Egzaminatorzy dopłacają do matury
Czas pracy na maturze ustnej jest tak liczony, że istnieje ryzyko, iż egzaminator nawet nie wyjdzie na zero. Z duszą na ramieniu czekałem na wyniki tych obliczeń. Okazało się, że za pięć sesji egzaminacyjnych po ok. 6 godzin każda wprawdzie nie będę musiał dopłacić, ale zarobiłem zaledwie na pół litra (właśnie mi zapłacono).
Ryzyko, że trzeba będzie dopłacić, jest całkiem realne. Jeden maturzysta daje 15 minut, chociaż pierwszy w grupie zajmuje pół godziny – kwadrans się przygotowuje, kwadrans odpowiada, następni wchodzą na zakładkę. Po przerwie, której też się nie liczy do czasu pracy, znowu pierwszy maturzysta zajmuje pół godziny, ale do obliczeń daje tylko 15 minut. Sesje były tak ustawiane, aby wypadały w czasie, gdy egzaminatorzy mają lekcje. Nieprzeprowadzone lekcje odejmuje się od czasu egzaminacyjnego. Jeśli więc przepadło mi pięć 45-minutowych lekcji, a egzaminowałem 12 uczniów, to wyszedłem na minus jedna godzina. Odejmie mi się to z następnej sesji. Jak tak dalej pójdzie, to nie wyjdę na zero.
Wielu nauczycieli nie chce egzaminować, bo pieniędzy z tego nie ma żadnych, lekcje przepadają, materiał trzeba będzie nadrobić w innym czasie, np. ramach zajęć dodatkowych prowadzonych „z własnej inicjatywy” (terminologia oficjalna). Niestety, nie można odmówić udziału w egzaminie ustnym. Można wycofać się ze sprawdzania prac pisemnych, co wielu nauczycieli robi, bo tam też płacą symbolicznie, chociaż nieco więcej. Nie dziwcie się więc, że większość egzaminatorów ma do matury stosunek seksualny. Zawracanie głowy nauczycielom i uczniom.
Komentarze
„Z duszą na ramieniu czekałem na wyniki tych obliczeń.
Co za emocje. Wyszło na pół litra, a mogła być jeszcze zagrycha.
Nie wierzę.
A trza było skończyć,, katechezę,, i nosić teczkę za jakim pisowskim posłem. Dzisiaj,jako pierwszy sort, Jaśnie Pan i specjalista od wszystkiego siedział by Pan w ZUSie lub innej państwowej spółce . Więc teraz jako szanowany i dobry belfer zarabia pan tyle ile pani Sadurska w jeden dzień bez stresu i odpowiedzialności . W dodatku cieszy się pan,że dojna zmiana pozwala Panu na pełny etat. No qurna zobacz pan jakie to dobre paniska. Nic tylko w d…ę całować panią minister, co też niektórzy z radością czynią. No ale dojna zmiana obiecała poprawę a mogła zabrać kilka złotych bo pińcet kosztuje.
Ps1. Flaszkę na którą Pan ciężko zapracował proszę wysłać pani minister, dam łeb że weźmie bo się należy!
Ps2. Przyjemnych wakacji!
No, nareszcie ktoś o tym mówi głośno – o zabieraniu nauczycielom zarobków za matury, gdy pracują w komisjach w czasie swoich lekcji, zabieraniu wypłat nadgodzin, gdy po odejściu klas maturalnych zostaje tylko część etatu, dyspozycyjności przez 24h, szczególnie jeśli jest się wychowawcą itp.
Amerykanie mówią: „Możesz zazdrościć nauczycielowi długich wakacji, ale pamiętaj, jeśli nauczyciel będzie sfrustrowany, odbije się to na twoim dziecku”. Dlatego dbajmy o dobre samopoczucie nauczycieli. I tak nie ma im czego zazdrościć.
Ok, ale ja po raz pierwszy w tym roku, po 12 latach pracy jako członek/egzaminator w czasie egzaminów ustnych dostałam wynagrodzenie. Otóż szkoła, w której egzaminowałam podpisała ze mną umowę-zlecenie, a dyrekcja ( musiałam mieć zdziwienie wypisane na twarzy) wyjaśniła, że to u nich przyjęta forma postępowania.
digitalhead-masz rację, ale tzw. społeczeństwo widzi, co mu pokażą, czyli wakacje nauczycieli.
