które niczym Pawka Morozow kiedyś donoszą na swoich rodziców, że są mało postępowi, postępowo usposobione hordy polityków. Również płci niewieściej
I mnóstwo odniesień do nazwisk i książek których autorzy na totalitaryzmie zjedli ostanie zęby. Teraz ich książki przywołuje autorka do zdarzeń, swoich obserwacji tego co widzi w zachodniej postępowej publicznej przestrzeni. Sporo nazwisk znajomo brzmiących. Herbert, Wat, Witkiewicz, Kołakowski i przede wszystkim Miłosz i jego „Zniewolony umysł”. Niezbędni oczywiście fachowcy od projektów społecznych:Orwell, Huxley, Zamiatin. Ale także Hawel, Sołżenicyn i oczywiście jej mistrzyni Hannah Arendt.
A teraz na koniec trzy krótkie cytaty:
„W 2012 roku Słowacja z okazji 1500 lecia misji ewangelizacyjnej Cyryla i Metodego w państwie wielkomorawskim, wybiła ich podobizny na awersie emitowanej tam monety o nominale 2 euro. Francja, a w ślad za nią Komisja Europejska natychmiast zażądały, by usunąć z podobizn tych świętych aureole i krzyże.” ( Słowacy powiedzieli „A wała jak Słowacja cała” i nie usunęli)
„Gdy Orban doprowadził do przyjęcia nowej konstytucji, która podkreślała „jednoczącą rolę chrześcijaństwa w historii narodu węgierskiego”, wydarzenie to stało się w Parlamencie Europejskim przedmiotem debat o dosłownie histerycznym wydźwięku”. (Histerycznym, nie historycznym)
I teraz rzecz która powoduje, że nie tylko scyzoryk, ale wojskowy niezbędnik otwiera się w kieszeni:
„W styczniu 2014 roku stowarzyszenie niemieckie Besorgte Eltern wskazało dziesięcioro rodziców, których uwięziono, gdyż odmówili posyłania swoich czteroletnich dzieci na zajęcia gender”
Tyle na temat książki o totalitaryzmie autorstwa Chantal Delsol.
Koronawirus jakoś słabo się sprawdza, wracmy do elgebetów i dżendrów. Nuda!
Całkiem niedawno Gospodarz wyznał, że do kościoła chodzi raz-dwa razy w roku i to do cerkwi. Jak jego siedmioletnia córka zapoznawała się z listami katolickiego arcybiskupa? Czytał jej biuletyn KAI, czy co?
Jeszcze trudniej mi zrozumieć, co Gospodarza obchodzą wypowiedzi hierarchy, który przeniósł się do innej diecezji i nawet religijni uczniowie (vide podlinkowany wyżej wpis) nie słuchają jego listów w kościołach, co w przypadku nauczyciela od biedy mogłoby uzasadniać takie zainteresowanie. Niechże centusie martwią się sami o siebie, co zresztą powinno dotyczyć każdego.
A ponadto warto mieć na uwadze Wytyczne Biura Regionalnego WHO, z których jasno wynika, że zagadnienia gender dotyczą też dzieci siedmioletnich i młodszych. Właściwie nawet bardziej młodszych, bo potem dzieci zaczynają unikać rozmów z dorosłymi na tematy związane z seksualnością.
Wynika z tego, że hierarchowie stracili kontakt z rzeczywistością. Rzeczywistość jest taka, że mamy wyraźny podział na tych, którzy uważają, że jest dobrze oraz takich, którzy uważają, że jest źle.
Dobrze, bo mamy więcej pieniędzy i możemy nawet pojechać na wczasy nad morze.
Źle, bo rządzą nami ludzie bez kompetencji nie znający się na tym o czym mają decydować.
Obie wymienione sytuacje są prawdziwe. Tym bardziej ludzie się okopują po obu stronach.
A biskup Jędraszewski ? Po czyjej stronie jest ?
Pozornie po stronie dekalogu. Czegoś co jest uniwersalne i niepodważalne.
Ale chce tego dekalogu bronić za pomocą ludzi bez kompetencji, nie znających się na niczym o czym mają decydować.
Myślę, że przekombinował. Zwłaszcza, że jego wizji nie podziela papież, a więc jego przełożony. A to już rokosz. Wymówienie posłuszeństwa legalnej władzy. Taka wizja Kościoła, to rozłam. Rozłam w samym Kościele.
Czy ci, którzy chwalą pieniądze na możliwość wczasów nad morzem zdają sobie z tego sprawę ? Myślę, że nie. Bo ich wiara jest właśnie taka. Bardziej w cuda niż w realną rzeczywistość. Brakuje odrobiny inteligencji czyli czegoś co jest obecnie passe.
Jesteśmy społeczeństwem, w którym właściwie wszystko dzieje się na niby. W tej neverlandii żadne listy nikogo nie obchodzą: to nie ta epoka. Dyskutują o tym jedynie „zawodowi macherzy od losu”. Z ich enuncjacji mogłoby wynikać, że przeciętny Polak, śniadania nie zje dopóty, dopóki nie przeczyta listu jakiegoś hierarchy wyznaniowego, a następnie pół dnia spędzi na rozmowach telefonicznych ze znajomymi, aby wydyskutować problemy podniesione w takim liście. Wieczorem facebook (i inne takie) rozgrzany jest do czerwoności od dyskusji i polemiki statystycznych użytkowników. Ogórki 🙂
jak biskup Jędraszewski nazwie zjawisko zboczeń w srodowisku księży katolickich ??
