Tysiąc zł podwyżki i dymisja Zalewskiej

W nowym roku szkolnym nauczyciele chcą od rządu dwóch rzeczy: 1000 zł podwyżki i dymisji Anny Zalewskiej. Z takim żądaniem zwrócił się do premiera Związek Nauczycielstwa Polskiego. Jak nic z tego nie wyjdzie, będzie we wrześniu manifestacja (info tutaj).

Teraz pracuję w renomowanym liceum, którego uczniowie nie mówią wprost tego, co myślą. Gdy pracowałem w podstawówce, zdarzało mi się usłyszeć od wyrostów słowa tego rodzaju: „Mój tata mówi, że pan gówno wie, bo pan mało zarabia”. Mam grubą skórę, więc mnie takie rzeczy nie ruszały, ale koleżanki reagowały płaczem. Nawet dzieci wiedziały, że praca w szkole to dno.

Tak się mniej więcej czuje nauczyciel w polskiej szkole. Ma gówniane zarobki, więc gówno sobą reprezentuje. Poparcie dla naszych żądań w społeczeństwie także jest gówniane, bo też zarobki w Polsce są mizerne, chociaż ostatnio jakby trochę mniej. Nauczyciele chcą podwyżki wynagrodzeń, ale podwyżki prawdziwej, a nie gównianej, jaką dała nam Anna Zalewska.