@Gospodarz
>Nie dziwcie się więc, że większość egzaminatorów ma do matury stosunek seksualny. Zawracanie głowy nauczycielom i uczniom.<
Ale za to ile w CKE/OKA zarabiają różni "eksperci" i "uczeni" w ramach unijnych projektów "doskonalenia" egzaminów i nie tylko – vide taki Dolata, Jakubowski czy inny Konarzewski oraz URZĘDASY systemu CKE/OKE – już on ich nie skrzywdzi … 😉 I o to chodzi … 😉
wynagrodzenia nauczycieli na świecie: http://www.oecd-ilibrary.org/docserver/download/b5f69f4c-en.pdf?expires=1499502817&id=id&accname=guest&checksum=833357C925D465D40C0BBF65AE29498F
Najgorzej być nauczycielem w byłej Czechosłowacji. No i bardzo wyraźnie widać, jak bardzo i jak szybko na płacach nauczycieli odbija się każdy kryzys (Grecja, Węgry, Portugalia, UK, Hiszpania,…).
Ten komentarz też godny polecenia:
http://oecdeducationtoday.blogspot.com/2017/07/do-countries-pay-their-teachers-enough.html
W szczególności:
On average across OECD countries, pre-primary teachers’ actual salaries amount to only 74% of the earnings of a tertiary-educated worker. Primary teachers are paid 81% of these benchmark earnings, lower secondary teachers 85% and upper secondary teachers 89%. In only five countries do the salaries of the best-paid teachers exceed those of other professionals.
…
The definition of “teacher” is slowly evolving too: a teacher is increasingly seen as an autonomous professional capable of making decisions in varied and complex conditions. But it is hard to see how policies that aim to upgrade the teaching profession – essentially, recognising teachers as the professionals they are – can succeed without raising teachers’ pay at the same time. Governments should not expect that prospective and current teachers will remain content with just the intangible incentives and rewards that traditionally come with teaching. Like every other professional, teachers deserve to be paid a salary that is commensurate with their training and experience. The war for talent is also fought with money.
@Płynna nierzeczywistość
Przed 2015 rokiem relacja płac nauczycielskich w Polsce do średnich była nie lepsza (jesli nie gorsza!) niż dziś, na dodatek MEN Hall lipne dane wstawiał do statystyk OECD i UE (każde państwo członkowskie podaje tam SWOJE dane o kraju!) i jakoś ci to, propagandysto, nie przeszkadzało … 😉
Jak bardzo przed 2005 pensje nauczycielskie były konkurencyjne widać na twoim przykładzie, krynico mądrości.
@Płynna Rzeczywistość
Jest Pan przecież klinicznym przypadkiem kawiorowej lewicy, która udaje, że nikt jej nie korumpuje do głoszenia lewackich frazesów
Ma być tanio, to jest. Jak z tanią wędliną. Wygląda jak wędlina, ale jest w niej mało mięsa. Tak jest od zawsze w naszym kraju, za każdego rządu. Dlatego tyle reform i korepetycji.
Pnie Krzysztofie, co to są robackie frazesy?
@Płynna Rzeczywistość
Być może bardziej zjadliwe niż lewackie 🙂
Waśnie znalazłem przykład lewackich frazesów, obrzydliwy dżender w ustach czarnej i do tego kobiety:
„Ponieważ jestem kobietą, oczekuje się, że będę dążyć do małżeństwa. Dlaczego chłopców nie uczymy tego samego? Kultura nie tworzy ludzi. To ludzie tworzą kulturę. Jestem feministką”. Kiedy kończy przemowę, wszyscy wstają z miejsc i klaszczą z entuzjazmem.
Esej „Wszyscy powinniśmy być feministami” zostaje opublikowany. Jego przekaz jest prosty: kultura stawia inne wymagania przed kobietami i przed mężczyznami. Krzywdzi te pierwsze, wyznaczając im drugoplanowe role. Podkreśla ważność tych drugich, zarazem pozbawiając ich pierwiastka ludzkiego. Tymczasem to równouprawnienie sprawi, że wszyscy będą szczęśliwsi. Szwecja decyduje, że tę publikację dostanie każdy szwedzki 16-letni uczeń i każda szwedzka 16-letnia uczennica.