To juz nie jest kilka czarnych owieczek ale całe stada baranów pedofili ,alkoholików ,cwaniaków żerujących na wiernych !! widzisz w oku brata zadre a we własnym oku nie widzisz belki !! ( zła)
Tony Soprano gender, to nie wychowanie seksualne. Gender to nauka o wpływie płci na różne zachowania. Chodzi o to jak są różne sprawy odbierane przez kobiety, a jak przez mężczyzn. Jak stereotypy dotyczące różnego wychowania dziewcząt i chłopców mają wpływ na ich późniejsze losy. Czy to, że mało jest kobiet wśród studentów nauk ścisłych to wynik różnych zdolności uzależnionych od płci czy jest to kwestia wychowania. itd.
@lusia24
Gdyby to było takie oczywiste, to znakomitą większość można uznać za genderystów 🙂
Fizjologia, pamięć genetyczna indywidualna, ale i społeczna i b. wiele innych zmiennych skutkują rolami społecznymi do których ludzie zgłaszają pretensje, a niektórzy nawet uzasadnione. Badania pokazują, że wyniki w naukach ścisłych są pochodną zamożności i wykształcenia rodziców oraz zdolności wrodzonych i rozwijanych, nauczyciele, otoczenie rówieśnicze, etc. Jak ma się do tego gender studies?
@lusia24
To teoria! W praktyce oznacza, że należy eksperymentować z płciami – chłopców ubierać w damskie ciuszki bo a nuż, uznawać, że facet z jajmi i o wyglądzie goryla(i z żoną!) to kobieta, o ile się za kobietę uważa (szczególnie w sporcie) i może wejść do damskiej toalety, osobne toalety dla „3 płci” itp. itd. Gdyby chodziło tylko o badania nad kulturowymi uwarunkowaniami różnic społecznych kobiet i mężczyzn nikt by nie protestował. Niestety – jest jeszcze śmieszniej i tragiczniej niż w „Seksmisji” Machulskiego bo w realu … 🙁
@lusia24 2 marca o godz. 17:32.
Lusiu, gender to płeć kulturowa, społeczna, psychologiczna,
tożsamościowa, czasem nawet stereotyp płciowy. Pojęcie niezbyt precyzyjne i mocno nacechowane ideologicznie. Gender studies natomiast to interdyscyplinarny obszar badawczy lub perspektywa badawcza – przeważnie w ramach szerszego pojęcia studiów feministycznych. Z naukami w tradycyjnym rozumieniu gender studies łączy jedynie to, że uprawia się je na tych samych uniwersytetach i finansuje z tego samego budżetu. 😉 I, owszem, ma to coś wspólnego z wychowaniem seksualnym, co łatwo sprawdzisz na str. 43 i 44 cytowanych przeze mnie Wytycznych. chociaż obce słowo gender tam nie pada. Zamiast niego są „role płciowe” oraz „różnice między tożsamością płciową i płcią biologiczną”.
Skoro poruszyłaś kwestię nierównowagi płci na pewnych kierunkach uniwersyteckich… Kilka miesięcy temu czytałem o szwedzkiej uczelni, gdzie wprowadzono parytet na wszystkich wydziałach, rezerwując minimum 30% miejsc dla każdej z płci. Rezultat był dość nieoczekiwany. Kandydaci płci męskiej skwapliwie wykorzystali okazję dostania się na jakiekolwiek studia i zajęli całą zarezerwowaną dla siebie pulę na wydziale pedagogiki, wcześniej zdominowanym przez kobiety, naturalnie zwiększając jeszcze bardziej konkurencję wśród dziewcząt o pozostałe 70%. Na liście przyjętych znaleźli się chłopcy, którzy uzyskali mniej punktów niż niejedna odrzucona kandydatka. Do nauk ścisłych natomiast kobiety jakoś się nie garnęły i ostatecznie na listach było ich jakieś 5%, czyli tyle, co bez parytetów. Paradoksalnie odsetek kobiet na studiach STEM (science, technology, engineering and mathematics) jest większy w Albanii i Algierii niż w krajach skandynawskich, gdzie polityka równości wdrażana jest od kilkudziesięciu lat. I co ty na to?
@Płynna Rzeczywistość 1 marca o godz. 23:38 271089
„PanowiepozwoląmojażonaZofia” od kilku już tygodni leży w szpitalu, co w chicagowskich warunkach oznacza bardzo poważne problemy zdrowotne. Tutaj nawet po przeszczepie głowy wyrzucają na drugi dzień do domu.
Od kilku dni w tym samym szpitalu zaczął jej towarzyszyć dotychczasowy partner życiowy, czyli pan Bogdan Łańko.
Tak oto dobiegają końca ścieżki życiowe pierwszorzędnych drugorzędnych peerelowskich aktorów na emigracji.
Łażą po kościołach, a potem maja pretensje do czarnej zarazy. Co za ciemny lud.
zza kałuży,
samo życie…
Dziwnie dzieje się w tej Łodzi. Kiedy moje dzieci były małe, chodziły na msze dla dzieci. Tam nigdy nie było żadnego listu (choć oczywiście Wrocław takiego biskupa jak Łódź to nigdy nie miał), tylko krótkie kazanie dostosowane do poziomu uczestników. No ale też wtedy nikt nie słyszał o takiej egzotyce jak ten cały gender itp.