A jednak pikietowano

W Łodzi nie tak licznie, jak zapowiadano, ale jednak pikietowano przeciwko reformie oświaty. Protestujących było ok. tysiąca, co jak na nauczycieli nie jest złym wynikiem. Ci, co przyszli, protestowali za trzech, więc cel został osiągnięty. Było głośno (szczegóły tutaj).

W mojej szkole najpierw odbyliśmy krótką naradę, potem zostaliśmy przeszkoleni, jak mamy się zachowywać, o co walczymy, kto jest po złej stronie, a kto po dobrej. Przypomnieliśmy sobie wszystkie wady pani minister, ponarzekaliśmy na koleżanki i kolegów z Solidarności, a w końcu zaczęliśmy zbierać się do wyjścia. Z tym jednak był największy problem.

Okazało się bowiem, że wielu osobom nie jest po drodze na pikietę. No cóż, zdarza się. Zaczęliśmy więc szukać osoby, która na pewno idzie. Z tym też był problem. Jedni odpowiadali, że „może”, inni – „kto wie”, „raczej tak”, „postaram się”, „wpadnę na chwilę”, „jak się wyrobię, to na pewno będę”.

Prawda jednak jest taka, że licea bardzo liczą na korzyści z reformy, dlatego za bardzo nie chcą protestować. Wprawdzie dzisiaj na zebraniu straszono, że zaleją nas nauczyciele z gimnazjów, ale chyba nikt w to nie wierzy. Liczymy, iż będzie jak z imigrantami – nas ten problem nie dotknie.