https://www.youtube.com/watch?v=hg3umXU_qWc
@Płynna Rzeczywistość
Jeden z wniosków proponowanych przez uznaną naukę postuluje skłonność każdego układu do degeneracji: Szwecja tą granicę już przekroczyła. Społeczeństwo to system naczyń połączonych: likwidacja czegoś, co jest niesprawiedliwe niekoniecznie przynosi dotychczas pokrzywdzonym, zmianę na lepsze. Relacja na facebooku z gwałtu na żywo w Szwecji i konsekwencje dla sprawców pokazuje to najdobitniej. Zdumiewające, że polskie lewactwo, pomimo możliwości i łatwości osiedlenia się w tym szwedzkim raju, woli pozostawać w ciemnogrodzie nad Wisłą. 🙂
O czym mogli dyskutować szwedzcy uczniowie? Może o tym, czy nigeryjska pisarka jest nosicielką różnego rodzaju pasożytów, pierwotniaków, chorób bardzo niebezpiecznych i dawno niewidzianych w Europie? A może o tym, dlaczego jej książka została wyróżniona przez redakcję New York Times nominacją do The 10 Best Books of 2013? A może New York Times też zapadł na lewactwo?
Panie Krzysztofie, kultura anglosaska oprócz różnych Szekspirów i Faulknerów, jest też literacką ojczyzną B. Shawa (Irlandia), R. Tagore (Indie), Singera (Polska czy jednak Izrael)?, D. Lessing (Zimbawe), J. Conrada (tym razem zdecydowanie Polska), K. Blixen (Dania), Ch. Adichie i wielu, wielu innych, praktycznie z każdej części świata. To czyni ją bogatą. Afrykanie nie czytają „Potopu”, ale „Korzenie” amerykańskiego pisarza, A Haleya – i owszem. A tymczasem my nurzamy się w Sienkiewiczu i pasożytach niczym ten wóz w Stepach Akermańskich czy Podbipięta w ścinanych głowach pohańców. Dlatego, niczym kelnerzy w Nigerii, traktujący kobiety w obecności „swoich” mężczyzn jak ich żywy inwentarz, a bez obecności mężczyzny jak dziwki, nie widzimy potrzeby rozważania potrzeby wprowadzenia konwencji antyprzemocowej? Dlatego nie u nas w naturalny sposób pojawiła się nauka zwana gender studies, bez dobrego odpowiednika w j. polskim. Czy dlatego, że u nas ten problem nie istnieje, czy dlatego, że jesteśmy takimi kelnerami, którzy nigdy ze swojego grajdołka głowy nie wychylili? Hodującymi własne pasożyty i pierwotniaki, dla nas niegroźne, dla innych nacji – zabójcze.
I to by było tyle na temat lewactwa,
@Płynna nierzeczywistość
>Dlatego nie u nas w naturalny sposób pojawiła się nauka zwana gender studies, bez dobrego odpowiednika w j. polskim.<
Bo w USA, gdzie ta PSEUDONAUKA (bo to ideologia, a nie nauka!) powstała, pierwsze kobiety zaczęły studiować na Caltech w połowie lat 60-tych, Murzynów podejrzanych o gwałt na białej kobiecie smażono żywcem w oleju, palono i wieszano PUBLICZNIE (robiąc często z tego pocztówki!) w latach 20-30 XX(!) wieku itp. itd. W Polsce akurat z tym nie było problemów już przed wojną, nie mówiąc już o okresie powojennym. Wojna i powojenny brak mężczyzn WYMUSIŁY dostępność dla kobiet praktycznie wszystkich zawodów i funkcji … 😉
@Płynna nierzeczywistość
Za to równość kobiet i mężczyzn ma się super wśród muzułmanów, których chce pan tak gorliwie i masowo spraszać do Polski na NASZE utrzymanie, a w Europie na Bałkanach dzięki wpływowi 500 lat tureckiej (czyli muzułmańskiej!) władzy … 😉
@Płynna Rzeczywistość
Ktoś, kto tak jak Pan, dysponuje pewnym uzusem językowym i deklaruje na blogu niemożność zrozumienia znaczenia słowa lewactwo pokazuje tym samym, że …
Przed urlopem, miałem okazję przeczytać dwie biografie: „Dziwny człowiek” (Paul Dirac) i rzecz o Alanie Turingu. Polecam – być może inaczej spojrzy Pan na ojczyznę Szekspira. Nota bene o ile mi wiadomo, żaden polski pitaval sądowy nie wspomina o jakimkolwiek procesie sądowym za homoseksualizm, a tym bardziej wyrokach więzienia za jego uprawianie. Asymilacja nawet wielu milionów przybyszów, jeżeli ci ostatni przestrzegają norm obyczajowych i prawnych nie jest problemem. Ilu jeszcze wystarczy imigrantów by zdobyć większość w Riksdagu i przegłosować szarijat na terenie całej Szwecji, a nie tylko lokalnie? Przy ich dzietności, za dekadę. Jak ściągnie ich jeszcze milion to już w najbliższej pięciolatce. Ciekaw jestem, czy pojedzie Pan tam głosić im dobre słowo? 🙂
@Chicago
6 lipca o godz. 23:50 253095
absolwent XXI opisuje sytuację z podobno elitarnej szkoły, bo z miejsca pracy @Gospodarza.
