Dzielić i uczyć
Niespodziewanie krótko trwały wczoraj uroczystości patriotyczne w moim liceum. Po jednej godzinie dla klas pierwszych i dla drugich, zero dla klas trzecich. Sporo uczniów poczuło się zawiedzionych, niektórzy otwarcie wyrażali niezadowolenie.
Jedna z trzecich klas weszła do auli razem z pierwszoklasistami, ale zaraz została wychwycona i wyproszona. Powody były dwa. Po pierwsze, trzeba się uczyć, matura tuż, tuż. Po drugie, był za duży ścisk. Moi uczniowie, dla których godzina patriotyzmu to zdecydowanie za mało, żałowali, że 11 listopada nie jest 3 maja. Można by świętować razem całą szkołą na boisku przez wiele godzin. Przydałyby się też kiełbaski, ognisko, muzyka do tańca, wspólna zabawa.
Nie ma u nas tak dużej sali, aby pomieścić wszystkich uczniów i pracowników. Nie wiem, jak sobie radziła szkoła w czasach PRL-u, ale teraz to jest problem. Podobno kiedyś świętowano razem bez względu na ścisk, mróz czy inne niedogodności. Teraz jednak są procedury. Poza tym kiełbaski, ognisko i taniec nie pasują do Piłsudskiego, sztandarów itp.
Uroczystości na boisku nie wchodzą w grę, bo ludzie strasznie słabi, zaraz by się pochorowali. Trzeba więc społeczność szkolną dzielić na grupy i świętować oddzielnie. Jedyne wspólne święto będzie 1 czerwca. No chyba że do tego czasu już nie będziemy chcieli spotkać się razem, bo niby po co.
Komentarze
Dyskryinacja III klas
A tymczasem Broniarz udzielił kolejnego dobrego wywiadu:
http://wyborcza.pl/7,75398,20960346,broniarz-gimnazja-powinny-zostac-obronily-sie-wynikami-rodzice.html
Popełniliście błąd taktyczny. Oczywiście, zabronienie maturzystom udziału w uroczystości to nie przejaw dyskryminacji, chociaż można i tak sprawę stawiać. Oni w swej większości uczestniczenie w niej traktowali za dobry zamiennik lekcji. To ci, którzy uważali, iż godzina patriotyzmu, jak pisze Gospodarz, to za mało. Ciekawe jaka była metoda wyłapywania. Ta sytuacja przypomina mi trochę interwencję belfra rozdzielającego bijących się na korytarzu i póżniej oskarżonego o molestowanie przez jej uczestniczki. A o co Wy , nauczyciele wyłapujący „patriotycznych” maturzystów możecie być oskarżeni, gdy sprawa dojdzie nie tylko do kuratorium ? Czyli, mówiąc kolokwialnie: kto za to wówczas beknie?
@Płynna nierzeczywistość
Broniarz broni raczej swojej DOBREJ POSADY … 😉
Za komuny tresowano i korumpowano młodzież w akademiach ku czci 1 Maja. Dzisiaj przeniesiono tresurę i korumpowanie na 11 Listopada.
Kto sprowadza do wspólnego dzielnika… czyli szkoła to inni.
–
Trafny i zręczny wpis, będący sprytnym komentarzem do fałszu, jaki stanowi szkoła publiczna.
Fałsz polega na tym, że fasadowe obrzędy i zakłamane zachowania stoją w jawnej i jaskrawej sprzeczności z deklarowanymi wartościami i misją edukacji publicznej.
Spryt wyraża się we wpisie, całkowicie bezosobową formą narracji – tak, jakby pisał to nie belfer, o działaniach swoich kolesiów po etacie, ale Wallenrod, zaglądający do tego gumna przez lufcik z zewnątrz, całkowicie wyzuty z odpowiedzialności co w tej szkole „się dzieje”.
Tak, bo to działa we wpisie jakaś „szkoła” (budynek instytucja?), jakaś „nasza” (ale przecież nic o nauczycielach tej szkoły, ani słowa! – tylko o uczniach), więc może to po prostu uczniowie się tak tłoczą i dzielą…?
Ukryty podmiot wpisu ma być domyślny, ale z gospodarzem nie identyfikowany.
I to jest właśnie źródłowy kod tej psychopatologii zachowań organizacyjnych, ugruntowanej mega-anomii sektora publicznego.
To postawa personelu, zręcznie i sprytnie ślącego donosy na się wzajem, oczywiście w imię dobra edukacji, a w istocie w celu schizofrenicznej, osobistej niskiej korzyści PODZIAŁU pomiędzy roszczeniowym udziałem w beneficjach a wypieraną odpowiedzialnością za wyniki etatu.
I to, ten schorowany i niewyrosły ponad gumno personel, to granica skutecznie i dogłębnie dzieląca dzieci w szkole od cywilizacji.
Czym, idąc z postępem, dzieli się publicznie z nieukrywaną dumą ze swego sprytu i zręczności w konsumpcji podzielonych skrawków sukna oświeconej cywilizacji obywatelskiej.
Jak znalazł, na wspominki o świętowanej niepodległości.
–
snake,
Za komuny, jako dziecko, wierzyłeś w tę tresurę i propagandę czy też nią gardziłeś, nawet jeśli czerpałeś z niej jakieś korzyści? Jeśli dziś nauczyciele tresują i korumpują pod przymusem, to młodzież doskonale z tego zdaje sobie sprawę!
Zupa dnia:
„dziś nauczyciele tresują i korumpują pod przymusem”
Imperium odjechane od zmysłów i jego Imperatyw kategoryczny…hihi 🙂
@Płynna nierzeczywistość
Nie wiem czy żyłeś (świadomie !) za PRL, ale tam nie było tak, jak to dziś przedstawiają albo jak wynika z ówczesnych filmów satyrycznych(!). Oczywiście nie piszę o czasach stalinowskich, ale generalnie „S” to był ruch za socjalizmem obiecanym przez utopię, a nie za neoliberalizmem …. Więc z tą tresurą i korumpowaniem było trochę inaczej …
Na dodatek nauczyciel, zwłaszcza przedmiotów ścisłych, ale nie tylko miał wielką swobodę (rzeczywistą), a na urzędników i absurdalne przepisy zawsze była odtrutka – oczywiście o ile JAWNIE nie próbowałeś obalać ustroju … 😉 Przyznał to nawet (generalnie!) znany socjolog prof. Krzemiński (szalenie zaangażowany w „S”, a teraz KOD 😉 ] w wywiadzie dla „PolskiTheTimes” …
@Płynna nierzeczywistość
To był akurat wywiad dla GW – reszta się zgadza 😉
>Wygląda na to, że weszliśmy w epokę biurokratyzmu, którą znamy z czasów gierkowskich. Tylko ta jest gorsza! Wtedy był sekretarz partii, do którego szło się na skargę. Sekretarz dzwonił i urząd załatwiał. To w jakimś sensie działało. Teraz mamy dokładnie to samo: kompletnie biurokratyczne traktowanie ludzi, ale sekretarza nie ma i nic się z tym nie da zrobić. Urzędy unikają jak mogą podejmowania decyzji, zwlekają, lekceważą petentów, traktują wszelkie przepisy i swych klientów formalistycznie.<
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,17490061,Biurokratyzacja_wszedzie.html#ixzz3T8tHZpOO
” Jeśli dziś nauczyciele tresują i korumpują pod przymusem, to młodzież doskonale z tego zdaje sobie sprawę!”
Taki stan umysłu się jużleczy, odjazd wielki.