Tutaj moje narzeknięcie piernika w przewidywalnym stylu; za moich czasów to uczniowie elitarnych liceów DAWALI korepetycje a nie je brali.
10/10 To być może najcelniejsza uwaga dotycząca poziomu edukacji w Polsce. Moim zdaniem proces upadku nabrał dynamiki od czasu min. Giertycha i jego dwóch decyzji dotyczących oceniania.
Gospodarz,
Naprawdę się staram. Pierwszy mój post był o zarobkach nauczycieli, czyli zgodnie z tematem w dodatku zupełnie kulturalnie. Potem w ramach polemiki przywołałem słowa wybitnej pisarki, w dodatku nauczycielki. I nic. Jak grochem o ścianę! I choć nie oczekiwałem echa, to przyszło inwektywami.
Powtórzę więc, tym razem zwracając się do naszych wspaniałych matematyków. Nie ma żadnych dowodów na kryzys poziomu nauczania w Polsce. Poziom średni monitoruje badanie PISA, http://www.oecd.org/pisa/ w którym od lat polska szkoła jest stawiana za wzór dla innych krajów OECD. Jeśli zaś chcemy porównać poziom szkolnej elity, proponuję dać finalistom olimpiady matematycznej zadania sprzed 30 lat (mając nadzieję, że nie rozwiązywali ich już w ramach treningu) – jestem pewien, że będzie nie gorze a prawdopodobnie lepiej, a przecież znaczną część talentów odciąga teraz olimpiada informatyczna.
I na koniec: to, kto udziela korepetycji, a komu się ich udziela zależy nie tylko od poziomu ucznia, ale przede wszystkim od statusu materialnego jego rodziny. Kolejny raz mylą więc panowie skutki z przyczynami. Ne bez znaczenia jest też szkoła, ale nie w sensie jej poziomu nauczania, tylko priorytetów. W niektórych systemach szkolnych akcent kładzie się na wyrównywanie szans, w innych na osiągnięcia indywidualne. W tym drugim modelu korepetycje są nieuchronnym towarzyszem szkoły, bo bez nich tym słabszym „gamoniom” pozostawałaby już chyba tylko depresja i – nie daj Boże – samobójstwa.
@Płynna nierzeczywistość
Dalej propaganda propagandy PISA!!! Nawet samo OECD nie uznaje wyników PISA za właściwe do np. monitorowania EFEKTÓW reform – tak tych samych wyników którymi tak się chwalili Handke, Hall, Jakubowski, Marciniak i reszta najemników tej organizacji !!!
Czy wiesz co DOKŁADNIE mierzy PISA i co znaczą(z jakiego algorytmu się biorą!_ te punkciki, przy pomocy których porównuje poszczególne kraje i wystawia im cenzurki??? 😉
PISA nie bada programowego zaawansowania uczniów, szczególnie tych, którym np. zaawansowana matematyka jest NAPRAWDĘ potrzebna!!! Więc mimo słabych wyników PISA ci „głupawi” Brytyjczycy, Niemcy, Amerykanie czy Chińczycy albo Hindusi bądź program Międzynarodowej Matury (IB) uczą jednak swoje przyszłe elity (te górne 4-5% populacji, a bywa, jak w Japonii czy Niemczech sporo więcej!) zaawansowanej matematyki – całek, pochodnych, równań różniczkowych, macierzy, matematyki dyskretnej, zaawansowanej statystyki i rachunku prawdopodobieństwa, liczb zespolonych itp. itd. Ale oni oczywiście są głupi, a Handke z Hall, Kluzik-Drożdzówką oraz Szumilas i Krajewską z Berdzik, Marciniakiem czy Jakubowskim albo Dolatą mądrzy jak cholera … 😉